Zasięgnąłem dziś języka podczas odbioru w bonito i raczej 35% nie ma się co spodziewać w najbliższym czasie. Jeśli w ogóle kiedyś jeszcze będzie. Podobno dostawcy i wydawcy tną im marżę.
Zasięgnąłem dziś języka podczas odbioru w bonito i raczej 35% nie ma się co spodziewać w najbliższym czasie. Jeśli w ogóle kiedyś jeszcze będzie. Podobno dostawcy i wydawcy tną im marżę.
- Bonito łączy się z Arosem, tj obecnie będą mieli wspólne punkty odbioru osobistego. Mała rzecz, ale cieszy.
To by się zgadzało. Dziś dostałem przesyłkę z bonito i była zapakowana w taśmę z logo Aros. Ciekawe w która stronę pójdzie ta fuzja. Czy aros zostanie, czy bonito? Chyba wolałbym to drugie ale jeżeli jakość obsługi zostanie na takim poziomie jak z bonito to wszystko mi jedno.
To oczywiste, że każda firma po okresie "przyzwyczajania klienta" niskimi cenami musi w końcu zacząć zarabiać. Tak jak z Biedronką - kiedyś była najtańsza, dawno już nie jest, ale i tak chodzimy do niech z przyzwyczajenia bądź innych usług (tu: powszechnej dostępności). KDR była obciążeniem dla firmy, gdyż była ofertą właściwie dla łapania i przyzwyczajenia klienta, żadnych profitów od państwa z tego nie miała.
Za chwilę na rynku pojawią się nowe firmy i nowe dyskonty, które będą mogły sobie pozwolić na duże rabaty, gdyż w pierwszych latach działania firmy są ulgi podatkowe na rozruch, jak znikną ulgi - nowe dyskonty zmniejszą rabaty i pójdą w ślad bonito, jak i wcześniej arosa, literackiej i co tam jeszcze było. Livro, czytam, mestro też jeszcze przez chwilą nałapią klientów, a później w końcu będą chciały zarabiać i będą się łączyć i konsolidować.
Akurat punkt odbioru to chyba nie jest wiarygodnym źródłem do takich informacji. Jakiś czas temu, bodajże w grudniu, ktoś ich zapytał, czy przed świętami będzie jeszcze jedna promocja -35%. Powiedzieli, że nie, że na ten rok już jest limit wyczerpany. A po paru dniach wskoczyło -35%. Więc ja bym był sceptyczny do rewelacji ogłaszanych w punktach odbioru.
Na Bonito widzę promocję -30% (przynajmniej na Egmont).
Nigdzie. Tłuste lata już były.
Już nie popadajcie w paranoje, normalnie Muchę można kupić z 30% a Egmont 35%, 42%, ja wiem żeby najlepiej za darmo rozdawali ale to raczej mało prawdopodobne.
np. Promethea. Księga pierwsza. - 42% przez ceneo, Marvele now
Extraordinary X-Men. Wojna Apocalypse'a Tom 2. - 43%
na Tantis
Przy sporym zamówieniu to będzie kwestia jakichś 20-30 złotych jak ktoś ma kłopoty z wrzuceniem do koszyka to zawsze może przerzucić się na oryginalne wydania, może będzie taniej? Albo zrezygnować, kolekcjonowanie komiksów to ogólnie nie tanie hobby.
Zobaczymy jak to wpłynie na ogólną sprzedaż. Ale nie bagatelizowałbym tego aż tak. Coś wisi w powietrzu, bonito (rezygnacja z KDR, -35% itp.), mestro, nieprzeczytane teraz nawet na livro nie ma standardowego kodu. Jakby zaraza przeszła.
ale że co, upadek czytelnictwa w Polsce, najwyżej kupisz jeden komiks miesięcznie mniej i wyjdzie na to samo.
(...)Po Endgame w kinach została pustka. Hype opadł. Podnoszenie cen przez dyskonty to tylko kolejna cegiełka. Kolekcje komiksowe się zamykają ;) A nowe jakoś powoli startują.
W ogóle jest paranoja z tymi rabatami. Niech by po prostu cena okładkowa była o te 35-40% niższa i równa we wszystkich sklepach. Nie trzeba by za każdym razem przeszukiwać 20 księgarni porównując gdzie które pozycje są odrobinę niższe. Wreszcie można by będąc w księgarni lub Empiku wziąć komiks z półki i kupić go za racjonalną cenę.
Disney lada dzień startuje ze swoją platformą streamingową gdzie zapowiedział kilka seriali osadzonych w MCU, do tego dodaj seriale (bez których wątpię czy Egmont by ruszył np Runaways). No i MCU się nie skończyło, to kura znosząca złote jaja - zaryzykuję stwierdzenie że biznes będzie się kręcił jeszcze długie lata. Nie byłbym tak pesymistycznie nastawiony do tego sektora rynku. Myślę że bardziej chodzi o faktyczne czynniki zewnętrzne, tj. ekonomiczno-gospodarcze. Nawet głupota taka jak rosnące ceny papieru wpływa na ostateczną cenę.
Żeby to miało być 10 złotych różnicy to ten komiks musiałby kosztować 200 złotych.
Hachetowy LL nawet nie ruszył a Egmont już wydał prawie 40 albumów.A Egmontowy LL lekko zwalnia. Czyli wygląda, że lekka zadyszka jest.
Tu nie chodzi o zarośniętych panów po 40-50, którzy przeznaczają 40% wypłaty na komiksy. Oni dadzą bez problemu albo kupią 1 komiks mniej.
No nie wiem, ja zauważyłem, że sporo ludzi, znajomych itp. zaliczyło spadek jeżeli chodzi o zainteresowanie MCU po Endgame, które domykało te 10 lat filmów. Dostrzegają w tym jakieś podsumowanie i... ulgę. Bo 10 letnia machina zaczęła się już dość mocno pocić.
Piszmy petycję do rządu o dofinansowanie zakupu książek (gdzieś tam drobnym drukiem dopisze się "i komiksy..." :D ),Żartując lub nie, komiksy prawnie już są książkami, więc jeżeli nikt by nie zrobił ustawy dofinansowującej tylko literatury, to komiksy byłyby nią objęte.
Kurc jakoś drastycznie przystopował. Przynajmniej ze Stormem i Druuną. Niby były problemy zdrowotne tłumacza, a zależało im na nim, ale na Odyna - ile można czekać....
Egmont wyniszczył tempem wydawania innych wydawców. (...)NSC też swoje zrobiło.Już nie przesadzajmy porównując ilość i tempo NSC do Egmontu, oni mają nawet wakacje od wydawania komiksów. Jak już coś, to kieszenie komiksiarzy drenuje poza Egmontem równo Hachette wypluwając regularnie kolekcje z dwoma tomami miesięcznie. A tych kolekcji mają kilka i testują też nowe.
Tu też bardziej chodziło o cenę niż tempo.Odniosłem się do tego, a kolega zaraz z tym:
Ale nikt tu nie mówi że Egmont wydaje drogo czy mniej :)Może niech się kolega zdecyduje. <przeciera czoło ze zdenerwowania wczuwając nadchodzącą awanturę, której by nie chciał wywołać>.
Bo generalnie gadka w kuluarach różnych spotkań i festiwali jest taka, że Egmont wyniszczył tempem wydawania innych wydawców... ...NSC też swoje zrobiło.Myślałem że to wiadome :)
Chodziło mi o to że cena jest konkurencja dla innych wydawcówCena jest konkurencja bo mają duże nakłady i są dostępni w empiku.
Myślałem że to wiadome :)Kolega Death wyraźnie powiedział o tempie (sam kolega teraz zacytował), a nie cenie. Można to też rozumieć jako o dużej ilości wydawanych tytułów (do czego ja nawiązałem np. porównując Hachette i NSC). To dopiero kolega pierwszy wspomniał o cenie. <obgryza paznokcie z nerwów widząc, że nie udało się uniknąć pyskówki z kolega zadymiarzem>
<przeciera czoło ze zdenerwowania wczuwając nadchodzącą awanturę, której by nie chciał wywołać>.
<obgryza paznokcie z nerwów widząc, że nie udało się uniknąć pyskówki z kolega zadymiarzem>
Pewnie coraz trudniej przeciętnemu odbiorcy zauważyć, ze coś innego niż superhero jest na rynku.
Napisał o tempie Egmontu :)Pierwszy post który odniósł do mojej wypowiedzi, wyraźnie mówi
Tu też bardziej chodziło o cenę niż tempo.Kolega sam nie może się zdecydować.
Na zadymiarzy wychodzisz tutaj ty.Ma kolega rację, nie będę kłócił się z alfą i omegą tego forum (posiadającym 1856 postów i 1117 polubień na obecną chwilę). Pozwolę się wycofać z dalszej dyskusji i oddam pole ulubieńcowi publiki.
Ma kolega rację, nie będę kłócił się z alfą i omegą tego forum (posiadającym 1856 postów i 1117 polubień na obecną chwilę). Pozwolę się wycofać z dalszej dyskusji i oddam pole ulubieńcowi publiki.I cały czas prowokujesz. Nick też chyba nie przypadkowy :)
Ale w przeliczeniu like na post wychodzisz lepiej.Ale i tak ci nie dał laika ;D Dał dopiero jak napisałem o tym ;D Talibo tu mnie zaczepia i prowokuje od początku i mnie jeszcze nazywa zadymiarzem :)
Ale i tak ci nie dał laika ;D Dał dopiero jak napisałem o tym ;DKolega zarzuca mi jakieś zaczepki a sam prezentuje wcale nie wyższy poziom w rozmowach jak widać. Tak dałem później, z prostego powodu, wyszedłem z forum i nie widziałem komentarza kolegi @Martina. Jeśli kolega uważa się za takiego zgrywusa to może pora poszukać pracy w cyrku jako..... klaun.
Już nie przesadzajmy porównując ilość i tempo NSC do Egmontu...
wszedł jeszcze nowy wydawca, który dorzuci (strzelam) z 30 pozycji w rokuZe 40.
Bo generalnie gadka w kuluarach różnych spotkań i festiwali jest taka, że Egmont wyniszczył tempem wydawania innych wydawców.
...wrócą stare czasy.
Ale i tak ci nie dał laika ;D Dał dopiero jak napisałem o tym ;D Talibo tu mnie zaczepia i prowokuje od początku i mnie jeszcze nazywa zadymiarzem :)
Promocje i rabaty wrócą.Do tej pory bonito dokładało, może w końcu chcą zarabiać i już nie szastają rabatami.
W ogóle jest paranoja z tymi rabatami. Niech by po prostu cena okładkowa była o te 35-40% niższa i równa we wszystkich sklepach. Nie trzeba by za każdym razem przeszukiwać 20 księgarni porównując gdzie które pozycje są odrobinę niższe. Wreszcie można by będąc w księgarni lub Empiku wziąć komiks z półki i kupić go za racjonalną cenę.
Zwykle okazuje się, że jest to Mestro lub dobre ksiązki, gdzie spokojnie mozna sobie zamówić dostawę do Ruchu za 6 zł i dobra jest.le z tego co widzę, na mestro paczka w ruchu jest za 10 zł (9,89 zł), a na dobre książki nie ma specjalnie wysokich rabatów.
Na Bonito.pl wróciła promocja 35%.
le z tego co widzę, na mestro paczka w ruchu jest za 10 zł (9,89 zł), a na dobre książki nie ma specjalnie wysokich rabatów.
