Czyli jak komiksiarz założy sklep z komiksami, to już nie jest komiksiarzem?
Oczywiście że jest, nie o takich osobach pisałem.
Widzę to tak: głównym celem posiadania surowca jest jego późniejsza odsprzedaż z zyskiem. To samo z walutami - one po prostu mają leżeć, a ich wartość ma rosnąć, to ich jedyny cel. Komiksy natomiast są po to, aby je czytać! To ich główny cel! Po to powstają, abyśmy spędzali przy nich czas, aby dostarczały nam rozrywki. Jeśli ktoś kupuje je w nadmiarze, aby później sprzedać dodatkowe egzemplarze, to traktuje je nie jak komiksy tylko właśnie jako surowiec/ walutę/ nieruchomość. Dla mnie jest to po prostu
januszerstwo. Tyle. Może i mam bardzo idealistyczne spojrzenie na ten temat, bo dla wielu liczy się tylko kasa, kasa, kasa, ale cóż, tak to właśnie widzę. Akceptuję sprzedaż, bo dokonało się zakupu w ciemno, który okazał się nietrafiony, albo z powodu braku miejsca na regałach, ale kupowania czy to komiksów, czy filmów, czy czegokolwiek od razu z myślą "za jakiś czas dostanę za to jeszcze więcej" to myśli jakich u siebie nie chcę i nie przyjmuję.
A komiksiarz, który otwiera sklep z komiksami, bo chce z nimi obcować także w pracy i dzielić się nimi z innymi komiksiarzami to komiksiarz-zuch
PSW temacie sprzedaży komiksów dodam jeszcze, że pierwszy komiks z Batmanem jaki miałem w rękach (TM-Semic 1/90) trzymam w zamkniętej koszulce. Jest w tak złym stanie (czytałem go z 50 razy i wielokrotnie przerysowywałem z niego kadry), że pewnie na olx/allegro nikt nie wystawiłby go za więcej niż 10 zł... ale choćby ktoś proponował mi za niego 10 000 zł - nie oddam. Dla mnie jest bezcenny.