To luźna myśl, ale pojęcie "boomu na komiksy" wydaje się mieć inne znaczenie w zależności od okresu, w którym go użyto. Za PRLu komiks miały nakłady nieosiągalne w latach 90. i później. Teraz mówi się o kilku tysiącach nakładów Thorgali/Asteriksów/KiKów, kolejnym poziomem są komiksy z Batmanem i Deadpoolem, potem inne superhero, gdzieś na końcu mamy komiksy Studia Lain po 500 szt. nakładu i innych małych wydawnictw. Dla każdego z wydawnictw sukces wydawniczy ma inny wymiar. Nie pamiętam, ale chyba za PRLu komiksy miały nakłady po kilkaset tysięcy egzemplarzy, nie wiem czy TM-Semic miał większe nakłady niż teraz Egmont, ale może za parę/kilkanaście lat sukcesem będzie sprzedanie 200 egzemplarzy, albo odwrotnie - nakłady będa po 10 000. Nie widzę sensu doszukiwania się przyczyn sukcesu, który jest umowny (jest sukcesem naszych czasów). Może wszystko miało znaczenie, a może o czymś nie wiemy i pomijamy w naszych rozważaniach.