Mucha 7 bitych lat jednocześnie opracowywała WKKM, wydawała swoje komiksy (hi Wojno Domowa
) i współpracowała z innymi wydawnictwami. Teraz nie ma kolekcji a mimo to mkolek mówi że by nie mogła opracowywać kolejnej.
No ale teraz Mucha wydaje chyba zauważalnie więcej komiksów niż 7 lat temu... i wydaje mi się, że obsuwy, jakie zaliczają niektóre tytuły z katalogu, wskazują, że ich moce przerobowe są naciągnięte do granic możliwości. Oprócz tego dużo współpracowników Muchy działa również razem z Egmontem, więc jeśli Egmont wydaje więcej, to wpływa również na zdolności operacyjne Muchy.
Zasadniczo - i piszę to na czuja, bez żadnych danych przekrojowych - to nie jest tak, że pstrykniesz i masz gotową ekipę do opracowywania tytułu. Tłumacza może i dość prosto znaleźć, ale tłumacza (a) dobrego, (b) z odpowiednią liczbą wolnego czasu, (c) orientującego się w świecie superhero i (d) pozytywnie zakręconego do tego stopnia, że będzie wolał przekładać w swoim czasie pracy komiksy niż jakieś teksty prawne, medyczne czy ekonomiczne, które zapewnią mu znacznie większą kasę - już nie tak łatwo.
A teraz znajdź jeszcze tylu takich tłumaczy, żeby mogli się zmieniać przy kolekcji, bo zwykle w tym wypadku jedna osoba tego nie ogarnie (chylę czoła przed panem Lipskim). Dorzuć jeszcze wykwalifikowanych redaktorów, korektorów, może redaktora merytorycznego, no i literników i łamaczy tekstu...
Jest taka stara prawda w światku tłumaczy: każdy tekst może być przełożony (1) szybko, (2) dobrze i (3) tanio - z tym że naraz da się osiągnąć tylko dwie z tych cech. Nie mam takiego doświadczenia jak tuzy branży, ale mogę z pewnością powiedzieć, że jeśli masz deadline wyśrubowany do granic możliwości, to arcydzieła sztuki przekładu raczej nie stworzysz.