Chyba każdy z nas miał w rękach książkę, która oprócz tekstu zawierała zdjęcia czy rysunki dokumentujące treść (i nie chodzi o ilustrowane książki np.: dla dzieci).. Te książki zwykle składały się z dwóch rodzajów papieru: offsetowego do treści i kredowego do zdjęć. Kreda była wykorzystana nie dlatego, że tańsza, tylko dlatego, że na niej było po prostu widać.
Z naszego, amatorskiego punktu widzenia, różnica pomiędzy papierami offsetowymi a kredowymi sprowadza się w zasadzie do chłonności papieru (oprócz innych parametrów, ale one nas niekoniecznie interesują), co ma istotne i widoczne w druku skutki. Po laicku: papier offsetowy jest mieszaniną pulpy celulozowej (czy tam innej) z różnymi wypełniaczami: klejami, gipsami, kredami, czymś tam. Kredowy jest natomiast powlekany czymś tam (mieszaniną kaolinu i chyba czegoś barytowego), na czym głównie osiadają kolory.
Offsetowy jest papierem miększym, luźniejszym, chłonnym, po prostu pije farby czy tusze, a że podstawowe 4 kolory były nanoszone w kolejności, to każdy z nich wsiąkał trochę inaczej niż poprzedni, to i efekty w druku często odbiegają od klisz czy matryc. Pijusy są często nieprzewidywalni. Kolory toną w papierze, a to na zewnątrz jest często bledsze, poszarzałe, jakieś inne.
Kredowy jest papierem twardszym, mniej chłonnym, bo farby zatrzymują się na tej powlekanej warstwie, na podobnej głębokości i efektem jest to, że w zasadzie otrzymujemy taki kolor, jak założony.
Owszem, papiery offsetowe mają czasem fakturowanie, nie świecą i nie są śliskie, są przyjemne w dotyku - w porównaniu chociażby do kred z komiksów. Tylko że nikt (?) u nas nie wydaje na jakościowych papierach kredowych, które mają fakturowanie, nie przesadnie świecą i nie są zbyt śliskie. Powód jest pewnie prozaiczny: cena, choć czy przy komiksach za dwie paki ktoś nie mógłby się pokusić o wbicie czytelników w ziemię?
Czy wydawanie komiksów na offsecie to tylko zło? Nie, są komiksy, które całkiem dobrze się prezentują (te, w których kolor nie jest jakoś istotnie walorowany, a są to przeważnie jednobarwne plamy), mnie się podobają niektóre od KG, bo i nieźle edytorsko, i kolor nie uwiera, no czerń jest zwykle taka umowna. Ale nawet doświadczone zakłady graficzne nie będą w stanie uzyskać na offsecie cudu, więc efekty czasem skutkują psioczeniem czytelników, co, jak widać, wprost przekłada się na pieniądze.
Uzupełniająco tylko: są jeszcze takie papiery offsetowe zwane "objętościowymi" - są grubsze od swojego normalnego odpowiednika zachowując tę samą gramaturę. Wymyślone, żeby móc utrzymać podobną grubość tomów książek przy różnych liczbach stron; teraz czasami spotykane, żeby "pogrubić' optycznie niewielostronicowe publikacje. Zdaje mi się, że i w którymś komiksie ten patent widziałem. Papier grubszy, luźniejszy, offsetowy - efekt druku przewidywalny.
Coraz powszechniejszy druk cyfrowy wyeliminował sporo błędów ludzkich (np.: ktoś w którymś wątku pisał o "przesunięciu rastra" bodajże - to drukarzowi się jedna z klisz czy matryc omsknęła w mocowaniu, no i poszło), ale nie zastąpił braku staranności w przygotowaniu materiałów do druku. Popatrzcie:
W wielu komiksach widać, że dbałość o czytelnika nie przyświecała wydaniu, a i szacunek do autora był się zgubił; ja uważam, że często to zwykły wstyd. Komiks za stówę wydany jak poślednia broszura akademicka.
Miałem wkleić to "tribute" pewnemu wydawnictwu, przeszło mi jakoś , zwyczajnie nic od nich nie kupię, aż się gdzieś na żywo nie przekonam, że zarabianie równoważą jakością.
Ale też zaświtało mi: może oni zwyczajnie nie wiedzą, bo skąd mieliby?