@grzmichuj Ale jak ja sie poczuc osmieszony moglem jak ja czytam i kupuje w oryginale wiecej niz w polskich wydaniach (na co ci zreszta probowalem zwrocic uwage w poprzednim poscie)? xD Co do reszty to szkoda komentowac, wchodzisz w dyskusje protekcjonalnym komentarzem jak to forumowicze ekscytuja sie rzeczami ktore POWAZNI komiksarze juz dawno znaja ale WCALE sie nie probojesz wywyzszac :p.
Nie wiem ile kupujesz i w jakim języku, bo gówno to obchodzi każdego człowieka. Ale zwracam uwagę na fakt, że samo jaranie się czy idąc dalej recenzowanie komiksu, który miał premierę dwa lata temu (lub więcej) jest właśnie godne wyśmiania. W świecie, w którym jak sam przyznałeś czytanie po angielsku to podstawa, jak chodzenie zanim się zacznie biegać. Dlatego może z kwasem ryju, ale z pewnością bez żadnego wywyższania napiętnuję ten fakt, bo to zwyczajnie odbiera rigcz temu forum jak i całemu rynkowi.
Gdzie wy byliście kiedy cały internet huczał od HoX/PoX? Mieliście interent? Gdzie byliście jak Hickman dostawał nominację do Eisnera, jak w necie pojawiało się milion artykułów o Moirze.
Dlaczego za wszelką cenę chcecie być zaściankiem świata? Dlaczego nie możemy traktować polskich przedruków jak przedruków a nie z czcią nabożną premier. To jest Polska a nie Kore Północna, nikt nie reglamentuje dostępu do internetu i obcojęzycznych komiksów. Tu nie ma wywyższania. Nie wywyższam się, że oglądam na Netflixie serial w dniu premiery. Ani tym, że se angielskie napisy włączę. To jest tak normalne jak chleb w Biedronce, jak Head&Shoulders na półce w łazience, nie trzeba kurza twarz czekać, aż ktoś zrobi polską etykietę. Serio.
Czuję się jak w Nowej Zelandii, gdzie Przygody Robinsona Cruzoe trafiły dwa lata po światowej premierze w XVIII wieku i Anglicy śmiali się z nich, że są dwa lata do tyłu za całym światem. W Polsce po dziś dzień to samo, z tym że Polacy uważają to za przywilej a nie zacofanie.