No i sprawa jest jasna jak słońce
Gwoli ścisłości: komiks Vareli znam z oryginału i swego czasu namawiałem syna hiszpańskich znajomych na przetłumaczenie na język angielski, ale chłopak raczej nie siedzi w tym medium i opornie mu to szło, a jakiś czas później przeczytałem anons o polskim wydaniu, więc pomysł upadł. Natomiast "arcydzieło" Larceneta jest mi równie obojętne, co hołubiony "Raport", przy którym wymęczyłem się okrutnie (być może dlatego, że czytałem w oryginale?) i jakoś nie ciągnie mnie zbytnio na powtórne zapoznanie się z twórczością francuskiego autora, a sugestia znaczącego upustu cenowego była jedynem wyznacznikiem ewentualnego zakupu... Pewnie zostanę odsądzony od czci i wiary, ale mam swoje wyrobione gusta, komiksy czytam od ponad półwiecza i niewiele obchodzą mnie opinie innych, bo w przeszłości nie raz, nie dwa srodze się zawiodłem na polecanych tytułach, a z kolei te niezbyt cieszące się dobrym zdaniem przyniosły mi sporo radochy, więc jak na złośliwego tetryka przystało, pozwolę sobie zacytować samego siebie w niezliczonych sytuacjach życiowych: "dziękuję, nie tańczę"