To ma mało wspólnego z rynkiem a bardziej z kondycją ludzkiego umysłu, takie określenia wcześniej powstały już w innych krajach:
https://en.wikipedia.org/wiki/Tsundoku
https://en.wikipedia.org/wiki/Antilibrary
a nawet w skrajnej formie:
https://en.wikipedia.org/wiki/Bibliomania
a ja twierdzę, że dużo.
Nie mówię tu o skrajnych zachowaniach zbieraczy czy też profesjonalistów danego tematu (vide przykłady @turu).
A nawiązując do wypowiedzi @turu, mogę się wypowiadać tylko z punktu siedzenia przeciętnego entuzjasty (czyli nie kogoś z przypadku, ale też nie-profesjonalisty). nasz rynek zmienił się zbyt szybko, entuzjaści dostają zbyt wiele w zbyt krótkim czasie, nie nadążają tego "przerabiać". Niby nic strasznego się nie dzieje, ale sytuacja robi się coraz bardziej patologiczna. @turu wczoraj pisał, że komiksy nie są drogie, a w każdym razie niewiele droższe niż wcześniej. być może, ja nie przeliczam ile kosztuje strona. natomiast wiem na pewno, że życie staje się coraz droższe i ten trend będzie nam jakiś czas towarzyszył, a gdy się skończy, to jakiś czas będziemy musieli dawać sobie radę na tym drogim poziomie. piszę "my", jako ci, którzy kupują więcej niż konsumują. Podejrzewam, że część z nas ograniczy rozbuchane kupowanie, część ograniczy nawet normalną konsumpcję komiksów (czyli kupowanie i czytanie), a część w ogóle odpuści na dobre, albo przynajmniej na jakiś czas (skąd to wiem? bo tak już było. i to nie jeden raz).
Pozostaje pytanie: No i co wtedy? Myślę, że nasza komiksowa nisza jest taka mała i ciasna, że skutki tego procesu dotkną nas wszystkich (również tych, którzy na razie nie widzą tematu). Entuzjastów-nabywców jest naprawdę niewielu, a większość wydawców chyba woli skupić się na celu "jak sprzedać więcej póki jeszcze się da" niż na tym, co można by zrobić, żeby niekorzystna sytuacja ekonomiczna totalnie nie wywiała konsumentów z naszej niszy. Wiem, że to niełatwy temat, ale chyba obśmiewanie problemu i tych, którzy ośmielają się o nim napomknąć - nie da rady zakląć rzeczywistości.
PS. obawiam się powrotu do niedawnej niefajnej formy dyskusji, która mi osobiście bardziej kojarzyła się ze wzajemnym obrzucaniem ekskrementami. jeśli tak się stanie, to od razu mówię sakramentalne "to ja przepraszam!" i wysiadam.....