@up
Tak, 3 to miesięcznica zabójstwa matki Edisona. Ale pieniądze wypłacane tego dnia trafiały do Ethel, która brała je za milczenie w sprawie zabójstwa Ivy. Więc to nie ma sensu. Scenariusz zwodził nas (i Edisona), że tu chodzi o śmierć matki Edisona. To bez sensu. Denerwujący zabieg, bo sugerował, że Edison przy okazji śledztwa w sprawie Ivy odkryje kwestię morderstwa swojej matki. A to tylko przypadek, kłamstwo czy zwodzenie Victorii. W ogóle wątek śmierci obu Azjatek był mocną ofertą scenariusza, to bardzo nakręcało. Sam Ed mówił, że nie wierzy w przypadki etc. A to jednak przypadek, heh.
Jeśli chodzi o wnioski, to ja to interpretuję tak: Edison uważał się za kłamcę i zdrajcę chińskości. Mówił to jak oszukał chłopaka od rysunków, potem tego dzieciaka, który pokazał mu trupa, oszukał rodzinę Chińczyków podczas nalotu i generalnie sam uważał, że pomaga poprzez zdradzanie chińskiej społeczności. Natomiast po całej aferze i odkryciu zabójstwa Ivy, wybrał milczenie, rozstanie się z Carrowayami i pozyskanie dwukrotnie większej kasy dla Chinatown poprzez szantażowanie Carrowayów podpisanym przyznaniem się do morderstwa Ivy (strasznie to dziwne, że tak bogaty typ, daje się szantażować drugi raz, ciekawe czy przestał płacić Ethel, pewnie nie, no bo czemu, przecież ona też mogła go wydać). W ogóle dziwne jest, że nie kazał sprzątnąć Ethel i sprawa by się zakończyła, przecież był w stanie zabić niewinnego Amerykanina dla zachowania pozorów sprawiedliwości, a nie potrafił zabić Ethel, która go szantażowała. Jeszcze do kina ją zapraszał. Nic tu się nie klei.
Żyły rozcięte wzdłuż to efekt próby samobójczej. Żyły rozcięte w poprzek to wołanie o pomoc - tak twierdzą psychologowie.
Anyway, dzięki za możliwość wymiany doświadczeń o tym komiksie.