Oglądałem Eternals i tak po prostu muszę stwierdzić, że casualowy film Marvela, z dodanymi na siłę żarcikami, blockbusterskimi, efektownymi walkami... po prostu wyprzedza ascetyczną Diunę we wszystkim. Ja nawet nie wiem co to jest ta tytułowa Diuna? Film mi tego nie wyjaśnił. A Eternalsi mieli świetnie rozpisaną historię, która przedstawiła mi całość w sposób zrozumiały i kompletny. Postacie w Eternals miały dużo więcej głębi niż te w Diunie. Nie będę porównywać krajobrazów, bo wiadomo, że jakaś pustynia to nie to samo co największe perełki na Ziemi jak Babilon, Londyn, czy Amazonia. W każdym razie Diuna nie ma u mnie żadnych atutów.
Daj spokój x 2. Nie widziałem jeszcze Eternalsów, ale przecież na żelazną logikę, to nagle w filmowym Marvelu na tym etapie, okazuje się, że Przedwieczni i Celestiale to wielki deal, a tego nie wyczuł Strange, nie znali Asgardczycy etc.
Przecież to jest głupie

Na tym etapie trochę późno na wprowadzanie postaci tego kalibru i to jest jednak dużo większa sprawa niż dajmy na to tacy guardiani, którzy jak najbardziej mogli sobie gdzieś tam z dala latać od avengers, bo to nie były postaci z takiego tieru.
Taki film MCU bankowo nie będzie bardziej kompetentny od czegoś takiego jak Diuna. Przecież to się pewnie zasadza na durnym ukrywaniu czegoś na takim powerlevelu przed resztą uniwersum "wow tego nie znaliśmy". Śmieszność

Może to i się zasadza z problematyczną spójnością ogromnych uniwersów superhero w ogóle a nie tylko filmów, ale znając filmy MCU pod kątem "spójności" to spodziewam się dziur bo nie wiedzieli i już, bo uśpione tożsamości.
Poza tym sam natknąłem się na spoiler i
fajnie, że nikt w tym uniwersum dosłownie nikt, na czele z Asgardem, który istnieje od tysiącleci nie wiedział, ze w ziemi jest sobie ukryty wielki Celestial
Kompletne, kompetentne kino, tak bardzo, że aż wali na km kolejnym żenującym wywaleniem dziur w MCU, na prawdziwie koherentne budowanie fajnie i spójnie rozbudowanego lore.
Sorry ale nie. Żaden film MCU nie zasługuje na porównanie do projektów Villeneuve. Jakieś autorskie kino komiksowe pokroju Batmana Burtona, Logana, Jokera to ok, ale nie kolejny odcinek serialu kinowego, który czasem lepiej czasem gorzej radzi sobie z własną strukturą. Nie wiem po grzyba takie porównanie, i dla filmów tego pana i dla MCU jest miejsce, ale to są skrajnie inne kalibry kina.
No to cieszę się twoim szczęściem.
Co ciekawe - z BR2049 miałem kompletnie odmienne wrażenia i oceniłem na 10/10 (podczas gdy Diuna ma u mnie coś koło 5-6), chociaż wizualnie oryginał Scotta był o wiele lepszy.
A ja się cieszę, że nie masz problemów z bezsennością, bo widocznie przespałeś ten film. Podałem swoje przykłady co tam jest dobrego.
Ascetyzm mnie tam tak nie boli, bo nie wszystko musi być radośnie cudacznymi Star wars, gdzie Padme nosi kostiumy na granicy kiczu, Leia obwarzanki z włosów, elita finansowa odwala się jak na Canto Bight etc.
To jest zupełnie inny świat od reszty takich kosmicznych uniwersów, to wyraźnie czuć i za to plus, że się wyróżnia, ma pomysł na siebie.
Co do braku fajnych strojów to ja mam zupełnie inne zdanie. Bo choćby ten żółty strój Jessici, image wojaków Harkonenów zapada w pamięć, choć stosunkowo prosty- ale szturmowcy też nie byli wizerunkowo specjalnie wyrafinowani- Bene Gesserit są spoko.
No i ostatnie co można powiedzieć o statkach to, że są nijakie. Dawno nie widziałem tak dziwnego ale zarazem mistycznego projektu statków kosmicznych w blockbusterze za duży pieniądz.
Może pojawiają się pewne zgrzyty jak np. dlaczego cholerny Baron nosi się tak skromnie jak na Barona i czemu takie minimalistyczne są dwory władców. Tylko, że nawet to jest kwestią perspektywy. Dzisiaj też nie wszyscy bogacze robią sobie barokowe dworki ale też wille uderzające w artystyczny minimalizm.