Mój pierwszy wpisy taki bardziej tematyczny "opisz w skrócie kilka ostatnich filmów jakie widziałeś" mam nadzieje, ze wyjdzie sensownie a nie groteskowo
bo ten format jest mi trochę obcy.
Przegląd kliku filmów z czego większość oscarowa, więc do rzeczy.
American Fiction (2023)
Historia czarnoskórego pisarza-w roli Jeffrey Wright-zmęczonego tzw. czarną kulturą, schematami w myśleniu przedstawicieli jego własnej grupy etnicznej. Pisarz Thelonious "Monk" Ellison to ewidentnie nie jest gość, który uchodzi za "prawdziwego czarnego" tematyką pisarza co niezmiernie go wkurza a jako, że książki ostatnio średnio mu się sprzedają postanawia stworzyć prawdziwie czarną tematyką książkę, która okaże się bestselerem. Całość to tak naprawdę satyra na problemy czarnych, ich własne szufladkowanie się w konkretnej specyfice środowiskowej i na każdym kroku podkreślania pewnych problemów bo są "rasowe" nawet jeżeli nie ma to sensu z punktu widzenia indywidualnej jednostki i jej środowiska. Główny bohater na pewno nie jest typem z marginesu społecznego, to intelektualista wiodący spokojne życie a jednak okoliczności wrabiają go poniekąd w granie roli osoby z nizin społecznych przed potencjalnymi wydawcami. Poza ewidentną satyrą jest tutaj garść wątków obyczajowych, przedstawiających życie rodzinne głównego bohatera.
Wrigth to naprawdę dobry aktor, który swoją charyzmą niesie ten film, do tego dochodzi epizodyczna rólka Keitha Davida. Dla mnie to nie było nic wybitnego, ale szczerze cieszę się, że ten film nominowano do oscara. Tak naprawdę to głos rozsądku wobec pewnych politycznych zjawisk, które pożerają same siebie w stanach . Gdyby występowali tutaj w większości biali pewnie by go ochrzczono rasistowskim, na całe szczęście czarni mogą jeszcze sami z siebie się pośmiać. 6/10
Poor Things(2023)
Najnowszy film słynnego Yórgosa Lánthimosa. Całość to kobieca reinterpretacja Frankensteina, wnosząca tam masę warstw, spostrzeżeń, których nie było w oryginale na czele z tematyką seksualności. Całość jest okraszona piękna scenografią, masą kostiumów i unikatowym połączeniem steampunku, salvadora daliego i baśni. Aktorsko bryluje tutaj Stone, która wchodząc w rolę żeńskiego potwora Frankensteina naprawdę wykazała się sporą dawką szafowania różnymi rodzajami faz dojrzewającej istoty. Ruffalo równie świetny w roli przebiegłego Cassanovy, który wpadnie we własne sidła. Jest tutaj sporo lewicowania nawet czasem skrajnego, o czym zresztą pisałem w innym wątku, nie każdemu poejdzie epizod z życia bohaterki w Paryżu ale nie można odmówić temu filmowi konsekwencji.
Wymową i konstrukcją fabularna to nie jest to absolutnie jakieś artystyczne mętne bajoro, wręcz przeciwnie film jest jasny w wymowie, sprawnie prowadzony i dobrze to się po prostu ogląda. Jest to totalne przeciwieństwo takiego "The Killing of a Sacred Deer", które momentami topiło się we własnych interpretacyjnych mieliznach. 8/10
Nope (2022) Trzeci w doboru pełnometrażowy film fabularny Jordana Peele znanego wcześniej z komediowego cyklu "Key & Peele". W okolicach teksasu pojawia się dziwna forma życia, która rozsiewa grozę, przyjdzie się z nią zmierzyć rodzinie zajmującej się hodowlą koni, która jest wypożyczana do przemysłu filmowego. Sporo tutaj komentarza na temat kondycji kina,
sama kreatura we wnętrzu wygląda jak kamera, kamera, która pożera i wypluwa ludzi
Może brzmi to cokolwiek pretensjonalnie ale film tak naprawdę nie kryje się z tym jak jest komentarzem na temat kina jako takiego a nie wyłącznie horrorem. Znów mamy epizodzik Keitha Davida 6/10
Oppenheimer (2023) Chyba najmniej rozbuchany, najmniej hollywoodzki film w dorobku Nolana pod kątem akcji. Sam wybuch bomby to zaledwie kilka minut z potężnego 3 godzinnego kolosa filmowego. Za to hollywoodzka jest jak najbardziej obsada, gdzie przewinął się ogrom znanych nazwisk Hollywood starego jak i nowego pokolenia. Matt Damon, Gary Oldman, Matthew Modine, Robert Downey Jr, Casey Affleck, Emily Blunt, Florence Pugh.
Całość to bardziej biografia twórcy bomby niż film stricte o bombie. Sporo tutaj o Oppenheimerze kobieciarzu i działaczu politycznym. Zresztą w związku z wątkiem kobieciarza to bardzo dobry występ zalicza wcześniej wymieniona Pugh. Murhpy w tytułowej roli faktycznie przekazuje jak tylko się da wszelkie cienie twórcy bomby, jego wątpliwości i specyficzną manierę bycia. Gość wcześniej niezbyt znany z pierwszoplanowych ról w końcu dostaje swoje 5 minut i moim zdaniem wykorzystał je aż nadto dobrze. Całość co prawda bardzo mocno przypomina przyśpieszoną kronikę dziejów tytułowej postaci niż jakiś porywajacy fabularnie film ale dobrze to wchodzi. Muzyka Göranssona pięknie podkreśla atmosferę kiedy trzeba choć mam wrażenie do spółki z tym świetnym montażowy zabiegiem z drganiem ekranu 7/10