Obecnie chyba najbardziej się na tantis opłaca zamawiać, więc tego Bonito to już nie ma co rozstrząsać, bo różnica cenowa się spora zrobiła.Porównałem moje zamówienie z bonito z dzisiaj (mam dodatkowo 5% rabatu) i przed chwilą ceny przez ceneo z tantis (też i Mucha, też i Ongrys) i różnice są groszowe raz na korzyść bonito drugi raz na korzyść tantis. Zostaję przy bonito.
Z Mucha i Ongrysem moze i tak, ale z Egmontem juz duzeNo własnie nie duże, a nawet w bonito wychodzi kilka groszy taniej.
Obecnie chyba najbardziej się na tantis opłaca zamawiać, więc tego Bonito to już nie ma co rozstrząsać, bo różnica cenowa się spora zrobiła. Tylko nie wiem jak z pakowaniem, czekam jeszcze na kilka premier i będzie mega zamówienie szło na 1,5k, mam nadzieję, że wszystko ładnie zabezpieczone i w idealnym stanie będzie.
Skoro w tym tomie jest mniej ziomalstwa to chyba go sprawdzę jednej uważam tak samo jak ty że gdyby wydawali normalne Marvele/DC brałbym za każdym razem bez zastanowienia.
Podbijam. Dodatkowo Polska powinna otworzy się wreszcie na dystrybucję cyfrową.
Polska powinna otworzy się wreszcie na dystrybucję cyfrową.
gdyby w Polsce dany komiks był jednocześnie dostępny w taniej kioskowej formie i w formie cyfrowej, to czy takie wydania nie zabierałyby sobie nawzajem klientów? Oba to w końcu sektor typu "tania alternatywa".
Co to ma znaczyć, że obie wersje nie zabierałyby sobie klientów? Każdy klient kupiłby ten komiks raz, wybierając między wersją cyfrową albo analogową. Jedyne co to wydawca musiałby dopasować nakład wersji analogowej do popytu.
Teoretycznie dla wydawcy powinno być bez znaczenia, czy klient kupuje wersję cyfrową czy analogową, powinien mieć tak skalkulowany produkt, żeby wychodziło na to samo. I nakład drukowany dopasowany do zapotrzebowania. Oczywiście, przy pierwszych zeszytach trzeba by sprawdzić jak dzieli się zapotrzebowanie, ale generalnie dla wydawcy powinno to być bez znaczenia.
Produkcja wcale nie jest dużo tańsza. W cenie książki o cenie okładkowej 40 zł druk to nie więcej niż 8 zł, jeżeli nie mniej. Marże pobierają zarówno księgarnie tradycyjne jak i te ebookowe, a jak dodasz do tego gigantyczną różnicę w podatku, to wszystko staje się jasne.
8 z 40 to 20%, czyli sporo. Poza tym marża księgarni tradycyjnej jest podyktowana głównie kosztami, np. wynajmu powierzchni, przechowywania książek (i ewentualnymi stratami - uszkodzenia, zwroty, itp.), no i koszty wysyłki, bo nie zawsze klient pokrywa 100% takiego kosztu. W przypadku ebooka takich kosztów nie ma.
ale plik epub/mobi/pdf też ktoś musi złożyć do publikacji (a przede wszystkim dostosować), ktoś musi go potem przejrzeć, otagować, opublikować. poszukaj sobie wpis na blogu ziomka od Finansowego Ninja, zrobił bardzo szczegółowy raport z perspektywy self-publishera ("samopublikującego autora?") i tam fajnie można zobaczyć czemu ebooki nie chodzą po 2 zeta tylko po 30.
Ale już koszt wynajęcia administratorów do zarządzania serwerami, na których będziesz to utrzymywał będzie znacznie większy.
Do tego dochodzą ludzie wrzucający ekomiksy na serwer. Egmont ma cały sztab stażystów, którzy wrzucają tylko okładki i 2-3 przykładowe strony i zobacz ile to czasu zajmuje. Na takim comixology, gdzie trzeba wrzucać nie dość że częściej to jeszcze większe ilości i ma być od razu to tam jakaś mała chińska prowincja byłaby do opłacenia. ;)
Bo może i administratorowi zapłaci się więcej (pod warunkiem, że nie skorzysta się z outsourcingu IT i będzie się płaciło wyłącznie za zlecenia), ale już stażyści to koszt dużo mniejszy, niż księgarz, magazynier, czy kierowca.Róbmy pionerską w Polsce platformę do sprzedaży komiksów cyfrowych i opierajmy ją na stażystach :)
Róbmy pionerską w Polsce platformę do sprzedaży komiksów cyfrowych i opierajmy ją na stażystach :)
Róbmy pionerską w Polsce platformę do sprzedaży komiksów cyfrowych i opierajmy ją na stażystach :)
Czy Wojtek Sedeńko w swoim wydawnictwie/księgarni do ebooków dokłada?
Pierwsza lepsza pozycja:
papier 31,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna/318
ebook 9,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna-epub/1521
Tyle o tym, że ebook MUSI kosztować niewiele mniej albo i tyle samo co papier.
Bo serwery i składanie epubów.
Czy Wojtek Sedeńko w swoim wydawnictwie/księgarni do ebooków dokłada?Zależy ile tego sprzedał. Jak sprzedał kilka sztuk to pewnie dołożył. Jak by sprzedał cały nakład to inna bajka. :)
Pierwsza lepsza pozycja:
papier 31,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna/318
ebook 9,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna-epub/1521
Tyle o tym, że ebook MUSI kosztować niewiele mniej albo i tyle samo co papier.
Bo serwery i składanie epubów.
Czy Wojtek Sedeńko w swoim wydawnictwie/księgarni do ebooków dokłada?Nie, ale mniej na nich zarabia. Na dodatek mówimy tu o książce wydanej w małym nakładzie, gdzie koszty druku pojedynczego egzemplarza są znacząco wyższe niż przy dużych nakładach.
Pierwsza lepsza pozycja:
papier 31,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna/318
ebook 9,99 zł https://esef.com.pl/pl/p/Ostatnia-wojna-epub/1521
Tyle o tym, że ebook MUSI kosztować niewiele mniej albo i tyle samo co papier.
Bo serwery i składanie epubów.
I do tego ebook ma lepsze kolory!I można regulować jeszcze ;)
I można regulować jeszcze ;)I można go mieć zawsze przy sobie
Wiele nie trzeba żeby ta cała cywilizacja upadła, wystarczy taki "Carrington event" jaki był w 1859 r.Na szczęście następna raczej za około 400 lat
https://pl.wikipedia.org/wiki/Burza_magnetyczna_roku_1859
Zobaczymy czy będziecie tak mówić po apokalipsie, gdy nie będzie prądu itp...... i papieru toaletowego. Ciekawe jak sobie z tymi ebookami poradzicie.
Z dalszej rozmowy odniosłem wrażenie, że chodzi o „przegrzanie rynku”.
To właśnie Egmont, z ogromną liczbą tytułów jest w znacznym stopniu odpowiedzialny za przegrzanie rynku.I Egmont najbardziej to odczuje. Pośrednio odczują to też czytelnicy i chyba już to odczuli po kasacji ponad połowy serii z DC Odrodzenia. Kurc będzie wydawał w swoim tempie swoje serię, pewnie wchodząc mniej w nowe (ale to chyba nie problem bo mają co wydawać z rozpoczętych), coś jak Taurus. I raczej nie zauważymy tak radykalnych zmian jak w przypadku Egmontu, który szuka obecnie nowych rzeczy (patrz zapowiedzi na końcówkę tego roku). Zakończenie dwóch kolekcji też o czymś świadczy, że jednak superbohaterowie się kończą (przynajmniej w komiksie), ludzie zaczynają się gubić, co jest przed czym, co trzeba czytać itd. I sposób dystrybucji też ma tu też znaczenie. Bo jednak te duże nakłady trzeba, gdzie sprzedać.
Nie wiem, czy Egmont zawłaszcza rynek (bo to może lepsze określenie niż "niszczenie konkurencji"), ale warto też spojrzeć nie tylko na segmenty SH, Frankofony itd. ale także na całościowy udział w portfelu klienta.Jakby zawłaszczał rynek to by wydawał też mangę (co nie znaczy, że kiedyś tego nie robił). Nie wiem czy rynek magnowy w Polsce nie jest nawet większy od superbohaterów i pozycji europoejskich razem wziętych.
Nie wiem czy rynek magnowy w Polsce nie jest nawet większy od superbohaterów i pozycji europoejskich razem wziętych.
Nie jest, przynajmniej pod względem liczby tytułów. Co do łącznego nakładu - nie mam pojęcia.Ale manga to też komiks z importu 8)
(https://1.bp.blogspot.com/-SIBVvpP1fEU/XZSUSwD4HUI/AAAAAAAAdRU/pDnn1ljTV9ICrC5savkreDAm4q-CVh9WACLcBGAsYHQ/s1600/oferta.png)
Wykres był pokazywany na FB Plasterków.
I zdecydowanie nakłady mają większe znaczenie niż tytuły. (Pewnie jeszcze każdy tytuł z Batmanem jest liczony oddzielnie, co jest bez sensu.)
Bo jak się porówna, to widać, że Polacy to najbardziej roszczeniowa nacja na świecie. Choćby nam ktoś zadki miodem smarował, i tak będziemy marudzić.
Polacy to najbardziej roszczeniowa nacja na świecie.
To jest właśnie to o czym pisałem. Polityka Kołodziejczaka robi zło nam, komiksiarzom i Egmontowi jako firmie.
Dlatego dużo ważniejsze jest wydać serię na której się traci, niż znowu zastosować gambit Kołodziejczaka: "nie kupujecie, nie wydajemy". Mistrzu, ja kupowałem! Mam każdy tom DC Rebirth, nawet jak mi się dublował z oryginałem, dlaczego karzesz mnie panie za nie moje grzechy.
Im mniejszy format, tym tańszy druk.
Zużywa się po prostu mniej materiałów, jest mniej odpadów itd.
Na mnie te małe formaty działają strasznie. Nie wiem czemu teraz one są na topie, zapewnię właśnie przez koszta oraz ekologię. Ja jednak wolałbym plansze artystów których bardzo lubię oglądać w powiększeniu a nie przez lupę.
Ja jedynie opowiedziałem co usłyszałem, z tego co zrozumiałem decydujący wpływ na cenę mają koszty licencji i dystrybucji, natomiast format ma niewielkie znaczenie.
Napisałem o samych kosztach druku. Napisalem również informację o bardzo niskich nakładach - mających ogromny wpływ na cenę końcową.
Jesli uważasz że to co napisałem to ekstremum to proponuję wydrukować dwa albumy w różnych formatach w nakładzie powiedzmy 5 tys - 15 tys.
Nie uwzględniamy licencji, tłumaczenia, składu - tylko sam druk.
różnica w cenie między omawianymi tutaj Largo i Stormem to 5 pln, co dosyć jasno obrazuje, jaka jest oszczędność przy mniejszym formacie.
Muszę przypomnieć, że oprócz formatu komiksy te różnią się także oprawą. Storm ma twardą, a Largo miękką.Largo ma ze skrzydełkami, co niweluje różnicę oszczędności na formacie.
Nie wiem po co się zacietrzewiaszCo robię??
66% oszczędności to jakieś ekstremum i obniża jedynie cenę papieru
Ale oczywiście jesteś najmądrzejszy i najlepiej wiesz, że różnica w formacie wydrukowanego zlecenia niemal nie ma wpływu na cenę końcową druku albo ma jakąś minimalną :)
Format ma znaczenie - i to bardzo wielkie.
