Nieźle, nachuchaliście 30 stron komci, przeczytałem 5 pierwszych stron, 5 ostatnich i nie natrafiłem na żaden ogólny komentarz, więc ja wyskoczę, gdyby ktoś już mnie ubiegł, to nie linczujcie, tylko linkujcie.
To pierwsze spotkanie z T.K. od wielu lat na którym powiało chłodem. Z zapowiedzi wynika lekkie, ale zauważalne wycofanie. Katalog nie zaskakuje poza Sandman Universe (nie jest dobre, więc może być wtopa) i Aldebranem w HC (co zresztą było tutaj omawiane/przewidywane). Być może to dlatego, że poprzednie lata były dla Egmontu bardzo łaskawe i myślałem już, że T.K. nauczył się w końcu robić biznes "pełną gębą".
Ale nie. Gość jest niereformowalny. To jeden z najgorszych menedżerów biznesu jakich widziałem, ratuje go to, że jest pasjonatem i ma kapitał do realizowania pasji, ale zarządza wydawnictwem jak skupem interwencyjnym buraka. Oportunizm, brak inwestycji, marketing chłopsko-roboczy i wiecznie powtarzane klątwy "kupujta, bo nie wydamy dalej", "nie kupowaliśta, to zamykamy", "zdradzanie z kim rozmawiam szkodzi biznesowi" (haha, jak King pojechał na 5 spotkań do Hollywood, to ceny Sheriff od Babyloon skoczyły dwukrotnie - trzeba umieć to robić). Gdyby nie fakt należenia do Egmont Group nie miałby żadnych licencji na DC czy Marvela, przegapiłby boom komiksowy zupełnie jak przegapił pojawienie się social media.
Sorrki, nie jestem jego fanem, po tym jak na stoisku komiksowym opi3rD0lił matkę dzieciaka, która napomknęła coś negatywnego o PiS. A ten wystrzelił z mordą, że "prezydent Duda to wykształcony człowiek, przynajmniej ma jakieś wykształcenie, a nie jak ten poprzedni sowiecki agent".
Serio, stałem obok, czerwony
od bolszewizmu z żenady.
Miałem taką myśl przez chwilę, że wycofam się z Marveli i DC Egmontu, bo to tylko strata czasu i najnowsza zapowiedź może nie utwierdziła mnie w tym przekonaniu, ale podkopuje zasadność kupowania amerykańskich, pociętych i niedokończonych serii. Tym GL z Rebirth mnie rozwalił.
Widziałem również, kilka stron temu gdy jakiś użytkownik przekonywał, że komiksy to nie Szekspir i jak można nie zrozumieć jak leją się po gębach. Ha! Powoli jesteśmy zakładnikami Egmontu i sami zaczynamy tłumaczyć niekończenie serii. Nawet szanowny JanT przekonuje, że oczekiwanie na ostatni tom Invincible może doprowadzić do jego niewydania. Serio? Jak jedna osoba może wpłynąć na cykl wydawniczy?
To jakiś nowy rodzaj syndromu sztokholmskiego. Od czasów TM Semic żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy niegodni rzetelnego wydawania tego, co nas interesuje. A gość, który żyje z naszej kasy, zachowuje się jak panna na wydaniu, gwiazdor rocka, marszand sztuki, producent wykonawczy i wielce oświecony Editor zarazem
Sorry za żółć, trochę się ulało, ale z uśmiechem