Bez ustawowej regulacji poziomy marży pośredników (którą "dyskretnie" pominięto w polskiej wersji ustawy) ta koncepcja jest po prostu jawna kpiną z autorów, wydawców i przede wszystkim czytelników. W dodatku, jeśli chodzi o komiks jest to typowy gwóźdź do trumny, bo zamiast wyrównać szanse małych księgarni i dużych sieci, tak jak to ma miejsce np. we Francji, ustawa uderza w niezależne księgarnie komiksowe, które są w stanie kupić komiksy bezpośrednio od wydawców i dzięki ominięciu elementu łańcucha dostaw dać rabat, a przy okazji starają się mieć jak największa ofertę komiksów.
We Francji ustawę wprowadzono, żeby ograniczyć duże sieci księgarskie, które miały większe możliwości negocjacji ceny z wydawcami i dumpingowały ceny.
U nas, ze względu na odmienną strukturę rynku, taki projekt uderzy w mniejsze księgarnie, które stracą na konkurencyjności, a w dodatku wiele z nich ma charakter specjalistyczny i znacznie szerszą ofertę niż duże sieci.
Całkowite odwrócenie sensu tego projektu
