Ludziom się wmawia, ze podróże kształcą, że kto nie wyjedzie na egzotyczną wycieczkę czy narty to przegrał życie itd. A do tego - taki wyjazd to jest piredyliard punktów do zajebistości, można zdjęcia pokazać i w ogóle. Więc jeżdżą, walą się na te leżaki i cykają foty, włażą na górę, stękają i łapią zasięg, i takie tam. Nie wiedzą co ze sobą zrobić, jak zabić to uderzające czasem po spożyciu przeczucie bezsensu istnienia, no to robią to, co im pokazali.
Jakby tak samo intensywnie promować czytanie, to i czytać by zaczęli.
A tipsy to jeszcze prostsza historia. W niektórych gatunkach stroszą się samce, w innych samice. Wysiłki zmierzające do rozmnożenia nie mogą być poddawane racjonalnemu osadowi, bo gatunek by wyginął.