Ja tylko nie rozumiem, czy w Egmoncie pracują tak niekompetetni ludzie? Samemu ogarnąc jak "zarządzać" taką promocją może być ciężko (taa...) ale wystarczy zerknąć na inne wydawnictwa obok. Taki Olesiejuk, 2 miesiące wcześniej dał znac, że na Pyrkonie będzie limitowan edycja trylogii Thrawna, przed Pyrkonem podał info, że będzie tego 300 sztuk, dostępne na stoisku. Co więcej, tuż przed konwentem, z okazji premiery "Bitwy o Jedhę", poinformował, że i tą książkę będzie można nabyć w nieco innym wydaniu (ilość - 200 sztuk). Wszystko jasne, klarowne, czytelne, z poszanowaniem swojego czytelnia. Wszyscy zadowoleni, reguły gry są jasne. Tymczasem Egmont, zachowuje się, tak jakby to byla wina czytelników, że chcieli normalnie coś kupić, i teraz na koniec to mam wrażenie, że jeszcze ciśnie im się na usta słowo spier...
I oczywiście, że slipcase to pierdółka. Ale czy w obecnych czasach, przy takich cenach, tak dobrej dostępności wszelkich produktów rozrywkowych można sobie pozwolić na takie podejście do swojego klienta? Niepoważna akcja.