NSC świetnie dobiera tytuły amrykańskie jednak w przypadku tych europejskich zdecydowanie maja pecha, albo po prostu nie wiedzą co robią. Ghost Money był chyba tylko wypadkiem przy pracy bo wydany niedawno Jazz Maynard Tom 1 wg mnie rozczarowywuje. Nie będę ukrywał, że kupiłem ten komiks ze względu na rysunki, które przypominają mi rysunki Terriego Dodsona, którego bardzo lubię. Jest tu to samo balansowanie na granicy rysunków cartoonowych a rzeczywistych. Roger zdecydowanie mu nie ustępuje, a sceny akcji są dynamiczne. I to chyba tyle jeśli chodzi o pochwały, bo nie będę ukrywał, że scenariusz Raule'a jest przepakowany wszystkich co przyszło scenarzyście do głowy. Główna postać Jazz Maynard to alfa i omega we wszystkim, utalentowany złodziej, znający sztuki walki, wyborowy strzelec i zimnokrwisty zabójca i arogancki uliczny cwaniak, ale tak naprawdę to ma dobre serce i wszystko ostatecznie uchodzi mu płazem. Scenarzysta wyciąga każdą jego umiejętność w momencie w którym tego wymaga scenariusz np. to kiedy dowiadujemy się, że jest super złodziejem, nie jest sugerowane nawet wcześniej tylko przed samym skokiem. "To dobry zwrot akcji" ktoś powie, ale ich tu jest od groma. Jakby to było mało gdzieś w tle (od drugiego albumu) wchodzi drugi wątek dotyczący korupcji we władzach miasta i na sam koniec pomimo, że splata się to z historia naszego bohatera, ostatecznie spycha go w tło, by wszystko zakończyć jedna wielką rozpierduchą. Naprawdę, scenarzysta upycha tu za dużo, jest tu miłość z dzieciństwa, która teraz jest z jego najlepszym przyjacielem z dzieciństwa głównego bohatera. Jest rywalizująca z nim w fachu złodziejka, której wątek całkowicie wydaje się zmarnowany zbyteczny, zajmujący nie potrzebnie te kilka strony. Są gangsterzy, są sprzedajni politycy, skorumpowani gliniarze z jedynym sprawiedliwym i uczciwym, a szczytem wszystkiego są samurajo-ninja, którym nasz bohater i tak kopie tyłki, pomimo, że wcześniej wycinają prawie cały zastęp bandziorów. I tak akcja tu nie zwalania, a nowe zwroty scenarzysta wyciąga jak sztukmistrz króliki z kapelusza, a to nie jest wszystko co napisałem. Za dużo wszystkiego, co ostatecznie doprowadziło że poczułem znużenie lekturą i końcówkę wręcz męczyłem. Komiks miał pecha bo czytałem go po nowym Tyler Crossie i tam pomimo skomplikowanej intrygi nic nie wydawało się zbyteczne jak w Jazza Maynarda. Wątkow i postaci było tyle ile trzeba, a lektura znacznie bardziej satysfakcjonująca. Pewnie komuś komiks przypadnie do gustu, bo to nie jest zły komiks, ale po prostu za dużo tu upchnieto. Przy obecnym dobrze komiksów sensacyjnych na rynku można znaleźć coś dużo lepszego.
Wychodzi, ze "Tank Girl" i "James Bond" coś słabo im się sprzedaje skoro dają takie promocje. Z nowego odcinka KCWO wychodzi, że to nie są jedyne tytuły.