"Barbie" to tragiczny kasztan, dwie godziny mijają jak tydzień. Na dodatek podpadający pod "mowę nienawiści", tzn. podpadałby gdyby nie wiadomo co. A za kostiumy i/lub scenografię to powinien dostać "Napoleon", który jest gównianym filmem co prawda, ale pod tym względem bardziej niż imponującym.
Bradley Cooper nie jest żadnym przegranym, skoro nie miał szans wygrać. Tzn. miał jakieś szanse faktycznie w charakteryzacji, ale zabił go ten nos chyba ostatecznie. Konkurencja była zbyt mocna, może w słabszym roku by coś wyżebrał. Zamiast uczyć się dyrygować powinien więcej czasu spędzić nad nauką reżyserki bo jego "Narodziny Gwiazdy" to najzwyklejsza kopia wcześniejszej wersji. Aczkolwiek "Maestro" jak najbardziej oglądalny jest.
Ani Godzilli ani Twórcy ani żadnych animacji nie widziałem, więc się nie odniosę.
Tymon właściwie żaden z twoich zarzutów nie zgadza się z rzeczywistością.
- No do pewnego stopnia to żeby być fizykiem teoretycznym to trzeba być marzycielem, no ale w filmie jest raczej pokazane, że on bardzo chciał zrobić tę bombę i spuścić ją na Niemcy a jego zapędy pacyfistyczne pojawiły się dopiero wtedy, gdy się okazało, że Niemcy swojej bomby już nie stworzą i nie trzeba jej na nich spuszczać za to dostanie się Japończykom. A kwestii jego późniejszych wyrzutów sumienia nie negowali nawet jego przeciwnicy.
- Ten film to adaptacja książki, w/g której Oppenheimer nie sprzedał jakiejkolwiek informacji, zresztą został w sumie nie tak dawno oczyszczony przez rząd USA z podejrzeń o szpiegostwo, no skoro oni chcą go sobie oczyszczać to co my mamy do powiedzenia w temacie? Ja też się uczyłem, że Oppenheimer prawdopodobnie oddał stalinowi informacje, aby utworzyć "równowagę", tyle że nie było na to nigdy jakiegokolwiek dowodu lepszego niż "był żydokomunistą" no i tego, że same wycieki miały miejsce co oczywiście jest całkiem dobrym powodem, ale...Zresztą to całkiem wygodne dla ruskich, oni bomby nie ukradli, tylko została im podarowana. Projekt Manhattan był zinfiltrowany głęboko i przez większą ilość agentów niż to pokazano w filmie, ale żaden z pozostałych agentów nie był tak ważny jak Klaus Fuchs, który był zwerbowany już w trakcie prac nad brytyjską bombą na co są niezbite dowody, wszystkiego nie dało się zmieścić, chociażby pominięto znajomość fizyka z Zarubinami. Sam Oppenheimer zgłaszał przecież wywiadowi, że kręcą się wokół niego dziwne persony zadające dziwne pytania, jest to pokazane i na to też są dokumenty. Film jest po prostu aktualnym stanem wiedzy (przynajmniej tym oficjalnym) na sprawę.
- No jakbyśmy kasowali każdy film biograficzny o osobie, która zdradzała swojego małżonka, to chyba niewiele by ich zostało, u sąsiada zawsze trawa zieleńsza. Ta dziewczyna była miłością jego życia i to też jest pokazane, gdyby przyjęła jego oświadczyny to by się nie spiknął ze swoją żoną.
Ogólnie mam wrażenie, że bardziej postać Roberta Oppenheimera oceniasz niż sam film.
-