Literówki jak literówki, zdarzają się i ich odbiór zależy od wewnętrznej tolerancji. Mi aż tak mocno nie przeszkadzają w myśl zasady "ten się nie myli co nic nie robi" i choć owszem mogło być ich mniej to nie są mocno rażące.
Inną sprawą jest odbiór tomu. We wcześniejszej burzy nie uczestniczyłem w myśl zasady że jak zobaczę to ocenię. I choć cena też mi nie leżała to postanowiłem zaryzykować.
Pamiętam że czytając te pajączki za dzieciaka nie cierpiałem tych tomów głównie za sprawą kreski Buscemy. W porównaniu do wydanych wcześniej komiksów kreski McFarlane'a te były ciężkie i surowe w odbiorze. Skutkiem czego w owym czasie strasznie się z tymi zeszytami męczyłem. Gdybym miał kupować przez szkło sentymentalizmu w życiu nie kupił bym tego wydania.
Na szczęście przez te 30 lat nieco się pozmieniało i tony przeczytanych komiksów chyba zrobiły swoje. Kupionego na fali sentymentu Egmontowskiego McFarlane'a nie zdzierżyłem i do dziś nieskończony kurzy się na półce (z bibliotecznego obowiązku). Fabuła z zeszytu na zeszyt robi się coraz bardziej miałka, a rysunki mimo że do dziś zachwycają w konfrontacji z tematem stają się przegadaną zasłoną dymną dla mocno średniego komiksu z którego, może poza "Tormentem" nie wynika nic dla dalszego rozwoju postaci. Trochę mnie to zgryzło bo za dzieciaka właśnie te epizody były tymi najulubieńszymi, wywołującymi wielkie WOW na gębie.
I może właśnie dlatego że skoro coś może być po latach tak dobre że aż złe to może to co było złe okaże się bardzo dobre. No i BACH! Obecne wydanie Muchy to dla mnie czyste złoto. Czyta się gładko, kreska która z młodziaka wydawała się ohydna dziś zachwyca prostotą a zarazem ekspresją. Fabuła mimo że nie jest jakimś opus magnum w dziejach pająka to całościowo pozostaje ważnym momentem w życiu Parkera (pomijając epizodzik z żabami). Generalnie cieszę się że kupiłem ten tom, że wylądował u mnie na półce, a wydanej na niego kasy, mimo początkowych obaw nie żałuję. Miło też wiedzieć że mój gust jednak ewoluuje, czy w dobrą stronę to już inna historia
Cieszy mnie sprzedaż. I mam nadzieję że sprzedaż tego tomu jak i wcześniejszych Egmontowskich epików przekona wydawców do serwowania nam w następnych latach równie smakowitych historii. Ja bynajmniej czekam na więcej.
Ale się nagadałem...to oczywiście moje prywatne opinie, nie musicie się z nimi zgadzać i nie róbcie z nich gównoburzy
Miłego dnia Robaczki