Kupujesz papier, na jednym arkuszu mieści się 12 stron w jednym formacie lub 20 stron w drugim-mniejszym.
A wniosek z mojego wywodu jest taki, że pomniejszony format Largo wcale nie jest dużo tańszy.
Bo na druk składają się: papier (rodzaj i jakość papieru), rodzaj druku, format drukowanego zlecenia, typ druku (kolor czy czarno-biały), rodzaj wykorzystanych maszyn, dodatki (zdobienia oraz dodatkowe bonusy jak farby zapachowe czy rozkładówki, oraz prace introligatorskie czyli połączenie luźnych arkuszy w całość i zamknięcie tej całości w okładkę (szyte maszynowo lub ręcznie) oraz kwestia oprawy/okładki (karton, czyli oprawa tekturowa, płótno i skóra, nie licząc rozmaitych dodatkowych uszlachetnień w postaci np specjalnych rodzai druku czy dodatkowych folii).Nie rozbijałem już tego na druk cyfrowy i offset jako kosztów, bo przecież format ma bardzo niewielkie znaczenie na koszt druku :)
Uważasz że różnice w kosztach produkcji ze względu na format są minimalne lub niemal żadne?Uważam, że skoro już postanowiłeś do mnie wystartować, to powinieneś zrobić to przynajmniej w miarę merytorycznie i trzymając się tematu, w którym dyskutujemy.
Stwierdziłeś coś w czym nie masz racji, udzieliłem Ci obszerniejszych wyjaśnień. A Ty wyskakujesz z jakimiś głupimi tekstami o zacietrzewieniu.
To wg Ciebie jest obrażanie wszystkich? :)
Strasz się wymądrzać i wmawiać ludziom coś czego nie powiedzieli:
Dlatego uważam, że format ma wpływ na cenę produkcji - czasami większy, czasami troszkę mniejszy, ale ma.Ufff, dzięki ;)
Kupujesz papier, na jednym arkuszu mieści się 12 stron w jednym formacie lub 20 stron w drugim-mniejszym.
Nie rozbijałem już tego na druk cyfrowy i offset jako kosztów, bo przecież format ma bardzo niewielkie znaczenie na koszt druku
Jeśli chodzi o formaty, to jest coś takiego jak rozmiar standardowy i wiadomo, że na arkuszu drukarskim w formacie 1 (A1, B1) mieści się 8 arkuszy w formacie 4 (A4, B4), co daje 16 stron.
W tej sytuacji rozważania o druku arkusza B1 i co z tego wynika pozostają tylko teoretyczne.
Eeeee. No co ty? B1 to nic szczególnego.
No, a co ci mieli odpisać, skoro nie mają formatu B1. Pytałeś w złym miejscu.
Natomiast przykład ze sprzedażą książki za 1 zł jest skrajny i w zasadzie nie wiem, kto się czymś takim zajmuje - samo pakowanie i wysyłka książki za 1 zł zabiera tyle czasu, że to jest raczej wolontariat, tak że lepiej by było takie książki rozdać (z odbiorem osobistym), niż tracić czas na ich sprzedaż.Próbowałem kiedyś tak rozdawać książki. Uwierz, nie jest to wcale łatwe ::)
Smarta w ofertach się nie kupuje. Oferty spełniające odpowiednie kryteria (https://allegro.pl/dla-sprzedajacych/usluga-allegro-smart-warunki-dla-sprzedajacych-9dG9omEnet1) z automatu dostają smarta.Naprawdę?
Trochę się spóźniłeś.
https://forum.komikspec.pl/komiksy-polskie/kapitan-zbik/msg63042/#msg63042
Chyba musimy zacząć się ogarniać z tymi zakupami, bo to trochę zaczyna być też wykorzystywanie naszego nałogu. :)
Mnie to już trochę zaczyna żenować, dziwić, bawić (dopisz tu sobie inne emocje) z tymi limitowanymi okładkami
Ale to nie chodzi o to dlaczego Ty coś robisz, tylko dlaczego wydawnictwa to robią? Przecież nie po to, żeby zrobić Ci dobrze, tylko żeby zarobić na frajerach, którzy rzucają się na wszystkie warianty, albo gotowi są przepłacić, byle mieć coś innego niż sąsiad.
Ja te limitowane okładki odbieram w kategoriach promocji tytułu i próby szybszej sprzedaży limitowanej części nakładu, co myślę że ma niemałe znaczenie dla płynności finansowej mniejszych wydawców. Nie widzę w tym nic złego.
Nie wydaje mi się też żeby wielu "frajerów" kupowało wszystkie warianty w przypadku takich komiksów jak Zygfryd.
No i żeby mieć coś innego niż sąsiad wystarczy zwykle kupować jakiekolwiek komiksy, co jednak dla części sąsiadów będzie frajerstwem
Ale to nie chodzi o to dlaczego Ty coś robisz, tylko dlaczego wydawnictwa to robią? Przecież nie po to, żeby zrobić Ci dobrze, tylko żeby zarobić na frajerach, którzy rzucają się na wszystkie warianty, albo gotowi są przepłacić, byle mieć coś innego niż sąsiad.Zgadzam się z tym, ale tylko po części. Taki ruch widzę np. u Marvela, który wydaje kiepskie lub średnie komiksy w super okładkach w kilku wariantach, często różniących się kilkoma warstwami z Photoshopa.
Ja też nie widzę w tym nic złego. To raczej kuriozalne, że można się na to nabierać. Przecież już sam podział nakładu na część "limitowaną" i "nielimitowaną" jest czystym cwaniactwem.Jeżeli ktoś się nabiera, to faktycznie kuriozalne, zwłaszcza po akcjach dodruków wydań limitowanych. Ci co się nie nabierają, mają po prostu większy wybór.
Rozumiem, że dałeś przykład komiksu za stówkę tylko po to, żeby udowodnić swoją tezę. Ale wystarczy spojrzeć na wątki Studia Lain albo Wydziału 7 i od razu w oczy rzucają się tabuny frajerów, kupujących po kilka egzemplarzy tego samego komiksu, wyłącznie z powody różnych okładek. Że też na rynku literatury nie przyjęła się taka moda, tylko akurat wśród zdziecinniałych fanów komiksu.Dałem przykład komiksu, który jak mi się wydawało zapoczątkował komentarze o limitowanych okładkach w tym wątku. I moja teza dotyczy bardziej rozmiaru komiksu i miejsca jakie zajmuje na półce niż ceny. I w gruncie rzeczy dotyczy tak samo Wydziału 7 czy Żbików, które w swojej mnogości wariantów zapełnią to miejsce trochę wolniej, ale równie skutecznie. A już zwłaszcza w mylarach z tekturkami ;)
Wiesz doskonale, że "sąsiad" był w tym wypadku figurą retoryczną, oznaczającą innego zdziecinniałego fana komiksu (me incl.) :)Wiem :)
A tak na marginesie, to czy warianty w HC albo TPB nie są aby polską specyfiką? Od razu uprzedzam, że nie lubię integrali i się na nich nie znam, więc niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu jeśli się mylę. Ale wydaje mi się, że w komiksach amerykańskich coś takiego raczej nie występuje. We frankofonach też chyba nie. Byłbyż to oryginalny polski wkład w komiks światowy? :) Trzeba przyznać, że bardzo to twórcze i pomysłowe. Amerykańcy naciągają frajerów na głupie parę dolców, a mu od razu na kilkadziesiąt. Polak potrafi! :DWpisałem "hc cover variant" w Google i jednak nie wygląda to na polski wynalazek ;)
Zgadzam się z tym, ale tylko po części. Taki ruch widzę np. u Marvela, który wydaje kiepskie lub średnie komiksy w super okładkach w kilku wariantach, często różniących się kilkoma warstwami z Photoshopa.
Natomiast u nas, poza okładką, to zwykle są też dobre komiksy.
Z kolei na rynku kolekcjonerów książek moda na kupowanie konkretnych wydań książek dla ich okładek czy obwolut jest obecna jak najbardziej. Lub w ogóle kupowania konkretnych książek dla ich okładek bez potrzeby ich czytania. Lub kupowania kilku wydań z różnymi okładkami.
Wydawanie w Polsce komiksów w wariantach okładkowych jest oznaką normalnienia rynku.
Wydawanie w Polsce komiksów w wariantach okładkowych jest oznaką normalnienia rynku.Dokładnie.
Kapralu, to pokaż wydawcom jak to robić - zainwestuj, zbuduj tę normalność. Ale przestań już chrzanić, bo czytać już się nie daje tego narzekactwa.
Tyle wycia o wolność i demokrację, a jak dostajemy je wreszcie po latach ciemnogrodu - źle!
Obłęd normalnie!
I nie zgodzę się z opinią Kaprala jakoby nasz był karykaturalny z powodu papugowania rozwiązań z rynków rozwiniętych jednocześnie podając je jako normalne - ktoś tu przeczy sam sobie. Powtarzam - to jest możliwość wyboru, a nie przymus. Nawet jeśli dla garstki fanatyków. Dla "normalnych" jest wydanie nielimitowane z regularną okładką.
Nasz rynek jest specyficzny bo bazuje na starych zgredach i sentymencie.
Druga sprawa to cena i zakup za ponad 100 zł. komiks, to raczej nie wydaje się problemem, bo młodzież wydaje blisko 200 zł. na grę
Bo finalnie integrale wychodzą taniej.
są także dostepne tańsze stand alone na miękko.
(...)I tak i nie. Jednorazowo owszem, ale przecież do tych lepszych wracamy wielokrotnie. Piszę za siebie, ale to do komiksu (konkretnego) właśnie zdarza mi się częściej powrócić niż do jakiejkolwiek książki, gry czy filmy (no chyba że to Blade Runner albo Star Wars ;) ). Komiks to nie tylko fabuła przecież. Wielokrotnie wertuję choćby archiwa dla samej radości obcowania z wizualną stroną komiksu. Tak więc nie mogę zgodzić się z powyższym.
Tylko że komiksem można się cieszyć znacznie krócej niż grą. I znacznie krócej niż np. powieścią, która jest o wiele tańsza. Komiks oferuje bodajże najkrótszy czas rozrywki za określone pieniądze. Jest stosunkowo kiepską konkurencją dla innych mediów, zwłaszcza przy zaporowych cenach jednostkowych.
I tak i nie. Jednorazowo owszem, ale przecież do tych lepszych wracamy wielokrotnie. Piszę za siebie, ale to do komiksu (konkretnego) właśnie zdarza mi się częściej powrócić niż do jakiejkolwiek książki, gry czy filmy (no chyba że to Blade Runner albo Star Wars ;) ). Komiks to nie tylko fabuła przecież. Wielokrotnie wertuję choćby archiwa dla samej radości obcowania z wizualną stroną komiksu. Tak więc nie mogę zgodzić się z powyższym.
Stoi sobie taki człowiek przed ofertą rynkową i ma świadomość, że ta stówka za pierwszy integral oznacza stówkę co jakiś czas, bo tylko wtedy ma to sens. A jak nie załapie bakcyla, to zostanie z tym jednym egzemplarzem, jak Himilsbach z angielskim... Do tego dochodzi czas, jaki trzeba poświęcić na rozeznanie w rynku. A co jak wsiąknę? Czy mam co miesiąc kasę na wszystko, co mi się spodoba?
A więc jeszcze raz, bo Kapral nie czyta, to może Ty. Na rynku nie istnieją wyłącznie SERIE komiksowe.
