Autor Wątek: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon  (Przeczytany 180361 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Pawel.M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #795 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 12:50:32 »
Mando to był western sci fi podczas gdy Book of BF to taki troche powrót mafijnego bossa, z którym już nikt się nie liczy bo zatracił coś ze swojej wiarygodności.
Nie, tam masz dwie odmienne opowieści. A retrospekcyjna jest westernem pełną gębą, wyraźnie widać nawiązania do konkretnego filmu: Człowiek zwany Koniem z 1970 roku (potem pewne elementy powielały Misja i Tańczący z wilkami).

obawiam się jeszcze więcej wszechobecnego Tatooine
Co ja poradzę na to, że po prostu lubię Tatooine - to, po Hoth, moja ulubiona miejscówka z GW.

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #796 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 12:58:51 »
Tak, wiem - jestem dziaders. Ale ja już nie czuję tego co dzieje się z MCU - po raptem kilku filmach poświęconych zasłużonym bohaterom twórcy zamiast się skupić na kolejnych dobrych opowieściach o nich sięgają już po multiwersa, kilka wersji bohatera w jednym filmie, chaos kto jest skąd i za co odpowiada! Jasny gwint! Na co to komu? Brakuje pomysłów, żeby w ramach świata przedstawionego wysilić się dobre fabuły napisać? Dla mnie wszelkie zderzenia wymiarów, multiwersa czy klony postaci to właśnie brak pomysłu i chwytanie się przysłowiowej brzytwy. Takie akcje w Marvelu czy pierdyliard Ziem w DC właśnie mnie odrzucają. Na szczęście taka pseudo kreatywność w uniwersum Gwiezdnych Wojen nam nie grozi i nawet jeśli powstające produkcje to nadal wałkowanie "tego samego" (ja na szczęście widzę w tym rozwijanie) to niech tak będzie, a z czasem pojawią się bardziej oderwane od znanego produkcje.

Totalny offtop z mojej strony. Przecież dzięki idei multiwersum w Marvelu i DC powstały też tony dobrych komiksów, obok nich, tez oczywiście tez tony crapiszczy.

Powrót Mrocznego rycerza, Kingdom Come, Nowa Granica, Superman Czerwony Syn, Batman rok setny, Marvel Zombies, Staruszek Logan, Ród M, Punisher Max. Pierwsze z brzegu, które zostały wydane na naszym rynku. To są po prostu świetne historie.

Jasne multiwersum może dla kogoś stanowić bałagan. Druga strona medalu jest taka, że ta koncepcja przynajmniej w założeniach, ale też czasem w praktyce pozwalała opowiadać twórcom naprawdę fajne, spójne, niezależne od tony stuffu w głównym kontinuum czasowym wariacje. Część historii z multiwersum, to praktycznie, całe, spójne opowieści, bez pierdyliarda zeszytów, często mini serie. To, ze twórcy często do nich się odnoszą i piszą nie zawsze potrzebne kontynuacje, wplatają te wariacje do rozbuchanych eventów to już inna para kaloszy.

Marvel, DC, Star wars to zupełnie inne bajki i ciężko to z sobą zestawiać. Równie dobrze można czepiać się Warhammera, ze ma dwa różne odrębne uniwersa, liczbę seriali Star Treka czy nagromadzenie lore w Elder Scrolls.


Co do SW. To przecież to co tam się dzieje to jest kreatywna bieda. Sam lubiłem Mandaloriana jako po prostu dobrze zrealizowany i jednak nieco inny serial SW gdzie nie ma adhd co chwilę i wybuchów i absurdalnych akrobacji z mieczem świetlnym. Jednak setting to  w większości to samo nudzenie, chociaż jest tam przynajmniej skromne dorzucanie nowych elementów układanki, które poskąpiono w filmach jak np smok krayt.

Czepialstwo w stosunku do SW jest bardzo uzasadnione. To jest seeting w którym mamy ogromną liczbę planet zamieszkaną przez rozwinięte formy życia. Ciągłe orbitowanie dookoła Vadera, Kenobiego, motywów z prequeli i starej trylogii jest na siłę i sztuczne. To nie wygląda jak kosmos, tylko jakieś podwórko, gdzie każdy każdego zna.

Tutaj aż się prosi o inwazję zupełnie innych sił ala Mandalorianie, czy Vongowie- tak jestem świadom jak ten motyw jest kontrowersyjny- które lałyby zarówno resztki Imperium jak i pseudo Republikę czy czym tam Republika w okresie post ot jest.

