trzy faktyczne, wydzielające ogrom dość specyficznej energii, pstryknięcia Rękawicą Nieskończoności, nie spowodowały dużo więcej szkód niż najznakomiciej kombinujący geek mógłby sobie to wyobrazić. Annihilus, Galactus, czy inne mocarne byty, które po pstryknięciach a nie ,,pstryknięciu" w "Endgame" wykorzystałyby ,,potencjał" wielu szram, dziur, czy fluktuacji materii, które byłyby podatne na przeniknięcie gdzieś z jądra Multiversum do głównego filmowego Wszechświata. Czy nie byłoby to możliwe? Czy aby na pewno dwa akty emanacji mocy Kamieni przez użycie kciuka i palca środkowego lewej ręki, które mieliśmy w jednym 22-gim cudownie finiszującym 11-letni cykl filmowej twórczości, filmie, pojawiły się tylko jako, nazwijmy to: czysto fabularne wypełnienie? A nie jest tak, że bracia Russo na tym przykładzie chcieli nam przekazać coś w pośredni, ukryty sposób, coś, co sami fani powinni to wyłapać i mieć świadomość konsekwencji tego wątku tudzież sytuacji w domyśle przyszłego kształtu cyklu filmowego MCU?
Wiem, to tylko domysły, ot fanowskie teorie... Kto wie, może jest to w jakiś sposób możliwe.
,,Tony Stark, człowiek, który miał serce"... Pamiętamy... Ku pamięci. <3
Jim Starlin, Joe Russo - te ich specyficzne ,,endgamowskie" role, mimo iż krótkie i ulotne, to jednak sporo mówiące ich o identyfikowaniu się z tym co stworzyli, skromnie, ale wymownie podkreśląc, jak praca, którą włożyli w budowę MCU jest dla nich ważna.
Thor z wywalonym piwnym brzuszkiem skradł moje serce - w kwestii luźnej interpretacji historii danej postaci. To było bombastyczne!