Zwróć uwagę, że Egmont chcąc wychować i zdobyć nowe pokolenie czytających komiksy, wydaje raczej serie, nie pojedyncze rzeczy: kiedyś Fantasy komiks, ten ostatni magazyn z Marvelem, który chyba już zdechł, nawet sprzedawane pojedyńczo albumy dla najmłodszych są seriami. Czy TK nie ma świadomości, że pojedyncze, zwarte albumy bardziej zwiążą klienta z segmentem? Może trzeba go tutaj oświecić.
Średnia cena zapowiedzi na marzec od Egmontu z uwzględnieniem przeciętnego rabatu (30% - Gildia, Bonito, ...): 44.65 zł
Liczba pozycji poniżej 30 złotych: 10/25.
Kłamiesz. Mijasz się z prawdą. W ofercie marcowej Egmontu (https://swiatkomiksu.pl/strona-glowna/zapowiedzi) są tylko 2 komiksy poniżej 30 zł (Yakari i Armada), 1 za 35 zł (Myszart), 7 po 40 zł, 7 po 50-70 zł, 2 po 80-90 zł oraz 6 po 100 zł i więcej. Takie to są teraz proporcje, kolego szanowny, a o rabatach na Bonito to możesz sobie pogadać u cioci na imieninach, chyba że do każdego komiksu doliczysz koszt wysyłki, wtedy OK.
Ze strony Empiku, więc i tak taniej niż w salonie.
(...) o rabatachna Bonitow Empiku to możesz sobie pogadać u cioci na imieninach, chyba że do każdego komiksu doliczysz koszt wysyłki, wtedy OK.
Ale pitolicie, w ramach Niech żyje komiks i ilustracja, W7 po 10, antologia muzealna po 30, obok Celuloza praktycznie wszystko po 15, schodziło jak świeże buły i to nie wśród koneserów, tylko gro to byli przypadkowi ludzie.
Przypadkowi ludzie na "Niech żyje komiks i ilustracja". No boki zrywać! Jak na Misiu: "Przechodziliśmy. Z tragarzami" :)No, przypadkowi ludzie. To było wydarzenie organizowane w galerii handlowej, pomiędzy sklepami z ciuchami, butami itp.. Sam byłem zaskoczony, jak w weekend znajomi powiedzieli, że byli na tym przy okazji zakupów w centrum handlowym.
Ha ha ha!!! To dopiero ogólnie dostępna oferta dla szerokiego odbiorcy. Weź już Turu, nie rozśmieszaj mnie :D Przypadkowi ludzie na "Niech żyje komiks i ilustracja". No boki zrywać! Jak na Misiu: "Przechodziliśmy. Z tragarzami" :)Poczytaj gdzie była ostatnia edycja, zanim się do końca pogrążysz :P
Stachel, ale wiesz oczywiście, że moje uproszczenie z tabelki (czyli de facto lekkie obniżenie cen) przemawia na korzyść mojej tezy, a nie Twojej, prawda? Poza tym obniżałem równo i komiksom i książkom, a właśnie o porównanie tam chodziło.
Poczytaj gdzie była ostatnia edycja, zanim się do końca pogrążysz :P
Jak chcesz liczyć po cenach Empika w salonie bez płacenia za wysyłkę to zaraz się okaże, że i książek poniżej 30 złotych nie będzie tak dużo (a przynajmniej jeśli mówimy o bardziej znanych i lubianych autorach).
A Ty w tym czasie zaproponuj podział na bardziej i mniej znanych autorów książek, komiksów i albumów z malarstwem :D
Nie chce mi się, ale chyba specjalnie dla Ciebie, pieniaczu, zrobię drugą tabelkę.
Jak już umiesz posortować po cenie, to uda Ci się też po popularności :)
To jeszcze od razu popraw resztę błędów, które popełniłeś przy tworzeniu tego wykresu. Zaproponuję też od razu drugi: ceny top 100 według popularności. Wtedy może się dowiemy czego oczekuje rynek i czy teza, że komiksy po 30 złotych miałby szansę się sprzedawać lepiej.
Jeśli dla Ciebie Wydział 7 czy Postapo (szczególnie to w wykonaniu Karpowicz) to underground, to albo ja żyję w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, albo któryś z nas musi przedefiniować znaczenie słowa "underground" :/
@turocorp Okej, komiksy undergroundowe schodziły jak świeże buły na festiwalu, ale to dalej jest tylko festiwal o małym zasięgu i nie jest powiedziane że po kupieniu sobie takiej ciekawostki ktoś wejdzie w komiksy na poważnie, szczególnie jak zobaczy ile kosztuje mainstream.
Wydział 7 leżał zawsze na prasie w Empiku. Więc pierwszy lepszy casual właśnie miał szansę go zauważyć. Nie wiem czy nadal jest w Empikach, ale na początku widziałem.Jest cały czas.
nie pozostaje mi w takim razie nic innego, jak przychylić posta Kapralowi
Którego posta?Mojego posta, Twoim wypowiedziom, dzisiaj już jestem zmęczony po wernisażu, ale jutro biorę saperkę i idę kopać sobie dołek.
u nas już prawie wszystko idzie w trejdach i integralach po kilkadziesiąt PLN albo na twardo. Dla gołodoopców i casualów zostaje Lucky Luke, manga i Star Wars Komiks.
Więc jeśli chcesz narzekać, że komiksy ukazują się głównie w integralach - narzekaj na kolekcjonerów, nie wydawców.
Więc jeśli chcesz narzekać, że komiksy ukazują się głównie w integralach - narzekaj na kolekcjonerów, nie wydawców.
Dokładnie to właśnie robię.
u nas już prawie wszystko idzie w trejdach i integralach po kilkadziesiąt PLN albo na twardo. Dla gołodoopców i casualów zostaje Lucky Luke, manga i Star Wars Komiks.
Dodajmy do tego wysoki próg wejścia. Kiedy wróciłem do komiksu parę lat temu walnęło mnie ostro po kieszeni nim udało mi się skompletować wszystkie interesujące mnie serie obecne na rynku.
Co to znaczy gonić wydawców?To znaczy: kupić serię dopóki jest dostępna. Właśnie sobie przeglądałem Spider-many w sklepie Egmontu i już u nich nie ma komiksów wydanych w 2019 roku :o
Ktoś zaczyna czytać komiksy dzisiaj, to nie dogoni wydawców z przed 10 lat.nie wiem czemu tak mocno trzymasz się tych 10 lat skoro już nawet po roku nie kupisz wszystkich numerów.
Ale co się stanie jeżeli tej serii nie kupisz? Nie przeczytasz jej. Są inne. Być może ciekawsze. Gonienie żeby tylko mieć?A co jeśli te inne serie też mają brakujące numery? Nie jest możliwym aby wydawca miał cały czas wszystko dostępne. Stąd trochę czasem jest wyścig aby kupić dopóki można.
A moim zdaniem brakujące tomy serii to jest kardynalny błąd wydawców. Komplet albumów powinien być nie tylko w stałej ofercie wydawnictwa (dodruki!!!), ale i w każdej księgarni, która sprzedaje komiksy. Przynajmniej jeśli chodzi o te najpopularniejsze serie - lokomotywy. Po pierwsze dziurawe serie stanowią barierę dla nowych czytelników, bo kto wejdzie w cykl, którego nawet nie da się skompletować i przeczytać? Chyba jakiś desperat albo zatwardziały kolekcjoner wszystkiego. Po drugie stojąca na półce czy na standzie w księgarni kompletna seria robi wrażenie i aż krzyczy, żeby po nią sięgnąć. No bo kto zacznie przygodę z Thorgalem, jeżeli w Empiku znajdzie tylko dwa ostatnie tomy i jakiś przypadkowy spin-off?I tutaj dotykamy innego problemu. Mówisz o ciągłej dostępności. Wydaje mi się, że to niestety czysta fantazja, bo np. Egmontowi nie opłaca się teraz dodrukować brakujących tomów Spider Mana, czy Batmana z New 52 bo już są nowe serie. Bardziej się opłaca robić nowe serie bo "wyjadacze" na nie czekają i jest ich więcej niż tych nowo wchodzących osób
Nie chodzi o to, żeby kupić wszystko naraz, ale żeby mieć gwarancję, że skompletowanie całości jest możliwe.
Ale co się stanie jeżeli tej serii nie kupisz? Nie przeczytasz jej. Są inne. Być może ciekawsze. Gonienie żeby tylko mieć?U mnie tak właśnie jest. Teraz dobrze zarabiam, mogę sobie nakupować komiksów i odłożyć na kupkę wstydu gdyż za rok być może będę miał inne, ważniejsze regularne wydatki albo kupię sobie nowy, droższy samochód i zamiast w komiksy będą ładował pieniądze w AC i serwisy. Nie mówię, że mój styl jest logiczny, zdrowy itd. Tak po prostu funkcjonuję i... dobrze mi z tym :)
Popyt się kreuje, a nie tylko na niego reaguje.
Ktoś nowy chcąc mieć na półce dla przykładu takiego Thorgala w hc od Egmontu musiał by wyłożyć ok 700 za samą serię podstawową patrząc po cenach gildii (przy założeniu że wszystkie części są akurat dostępne i nie kupujemy spin offów). Nie wspomnę już o serialach z marvela czy dc. Gdzie ilość wydanych w Polsce pozycji idzie już w liczby trzy cyfrowe. Stabilizacja kolekcji tak by wydawać na komiksy przysłowiowe 500+ zajęła mi prawie trzy lata sporej inwestycji.Przecież taki Thorgal w HC to wydatek jakichś 20 zł - to jest wysoki próg wejścia? Marvele, DC to jakieś 30-40 zł. Jak dla mnie to są bardzo przystępne ceny. Za ile mają być wydawane te komiksy? Ktoś nowy nie musi kupować naraz całej serii + spin-offy, to raczej podejście komplecistów i ludzi mocniej siedzących w temacie.
Mocno ta dyskusja odjechała od tematu wątku.Bzdura.
Ceny komiksów nie mają aż tak wielkiego wpływu na (nie)popularność komiksu. Ludzie po prostu wolą inne rozrywki (w tym darmowe i prostsze w odbiorze - TV, Youtube).
Wydaje się więcej komiksów m.in. dlatego, że rośnie grupa czytelników.Masz rację po części. Chyba nieco wzrosła ilość czytelników, ale to nie są ludzie młodzi, tylko raczej stare zgredy, które wróciły do czytania pod wpływem albo komiksowych kolekcji, albo nowego Kajka i Kokosza (jak, daleko nie szukając, ja).
Wydawca więc może wydać pięć tytułów i sprzedać w nakładach po 2000 sztuk, a może wydać 10 tytułów i sprzedać też po 2000 sztuk.
10 tytułów po 2000 sztuk?
Można wiedzieć, który wydawca ma takie portfolio? :O
Skąd informacja, że wydaje się więcej komiksów? Więcej niż kiedy?Jeśli chodzi o rynek polski to na pewno jest tego więcej. Egmont na Pyrkonie 2017 wspomniał, że w 2016 wydali 150 woluminów, a w 2017 już 200 (plany i dotychczasowe wydania w momencie Pyrkonu) i jako ciekawostka w 2012 wydali tylko 50. Mówił to Tomasz Kołodziejczak
Masz rację po części. Chyba nieco wzrosła ilość czytelników, ale to nie są ludzie młodzi, tylko raczej stare zgredy,Oj nie chciałbym tu znowu zaczynać dyskusji czy sukces MCU wpłynął na popularność komiksów/kolekcji, ale obserwuję grupy sprzedażowe na FB i tam dużo jest 'pryszczatych' aktywnych czytelników superhero.