To co robi Disney to bezpieczny letarg. No i kręcenie się dookoła tych samych postaci to może działać w dużo bardziej skromnej marce zogniskowanej dookoła opowiedzenia historii konkretnej jednej czy kilku postaci serii, ale to są cholerne Star wars.
« Ostatnia zmiana: Pn, 24 Styczeń 2022, 13:01:38 wysłana przez Pan M »

Offline HugoL3

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #797 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 13:43:20 »
Nie, tam masz dwie odmienne opowieści. A retrospekcyjna jest westernem pełną gębą, wyraźnie widać nawiązania do konkretnego filmu: Człowiek zwany Koniem z 1970 roku (potem pewne elementy powielały

OK może za bardzo skrótowo:
Mandalorian - western scifi
Book of Boba Fett (czasy obecne) - powrót mafijnego bossa, który próbuje odzyskać swoją pozycję
Retrospekcje w Book of Boba Fett - tu akurat nie porównałbym tego do westernu a bardziej do czegoś w stylu drogi do odkupienia.

Ogólnie nie ważne jak to nazwiemy to tylko moje subiektywne skojarzenia.
Oczywiście przedmówcy mają rację, że Disney bardzo się ogranicza w tworzeniu nowych historii, ale zdecydowanie nie chciałbym nowych multiversów w Star Wars. Możemy przyspieszyć/cofnąć się w czasie by pokazać dzieje innych postaci, ale gdyby teraz ktoś uznał, że należy opowiedzieć alternatywną historię, to byłoby niejako przyznanie się do tego, że najnowsza trylogia nie odniosła takiego sukcesu jak oczekiwano.

Z drugiej strony: Disney nie po to wydał 3 czy tam 4 mld dolarów, żeby przedstawiać nowe postacie i wszędzie je wciskać. Posiadać Vadera w swoim arsenale i nigdy z niego nie skorzystać to byłoby trwonienie pieniążków.

Offline Dracos

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #798 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 14:25:35 »
Moim zdaniem takie wykorzystywanie pierwszoplanowych postaci z filmowych trylogii jest odcinaniem kuponów. Jakoś mnie nie ciągnie do serialu o Kenobim czy gdyby powstał o Vaderze, skończy się jak z Solo. Natomiast eksploatowanie tej linii czasowej czy to przez film Rogue One czy też serial jak Mandalorian jest już całkiem ok, dla mnie ważne żeby były nowe postacie bo te które już dobrze znam nie wywołują zaciekawienia. Oczywiście zgadzam się że z puli światów, planet, ras mogliby chętniej korzystać dla jakiegoś urozmaicenia, ale imo dobry scenariusz zawsze się będzie bronił i lepiej niech się nad tym skupiają.

A najbardziej to jako fanowi Kotora marzyłby mi się serial w Old Republic :)

Z drugiej strony: Disney nie po to wydał 3 czy tam 4 mld dolarów, żeby przedstawiać nowe postacie i wszędzie je wciskać. Posiadać Vadera w swoim arsenale i nigdy z niego nie skorzystać to byłoby trwonienie pieniążków.

Oni na Vaderze i tak zbijają potężne kokosy w postaci mercha, nie muszą go wyciskać jak cytryny ;)

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #799 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 14:46:50 »
OK może za bardzo skrótowo:
Mandalorian - western scifi
Book of Boba Fett (czasy obecne) - powrót mafijnego bossa, który próbuje odzyskać swoją pozycję
Retrospekcje w Book of Boba Fett - tu akurat nie porównałbym tego do westernu a bardziej do czegoś w stylu drogi do odkupienia.

Ogólnie nie ważne jak to nazwiemy to tylko moje subiektywne skojarzenia.
Oczywiście przedmówcy mają rację, że Disney bardzo się ogranicza w tworzeniu nowych historii, ale zdecydowanie nie chciałbym nowych multiversów w Star Wars. Możemy przyspieszyć/cofnąć się w czasie by pokazać dzieje innych postaci, ale gdyby teraz ktoś uznał, że należy opowiedzieć alternatywną historię, to byłoby niejako przyznanie się do tego, że najnowsza trylogia nie odniosła takiego sukcesu jak oczekiwano.

Z drugiej strony: Disney nie po to wydał 3 czy tam 4 mld dolarów, żeby przedstawiać nowe postacie i wszędzie je wciskać. Posiadać Vadera w swoim arsenale i nigdy z niego nie skorzystać to byłoby trwonienie pieniążków.

