Poza tym czepiłeś się tej "Sędzi Anderson" jakby to był jakiś standard wydawniczy dla Studia Lain a przecież nie jest, bo wszystkie inne ich komiksy są sporo cieńsze
I też SL ma trzy standardowe ceny: 64,90 (np. Opowieści z czasów Kobry - 104 strony), 69,90 (np. Bezprawie - 176 stron) i 79,90 (np. Ballada o Halo Jones - 216 stron, Slaine. Zabójca demonów - 160 stron, Strażnicy Masery. 2 - 192 strony).
droga jaką muszą przejść komiksy Studia Lain aby dorównać jakością wydania tym od Bartosza Kurca jest jeszcze bardzo długa i to co ma dla Ciebie znaczenie to właściwie nie ma znaczenia, różnica w każdym możliwym kryterium jest widoczna gołym okiem.
W jakim niby? Poza Druuną (obwoluta i płótnopodobne oprawy - za to liche klejenie)? Najemnik to jakieś super wydanie odbiegające na + od SL?
nie-wariat ma to wszystko gdzieś, chce tylko przeczytać komiks.
Nie wiem czy jestem wariat, czy nie wariat, ale z zasady nie interesują mnie przedmowy autorów czy wywiady z autorami (to takie blablabla - najpierw Steve opowiada jak to fajnie, że mógł pracować z Martinem i jaki z Martina zarąbisty rysownik, potem Martin opowiada jak to dobrze, że mógł pracować ze Stevem i jaki ze Steva zarąbisty scenarzysta), w wielu przypadkach nie interesują mnie dodatki w postaci jakichś szkiców, a już na pewno nie interesują mnie dodatki w ilości ponad 1/3 całego tomu.
Tak że powtarzam - podstawą rozwoju rynku jest niska, przystępna cena jednostkowa. Ale jak wolicie się w komiksowie kisić we własnym wariackim gronie, to już wasza sprawa
A ja Ci powtarzam, że swoje pretensje kierujesz nie pod ten adres. To nie pomysł czytelników, żeby pojedyncze albumy były wydawane na twardo = na drogo.
Moim zdaniem, powinno być tak: najpierw albumy na miękko i bez dodatków (=tanio), potem ewentualnie integral na twardo z dodatkami. Ale mając wybór między drogimi albumikami i integralami w rozsądnej cenie, zawsze wybiorę te drugie.