Totalnie poza tematem Shanga to ostatnio zerkałem w ramach powtórki na fragmenty z Cap Marvel na yt, w celu sprawdzenia czy mój odbiór choć trochę uległ zmianie. Proszę nie wymagajcie ode mnie oglądania tego znów w całości nawet w ramach uczciwości wobec filmu.
Matko święta, ale Brie ma metrowy kij w tyłku. Scena z motocyklem nadal tragiczna. Przecież to wygląda jak żywcem wyciągnięte ze świata The Boys a nie Marvela. Kogoś ostro pogrzało, że przepuścił taki motyw, ale to pewnie była walka z toksyczną męskością. Postać Marvelki bije jakimś takim najbardziej tandetnym, wręcz stereotypowym sposobem prezentacji super bohaterów na zasadzie "umiem strzelać promieniami z tyłka, macie mnie podziwiać. Jestem najlepsza" Od postaci Larson autentycznie bije jakaś taka buta. To nie jest Rogers, który ma na sercu dobro ludzi ani Stark, który choć momentami dupkowaty to w rzeczywistości narażał się dla dobra sprawy zawsze kiedy było trzeba. Wiele o filmie superhero mówi jeżeli jego najlepszą częścią była zwierzak, w tym przypadku kot.
Później zerknąłem w sieć, bo zapomniałem jak wyglądają oceny tego filmu już na chłodno, kawałek czasu po premierze i przypomniałem sobie, że Cap Marvel ma na imdb średnią 6.8 z prawie pół miliona głosów i 45% na rottentomatoes wyliczoną ze 100 tysięcy głosów.
Wow, jak na pozycję MCU to jest naprawdę kiepski odbiór. Film w box office klepnął miliard, ale nie zmienia to faktu, że film jest lada świetlne od odbioru wśród ludzi Winter Soldiera czy Guardianów.
Sequel to chyba koncepcyjnie wydaje się być jeszcze gorszy. Nigdy nie lubiłem Khamali, postać jest w najgorszym znaczeniu tego słowa infantylna, generuje cringe, a jej podjarka światem Marvela, pisanie fanfików... nie trafia to do mnie za grosz. Jak do filmu przeniosą te jej cechy charakteru, to dla mnie stanie się rzecz niewiarygodna i ten obraz będzie jeszcze gorszy od oryginału.
Feige upadnie na głowę jak będzie próbował z postaci Larson zrobić nową liderkę po odejściu Rogersa i Starka. Moim zdaniem to jest niestety pewne tak w 95%. Ta postać to tragiczny wybór na lidera. Wygląda na strasznie oderwaną od reszty uniwersum i nie chodzi o jej kosmiczne koneksje, bo Guardiani mają to samo, ale przez postać Star Lorda i skumplowanie się z Thorem są dużo bardziej dopasowani do pozostałej części MCU.
Larson po prostu lata sobie po kosmosie, ziemię miała w tyłku przez lata, strzela laserkami z dupska i patrzy z góry na innych. Do tego ma otoczkę "najpotężniejszej postaci kobiecej w historii MCU" . Scarlet Witch chyba powinna ją szybko uświadomić, że jednak to nie bardzo prawda
Antypatia do tej postaci jeszcze uwypukla się u mnie przez tą głupią agitkę na zasadzie "pierwszy film o super bohaterce tej generacji czasowej". Po pierwsze bullshit bo Wonder Woman, bo drugie to jest tak ujowa postać, że naprawdę jest się czym pochwalić.