No ja na pewno nie chcę żadnych multiwersów w Sw bo to nigdy nie była tradycja tej marki. Ba to byłoby kolejne nieudolne naśladowanie Marvela co i tak ma już miejsce, bo próba budowania marki niewypałem o nazwie Stories czy serialami to ciągła walka aby na gruncie sw odtworzyć sukces mcu.  Co innego też, że inne marki mają długą tradycję równoległe prowadzenia historii w różnych światach/wymiarach. SW by wystarczyło pokazać ogrom kosmosu a nie zamulanie znowu Vaderem czy innym Imperatorem.


Oni na Vaderze i tak zbijają potężne kokosy w postaci mercha, nie muszą go wyciskać jak cytryny ;)

Vader to jest martwy i tego powinni się trzymać  ;D Niestety koncepcja czegoś takiego jak prequel wyciąga go to a to w komiksach, gdzie ma chyba  trzy serie, a to w rouge one, a zaraz znowu w serialu. Ziew.

Jak dla mnie powinni się skupić na początkach, przeszłości sw albo chociaż zupełnie nowych wykreowanych postaciach i sobie odpuścić spamowaniem Vaderem. Naprawdę czytanie znowu tych serii gdzie Vader/ Anakin wspomina jak to kiedyś był z sobie z Padme, a w kontraście jest typowym Vaderem, który morduje wrogów Imperium  jest już gorzej niż nudna.

No ale od Disenya to nawet nie liczę po sięgniecie po Revana, czy starożytnych sithów.
« Ostatnia zmiana: Pn, 24 Styczeń 2022, 14:58:01 wysłana przez Pan M »

Offline Gazza

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #800 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 14:58:29 »
@Pan M:

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem - ja lubię i cenię sobie niektóre opowieści typu elseworld czy po prostu te które z jakichś powodów nie załapały się gdzieś do kanonu, ale słabo oceniam tak szybko wprowadzane w filmowych uniwersach DC czy Marvela zderzenia multiwersów/ziem. Proszę o więcej dobrych opowieści o Kapitanie Ameryce, Batmanie czy kimkolwiek zamiast wrzucania do jednego filmu ich kilku wersji i to jeszcze koniecznie odgrywanych przez wcześniejszych aktorów. To jest dla mnie kreatywne inaczej i szyte grubymi nićmi powiązanie różnych produkcji. Cieszy mnie, że w SW na to się nie zanosi. Albo jest kanon, albo są Legendy, a nie ich łączenie, które jest dla mnie właśnie brakiem pomysłu na dobrą fabułę.

Ale co z tym Warhammerem? Że jest sobie fantasy i dark sf? Star Trek z tego co się orientuję jest tylko jeden - czy coś mnie ominęło i tam też są już różne wersje rzeczywistości?

Co do SW - mnie cieszy, że kręcą się wokół tych samych (?) czasów. Nie oczekuję co produkcję innych epok, zagrożeń czy bohaterów - z tymi jest naprawdę ogromne pole do popisu. Czy to zgrabnie wkomponowany Rogue One czy rozgrywający się tuż po EVI Mando i Boba (a wkrótce Ahsoka - choć tu nie jest zdaje się podany dokładny okres jej przygód, Kenobi - to zapewne przedział między EIII i EIV, Andor - przed EIV) są to dla mnie rozwinięcia interesującego okresu uniwersum i niespecjalnie brakuje mi czegoś z innej beczki szczerze.

