Szybko napiszę, bo niedoczas:
@Kubala77: gwoli wyjaśnienia - Arek nie jeździ na festiwale. Jeśli zetknąłeś się na festiwalu ze "sprzedawcą", to ze mną i tylko

Czasami pomagają mi inne osoby - Michał, drugi Michał, Marcin.
Ja nie muszę jeździć na festiwale, z ekonomicznego punktu widzenia przy modelu sprzedażowym SL jest to kompletnie bezsensowne (te same komiksy sprzedadzą się przez net dużo mniejszym nakładem środków i przy dużo niższym koszcie). Ale uważam, że warto - z wielu powodów. Zaczęłam chyba po sukcesie
Button mana, bo widziałam, że jest potrzeba kontaktu z czytelnikami, przekazania informacji, podpytania o opinie. I to jest jeden z dwóch głównych powodów mojego jeżdżenia; drugim jest fakt, że uwielbiam "sprzedawać" komiksy. Przy czym przez "sprzedawać" mam na myśli po prostu możliwość polecania komiksów czytelnikom. Jeśli ktoś ode mnie kupował lub tylko rozmawiał ze mną na stoisku, to wie, że zawsze mówię, co myślę. Nie jestem akwizytorką, jeśli wydaje mi się, że coś się komuś nie spodoba, to odradzę (jeśli to jest ten "kapitalizm", to ciekawą mamy jego definicję). Bo... NIE MUSZĘ się specjalnie starać

Zaraz przyjdzie ktoś i powie: o, kolejna Matka Teresa

Nie zapraszam w tej kwestii do dyskusji.
@Wszyscy: obserwuję, co się dzieje przy premierze
Darkness, i nie ukrywam, że jestem mocno zaniepokojona. Niestety - tak mi się wydaje - Arek miał niewielki udział w nakręceniu tej spirali FOMO, która w pewnym momencie urosła do gigant rozmiarów (m.in. dlatego się nie udzielałam). W mojej ocenie jakiekolwiek działania hajpujące ze strony wydawców (również innych, bo są tacy, co lepiej hajpują) nigdy nie były tak skuteczne jak Wasza wymiana zdań o nacechowaniu emocjonalnym na tym Forum.
A cena 400 PLN wydawała się dla nas w SL zaporowa

@Zakrza: te "niszowe" komiksy, o których piszesz, doprowadziły wydawnictwo do miejsca, w którym dziś jest, nie
Darkness, nie USA Lain. Takie one niszowe.
Z góry przepraszam, jeśli ktokolwiek poczuje się urażony moim postem. Może czasami warto czegoś nie napisać, nie nakręcać innych; ja wiem, że to pasja, że to emocje, ale jesteśmy - każdy z nas - odpowiedzialni za to, co piszemy. Inni nas czytają, warto o tym pamiętać

Nie chcę pouczać; sami możecie ocenić tę sytuację z dystansu.
I tu się zgodzę z Kubą, że NIE KAŻDY komiks SL musicie bezwzględnie kupować

Ale to nieprawda, Kuba, że "muszę kupić go teraz", że jeśli teraz nie kupisz, to już nie kupisz nigdy, bo nakład się skończył i ni ma; m.in. dlatego uruchamialiśmy różne kanały dystrybucji - także festiwale, ale nie tylko. Często zapominacie, że komiksy SL to nie tylko Gildia...
A co do
CE, Kuba, dla mnie to jest
arcydzieło, nie mam poczucia nadmiernej ekspozycji w drugim tomie; moim zdaniem Roosevelt nie przekroczył cienkiej granicy, za którą ten komiks byłby niestrawny; do końca czytałam z wypiekami na twarzy, ale przeczytałam do końca, dużo myślałam o tym komiksie i rozmawiałam o nim z innymi. To misterna konstrukcja. Wiem, że są ludzie, do których taka właśnie konstrukcja nie przemawia, ale są też tacy, którzy uważają ten komiks za wydarzenie roku. I dla mnie on właśnie nim jest

(o ile nawet nie dekady).