Jak dla mnie to amerykańskie wydanie Alacka Sinnera jest jak najbardziej odpowiednie, dość budżetowy, 'książkowy' papier i miękka okładka ze skrzydełkami, dwa tomy w bardzo przystępnej cenie. Ten śnieżnobiały ofset w czarnobiałych komiksach nie zawsze jest na plus, do tego często jest za sztywny i nie pomaga w wygodnym czytaniu, zwłaszcza grubasów. Z tego co czytałem to sprzedaż Sinnera w Stanach była taka sobie i drugi tom miał dość niski nakład, więc furory w Ameryce ten komiks jakoś nie zrobił. Sam za arcydzieło Sinnera nie uważam, rysunkowo faktycznie wybitnie, przepadam za Munozem od zamierzchłyh czasów jego szorta w Batman Black&White, ale scenariusze Sampayo niczym mnie nie zachwyciły. Ale już dla samych rysunków warto.
Z tymi 'dwudziestoma, no może ośmioma' wydaniami 100 naboi to troche Bartku przesadziłeś, hehe, były raptem dwa, z czego tylko to drugie pełne, do tego ze skopanym tłumaczeniem. Ale rozumiem że to podkolorowanie na potrzeby historii:)