Lanie pozostałości Imperium czy Republiki przez dowolnego nieznanego wroga będzie ponownie tym samym. Znów byłoby narzekanie, że znów szturmowcy, nie daj Boże jakiś miecz świetlny by się pojawił. Ja tu widzę takie trochę zjadanie własnego ogona przez fanów co to by chcieli inne Star Warsy niż znają, ale sami proszą się o to samo. Skoro to kosmos i pierdyliardy światów to równie dobrze można sobie takiego Riddicka czy Diunę tam wkomponować bo to przecież niewyobrażalnie olbrzymie odległości są i nic nie stoi na przeszkodzie by tak nie było! A wtedy SW przestaną być SW bo co jest ich kwintesencją - Jedi, Sithowie i znane nam kochane X-wingi, Tie-fightery i miecze świetlne. Po co uciekać od tego co znamy i lubimy? Czy to wciąż SW będzie? Przecież można napisać/narysować/nakręcić opowieść o dajmy na to dziwnych zbieraczach dziwnych owoców na dziwnej planecie na jakimś wypiździewie galaktyki gdzie o Imperium, Jedi nikt nie słyszał, dowalić przygodę w trakcie poszukiwania źródła wody (a może oni wodą poić się nie będą musieli nawet tylko czymś innym), dodać logo SW na początku i będzie super? Kreatywnie? To będą godne starwarsy a nie wciąż kręcenie się wokół pomysłów Lucasa? Można? Pewnie tak, ale po co? Co to z SW będzie miało wspólnego? A może dramat o problemach ekonomicznych i na tle wyzysku rasowego w branży wydobywczej gazu tibana? Cokolwiek powstanie - zawsze znajdzie się pretekst do zarzutów, że albo kręci się wokół znanego albo nie ma z nim (czyli z tym co lubimy) niewiele wspólnego i będzie ból odbytu u części fanów. 90% Legend krąży wokół OT, ta część która sięga wcześniej (KOTOR) to inna epoka, ale wciąż miecze świetlne, Sithowie i Jedi. Ja się tylko spytam czym mają być SW? Czymś innym niż to z czego SW znamy? Taki wspomniany wcześniej Warhammer - nawet pozostając przy 40k - czy to będzie powieść o którymś tak statku świecie Eldarów, czy o kolejnej bitwie Marines z Tyranidami, albo o innym bóstwie i akolitach Chaosu - to zawsze ten sam świat, te same zasady, +/- ten sam konflikt czy czasy (choć to akurat w 40k jest mocno podobne niezależnie od tysiąclecia). I co? Nie słychać lamentów. Ale za to fandom jest nieporównywalnie mniejszy, mniej dochodowy i proporcjonalnie mniej malkontentów, ale wszechświat tak samo olbrzymi i wszystko kręci się wokół Imperatora i jego synów.
Tak więc dla mnie takie utyskiwania promila niezadowolonych "ultrasów" starwarsowa są po prostu ciekawostką i w pełni rozumiem Lucasfilm - oni lepiej wiedzą czego fani oczekują. Ja chcę zobaczyć co działo się z znanymi mi już postaciami w innych czasach, w innych miejscach. Ma to swoje wady i zalety ale za te postacie, za te planety, design statków kosmicznych kocham to uniwersum, a nie za to, że z każdej produkcji na produkcję jest czymś innym, w innym zupełnie settingu i tylko pod jednym logiem.

Kręcenie się wokół kilku ikonicznych postaci może jak najbardziej działać/sprzedawać się zwłaszcza w przypadku takiej marki. Po co rozmieniać to na drobne. Mnie obchodzą akurat te postaci.

@HugoL3:
BoBF - powrót mafijnego bossa? Hmm. Przecież Boba nim raczej nigdy nie był. To po prostu pomysłowy i zaradny łowca nagród, który dostrzegł szansę i próbuje nim dopiero zostać (a czy bossem mafijnym czy kimś innym może się dopiero okaże, bo z tego co już wiemy to on raczej chce sobie spokojną emeryturę zorganizować i uporządkować "okolicę" ;) ).
Z drugiej strony: Disney nie po to wydał 3 czy tam 4 mld dolarów, żeby przedstawiać nowe postacie i wszędzie je wciskać. Posiadać Vadera w swoim arsenale i nigdy z niego nie skorzystać to byłoby trwonienie pieniążków.
O właśnie. Po co mi kolejny Kylo Ren jak SW swojego badassa już ma i można z nim sporo jeszcze porobić ciekawych rzeczy! Po co mi kolejne jakieś nieznane zagrożenia jak ja nie wiem co z Mandalore się dzieje? Tu jest ogromna przestrzeń do zagospodarowania, a nie wymyślanie koła na nowo.

Nie, tam masz dwie odmienne opowieści. A retrospekcyjna jest westernem pełną gębą, wyraźnie widać nawiązania do konkretnego filmu: Człowiek zwany Koniem z 1970 roku (potem pewne elementy powielały Misja i Tańczący z wilkami).
Co ja poradzę na to, że po prostu lubię Tatooine - to, po Hoth, moja ulubiona miejscówka z GW.
Może trochę źle to zabrzmiało ale ja też lubię Tatooine. Ba, Hoth czy Endor też są świetne. Dla tych seriali i tych opowieści ta miejscówka jest uzasadniona. Ufam, że np Andor i początki sojuszu rebeliantów rozegrają się na innym świecie, a Ahsoka i jej konflikt z Thrawnem obejmie też inne miejscówki. :)

Offline HugoL3

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #801 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 15:03:15 »
@Gazza zgodzę się ze wszystkim, ale powrót akurat Imperatora w IX był zbędny :( Więc mogli sobie darować przywrócenie postaci, którą dobrze znamy.

Offline Gazza

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #802 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 15:31:00 »
O tak, ogólnie cała nowa trylogia to zmarnowany potencjał więc fakt, nie wszystko co się kręci wokół znanych postaci jest dobre. Raz wyjdzie lepiej, raz gorzej, że tak napiszę. Ogólnie to trylogię sequeli mogliby skasować i zrobić przemyślany dopracowany remake bo tam wiele postaci załatwili.

