Projekt ustawy mrożący ceny, ale nie ograniczający maksymalnych rabatów dla sprzedawcy ostatecznego, nie przyniesie pożądanego skutku, jakim miałoby być przywrócenie systemu księgarnianego sprzed okresu internetu.
całkowicie się zgadzam, niestety.
Dlaczego obecna sytuacja rabatowo-cenowa jest patologiczna? Tzn jakie niesie złe skutki dla rynku wydawniczego?
Bo ja widzę, że od lat praktycznie żadne większe wydawnictwo nie upadło, cały czas powstają nowe a czytelnicy mają problem żeby skonsumować taką ilość treści. Co dla czytelników mogłoby się poprawić? Proszę o przykłady.
jakoś mi się wydaje, że kilka postów temu właśnie je podawałem, m.in:
- wyższa cena okładkowa = wyższe koszty licencji (argument wprawdzie prawdziwy tylko dla licencji, co słusznie wytknął mi Turu)
- wyższa cena na okładce, która w empikach (itp) jest z reguły = cenie sprzedaży działa odstraszająco dla potencjalnych nowych zainteresowanych czytelników (gdy zainteresowani podejdą do regału i sprawdzą o co chodzi w tych całych komiksach, to zazwyczaj pierwsza rzecz, na którą kierują oczy to tył okładki z ceną, gdy już zanotują, że średnio to gdzieś koło 99,99 -> wówczas wrzucają pomysł ze spróbowanie komiksu w jedyne sensowne miejsce, czyli do kosza)
- sądzę, że dobrym rozwiązaniem byłoby wpuszczenie w kanał podstawowy (czyli normalny stacjonarno-internetowy wraz z hurtowniami i całą tą nadbudową) tanich komiksów dla dzieci i młodzieży oraz innych niedrogich serii budżetowych, a także np. magazynów (np. Relax) oraz równocześnie zbudowanie alternatywnej sprzedaży internetowej (bez zbędnych pośredników) w sklepach specjalistycznych i tzw. dyskontach - komiksów dla bardziej "siedzących w tym hobby" (czyli nas?), czyli np. wydań zbiorczych, czy tzw. ekskluzywnych wydań (powiększonych? na lepszym papierze, z wieloma dodatkami). korzyścią dla nas z takiego rozwiązania byłoby niekarmienie bytów nadmiarowych (hurtowni itp), co powinno przełożyć się na finalne zmniejszenie ceny.