Przy kupowaniu na bieżąco jest mniejszy problem, bo mam z katalogu spisana listę tytułów do kupienia na dany miesiąc i idzie bez niespodzianek. Poza wspomnianą przeze mnie wpadką z czerwcowym Mamutem.
Ale jak mam te niecałe 500 Kaczorów Donaldów, kilkadziesiąt Megagiga/Mamutów, 1/3 kolekcji Transformers i sagi książkowe, to musze sobie zapisywać. Mam wyszczególnione numery w notatniku na telefonie, plus zdjęcia półek. I przeglądam to jak trafię na coś w antykwariacie lub na bazarze, co wydaje mi się, że nie mam, ale mogę tez mieć. Archiwum podręczne w kieszeni. Ewentualnie zacząłem tez wrzucać okładki na moja stronę na FB i zdjęcia na Instagramie, jakbym nie miał zapisane, ale kojarzę że coś kupowałem.