Online OokamiG

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #803 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 15:36:28 »
Wg. mnie tylko Rouge One jest kompetentnym filmem. Seriale lubię są ok, ale monotonia pustych planet juz męczy na 3 sezonie, z kolei Bad Batch jest bardziej różnorodne pod tym względem. Ale chciałoby się nowe zagrożenie, nowe światy. Dobrym pomysłem byłoby umiesczenie trylogii sequeli w większym odstępie czasowym, historia Luke'a, Lei, Hana nie potrzebowała takiego dopełnienia, zwłaszcza tak słabego jak Skywalker.Odrodzenie.

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #804 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 15:51:18 »
@Pan M:

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem - ja lubię i cenię sobie niektóre opowieści typu elseworld czy po prostu te które z jakichś powodów nie załapały się gdzieś do kanonu, ale słabo oceniam tak szybko wprowadzane w filmowych uniwersach DC czy Marvela zderzenia multiwersów/ziem. Proszę o więcej dobrych opowieści o Kapitanie Ameryce, Batmanie czy kimkolwiek zamiast wrzucania do jednego filmu ich kilku wersji i to jeszcze koniecznie odgrywanych przez wcześniejszych aktorów. To jest dla mnie kreatywne inaczej i szyte grubymi nićmi powiązanie różnych produkcji. Cieszy mnie, że w SW na to się nie zanosi. Albo jest kanon, albo są Legendy, a nie ich łączenie, które jest dla mnie właśnie brakiem pomysłu na dobrą fabułę.

Ale co z tym Warhammerem? Że jest sobie fantasy i dark sf? Star Trek z tego co się orientuję jest tylko jeden - czy coś mnie ominęło i tam też są już różne wersje rzeczywistości?

Co do SW - mnie cieszy, że kręcą się wokół tych samych (?) czasów. Nie oczekuję co produkcję innych epok, zagrożeń czy bohaterów - z tymi jest naprawdę ogromne pole do popisu. Czy to zgrabnie wkomponowany Rogue One czy rozgrywający się tuż po EVI Mando i Boba (a wkrótce Ahsoka - choć tu nie jest zdaje się podany dokładny okres jej przygód, Kenobi - to zapewne przedział między EIII i EIV, Andor - przed EIV) są to dla mnie rozwinięcia interesującego okresu uniwersum i niespecjalnie brakuje mi czegoś z innej beczki szczerze.

Lanie pozostałości Imperium czy Republiki przez dowolnego nieznanego wroga będzie ponownie tym samym. Znów byłoby narzekanie, że znów szturmowcy, nie daj Boże jakiś miecz świetlny by się pojawił. Ja tu widzę takie trochę zjadanie własnego ogona przez fanów co to by chcieli inne Star Warsy niż znają, ale sami proszą się o to samo. Skoro to kosmos i pierdyliardy światów to równie dobrze można sobie takiego Riddicka czy Diunę tam wkomponować bo to przecież niewyobrażalnie olbrzymie odległości są i nic nie stoi na przeszkodzie by tak nie było! A wtedy SW przestaną być SW bo co jest ich kwintesencją - Jedi, Sithowie i znane nam kochane X-wingi, Tie-fightery i miecze świetlne. Po co uciekać od tego co znamy i lubimy? Czy to wciąż SW będzie? Przecież można napisać/narysować/nakręcić opowieść o dajmy na to dziwnych zbieraczach dziwnych owoców na dziwnej planecie na jakimś wypiździewie galaktyki gdzie o Imperium, Jedi nikt nie słyszał, dowalić przygodę w trakcie poszukiwania źródła wody (a może oni wodą poić się nie będą musieli nawet tylko czymś innym), dodać logo SW na początku i będzie super? Kreatywnie? To będą godne starwarsy a nie wciąż kręcenie się wokół pomysłów Lucasa? Można? Pewnie tak, ale po co? Co to z SW będzie miało wspólnego? A może dramat o problemach ekonomicznych i na tle wyzysku rasowego w branży wydobywczej gazu tibana? Cokolwiek powstanie - zawsze znajdzie się pretekst do zarzutów, że albo kręci się wokół znanego albo nie ma z nim (czyli z tym co lubimy) niewiele wspólnego i będzie ból odbytu u części fanów. 90% Legend krąży wokół OT, ta część która sięga wcześniej (KOTOR) to inna epoka, ale wciąż miecze świetlne, Sithowie i Jedi. Ja się tylko spytam czym mają być SW? Czymś innym niż to z czego SW znamy? Taki wspomniany wcześniej Warhammer - nawet pozostając przy 40k - czy to będzie powieść o którymś tak statku świecie Eldarów, czy o kolejnej bitwie Marines z Tyranidami, albo o innym bóstwie i akolitach Chaosu - to zawsze ten sam świat, te same zasady, +/- ten sam konflikt czy czasy (choć to akurat w 40k jest mocno podobne niezależnie od tysiąclecia). I co? Nie słychać lamentów. Ale za to fandom jest nieporównywalnie mniejszy, mniej dochodowy i proporcjonalnie mniej malkontentów, ale wszechświat tak samo olbrzymi i wszystko kręci się wokół Imperatora i jego synów.
Tak więc dla mnie takie utyskiwania promila niezadowolonych "ultrasów" starwarsowa są po prostu ciekawostką i w pełni rozumiem Lucasfilm - oni lepiej wiedzą czego fani oczekują. Ja chcę zobaczyć co działo się z znanymi mi już postaciami w innych czasach, w innych miejscach. Ma to swoje wady i zalety ale za te postacie, za te planety, design statków kosmicznych kocham to uniwersum, a nie za to, że z każdej produkcji na produkcję jest czymś innym, w innym zupełnie settingu i tylko pod jednym logiem.

