John, mysle ze powoli dochodzimy do porozumienia (nawet jesli to cos w stylu "let's agree that we disagree").
Nie mysl, ze sie czepiam (ale i tak sie czepiam
, taka moja natura), po prostu lubie w dyskusji konkrety, a nie powtarzanie sloganow, ktore ktos kiedys gdzies napisal. Bardzo trafnie ujales to zreszta niedawno w swoim poscie (w obecnym watku). W poscie, ktory urzekl mnie forma i trescia, czemu zreszta dalem wyraz. Przykro mi pozniej bylo czytac wstepna analize humoru MCU, ktora po blizszej inspekcji rozpada sie jak domek z kart zdmuchniety po siarczystym bąku Adama Sandlera. Tak przynajmniej wyglada to w moich oczach.
Przeszlismy od
"Jedyny żart w MCU na którym szczerze się uśmiałem to scena po napisach z Grandmasterem w Thor: Ragnarok. Nie pamiętam innego momentu, zwykle żarty w filmach MCU to poziom humoru komedii z Adamem Sandlerem."
do
"Neofita, humor z Age of Ultron czy Iron Man 3 to zdecydowanie poziom filmów z aktorami pokroju Sandlera. "
Czyli... juz nie wszystkie 22 filmy MCU, to poziom kloacznych zartow, teraz ostaly sie tylko 2?
Ale jednak nie, bo za chwile jest:
"Humor w tych filmach jest dla mnie zwykle klozetowy(...)".
Swoja droga podziwiam Twoje poswiecenie i wytrzymalosc wzgledem ogladania filmow MCU mimo tego, ze budza tak negatywne emocje. Gdybym obejrzal jakis film Sandlera i mial ogladac kolejne, to nie wiem co musialoby sie zdarzyc, abym obejrzal choc jeden kolejny, nie mowiac o 5 czy 10 kolejnych. Bo obejrzales wszystkie filmy MCU, prawda? Kategorycznosc sadow na to wskazuje.
Mam nadzieje, ze nie odczytasz tego jak osobistego ataku, ale chcialbym zwrocic uwage, ze im bardziej analizuje sie "oczywiste prawdy", tym wiecej luk mozna w nich odkryc. Przyjelo sie przytykac latki w stylu "DC jest mroczne", "MCU to zarciki co 5 minut", etc. gdzie dosc czesto bezrefleksyjnie wchodzi sie w te narracje, i nie bylbym zdziwiony gdyby okazalo sie, ze dyskutanci czesto biora jakies elementy swoich ocen na podstawie probek danych i projektuja je pozniej na ogol recenzowanego materialu.
Czy tak jest w Twoim przypadku? Watpie, bo piszesz rzeczowo i dosc chlodno, bez wiekszych emocji, az do momentu, gdy opisujesz humor w MCU. Przyklady podalem wyzej. Czemu tak sie dzieje? Moze po prostu jestes wyczulony na "humor MCU", tylko wtedy dlaczego katujesz sie kazdym kolejnym filmem, ktory jest nim skazony?
Moze tez prawdą jest obiegowa opinia, ze dyskusja o humorze to zawsze bedzie troche jalowa rozmowa, bo przykladowo jaka miara ocenic to, ze Bolka smieszy gag w stylu "wywrocil sie na skorce od banana", a Lolka wielowarstwowy build-up z ukrytym zartem, ktorego wiekszosc widzow nie zauwazy? Ale z drugiej strony "humor klozetowy" to dosc stanowcze okreslenie, z ktorym nijak nie moge sie zgodzic. Humor, ktory nie smieszy, ktory jest wymuszony, ktory nie pasuje do filmu, etc., ale klozetowy? A bit much, my dear.