Szkoda tylko, że przy "Nocach" ta wstępna grafika wyglądała dużo lepiej, więc może niech już nie idą tą drogą 
Zgadza się, tak mnie wkurzyła ta "ciosana", najprostsza z czcionek użyta w wersji finalnej na okładce - porównując z naprawde ładnie skomponowaną w wydaniu pierwszym, że potem polowałem na allegro na stare wydanie... być może zrobili to ze względu na fanatyków identyczności wszystkiego w danej serii (czcionka na okładce jest chyba taka sama jak w innych Sandmanach). Oczywiście "in the end" i tak nic nie wyszło z tej identyczności (dla mnie to zupełnie obojętne), bo w Uwerturze (na szczęście!) zostawili oryginalne czcionki i układ...
Gorzej, że u nas od przełomu wieków zaczęło się też niedobrze dziać, od kiedy panie z sekretariatów wydawnictw i goście od dtpów stali się pełną gębą grafikami i projektantami.
No tak, tylko w tym wypadku wystarczyło nie ruszać tego loga z wersji amerykańskiej. Po co oni to przenieśli (nawet jeśli to jest tylko projekt)?? Chyba, że grafika okładkowa w plikach przyszła bez "stempla" Black Label i musieli sami wstawić?
No widze potrzeby aby wydawac je w wiekszym niz standardowym formacie.
Plus taki, że gdyby zaczęli wydawać powiększone to w powiększeniu - tak jak w oryginale - wydali by też w końcu pewnie Uwerturę (bo poprzednie wydanie nam pomniejszyli względem oryginału jeśli się nie mylę).
Umiejscowienie jest moim zdaniem dobre, kolorystyka mogłaby być za to mniej kontrastująca. Na innych okładkach logo Black Label też jest duże, ale np. w Harleen dobrze się komponuje.
Ludzie jednak potrafią się różnić

. Dla mnie to psuje wygląd okładki jak tag elewację kamienicy.
Tak, wiem, że to loga Black Label sa takiej wielkości - niestety. Tak jak standardowe logo DC jakoś specjalnie mi nie przeszkadza, tak to "Black Label" jest niestety już dla mnie za wielkie i zaczęło mnie uwierać w oczy, przynajmniej w części komiksów. Zgadzam się, w Harleen jest w miarę ok, bo jest ciemne jak okładka i sie mało rzuca w oczy. Ja jestem z tych, którzy uważają, że im mniej logo/ nazwa wydawnictwa rzuca się w oczy na okładce tym lepiej (a najlepiej jak go w ogóle nie ma - na takiej samej zasadzie jak nie ma go na całostronicowych planszach wewnątrz komiksu

).
Miękkie wydania mają swoje wady i w pełni zasadna jest ogólna preferencja hc nad sc, ale mnie jakoś bardziej pasują sc
Z ciekawości - czemu bardziej Ci pasuje SC skoro pochwalasz wydawanie w HC nad SC? Trochę mi się to kłóci.
Chodzi o nostalgię związaną z tym wydaniem? Papier (zdaje się offset)? Kolory (w sc stare kolorowanie)?