Kręcenie się wokół kilku ikonicznych postaci może jak najbardziej działać/sprzedawać się zwłaszcza w przypadku takiej marki. Po co rozmieniać to na drobne. Mnie obchodzą akurat te postaci.


Ja rozumiem, ze ktoś może potraktować występy wiadomych postaci ogrywanych przez wiadomych aktorów jako zerowanie na nostalgii i dlatego nie każdy aż tak lubi najnowszego pająka. Tylko bez jaj. SW i ich wieczne orbitowanie dookoła tematu imperium i rebelii to to samo a w sumie, nie to jest gorsze. Multiwersum może filmowo poza nostalgią  przynieść zupełnie nowe koncepcje, warianty postaci na jakie nie było miejsca w normalnym MCU etc. a szczucie szturmowcami do niczego nie prowadzi.

Warhammer to był tylko jeden z wielu przykładów, że jeden świat czy tam kurczowe trzymanie się takiego klasycznego rozwiązania to nie jest żadna recpeta. Co do utyskiwania no to ja tam znam ludzi, którzy jarali się Mechanicusem na pc i konsole bo już mają dośc gier w których tylko  Space Marine jest na pierwszym planie. Wracająć do meritum   SW nie musi mieć takich zabiegów jak parę kanonów, nawet ich tam wręcz nie chce, byle się się w końcu zrobiło tam ciekawie. Chociaż na dobrą sprawę siłą rzeczy dwa kanony ma, vide Legendy.

Czy to dobrze, sw kręcą się dookoła tych samych czasów? Czy to, że uniwersum nie ma żadnego progresu ani regresu technologicznego i historycznego? Ja rozumiem, ze można to uzasadniać konwencją, ale raz, ze to bzdura bo rozszerzone uniwersum pokazało, ze da się to fajnie rozwijać szczególnie w przeszłości.

Ja nie mam na myśli wprowadzanie konceptów, które ni w ząb nie pasują do tego świata, ale znaczące go poszerzenie i tworzenie mitologii taką aby była wiarygodna a nie sprawiała wrażenie podwórkowej co jest katastrofalnie złe, kiedy poruszamy się po obrębie ogromnej przestrzeni kosmicznej. Był Revan, gwiezdna kuźnia, stara republika, zakon sithów i masa innych różności.  Były dobrze wpasowane w mitologię nowe rasy jak Rakatanie. Jasne były głupoty jak droid wrażliwy na moc, czy klony imperaotra, ale te są w każdym większym uniwersum, świecie. To poruszanie się w obrębie galerii tylko znanych postaci ze starych już filmów niezależnie czy prequeli czy klasycznych po prostu tutaj nie pasuje. To nie jest dajmy na to Terminator, który faktycznie ma dużo ciaśniejszy świat. Co do jedi i sithów. No jasne, ze to podstawy sw, ale mandalorian mimo ciągłego wykorzystywania starej otoczki pokazał, ze  pomimo tego można wykorzystać inne postaci. No i prawdę powiedziawszy ja równie chętnie jak historie o starożytnych jedi i sithach obejrzałbym te o najemnikach, łowcach nagród itd. To też jest bardzo ikoniczny element sw, ale w filmach praktycznie pełnił do czasu Mandaloriana mocno dekoracyjna rolę.

