Jeżeli aktualnie Egmont wydaje najwięcej komiksów na rynku to raczej ich "strategia komiksowa" na przestrzeni lat był słuszna/najlepsza i to raczej oczywiste, że zły TK jest tam gdzie jest. Pewnie, niektóre rzeczy można było zrobić lepiej, ale pewnie też można było gorzej i na przykład w ogóle przestać wydawać komiksy, tak jak ta mityczna konkurencja, która była taka dobra, że aż przestała istnieć.
Czyli dziesiątki stron pisania o Egmoncie jak krew w piach. To, że wydawnictwo przetrwało nie ma nic wspólnego z żadną strategią, bo celem wydawnictwa nie jest przetrwać. Zwłaszcza tak dużego konglomeratu jak Story House Egmont. Celem jest zarobić krocie przy jak najmniejszym koszcie. I jedyne co się udało Egmontowi, to właśnie to - wydoić dużo kabzy, żeby odrealnieni ludzie, którzy nigdy nie byli w Polsce mogli je wydawać na rzeczy, których xanar, Bazyliszek, Grzmichuj czy nawet Tomasz Kołodziejczak nigdy nie będą posiadać.
To co napisałeś to jakiś nowy syndrom sztokholmski. Nie wiem jak to wykpić, żebyś zrozumiał jak bardzo jesteś w błędzie, spróbujmy:
1. Jeżeli aktualnie MICROSOFT wydaje najwięcej SYSTEMÓW OPERACYJNYCH PC na rynku to raczej ich "strategia softowa" na przestrzeni lat był słuszna/najlepsza i to raczej oczywiste, że zły BG jest tam gdzie jest. Pewnie, niektóre rzeczy można było zrobić lepiej, ale pewnie też można było gorzej i na przykład w ogóle przestać wydawać SYSTEMY OPERACYJNE, tak jak ta mityczna konkurencja, która była taka dobra, że aż przestała istnieć.
2. Jeżeli aktualnie ROPA NAFTOWA posiada najwięcej silników na rynku to raczej ich "strategia paliwowa" na przestrzeni lat był słuszna/najlepsza i to raczej oczywiste, że zły ROCKEFELLER jest tam gdzie jest. Pewnie, niektóre rzeczy można było zrobić lepiej, ale pewnie też można było gorzej i na przykład w ogóle przestać PRODUKOWAĆ SILNIKI, tak jak ta mityczna konkurencja, która była taka dobra, że aż przestała istnieć.
3. Jeżeli aktualnie KOŚCIÓŁ KATOLICKI ma najwięcej wyznawców na rynku to raczej ich "strategia religijna" na przestrzeni lat był słuszna/najlepsza i to raczej oczywiste, że zły PAPIEŻ jest tam gdzie jest. Pewnie, niektóre rzeczy można było zrobić lepiej, ale pewnie też można było gorzej i na przykład w ogóle przestać PROMOWAĆ WIARĘ, tak jak ta mityczna konkurencja, która była taka dobra, że aż przestała istnieć.
Ergo: Nie, komiksy nie zniknęłyby z rynku, gdyby nie TK, podobnie jak zniknięcie microsoftu, ropy naftowej i kościoła nie spowodowałoby zniknięcia komputerów, transportu, czy wiary. Przeciwnie. Ich miejsce zajęłyby inne podmioty. Jeśli wierzysz w gospodarkę rynkową, a nie centralnie planową, to zniknięcie Egmontu uwolniłoby rynek dużo szybciej. Kapitałowo żaden polski wydawca nigdy nie będzie miał takich możliwości kontroli rynku, produkcji itp. jak Egmont. To monopolista i największy gracz, który jednocześnie najmniej inwestuje w rynek. To, co zawsze piszę: Egmont nie rozwija rynku, Egmont rozwija tylko własną firmę, a to, że ona rośnie, powoduje wrażenie, że rośnie i rynek. I w minimalnym stopniu rośnie dzięki Egmontowi, bo kiedy masz 36% udziałów w rynku ilościowym w samym czerwcu, a pozostałe 64% jest podzielone między 22 innych graczy, to samą masą powodujesz przyrost przypadkowych czytelników. Z czego kolejni dwaj gracze oferują mangę, czyli tę kategorię, w której Egmont nie konkuruje (choć próbował).
Zostańmy przy mandze - to, że JPF, Waneko i JG tak dobrze się rozwijają to właśnie pokazuje, że kilka podmiotów konkurencyjnych lepiej zagospodaruje rynek niż 1 monopolista o zawyżonym ego. I to dzięki temu, że Egmont się wycofał (tzn. Kołodziejczak po prostu nie zna mangi i nie czuje się kompetentny), to te wydawnictwa mają pole do popisu i rewelacyjnie rozwijają mangę i anime w Polsce. Jak na swoje skromne możliwości.
Czyli widzimy ile zależy tutaj od jednej osoby. Gdyby Story House był mądrzej zarządzany z perspektywy kapitału, to już dawno Kołodziejczak powinien odejść do lamusa, a jego miejsca zajęliby młodsi i lepsi edytorzy, którzy rynek mangi przejęliby równie chętnie. Ale Story House to tylko i aż Kołodziejczak - człowiek orkiestra, lub jak mówi się w biznesie "control freak", czyli osoba nie oddająca zarządzania, nie przystosowana do roli menedżera, nie delegująca zadań o niższych kompetencjach, jak prowadzenie marketingu, PRu, spotkań z czytelnikami, etc. Kołodziejczak jest wszędzie.
A dane, którymi dysponuję, to tylko dane ilości tytułów. Zakładam jednak po dystrybucji, cenie okładkowej i charakterze tytułów skierowanych do masowych odbiorców (w przeciwieństwie do zeszytów Huberta Ronka, czy nawet mangi), że wartościowo dominacja Egmontu jest tak duża, że celowo nikt jej nie bada, bo przyszedłby UOKIK i nałożyłby wielomilionowe kary.
A ty piszesz, że konkurencja była słaba i dlatego jej nie ma... Nie, konkurencja została wykoszona, żebyś kupował mainstreamowe komiksy tylko od Egmontu. To cię cieszy? Jarasz się tym? Trochę jak żona w patologicznym związku, nie? Czasami uderzy, czasem przyniesie kwiatki, ale generalnie mogło być gorzej. Przecież do pracy chodzi, pieniądze są, czasami premia. Trochę osobisty ten wywód, ale te ze względu na skróty myślowe, chyba nie muszę pisać jakie zagrożenia niesie monopol i jak ważna jest konkurencyjność rynkowa, co IDEALNIE pokazało Hachette - jedyny gracz z kapitałem i know-how, który jedną decyzją rozwinął rynek lepiej niż dekada Egmontu.