Jest tylko jedno takie...
... i nadal istnieje.
Bo były takie co wydawały w większych nakładach, ale kto dzisiaj o nich pamięta.
10 tytułów po 2000 sztuk?A czy ja napisałem w jakim czasie? Egmont w miesiąc, NSC w kwartał, a Studio Lain w rok (acz Studio nakłady znacznie mniejsze).
Można wiedzieć, który wydawca ma takie portfolio? :O
A czy ja napisałem w jakim czasie? Egmont w miesiąc, NSC w kwartał, a Studio Lain w rok (acz Studio nakłady znacznie mniejsze).Ależ ja się nie czepiam (jeśli tak to zabrzmiało, to przepraszam), jedynie zastanawiam się, jak analizować potencjał i domniemany rozwój rynku, jeśli duże sieci księgarskie są dostępne praktycznie jedynie dla międzynarodowych korporacji typu Egmont, który może sobie wynegocjować warunki, albo NSC, który dysponuje własną siecią księgarni.
Kochani, bądźmy poważni. Takie indywidualne, wyrywkowe obserwacje są niewiele warte. Gdyby komiksy w Empiku się nie sprzedawały, to firma nie marnowałaby miejsca na półkach, albo i całych regałach. To nie jest instytucja charytatywna.
Dokładnie.Ale ja przecież temu nie zaprzeczam. Ot, zwykła refleksja. Po prostu jest to dla mnie zadziwiające.
A bazując na w pełni weryfikowalnych danych, Empik robi około 25-30% sprzedaży Wydziału, nie wiem jaki procent z oferty Egmontu, ale gdyby im tam nie schodziło, to nie pchaliby się tam i nie płacili za dodatkową ekspozycję na witrynach i standach.
Tu się postrzega rynek komiksowy przez pryzmat dyskontów internetowych, wysokich rabatów, integrali, wariantów itd. itp. Wy jesteście high end tego rynku.
Osobiście w ten sposób postrzegam cały rynek, a nie tylko komiksy. Niezależnie od tego czy kupuję książkę, czy nową lodówkę to szukam najtańszej dla mnie oferty. W dobie porównywarek cen i stron typu pepper zajmuje to kilka minut, można ustawić sobie automatyczne powiadomienia i czekać na dobrą promocję. To nieraz pozwoliło mi zaoszczędzić nawet kilkaset złotych. Ale widocznie mamy bardzo rozrzutnych obywateli jeśli lubią przepłacać ;)
A salonów jest ile 250-300? Nawet przy Twoim założeniu, że jest taka 1 osoba dziennie w każdym salonie (kompletnie nierealne) to jest to kropla w morzu.Kropla w morzu czego? Wystarczy, że w każdym empiku ktoś kupi najnowszy tom spidermana i poszło pewnie z 10% nakładu.
Kropla w morzu czego? Wystarczy, że w każdym empiku ktoś kupi najnowszy tom spidermana i poszło pewnie z 10% nakładu.
Naprawdę nie musisz mi w żaden sposób otwierać oczu. Wierz sobie, że komiksy w empiku się nie sprzedają i leżą tam sobie z bliżej nieokreślonego powodu. Ja będę wierzył, że jednak się sprzedają i to w satysfakcjonujących dla wydawców ilościach, skoro je tam umieszczają. I tyle. :)
Nie od dziś wiadomo, że handel stacjonarny wymiera, a elektroniczny z roku na rok pnie się górę. I Empiki nie są jakiś wyjątkiem od reguły. Też nigdy nikogo nie widziałem z komiksem z ręku w Empiku. Przy regale z komiksami rzadko kiedy da się kogoś zauważyć, a jak już ktoś jest, to jest tylko "czytaczem" i przedział wiekowy 18-30.To, że tobie coś się wydaje, to nie znaczy, że tak jest. A to, co widać po jednym salonie czy jednym mieście nie musi być miarodajne dla sprzedaży ogółem. Jak tak samo mogę powiedzieć, że za każdym razem jak przychodzę do Empika, zawsze jest trochę osób przy regale z komiksami i czasami trzeba nawet trochę poczekać, żeby dostać się do jakiegoś tytułu (i faktycznie tak jest - Empik galeria krakowska). I samemu też zdarza mi się kupować coś w Empiku, a to, że nie widziałeś mnie idącego do kasy z komiksem nie znaczy, że tego nie robię.
Wiele osób tu podawało jakieś diagramy, że sprzedaż komiksów to w znaczącej przewadze Empik ale osobiście w to nie wierzę. Chyba, że wliczane do tego jest dystrybucja elektroniczna na stornie Empiku ale to też naciągane. Jeżeli już ktoś ogarnia jak zrobić zamówienie na stronie Empiku to najpewniej wie, że istnieją dyskonty książkowe z rabatami. Największą sprzedaż osiągają zapewne dyskonty.
Empik ma obecnie 300 salonów291 pod szyldem Empik, 35 pod szyldem Mole Mole i jeszcze 11 jako Papiernik by Empik. Do tego dochodzi Smyk.
291 pod szyldem Empik, 35 pod szyldem Mole Mole i jeszcze 11 jako Papiernik by Empik. Do tego dochodzi Smyk.
Empik ma obecnie 300 salonów, zakładając bardzo pesymistycznie, że w każdym Egmont sprzedaje (w sposób całkowicie niezauważalny dla kogoś, kto wchodzi tam na 5 minut) jeden album komiksowy na dwa dni, to daje +/- 150 dni x 300, czyli 45000 albumów komiksowych w skali roku. Marża Empiku to 50% ceny okładkowej, przy uśrednionej cenie okładkowej komiksów Egmontu daje to 20 PLN na egz.
Czyli przy bardzo ostrożnych założeniach, współpraca Egmontu i Empiku daje temu drugiemu zysk brutto w wysokości 900 000 PLN ze sprzedaży stacjonarnej w skali roku na samych komiksach.
Empiki są wykorzystywane głównie jako czytelnie, to że ludzie gromadzą się wokół stoiska nie znaczy, że stoją tam aby coś kupić ;)Ci ludzie też nie kupują tych przeczytanych komiksów w dyskontach internetowych, gdyż... przeczytali komiks, więc po co go kupować?
A skąd masz te dane odnośnie marży Empiku?
Wiesz czym się zajmuję?
To sprawdź ::)
Bardzo się cieszę, że bywasz w jednym Empiku w jednej galerii handlowej, naprawdę doceniam taki wysiłek przy kompleksowej analizie rodzimego rynku komiksowego :/
Kupując książki też zawsze wybierasz integrale w twardej oprawie? Pamiętaj, że zwykły, casualowy czytelnik ma w nosie wypasione wydania i kupuje taniochę. Bierze w Empiku pojedynczy komiks za 25 zł, a nie cały pakiet Egmontu. Przy takim pojedynczym komiksie rabat 30% (czyli 7,50 zł) zostałby pożarty przez koszty wysyłki, więc i tak na jedno wychodzi.
Empiki są wykorzystywane głównie jako czytelnie, to że ludzie gromadzą się wokół stoiska nie znaczy, że stoją tam aby coś kupić ;) Akurat coś o Galerii Krakowskiej wiem, bo ładnych parę lat chodziłem do tamtego Empiku.Taka sama sytuacja jest w przypadku książek. Rozumiem, że tych też nikt tam nie kupuje i firma zarabia jako powierzchnia reklamowa dla wydawców i dyskontów?
Pytam, bo to co wyliczyłeś nie ma najmniejszego sensu.Ma. W przypadku prasy marża Empiku uzależniona jest od ilości zwrotów, waha się między 40 a 60 procent. Do tego jeśli chcesz, żeby zwroty ci odesłali (a nie sprzedali na makulaturę) dokładają kolejne bodajże 4 procent.
Ma. W przypadku prasy marża Empiku uzależniona jest od ilości zwrotów, waha się między 40 a 60 procent. Do tego jeśli chcesz, żeby zwroty ci odesłali (a nie sprzedali na makulaturę) dokładają kolejne bodajże 4 procent.
A jaki ma związek z tematem czym się zajmujesz? Dla mnie możesz pracować gdzie chcesz. Skąd masz dokładne dane na temat marży Empiku? Pytam, bo to co wyliczyłeś nie ma najmniejszego sensu. Wiesz jak się liczy marżę? Albo chociaż dostrzegasz różnicę między marżą a narzutem?Nie "gdzie pracuję" tylko "czym się zajmuję", od prawie 25 lat, z bezpośrednim dostępem do danych od wydawców, łącznie z wglądem w niuanse związane z rzeczywistą strukturą dystrybucji czy spraw sądowych, z powodu których wielu wydawnictw nie ma obecnie na empikowych półkach.
Słuszna uwaga.
Przykładowo - komiks kosztuje 40 zł. Empik daje wydawcy 20 zł, zabiera sobie 20 zł ze sprzedanego egzemplarza. W dyskoncie ten sam komiks kosztuje 25 zł. 20 idzie do wydawcy, dyskont zabiera sobie 5 zł.
Jak w taki sposób liczysz marżę to jest to dyskusja czysto akademicka. Ale powiem ci, że jest jeszcze kilka rzeczy, które musi po drodze oddać Empik, żeby "zabrać sobie" z tych 20.UŚREDNIONE tzn. że średnia cena wynosi 40 PLN.
Ale Twój przykład ma o wiele więcej sensu niż turucorpa, który sugerował, że Empik ma uśrednione 20 zł na egzemplarzu przy 50% marży. Czyli weźmy przykładowo komiks za 100 zł okładkowe w Empiku. Empik ma 20 zł na egzemplarzu, kupuje po 80 zł hmmm trudne pytanie, ile wynosi marża. 50%? :) Jakoś mi to nie wychodzi. A nie przypadkiem 20%?
Ale Twój przykład ma o wiele więcej sensu niż turucorpa, który sugerował, że Empik ma uśrednione 20 zł na egzemplarzu przy 50% marży. Czyli weźmy przykładowo komiks za 100 zł okładkowe w Empiku. Empik ma 20 zł na egzemplarzu, kupuje po 80 zł hmmm trudne pytanie, ile wynosi marża. 50%? :) Jakoś mi to nie wychodzi. A nie przypadkiem 20%? Ale nie co ja tam wiem. ::)
Pójdźmy dalej. "Kajko i Kokosz" kosztuje w Empiku 19,90 zł, więc żeby Empik mógł skasować swoje uśrednione 20 zł, Egmont musiałby mu do każdego egzemplarza dopłacić 10 gr. Antari, wymyśliłeś właśnie biznes stulecia :D
Bardzo eststyczne i przyciągające wzrok. Niby mała rzecz, prawda, ale pomyślałem wtedy że chyba pierwszy raz coś takiego oglądam na wystawie księgarni...
Wydaje się więcej komiksów m.in. dlatego, że rośnie grupa czytelników.
Jeśli chodzi o rynek polski to na pewno jest tego więcej. Egmont na Pyrkonie 2017 wspomniał, że w 2016 wydali 150 woluminów, a w 2017 już 200 (plany i dotychczasowe wydania w momencie Pyrkonu) i jako ciekawostka w 2012 wydali tylko 50. Mówił to Tomasz Kołodziejczak
Fajna analiza
Byłbym raczej skłonny uznać obecną sytuacje za przejaw procesu normalizacji/stabilizacji. Publikowanych tytułów jest mnóstwo i jestem zdania, że wszystkim wyszłoby na dobre gdyby było ich jednak nieco mniej. A że z różnych stron dochodzą wieści o obniżanych nakładach toteż tego typu naturalna regulacja wydaje się wręcz wskazana.