Obecne sw disneya jest ciasne jak cholera, zestawmy to z MCU i nie chodzi tutaj o sprawę wieloświatu ale mnogość postaci, wrażenie dużego, żywego świata. Wyciągnęli zarówno ikonicznych bohaterów jak Cap, ale też bardzo niszowe postaci jak Guardiani a zaraz będzie Moon Knight. Obecne  SW nie ma tutaj pod kątem wordlbuildingu jakiegokolwiek podejścia i jest po prostu nudne. W ogóle produkcje superhero akurat w tej materii wydają się dużo bardziej swobodne i pewne siebie. Cholera, przecież Warner, który parę lat temu klepałby tylko Batmany dał zielone światło serialowi dla takiej postaci jak Peacemaker a sw robi serial o Kenobim i Vaderze. Normalnie wow.

To co odawala Disney ze Star Warsami bardziej pasuje do jakiejś zdecydowanie mniej monumentalnej marki, osadzonej w ciaśniejszym  świecie o dużo bardziej kameralnej budowie. 
« Ostatnia zmiana: Pn, 24 Styczeń 2022, 16:07:51 wysłana przez Pan M »

Offline Gazza

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #805 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 18:57:38 »
Szanuję Twoje zdanie i obaj wiemy, że będziemy trzymać się swoich gustów i przekonań. Ja się cieszę, nie licząc ostatniej trylogii (choć i ta ma dobre przecież momenty), że doczekałem czasów dla SW jakie mamy. Mnie to pasuje. Czekam na środę, a później na drugi sezon Bad Batch (nawet nie spodziewałem się siadając do pierwszej serii, że tak się zżyję z tymi postaciami!) i kolejno do Kenobiego, Andora i (nie wiem co wcześniej) - Ahsoki czy Mando.
Niech moc bedzie z Tobą, a Lucasfilm dostarczy i Tobie czegoś satysfakcjonującego! Pozdro.

Offline HugoL3

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #806 dnia: Pn, 24 Styczeń 2022, 22:19:11 »
Cholera, przecież Warner, który parę lat temu klepałby tylko Batmany dał zielone światło serialowi dla takiej postaci jak Peacemaker a sw robi serial o Kenobim i Vaderze. Normalnie wow.

To co odawala Disney ze Star Warsami bardziej pasuje do jakiejś zdecydowanie mniej monumentalnej marki, osadzonej w ciaśniejszym  świecie o dużo bardziej kameralnej budowie.

Ten Peacemaker to rodzynek. DC zaliczyło tyle klap w postaci filmów aktorskich a w ostatniej dekadzie także animowanych, że ciągle tylko restartują i restartują.

Ogólnie trafiają do mnie Wasze argumenty i zgadzam się z tym, że eksploatowanie świata SW nie odbywa się tak, jakby mogło. Przecież w starym kanonie często bardzo niszowe postaci otrzymywały swoje książki i komiksy. Okej, w nowym tez, ale czy naprawdę Kapitan Phasma otrzymała tyle uwagi na ekranie, że jakakolwiek solowa pozycja z tą postacią mogłaby się sprzedać?

Marvel korzysta z bogatego dorobku, ale jakby tak na chłodno popatrzeć to ciągle eksploatuje te same postaci, które stworzono w golden lub silver age. Coraz trudniej Marvelowi lub DC stworzyć nową postać, której seria komiksowa sprzeda się na tyle dobrze, by namieszała poważnie na rynku.
Popatrzmy, że tegoroczne filmy Marvela wcale nie wstrzeliły się w gusta widzów. Bo widzowie nie chcą Shang Chi czy Eternals. Oni czekaja na Iron Mana, Capa, Thora i Spider-mana. Jeśli Disney przekona aktorów do powrotu i nakręci odpowiedni hype to kolejny raz mogą rozbić bank, ale póki co wszystko wskazuje na to, że otrzymamy alternatywne wersje dobrze znanych nam postaci.

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #807 dnia: Wt, 25 Styczeń 2022, 07:08:02 »
Ten Peacemaker to rodzynek. DC zaliczyło tyle klap w postaci filmów aktorskich a w ostatniej dekadzie także animowanych, że ciągle tylko restartują i restartują.

Ogólnie trafiają do mnie Wasze argumenty i zgadzam się z tym, że eksploatowanie świata SW nie odbywa się tak, jakby mogło. Przecież w starym kanonie często bardzo niszowe postaci otrzymywały swoje książki i komiksy.


