Zacytuję ci katalog:
Niniejsza edycja oprócz komiksów będzie zawierać także wspominkowe wstępy pisane przez osoby, które miały styczność z samą Szarlotą i jej twórczością, a także obszerne posłowie Macieja Jasińskiego o historii serii, zawierające wiele cennych informacji, ciekawostek oraz dodatków i uwieńczone archiwalnymi zdjęciami, okładkami, ilustracjami, szkicami oraz paskami komiksowymi autorki.
Rozumiem, że tego typu dodatki to są w każdym przeciętnym wydaniu kieszonkowym przeznaczonym dla dzieciaczków? Poza tym tworzysz wizję świata, w którym istnieją tylko dwa typy wydań: dla masowej publiczności i kolekcjonerskie, jakby te dwa światy nigdy się nie łączyły. A potem masz takiego "Kajko i Kokosza", w którym musiało być parę kompromisów, ale ogólnie wydanie zostało ciepło przyjęte zarówno przez kolekcjonerów jak i bardziej niedzielnych czytelników. I mam wrażenie, że nie tylko ja liczyłem, że wydanie "Jonki, Jonka i Kleksa" będzie czymś podobnym.
Natomiast tutaj w nie aż tak tanim wydaniu, zawierającym sporo dodatków, będziesz miał tego typu plansze w B5. No trochę słabo, co nie?

Porównanie do "Naszego wielkiego Donalda" nie jest trafione, ponieważ jest to wydanie, które sprawdza się jako wydanie dla kolekcjonerów i dla szerokiej publiczności. Żaden komiks publikowany w tamtym tomie nie był tworzony pod formaty powyżej B5, w przeciwieństwie do "Jonka, Jonki i Kleksa".