Udało mi się obejrzeć pierwszą serię "Yellowstone" i jak nie mogłem się doczekać tak ostatni raz podobny poziom rozczarowania przeżyłem chyba przy drugiej serii "Big Little Lies", bo też obie te produkcje charakteryzują się podobnymi mieliznami intelektualnymi.
W zasadzie gdyby nie akcent aktorów i widoki "za oknem" pomyślałbym, że to rzecz sprokurowana przez jakichś polskich scenarzystów, bo o ile wątki poboczne to zbiór mniej czy bardziej przypadkowych scenek rodzajowych o mniejszej czy większej skali braku siły przekonywania (moją "ulubioną inaczej" jest ta z
parą Chińczyków zwisających ze skał
- normalnie jedno wielkie WTF?!?!
) tak śledząc "wątek główny" można pomyśleć, że niby jest, ale jakoby go nie było. Względnie okazał się być tak nieśmiały, że aż nie chce się pokazywać publiczności. Generalnie w operach mydlanych jest więcej emocji i logiki fabularnej niż tutaj. Dużo sprowadza się do prostych i do tego grubymi nićmi szytych interakcji fabularnych. Do tego dialogi sprawiają wrażenie pospiesznie skądś przepisywanych. Kilka razy złapałem się na tym, że praktycznie słowo w słowo zgadywałem zdanie wypowiedziane przez postać zanim ta zdążyła je wypowiedzieć. A pisanie dialogów nigdy mi nie wychodziło. Taki to poziom.
Ale żeby nie było, że tylko marudzę to widoki naprawdę piękne i dech momentami zapierające przy czym do tych niejako z automatu zaliczam K. Reilly, ale bądźmy szczerzy. Nawet Kelly paradująca z gołym tyłkiem po plenerach nie przykryje faktu, że ten serial (no dobra - pierwsza seria) jest tak w sumie prawie o niczym. I nie chodzi o bycie serialem o niczym w zamierzeniu jak ten nie przymierzając "Seinfeld" tylko o lanie wody przez bite dziewięć odcinków z których fabułę dałoby się ukręcić dla trzech. Pod tym względem przypomina mi to pierwszą serię "naszej" Watahy i dlatego aż się zastanawiałem czy to aby na pewno jacyś nasi nie chałturzyli przy Żółtym Głazie.
Nie mam pojęcia czy wątek główny w zamierzeniu miał być rozlany na cały serial, ale kończąc przygodę z pierwszą odsłoną śmiem twierdzić, że fabularnie zaproponowano widzom stosunkowo niewiele.
W każdym razie ode mnie s.1 dostaje 5,5/10. Na dzisiaj naprawdę spory zawód.