Suicide Squad Gunna, Joker, Aquaman, Shazam, nawet pierwsza Wonder Woman to są naprawdę udane obrazy. Juz nie wspominając o tym, że Snydercut zostało całkiem nieźle odebrane.To nie jest 2016 rok gdzie ludzie nie mogli patrzeć na Batman V Superman a Squad Ayera był abominacja. Jasne te filmy nie tworzą spójnego uniwersum ale ważne, że są jakkolwiek dobre i nie odbiegają jakoś drastycznie od filmów Mcu. Poza tym jest jeszcze serialowy Doom patrol i animowana Harley Quinn. Co do Sw. To uniwersum padło na ryj w kreatywnym budowaniu świata. To Marvel Dc chociaż korzystają z przebogatej biblioteki postaci, których mają tysiące. Niemożliwym jest żeby nawet najbardziej zapalony fan znał całe uniwersum. Eternals to bardzo niszowy skład, Moon Knighta ledwo niektórzy kojarzą. Mi nawet jako czytelnikowi komiksów niespecjalnie przeszkadza sięganie po to co już istnieje od lat. Podejrzewam że dla ludzi którzy znają Marvela tylko z filmów i seriali to jest totalne novum a tacy ludzie to w sumie największy target tych filmów.
« Ostatnia zmiana: Wt, 25 Styczeń 2022, 07:21:50 wysłana przez Pan M »

Offline HugoL3

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #808 dnia: Wt, 25 Styczeń 2022, 08:48:09 »
Suicide Squad Gunna, Joker, Aquaman, Shazam, nawet pierwsza Wonder Woman to są naprawdę udane obrazy.

No wiesz, zależy jaką przyjmiemy definicję słowa "udany". Dla wytwórni na pewno ważne, żeby film zarobił.
Joker mnie się nie podobał, ale chciałbym by więcej tworzono filmów antihero/superhero w takiej konwencji. Aktor też dał popis, a sama produkcja zgarnęła sporo prestiżowych nagród i dobrze zarobiła.

Suicide Squad faktycznie był spoko, ale ponieważ dwa poprzednie filmy, które były niejako powiązane niezbyt się przyjęły i widownia nie była zainteresowana tą produkcją na tyle, na ile oczekiwała wytwórnia.

Pozostałe filmy, które wymieniłeś są po prostu OK. Gdyby na koncie DC nie było tych wtop jak: JL, BvS, WW1984, Pierwsze SS, Ptaki Nocy to wówczas na pewno odbiór całego uniwersum kinowego były bardziej pozytywny.
Sama aferka ze Snyder Cut w moich oczach też była przehypowana. Obejrzałem oba filmy i faktycznie wersja Snydera wypada lepiej, ale to wciąż ten sam film. Dobrze się stało, że nie zapoczątkowało to mody na przemontowywanie filmów i wydawaniu ich jeszcze raz.

Offline death_bird

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #809 dnia: Wt, 25 Styczeń 2022, 11:53:20 »
Kijek w mrowisko zainstaluję tutaj (w nawiązaniu do toczącej się dyskusji): im dłużej się zastanawiam tym mniejsze wrażenie robi na mnie Gunn`owe "SS2". Wadą pierwszego filmu był fakt, że jakąś tam mrocznawą koncepcję pocięli producenci dorzucając heheszki i generalnie zrobili z tego filmu pozbawiony smaku kogel mogel. Gunn moim zdaniem zrobił dokładnie to samo tylko na innym poziomie ograniczenia wiekowego.
Chłop wymyślił sobie "GotG" w wersji DC +18, ale źle odmierzył proporcje i wyszła mu tak naprawdę parodia "GotG" z elementami +18, w efekcie czego ten film cierpi na dokładnie tę samą przypadłość co "SS1" tylko skoro jest etykietka "+18", jest przemoc, są bluzgi i nawet przez moment miga jakiś biust to "nie wypada krytykować" tylko trzeba się cieszyć kolejnym "dojrzałym SH".
Muszę jeszcze raz obejrzeć ten film na mniejszym ekranie żeby przypomnieć sobie co i jak, ale generalnie uważam, że Gunn robiąc ten film zupełnie niepotrzebnie i wręcz głupio wszedł do rzeki o nazwie MCU.
Ktoś z recenzentów zauważył, że dla niego słowem kluczowym w filmie jest "rodzina". To widać w "SS2" i to jest największa wada tego filmu, który powinien pójść w zupełnie innym kierunku niż komedia dla dorosłych. "Parszywa dwunastka" czy nawet "Inglorious Basterds". W te tony należało uderzać. Jak dla mnie "SS2" stoi w takim samym rozkroku (choć z innych powodów) co "SS".
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".