A co ten rycerz mialby wniesc?
Egmont podnosi ceny. Nowy Thorgal Młodzieńcze lata 35 zeta
cena 30 pln za thorgala hc utrzymywała się bardzo długo, zaskakująco długo. za chwile integrale podskoczą z 99 na 119 pln itd. inflacja temu sprzyja.Nie spodziewam się aż takich skoków. Ale już patrząc na ofertę Egmontu da się znaleźć komiksy, które jeszcze nie tak dawno kosztowałyby 5-10 zł mniej.
A może pojawi się nowy gracz, jakiś rycerz na białym koniu i uratuje rynek? Co o tym sądzicie?
Czy grozi nam spirala coraz grubszych integrali, coraz wyższych cen i coraz niższych nakładów?
Więc zastanawiam się jakiego ratunku ty szukasz...
Albo pisz "my" mając na myśli ogół, a ogół będzie zadowolony z grubszych integrali, albo pisz wyłącznie w swoim imieniu, w kontrze do ogółu czytelników.
Szukam taniości w dobie nakręcającej się drożyzny. Szukam komiksów dla tzw. "zwykłego Polaka".Czym dla Ciebie jest ta taniość? Przecież większość (wiodących) wydawców ma w swojej ofercie tańsze tytuły w budżetowych wydaniach. Napisz Kapralu wprost - jaki komiks, w jakim wydaniu i za ile chciałbyś by się ukazał. Proszę o konkret.
(...)
Czym dla Ciebie jest ta taniość? Przecież większość (wiodących) wydawców ma w swojej ofercie tańsze tytuły w budżetowych wydaniach. Napisz Kapralu wprost - jaki komiks, w jakim wydaniu i za ile chciałbyś by się ukazał. Proszę o konkret.
Szukam taniości w dobie nakręcającej się drożyzny. Szukam komiksów dla tzw. "zwykłego Polaka".Ale "zwykły Polak" nie czyta komiksów, w tym cały ambaras. Nie powstanie wielki rynek komiksowy w kraju w którym nikt nic nie czyta, a już najmniej komiksy. Wydaje mi się że rynek jest taki na jaki nas stać. Jest płytki i wydania zbiorcze to dobre wyjście w takiej sytuacji dla wydawców. Nic innego nie powstanie bo masowego odbiorcy komiksu w Polsce nie ma i pewnie już nigdy nie będzie. Wydaje mi się Kapralu że tęsknisz za jakąś mrzonką mówiąc o masowej i taniej produkcji komiksów dla tych mitycznych zwykłych polaków którzy nie kupią komiksu choćby był po 2 złote w każdym kiosku czy Żabce.
Nic innego nie powstanie bo masowego odbiorcy komiksu w Polsce nie ma i pewnie już nigdy nie będzie.
wydania zbiorcze to dobre wyjście w takiej sytuacji dla wydawców.
Szczerze mówiąc wydawców guzik obchodzi co jest dobre dla czytelników, szczególnie takich którzy i tak nic nie kupują od nich albo w ogóle.
Szczerze mówiąc, guzik mnie obchodzi co jest dobre dla wydawców.
Było już parę prób poszerzania rynku, choćby Fantasy Komiks (który być może miałby większe szanse gdyby nie był zapchany sieczką z Soleil którą się zapominało 5 minut po przeczytaniu).
Wystarczy spojrzeć na rynek Francuski. Jeszcze 20 lat temu integrale to był margines, teraz właściwie wszystko idzie w integralach zaraz po zakończeniu publikacji albumów.
ktoś pamięta tmsemic drożejące miesiąc w miesiąc o 10gr???Pamietam jakby to było wczoraj. Uwazam tez ze był to jeden z czynnikow mający wpływ na upadek Semica.
Pamietam jakby to było wczoraj. Uwazam tez ze był to jeden z czynnikow mający wpływ na upadek Semica.
. Naprawdę wierzysz w to, że w Polsce wszystko jest na opak, że Polacy są jacyś inni niż cała reszta ludzkości? Może przyznasz rację Tuskowi, że "polskość to nienormalność"?
Pamietam jakby to było wczoraj. Uwazam tez ze był to jeden z czynnikow mający wpływ na upadek Semica.Ja pamiętam, jak Egmont podniósł cenę miękkookładkowego Thorgala z 22,90 na 24,90. Argumenty na starym forum gildii padały praktycznie te same co dziś. Tylko, że dziś możemy zweryfikować, jak na tym wydawnictwo wyszło.
Dzis ceny podskoczyły i wcale nam to nie musi się podobać.
Semikowi zeszytówki się udały, a Mandragorze i Springerowi nieTak się udało Semikowi, że teraz nic nie wydaje...
Wracając do wątku, który gdzieś się pojawił wcześniej to myślę, że takim rycerzem na białym koniu mogłyby być komiksy historyczne i niekoniecznie te dotowane przez państwo 8)
Obecnie nie ma wielkiego wyboru ale może się coś pojawi ;) Albo ktoś odkryje i połączy z kolekcją.Niestety nie widzę takiej opcji.
Parząc na aktualne trendy, wbrew tezom stawianym np. przez @Kaprala, najmocniejszą pozycję wśród rodzimych produkcji mają komiksy wywodzące się z undergroundu, czyli min. komiks dziecięcy (Samojlik, Jaszczu, Podolec), "postproduktowy" (Minkiewiczowie, Śledziu, KRL), do tego Skarżycki/Leśniak i Prosiak.
Naginasz pod własną, tradycyjną już tezę o wyższości komiksów dziwnych nad normalnymi.Zdefiniuj "normalny komiks" ::)
Mleczko, Butenko, Papcio Chmiel to oczywiście nie jest tradycyjny krajowy mainstream, albo nie, czekaj, jest, ale inaczej niż Minkiewicze czy Podolec
Na zgredach to dzisiaj bazuje chyba większość rynków komiksowych (sans manga). U nas dochodzi ten element sentymentu, a właściwie nawet nie sentymentu (bo większość komiksów z PRL-u została już wznowiona), tylko powielania w nieskończoność PRL-owskich wzorów. Teraz polskim zgredom podobają się komiksy, które są choć trochę podobne do tych z PRL-u. Czyli generalnie komiksy z magazynu "Tintin", o czym pisałem Na plasterkach (https://na-plasterki.blogspot.com/2019/09/wszyscy-jestesmy-tintinami.html). Ta stylistyka będzie przez wydawców eksploatowana aż do wyczerpania zapasów albo (jak sam przewidujesz) do wymarcia zgredów.
Ale u nas oczywiście musi być inaczej. U nas normą musi być to, co gdzie indziej jest dodatkiem. Przez wiele lat wmawiano nam np., że w Polsce komiksowy underground jest mainstreamem, a mainstream undergroundem. Kiedy wreszcie okazało się, że przy odpowiednio ciekawej ofercie mainstreamu, underground musiał ustąpić pola, pojawił się nowy trend, zgodnie z którym popularne są u nas wydania luksusowe, a wydania popularne stają się powoli luksusem. Naprawdę wierzysz w to, że w Polsce wszystko jest na opak, że Polacy są jacyś inni niż cała reszta ludzkości? Może przyznasz rację Tuskowi, że "polskość to nienormalność"?Kto ci wmawiał i co ci wmawiał?
W PRLu dominowały komiksy z "Tintina"?
Podałem ci konkretne nazwiska rodzimych autorów, których prace wywodzą się z tego co nazywasz "nienormalnym komiksem".
i choćbyś nie wiem jak pudrował rzeczywistość, rozwijają tę estetykę zamiast małpować zachodnie produkcje. A przy okazji są najlepiej sprzedającymi się na rodzimym rynku autorami, o zasięgach często większych niż licencyjne hity.
Tak właśnie twierdzę. W PRL-u i po PRL-u także :) Przeczytałeś Ty w ogóle zalinkowany artykuł pt. "Wszyscy jesteśmy Tintinami" (https://na-plasterki.blogspot.com/2019/09/wszyscy-jestesmy-tintinami.html), czy znów dyskutujesz z własnymi zwidami na temat poglądów innych osób?
Kłamiesz. Nigdy nie użyłem takiego sformułowania. Taka to właśnie z Tobą jest rozmowa.
Po pierwsze, większość naszych twórców i tak małpuje zachodnie produkcje, choć nie zawsze są to produkcje mainstreamowe :P
Po drugie, moje wykresy w najmniejszym nawet stopniu nie dotyczyły nakładów, tylko ilości publikowanych tytułów. Nie mieszaj więc może porządków, bo to donikąd nie prowadzi. A tak na marginesie, to chętnie zobaczyłbym jakieś prawdziwe dane na temat nakładów albo sprzedaży. Czekam z niecierpliwością aż uchylisz rąbka tajemnicy, bo podobno wiesz wszystko. Może jakiś wykresik? Śmiało!
No tak, w odróżnieniu od "normalnego" komiksu w/w są "dziwne" czyli oczywiście, kłamię, bo przecież powszechnie wiadomo, że jak coś nie jest normalne to jest dziwne.
Typowy Kapral ::)
Mamy tradycję „dziwnych komiksów” i mamy ludzi, którzy próbują tę tradycję kontynuować (vide np. „Maszin”), ale, niestety, nie mamy czytelników, którzy byliby w stanie pojąć, że to co „inne”, „dla dzieci”, „nie realistyczne” to też dobre komiksy.
Kłamiesz i próbujesz odwrócić kota ogonem. To nie ja wymyśliłem "komiksy normalne", tylko Ty wymyśliłeś "tradycję komiksów dziwnych", do której ja (zapewne niezręcznie i nietaktownie) nawiązałem. O tutaj, zdaje się powstał ten pomysł:
http://turucorp.blogspot.com/2011/06/bilans-strat.html
To w końcu "komiksy dziwne" mają tych czytelników, czy nie mają? A jeśli mają, to dlaczego sam poszedłeś w mainstream ze swoim "Wydziałem 7"? :)
W mainstream? Mamy jakieś 4-5 razy mniejszy poziom sprzedaży niż np. Wilq, co Ty nazywasz mainstreamem?
Ja bym chciał, żebyś się raz w życiu zdeklarował co to według Ciebie jest ten mainstream: stylistyka czy poziom sprzedaży? Bo raz powołujesz się na jedno, a raz na drugie, w zależności od sytuacji.Przecież cały czas powtarzam jak mantrę, współczesny krajowy mainstream jest zupełnie gdzie indziej, niż próbuje go znaleźć wielu rodzimych pasjonatów (min. na tym forum), wywodzi się w prostej linii z czasów "wielkiej smuty" i na czytelnikach z tamtych czasów buduje swoją pozycję.
Przecież cały czas powtarzam jak mantrę, współczesny krajowy mainstream jest zupełnie gdzie indziej, niż próbuje go znaleźć wielu rodzimych pasjonatów (min. na tym forum), wywodzi się w prostej linii z czasów "wielkiej smuty" i na czytelnikach z tamtych czasów buduje swoją pozycję.
Czyli Kapral ma rację, przy odpowiednich działaniach, można sprawić aby "mainstream krajowy" był bardziej w stylu frankofońskim.
