Turu, widzisz.... weź się ogarnij, przemyśl, wyciągaj wnioski, może na starość zostaniesz bogaty, tylko musisz się umiejętnie sprzedać. hłehjeche, dobre!
Nie, nie, nie, to wbrew pozorom jest naprawdę temat rzeka, wymagający sporego opracowania i rozpracowania.
Kiedyś obstawiałem skuteczność reklam w czasopismach, i to nie tylko w komiksowych ale znacznie szerzej, reklamy moich wczesnych produkcji typu Sothis czy Fastnachtspiel pojawiały się w pismach dla graczy (np. Świat Gier Komputerowych), duże, na pół strony, robiłem w regionalnej gazecie dodatek komiksowy (gazeta roznoszona do domów, za darmo, bodaj 100 000 nakładu), maczałem łapy w takich projektach jak regionalna GW w wersji komiksowej, dodatek komiksowy do magazynu Tatuaż itd. itp.
Mimo często olbrzymich nakładów i zasięgu, efekt był praktycznie zerowy.
W czasach bardziej internetowych jest dla mnie oczywiste bycie prawie wszędzie, kiedyś Digart (oczywiście kilka digartów dnia itd.), deviant, artstation itp.
Trzy różne blogi, ten onetowy załapał się chyba nawet na ówczesny oficjalny ranking the Best of

Dzisiaj wystarczy wpisać w Google Marek Turek i wśród wyników od razu wyskakuje chociażby wirtualna wystawa we wrocławskiej Leśnicy.
Ja nie wiem co jeszcze można i jaka miałaby być efektywność takich „obecności”, prowadzimy intensywnie profil Wydziału 7 na FB i insta i jego skuteczność jest śladowa, na tej podst. oceniam, że mój profil autorski tego typu nie miałby nawet części tej nikłej skuteczności.
Jestem jednym z wielu, ale praktycznie żaden nie jest w stanie przebić się szerzej, czy to poprzez zbiorowe profile czy solowo.
Problem i jego rozwiązanie jest chyba zupełnie gdzie indziej
