Mamy śmieszki, że "w pył", ale ok. Jest to przerysowane, bo o to tu chodziło.
Jako, że jestem kobietą i wizualnie miło mi się patrzy na półkę z komiksami, lubię jak wszystko dobrze leży. Dziś stety/niestety światło dzienne poświeciło mi na wspomnianą półkę gdzie obok Hellboya i Baltimore pojawił się Golem i razi moje oko to, że grzbiet robi się delikatnie wypukły, jest ruchomy(może razi mnie wiedza, że o tym wiem). Patrzę też na Ziemie niczyją, wszelkie inne twarde okładki i nic takiego nie ma miejsca. Pewnie nie rozpadnie się w pył, jak uwaga bo tu inny kaliber, ale się rozleciało ostatnie wydanie Prosto z Piekła na miękko, gdzie też grzbiet jak dotarł komiks już był pofalowany(ale to było jedno z gorszych wydań jakie widziałam, nie ma porównania sytuacja). Natomiast wydaje mi się, że skoro płaci się okładkową 199,99, a nie wierzę, że od tej pozycji znajdą się nowi fani Mike'a, tylko są to ludzie, który kupują raczej wszystko z tego świata, to warto było dać dychę więcej albo poczekać ze 2 miesiące, gdyby miało być lepiej zrobione. Wydźwięk tego jest taki, że Egmont raczej przyzwyczaił mnie do naprawdę dobrej roboty z grzbietami, nie chciałabym by to się zaczęło zmieniać.