Nie lubię recenzji komiksów i nastawienia recenzentów do nich. Mam wrażenie, choc oczywiście może się mylę, że komiksiarze traktują komiks, że albo jest 10/10, albo do niczego. A czytanie czytadeł jest wręcz odradzane. Bardzo często ktoś jest rozczarowany, że komiks nie okazał się mistrzowski i wybitny, a jedynie dobry.
Nie potrafię już czytać superhero, zwłaszcza Batmana. Mój ulubiony bohater, ale historie są tak nie raz parszywie głupie, że to aż boli. Dodatkowo, po latach, jego kodeks już mnie tylko śmieszy.
Komiksy, zwłaszcza nasze polskie wydania są gwno warte, nie idzie na nich zarobić w handlu wtórnym. Wiem coś o tym, bo sprzedałem po latach całą prawie kolekcje i owszem, zarobiłem na tym ale może +20%. Więc gdy sprzedaję w necie komiks za 30 zeta i ktoś mnie prosi o zdjęcie z każdej strony, czy nie ma nie daj Boże gdzieś zagiecia, to ja juz wiem, ze jest prdolniety. Po co? Na co? To nie będzie po czasie wcale dużo więcej warte. Już lepiej zbierać znaczki, albo karty pokemon, albo obrazy na sciane, albo te funkopoy, nie wiem, ale komiksy nie maja sensu w kontekscie zarobku na spekulacji. To są śmieszne pieniądze. Dlatego denerwuje mnie podejscie komiksiarzy na grupach sprzedażowych, bo to jest paranoja.