Te komiksy są takie sobie, ale chyba kupię do kompletu.
Ja czytałem tylko ten o Indianach i pamiętam, że to był taki komiks na połowę punktów. Tam nie było ani jednej naprawdę dobrej historii. Ale też nie było żadnej złej. Po prostu były. I różni rysownicy, często bardzo dobrzy. Miałem nadrabiać Czarnego Młota, bo się wczoraj zabrałem za nadrabianie tego świata, ale tak żeście mnie teraz rano zakręcili, że czytam Go West, Young Man i jest naprawdę fajny. Historia zegarka, który od 1763 roku do 1938 przechodzi z rąk do rąk, a Tiburce Oger przedstawia trudną historię Ameryki na przestrzeni ponad 150 lat. Godne polecenia, ale jeszcze nie skończyłem. Mam jeszcze Rewolwerowców. Po tych Indianach miałem odpuszczać, ale jeśli ten o zegarku będzie dobry do końca, to chyba kupię sobie też Stróżów prawa. Na pewno fajny komiks Ogera, to jego autorski Buffalo Runner, gdzie cały komiks stworzył sam.
Buffalo Runner to bardzo dobry western. Przez znaczną część historii "słuchamy" opowieści startego łowcy bizonów, który historię swojego życia opowiada przez dokładnie jedną noc uratowanej z rąk kilku bandytów dziewczynie, jednocześnie tworząc kule do broni, aby nad ranem stawić czoła reszcie obdartusów. Stary rewolwerowiec i dziewczyna przez cały komiks siedzą w starej chatce czekając na świt i atak bandytów, a jego opowieść wciąga jak bagno. Przy okazji krok po kroku dowiadujemy się jak tworzyło się kule na Dzikim Zachodzie. Mocne, realistyczne i świetnie zakończone.
Wygląda na to, że u mnie Oger na razie ma 2:1 na swoją korzyść. Dwa dobre, jeden taki sobie.