Przeczytałem ostatnio trzy tomy
Strangehaven Petera Millidge (scenariusz i rysunki) or dwa dwa pierwsze tomy
Wild Storm Warrena Ellisa, rysunki Jona Davis-Hunt (znany z Clean Room). Strangehaven, chociaż nie do końca spełniło moje oczekiwania, było przyjemną lekturą, Wild Storm okazał się niestety dla mnie sporą klapą.
Zaczynając od "złych wieści", przeczytałem dwa z czterech tomów
Wild Storm i nie zamierzam kontynuować tej serii. Jako fan Warrena Ellisa, ciekawostek naukowych i technologicznych (tak, lubię "hard scifi", można mnie wyzywać od elitstycznych buców i nudziarzy) oraz operacji wywiadowczych, fan sporej ilości komiksów z starego uniwersum Wildstorma (Planetary, Sleeper, Stormwatch, Authority, WildCats 3.0, Team Achilles) , no, miałem duże czekiwania od rebootu uniwersum Wildstorm we współczesnych klimatach jako "techno spy thriller" w wykonaniu Ellisa. O ile od strony wizualnej, poza nieraz mimiką twarzy, komiks jest bardzo przyjemny w lekturze, nie tylko dzięki dobrej kresce i kolorystyce Jona Davisa, ale też dzięki świetnym designom statków kosmicznych, innych wymiarów itd, oraz estetyce kadrów, tak od strony fabularnej i światotworzenia to jest po prostu kiepski komiks. Ten komiks zamiast po prostu być "techno spy thriller" to próbje przekonać czytelnika że nim jest, głównie poprzez dialogi postaci, ciągle rzucających banalnymi tekstami o "cover action teams" "super secret projects" "secret agency secretely ruling the world" "advanced technology", ale bez żadnego "mięsa", żadnych konkretów. Ciekawostek naukowych/technologicznych/psychologicznych zbytnio tu nie ma. Światotworzenie wygląda tak, że postacie mówią nam w dialogach że dana tajna agencja wywiadowcza jest super potężna, rozrosła się poza kontrolą i sekretnie rządzi całym światem. Jedna z tych postaci jest oficerem tej agencji. Zasada "show, don't tell" trochę tu nie wypaliła. Skąd wzięła się ta agencja? Jaka jest jej historia? Czy ma jakąś określoną agendę? Czemu jest tak potężna? Na czym polega jej władza nad światem? Naaah, po co to komu. Ktoś może powiedzieć "No ale chłopie, czytasz w sumie komiks super-hero tylko w bardziej przyziemnych klimatach z lekką domieszką Toma Clancy, nie oczekujesz za wiele?".to może i ma trochę racji, ale samych scen akcji, chociaż są dość dobre, też jest na bakier. Kolejny problem to dialogi, które o dziwo, zwłaszcza jak na Warrena Ellisa, są często dosyć suche i nieraz sprawiają wrażenie "wypełniacza" który nic nie wnosi. Żeby nie tylko krytykować, to humorystyczne scenki akurat w większości wypaliły. Jeszcze inna rzecz: przeczytałem 50% całej serii, i musze przyznać że przewinęło się sporo różnych postaci na tych 12 numerach o standardowej amerykańskiej ilości stron, co ma tą smutną konsekwencję, że sporo z nich raczej dostało coś w stylu "teasera, trailera" zamiast pełnoprawnego wątku. Jest też trochę dziur fabularnych, co najmniej dwie które mają duży wpływ na bieg fabuły. Odradzam ten komiks. Art 4/5, fabuła 2/5
Strangehaven to dość ciekawa pozycja. Brytyjski komiks czarnobiały, wydany do tej porty w trzech zbiorczych wydaniach, dalsze numery ukazywały się/ukazują się w magazynie Meanwhile... ale na szczęście są plany na wydanie czwartego tomu. Wszystkie tomy dorwałem z drugiej ręki, w Polsce nigdy nie był wydany.
Jest to komiks obyczajowy z elementami kryminału i fantasy oraz surrealizmu, myślę że określenie "magiczny realizm" dobrze tutaj pasuje. Ogólny koncet fabuły nie jest może zbyt oryginalny: główny bohater trafia w nie do końca jasnych okolicznościach do małego, sennego miasteczka i zdaje się nie być w stane go opuścić a mieszkańcy jak się okazuje posiadają sporo tajemnic. Sama realizacja jest jednak dość nietuzinkowa, klimatem przywodzi na myśl głównie drugi sezon Twin Peaks. Tutaj niestety rozminęły się z rzeczywistością moje oczekiwania, bo spodziewałem się nieco bardziej pierwszego sezonu Twin Peaks z lekką domieszką klimatów Granta Morrisona, i chociaż były pewne "poschizowane" momenty, to raczej tonęły w reszcie, dość przyjemnej zresztą, mydlanej opery małego miasteczka Strangehaven. Dialogi są realistycznie napisane a postacie ciekawe i dość "quirky", podobnie jak w wspomnianym serialu Twin Peaks. Na minus jest to że pewne sceny były za mocno przeciągane czy nawet zbyteczne i sprawiały wrażenie wypełniaczy. Kreska może nie jest jakoś bardzo ambitna, i na początku miałem lekkie problemy z rozróżnianiem postaci, ale ogólnie jest dobra. Art 3.5/5 Fabuła 3.5/5
Fajny filmik
https://www.youtube.com/watch?v=XB8GkIyuxMg o tym komiksie