Przecież cały czas powtarzam jak mantrę, współczesny krajowy mainstream jest zupełnie gdzie indziej, niż próbuje go znaleźć wielu rodzimych pasjonatów (min. na tym forum), wywodzi się w prostej linii z czasów "wielkiej smuty" i na czytelnikach z tamtych czasów buduje swoją pozycję.
To co wielu chciałby widzieć jako mainstream, to jakaś drobna część rynku
Spoko, nie ma sprawy. I żeby nie było niedomówień, to uważam, że klasyczny frankofoński mainstream ma obecnie bardzo niewiele do zaoferowania. Ciekawe rzeczy dzieją się po drugiej stronie Atlantyku.Ciekawe rzeczy dzieją się wszędzie, tylko czasami trzeba wiedzieć gdzie patrzeć.
Aha, jeszcze taki drobiazg:
No to sprawdźmy jak to jest z tym mainstreamem w Polsce
Ale rankingi ze Skąpca są, za przeproszeniem, gówno warte, już wczoraj miałem z nich bekę, bo akurat dosyć dobrze wiem, jak np. wyglada nakład i sprzedaż „Vrestrelsów” Łukasza, i jeśli one mają 11 miejsce, to ten ranking jest CAŁKOWICIE NIEWIARYGODNY.
Typowe gadki Turucorpa z serii "a dziad wiedział nie powiedział". Sorry, ale dla mnie bardziej wiarygodne są dane sklepów internetowych niż Twoje bajki z mchu i paproci.
Zrób sobie z tym co chcesz ::)
Już zrobiłem 8)
Tak jak wspomniałem, to Twoja sprawa, tyle, że przy okazji robisz za niezłego szkodnika, budując i rozpowszechniając swoje teorie
Odniosłem wrażenie, że na poprzedniej stronie wszystko odszczekałeś. Ale nie! Minęła nocka i turkowe omamy wróciły ze dwojoną siłą.
Jakie TEORIE? Pytam Cię po raz fafnasty: jakie teorie mi przypisujesz w tej swojej biednej, sfrustrowanej głowie?
Foszek? OK, to ja dokończę sam.Sroszek a nie foszek, odstaw na chwilę tą swoją bucerę to będziemy rozmawiać jak ludzie.
Komiks Łukasza został wydany przez KG PIĘĆ LAT TEMU, nakład, ze względu na to, że to debiut, był niższy niż normalnie, stany magazynowe (KG podaje dostępność na swojej stronie), są powyżej 100 egz. u wydawcy.
Nie dogadujemy się, bo...
To nie ja atakuję innych użytkowników forum, domagając się od nich konkretnych danych.
Może nie będziesz mógł ich ujawnić, ale będziesz wiedział.
No chyba, że nie zechcą z Tobą rozmawiać, bo widzą jak odnosisz się tutaj do ludzi i jakie teorie budujesz na podst. Skąpca czy Gildii.
Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że większość wydawców czyta to co tutaj wypisujemy?
Naprawdę wydaje ci się, że w taki sposób uwiarygodnisz swoje działania i popchniesz ten komiksowy wózek, który wszyscy staramy się rozruszać, chociaż o milimetr do przodu?
Nie dogadujemy się, bo to Ty NIGDY nie mówisz na temat, jesteś zawsze obok.
Nie dogadujemy się, bo masz trudności z wysłowieniem się w taki sposób, żeby zostać zrozumianym.
Nie dogadujemy się, bo od lat wciskasz tę samą teorię i każdy temat sprowadzasz do tego samego.
No właśnie, JAKIE TEORIE? Zadaję Ci to pytanie po raz fafnasty+1. Odpowiesz, czy jak zwykle?
Nawet ciężko już stwierdzić do czego ta dyskusja zmierza.
młodzież woli inne formy rozrywki. End of story.
Dokładnie ten sam argument padał w latach 90. w czasie Wielkiej Smuty. I jakoś się nie sprawdziło.Ale wiele się od tego czasu zmieniło. Teraz życie jest bardziej cyfrowe i papier kręci coraz mniej osób. Wymieramy. A zaraz jakiś oszołom z Brukseli albo inna Spurek wymyślą zakaz druku na papierze w trosce o naturę i będziemy wymierającym gatunkiem. Właściwie już jesteśmy.
Ale wiele się od tego czasu zmieniło. Teraz życie jest bardziej cyfrowe i papier kręci coraz mniej osób. Wymieramy. A zaraz jakiś oszołom z Brukseli albo inna Spurek wymyślą zakaz druku na papierze w trosce o naturę i będziemy wymierającym gatunkiem. Właściwie już jesteśmy.
Nie sprawdziło? A ta Wielka Smuta z czego wynikała?
Ale wiele się od tego czasu zmieniło. Teraz życie jest bardziej cyfrowe i papier kręci coraz mniej osób. Wymieramy. A zaraz jakiś oszołom z Brukseli albo inna Spurek wymyślą zakaz druku na papierze w trosce o naturę i będziemy wymierającym gatunkiem. Właściwie już jesteśmy.Chęć zadbania o środowisko, ergo zadbania o ludzi to oszołomstwo? Ja kupuję komiksy hurtem, ale jestem zdania, że przerzucenie się na cyfrę w pełni nastąpi szybciej niż później i nie uważam tego za oszołomstwo, a naturalną kolej rzeczy, tak jak samochody elektryczne. Będą wychodzić tylko jakieś wyjątkowe limitowane albumy za kolosalne pieniądze, bo taki będzie na to podatek, że nic innego drukować się opłacać nie będzie. Pomyśl o pozytywach - wartość naszych kolekcji mocno wzrośnie! :D
Z wydaniami elektronicznymi mam to samo co z cyckami - fajne są te na obrazkach w necie, ale wolę prawdziwe w dłoniach.
Pełna cyfryzacja komiksu będzie dla mnie końcem tej przygody.
To powiem ci, że większość tych swoich racji, o które zawsze z wszystkimi się tu spierasz, na 100% nie potwierdzi nikt.
Chęć zadbania o środowisko, ergo zadbania o ludzi to oszołomstwo? (...)Nie daj robić z siebie idioty. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Nikt nie wycina puszczy czy lasów deszczowych dla pozyskania surowca do produkcji papieru. Szekak, proszę nie wyjeżdżaj mi tu z lobby aut elektrycznych - to przykład jeszcze bardziej reprezentatywny w kłamstwie EKO.
To dziwne, ja tam kocham komiks sam w sobie, a nie fakt, iż mogę go sobie przekartkować, choć posiadanie fizycznej kolekcji to dla mnie świetna sprawa jako kolekcjonera.Komiks to dla mnie wydana na papierze ikonografia. Jego mutacja w pliki cyfrowe będzie czymś innym. Po zaniku zasilania - niczym. :)
(...) młodzież woli inne formy rozrywki. End of story.Po części tak, ale to nie wszystko. Cofnijmy się do lat 90. Jeśli kogoś interesowały trykoty, to gdzie miał iść szukać, jak nie w kiosku? Wtedy filmów o tej tematyce było niewiele. Z tych dobrych wymieniłbym tylko Batmany Burtona. Były jeszcze kreskówki. 16-bitowe konsole do gier nie cieszyły się dużą popularnością w Polsce.
Komiks to dla mnie wydana na papierze ikonografia. Jego mutacja w pliki cyfrowe będzie czymś innym. Po zaniku zasilania - niczym. :)
Po części tak, ale to nie wszystko. Cofnijmy się do lat 90. Jeśli kogoś interesowały trykoty, to gdzie miał iść szukać, jak nie w kiosku?
proszę nie wyjeżdżaj mi tu z lobby aut elektrycznych - to przykład jeszcze bardziej reprezentatywny w kłamstwie EKO.Tak offtopicowo mnie to zaciekawiło - jakie to kłamstwa?
Nie chodziło tylko o trykoty, ale o wszystko czego w PRL-u nie było.Gdybyś przeczytał moją wypowiedź do końca, to wiedziałbyś, dlaczego nie wspomniałem o innych komiksach. Ja wtedy kupowałem niemal wyłącznie trykoty, a od blisko 20 lat sięgam również po bardziej "ambitne" tytuły. Mój post odnosił się do wypowiedzi Gazzy.
Przeczytałem. Z tym, że ja wcale nie miałem na myśli wyłącznie komiksów. W latach 90. wszyscy się zachłysnęli Zachodem, zwłaszcza Ameryką. Blaszane miski lądowały na śmietniku, bo pojawiły się plastikowe. Samochód też trzeba był z Niemiec ściągnąć, choćby najgorszego rzęcha. Książki też tylko zachodnich autorów. To co się choć trochę z PRL-em kojarzyło, było do bani :)To jeszcze raz przypomnę, że mój komentarz odnosił się do wypowiedzi innego użytkownika, który winą za malejąco czytelnictwo komiksów obarczył m.in. dzisiejszą młodzież, która woli "inne formy rozrywki". Po części ma rację, bo wtedy zwyczajnie nie było tylu rozrywek. A to zachłyśnięcie, o którym piszesz, zdaje się trwa do dziś. No prawie.
W sumie komiks nie jest już rynkiem masowym w żadnym kraju, nawet w tych tradycyjnie komiksowych nakłady systematycznie spadają
No tak, bo polski rynek komiksu można porównywać z tym amerykańskim czy francuskim.
Skoro już wróciliśmy do tematu, to może rozprawimy się z kolejnym mitem:Zauważ że te wyliczenia biorą pod uwagę wartość rynku a nie nakłady. Nie chce mi się robić dokładnej analizy ale zeszyt komiksowy w stanach kosztuje teraz jakieś 3,50 czy 4 $, nie mówiąc już o najróżniejszych wypasionych wydaniach, które mogą być marginesem w nakładzie ale mają spory wpływ na wartość sprzedaży. To samo we Francji, albumy kosztują sporo, standardowo 12-14 Euro czy nawet więcej, sporo jest drogich wydań limitowanych. A wykres który pokazujesz czy artykuł z którego go skopiowałeś nie mówi nic o tym jak został zrobiony, czy uwzględnia inflację itp.
Tymczasem fakty są takie, że w USA rynek komiksowy systematycznie rośnie, a po niewielkim tąpnięciu w 2017 r. nie tylko odrobił straty, ale i zanotował wzrost w stosunku do roku 2016:
(https://specials-images.forbesimg.com/imageserve/5d9ca2a6793bd50006ea1527/960x0.jpg)
https://www.forbes.com/sites/robsalkowitz/2019/10/08/surprising-new-data-shows-comic-readers-are-leaving-superheroes-behind/#5995a2ca4d68
Z kolei w komiksie frankofońskim mamy spadek tylko w starociach (BD patrimoniale), ale z naddatkiem nadrobiony przez komiksy dziecięce (BD jeunesse) i gatunkowe (BD de genres).
(https://www.actuabd.com/local/cache-vignettes/L720xH395/segments_de_marche-7a5b7.jpg)
https://www.sne.fr/app/uploads/2019/07/GfK-Etude-Bandes-Dessin%C3%A9es-SNE-Atelier-RNL-2019.pdf
Kompletnie nie wiem skąd się u nas takie dziwne opinie biorą. Ileż to energii idzie, żeby udowodnić, że u nas nie ma czytelników, bo wszędzie ich nie ma. A tu się okazuje, że jednak są. Interesujące.
A wykres który pokazujesz czy artykuł z którego go skopiowałeś nie mówi nic o tym jak został zrobiony, czy uwzględnia inflację itp.
W sumie komiks nie jest już rynkiem masowym w żadnym kraju.
