Eternals nie jest tak złym filmem jak go malują i oceniają.na pewno jest innym filmem niż dotychczasowe MCU, poza trzecim aktem gdzie jest klasyczne piu piu, smash smash i lasery z dupy. To tak nie pasuje do tej historii jaka jest w filmie. Są świetne dwa twisty fabularne, choć jak ktoś zna szerszą historię Przedwiecznych to onr aż takie nie są zaskakujące, ale jest to świetnie ograne. Świetny Kumal Nanjiani, nie wykorzystana Angelina Jolie, reszta aktorsko ok. Dwie sceny po napisach (jedna w trakcie i druga po). Jeśli ktoś zna komiksy to ta druga wcale nie zaskakuje. Obie wprowadzają nowych bohaterów z MCU.
Film z tych bardziej ambitnych niż zwykły popcorniak (poza finałem, tam wjeżdżają typowe klimaty superbohaterskie). Mam wrażenie że te oceny filmu są spowodowane właśnie tym że oczekiwano standardowego filmu MCU a nie czegoś takiego. Choć rzeczą która się gryzie fabularnie jest zróżnicowana etnicznie obsada. Bo kiedy bohaterowie spotykają pierwszych ludzi to każdy z nich gada że swoim akcentem np. Ikaris z charakterystycznym angielskim, a przecież to są kosmici.
Byłbym w stanie kupić takie tłumaczenie, ale jednak filmy Braci Russo, które też nie są tak bardzo szablonowym MCU, są zarazem oceniane jako jednej z najlepszych filmów tej marki, więc może nie chodzi tylko o bycie innym?
Te oceny to niezły szok w sumie, bo przecież Zhao to nie jest jakiś tam wyrobnik a laureatka Oscara, twórca o swoim własnym specyficznym stylu. Ba, to jest chyba najbardziej doceniany artystycznie twórca filmów, który trafił do MCU i takie oceny?
Do tego co do eksperymentów to przecież Logan, Joker, The Suicide Squad 2021 to ewidentnie nie są filmy pozbawione autorskiego stempla a odbiór wśród ludzi jest mocno pozytywny. Może jednak bracia Russo to był szczyt kreatywności na jaki może sobie pozwolić MCU, bo sprytnie balansowali między swoją własną filmową wizją, a typowymi dla tej marki elementami. W sumie wracając do zachowawczości filmowego Marvela, to jest w ogóle ciekawy temat, bo uważam, że akurat ten element zabija jakąś większa różnorodność i szansę na ciekawy indywidualny charakter filmów MCU. Analogicznie komiksowy Marvel tymczasem ma pokaźną liczbę bardzo różnych od siebie akcentami i estetyką serii i mini serii, równocześnie wciąż zachowując przecież od dekad status mainstremowego wydawcy komiksów, który stworzył również masę papki. Nie wyobrażam sobie przykładowo w filmowym Marvelu czegoś takiego jak Punisher Max albo Immortal Hulk. Tymczasem wydaje się, że odbiorcy MCU jednak pragną dostawać co parę miesięcy ten sam w większości znany smak. Nie wiem czy tłumaczenie się spójnością klimatu też ma tutaj jakikolwiek sens, bo przecież solowe serie komiksowe przykładowo Thora a Moon Knight'a są tak różne jak się da, nadal dziejąc się w tym samym świecie i nic na tym nie traci spójność.
IMO Ton filmów MCU to raczej efekt tego, że to się sprzedaje a nie tam spójności jak chce sugerować Faige, bo, że niby widz by się pogubił jakby nagle każdy bohater nie rzucał sucharami, albo te filmy byłby przez to gorsze ? Tacy widzowie MCU, nieznający komiksów, a liczący na jedno i to samo to jest raczej odpowiednik ludzi w komiksowie, którzy stronią od mocnych i specyficznych odważnych twórców, którzy ten gatunek przedefiniowali a zamiast tego wolą takie najbardziej typowe historie z gatunku.
W sumie to co piszę to takie moje gadanie, w próżnie bo filmu jeszcze nie widziałem, więc nie wiem na ile bardzo inny to film, ale to można podciągnąć pod generalną rozmiknę na temat MCU.