Startowalem do Lucyfera 2 razy. Poczatek, kilka pierwszych tomow jest swietny, a czyta sie fenomenalnie, wsysnalem jak mlody pelikan. Jednakze, w okolicy tom 7-8 (nie pamietam dokladnie), moje zainteresowanie co dalej zaczelo spadac do dolu na leb na szyje, a poczatkowa ekscytacja lektura przeszla calkowicie. Tomow 10 i 11 nigdy nawet nie odfoliowalem. Nie mowie, ze to zla seria, bo nie, ale nie wiem, mi czegos w niej zabraklo. Zwlaszcza w drugiej polowie.