...
To że mają większy wybór wydań na każdą kieszeń w USA czy Francji to kwestia tego że ich rynki spadają z wyższego poziomu, ale problemy mają te same, i te same rozwiązania.
Nie mam ani wiedzy ani inklinacji żeby robić dokładne analizy, ale z tego wykresu wynika że rynek urósł 80 mln $ rok do roku. To jest jakieś 0,8 %. Inflacja w tym czasie podejrzewam mogła być wyższa. W liczbach absolutnych to nie był wzrost a raczej spadek. Więc jak rośnie jeżeli nie rośnie?
A to nie jest, przypadkiem tak, że jak mniejszy nakład to większa cena. I czemu co chwila w tym internecie pojawia się info, że rynek komiksowy się zwija.
Może tak być. Z tym, że ja bym bardzo chciał żeby nasz rynek komiksowy AŻ TAK się zwijał :)
(https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/50288901_2014977545251492_241969407960547328_o.png?_nc_cat=100&_nc_sid=8024bb&_nc_ohc=VwssbXx9YdAAX_wduf2&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=1f13f70120e463c904d2bffa0862ea1f&oe=5E95D3F2)
No i skoro W SUMIE ilość sprzedanych egzemplarzy wzrasta, to być może w jednym miejscu nakłady trochę spadają, za to w innym rosną. No ni cholery nie może być inaczej.
(https://2.bp.blogspot.com/-4dFmZoNQ2SQ/XmTMJ4jtnmI/AAAAAAAAeSM/Ga2LjfjV_AkZn9gOaol6rlP0epShpGI_wCLcBGAsYHQ/s1600/gfk.jpg)
No i skoro W SUMIE ilość sprzedanych egzemplarzy wzrasta, to być może w jednym miejscu nakłady trochę spadają, za to w innym rosną. No ni cholery nie może być inaczej.
Oczywiście, że jest kultura książki. I wiedzą o tym nie tylko ci co uczęszczają na różne imprezy, czytają książki (nawet Mroza czy obyczajówki i inne Blanki) czy uczestniczą w spotkaniach rozmaitych klubów książki.
I ty, biedny człowieku, zrozumiałeś z tego tyle, że ktoś chce powrotu zeszytów do Polski? To jest nierealne. U nas nie istnieje Direct Market, nie ma sklepów komiksowych, a jednolita kiedyś sieć kiosków rozpadła się. Finito. Mamy model europejski.Hmm, Ty natomiast nic nie zrozumiałeś z mojego postu. Zwłaszcza tego, do czego on się odnosi.
Hmm, Ty natomiast nic nie zrozumiałeś z mojego postu. Zwłaszcza tego, do czego on się odnosi.
Rozumiem, że twe szkiełko i oko zawodzi w dojrzeniu polskich zeszytów np. w Empikach?
Wiem, że jeden Szpak wiosny nie czyni, ale jednak pojawił się kolejny tytuł. Coś z tą nierealnością jest "nie halo", jak myślę.
Nie mówiąc o ograniczonych mocach przerobowych polskich twórców i wynikającej z tego tragicznej częstotliwości.
Czekaj, czekaj, przy Żbiku częstotliwość była OK?
BTW zeszytówki mają potencjalnie rację bytu, ograniczeniem jest jedynie poziom sprzedaży.
Mamy wystarczająco dużo sprawnych autorów, żeby pociągnąć trzy-cztery serie (czyli co miesiąc pojawiałby się naprzemiennie jakiś zeszyt), teoretycznie jest również w kraju wystarczająca grupa czytelników komiksów, żeby finansowo miało to sens.
Chwilunia, a co ma wspólnego częstotliwość "Żbika" z tempem pracy jakichkolwiek rysowników? Przecież to jest robione z gotowego materiału, który ma... policzmy... 50 lat? :D
Jak to? To teraz okazuje się, że poziom sprzedaży jest kiepski? A niedawno twierdziłeś (https://forum.komikspec.pl/komiksy-polskie/sytuacja-polskiego-komiksu/msg51917/#msg51917), że "Wydziału 7" sprzedajecie KILKAKROTNIE więcej, niż gdyby wychodził w albumach.
Panie, teoretycznie to wszystko jest możliwe. Ale w praktyce to się jeszcze w tym kraju nie zdarzyło, żeby jakiś rysownik produkował zeszyty regularnie co miesiąc jak w Stanach, albo chociaż co 3-4 miesiące, jak Ty zakładasz. Prześledźmy Wasz legendarny timing. Pierwszy zeszyt we wrześniu 2018, szósty w marcu 2020. Średnio prawie 4 miesiące między kolejnymi zeszytami. Ale przecież prawie każdą część rysował kto inny. Po dwa zeszyty narysowali tylko Pawlak (wrzesień 2018, grudzień 2019) i Klimek (maj 2019 i marzec 2020). Czyli każdy z nich potrzebował około roku, żeby znaleźć czas na kolejny zeszyt.
Albo weźmy "Białego Orła". Od zeszytu #1 do #13 upłynęło 8 lat. Cykl co 7,5 miesiąca. ;D Najszybszy był chyba Kijuc, ale też im dalej, tym rzadziej.
Tak że nie, nie ma najmniejszych szans nawet na naprzemienne ciągnięcie 3-4 serii w cyklu miesięcznym. To co tu opowiadasz, to jest zwykła propaganda sukcesu, jak w najlepszych latach Edwarda Gierka.
Mówię o PIERWOTNEJ częstotliwości publikacji, czyli ZA KOMUNY ::)
Średnio 3,5 zeszytu rocznie ::)
Jak rozumiem, jeśli w drugim sezonie zeszyty W7 będą wydawane częściej niż co 3 miesiące, to wyjdziesz za rok w Łodzi na scenę i wszystko odszczekasz?
Fajnie, że to jeszcze pamiętasz. Ja nie za bardzo. No, ale skoro to jest dla Ciebie wzór, a nie serie z USA, to zaczynam rozumieć model "biznesowy" :D
Nie kombinuj, bo na liczeniu to ja się trochę znam. Przed chwilą przechwalałeś się, że będziesz wydawał na zmianę aż 3 serie w cyklu miesięcznym, czyli będziesz miał co najmniej 3 rysowników, którzy narysują po jednym zeszycie co miesiąc. I tego się trzymajmy, OK? :D
Mister Wańka-wstańka wyprztykał z argumentów? Klasyka. Szkoda tylko, że przy okazji nieudolnie usiłujesz mnie obrazić.
BTW, jak Ci się podoba mój nowy obrazek w podpisie? Namęczyłem się specjalnie dla Ciebie, a Ty udajesz, że nie widzisz :D
Przy naszym rynku czestotliwosc Wydzialu 7 jest suoer, a to co robi Turek z ekipa wydajac Wydzial w ten sposob to mistrzostwo swiata i mysle, ze ta opinie podziela wiekszosc forum.
Większość forum ma w doopie "Wydział 7" i jego arcymistrzowską częstotliwość, osiągniętą wyłącznie dlatego, że 6 cienkich zeszycików rysowało aż 5 rysowników i dodatkowy kolorysta.
Jeśli większość forum to Kapral, to pewnie tak jest...
Nie są, brak w Gildii pierwszego dalej. Ale mam nadzieję, że się pojawi do premiery i dorzucę do zamówienia :)
To ja poproszę integral z dodatkami: wywiadami, koncept artami i krótką historią :P
Ja uzupełnię pakiet w Krakowie, mam nadzieję że będą u Was wszystkie trzy warianty do Heleny ;)
Będzie jakis set/komplet calosci ale bez slipcase?
Miałem ten Wydział 7 na radarze, ale jakoś o nim zapomniałem.
A będą może pakiety 1 sezon +slipcase na gildii? Czy tylko same slipy?
Powiedział autorytet, który od trzynastu lat nie potrafi dogadać się z żadnym rysownikiem, żeby wydać albumik na 48 stron.
Słabo panie kolego, miałeś fajny start niezłej serii, dałeś ciała i teraz swoje frustracje wylewasz na innych?
Żałosne ::)
Kapral jak mnie cytujesz to rób to chociaż bez wprowadzania ludzi w błąd. Jak tak doskonale przeskanowałeś wątek o Wydziale 7 to pewnie zauważyłeś że po odpowiedzi turucorpa uzupełniłem wszystkie zeszyty.
Kapral jak mnie cytujesz to rób to chociaż bez wprowadzania ludzi w błąd. Jak tak doskonale przeskanowałeś wątek o Wydziale 7 to pewnie zauważyłeś że po odpowiedzi turucorpa uzupełniłem wszystkie zeszyty.
Co oznacza tylko tyle, że zawsze miałeś gdzieś mityczną częstotliwość, z jaką seria się ukazywała. A właśnie o tym był mowa.
Są różne podejścia, ja zdecydowanie preferuję wydania zbiorcze, aby za jednym zamachem poznać szerszy kontekst fabuły, wybór na rynku jest obecnie taki że nawet na serie must have brakuje mi czasu.
No i dokładnie o takim podejściu była mowa. Jest ono dość typowe dla użytkowników forum. Sorry, że akurat padło na Ciebie. Byłeś dobrym przykładem forumowej większości i tyle. Nic osobistego :)
Większość forum ma w doopie "Wydział 7" i jego arcymistrzowską częstotliwość, osiągniętą wyłącznie dlatego, że 6 cienkich zeszycików rysowało aż 5 rysowników i dodatkowy kolorysta... Większość forum kupi sobie "Wydział 7" jeśli wyjdzie w integralu.
Przy naszym rynku czestotliwosc Wydzialu 7 jest suoer, a to co robi Turek z ekipa wydajac Wydzial w ten sposob to mistrzostwo swiata i mysle, ze ta opinie podziela wiekszosc forum. Uklony!
Turu, może bądź uczciwy i zacytuj jeszcze komentarz Szekaka, od którego ten idiotyczny wątek się zaczął:
Mówisz, że wspierasz mały polski biznes i powinno być po kłopocie. ;)
Bo jak nie to zarzucisz nieczułość na niedolę bliźniego. 8)
(napięta atmosfera + stała obecność wszystkich domowników + od dawna zapełnione półki) * duża dostawa nowych komiksów =
Ale będzie problem na jakieś kwarantannie, czy postojowym...Oj tam. Idziesz po chleb, wyciągasz pakę z paczkomatu, wchodzisz przez garaż i zostawiasz w samochodzie/piwnicy. Po 2 dniach siedząc wygodnie z żoną w domu nagle wstajesz i mówisz, że idziesz na dół po komiks. Przynosisz i stawiasz na półce, siadasz wygodnie. Za około 30 minut wstajesz i oznajmiasz, że idziesz na dół po komiks. Żona patrzy podejrzliwie, nie zwracasz uwagi. Przynosisz i stawiasz na półce, siadasz wygodnie. Za około 30 minut znów wstajesz i oznajmiasz, że idziesz na dół po komiks. Przy trzecim razie zaczynają się schody bo żona poirytowana pyta "Ile tych komiksów?". Rzucasz zdziwione spojrzenie, absolutnie nic się nie odzywasz, wychodzisz na dół po komiks, stawiasz na półce i siadasz wygodnie. Proceder powtarzasz aż przyniesiesz wszystko z samochodu/piwnicy. Żona myśląc, że ma deja vu dla własnego dobra psychicznego nie roztrząsa sprawy. ;)
Z przykrością stwierdzam, że większość użytkowników tego forum doświadcza psychicznej opresji w domu. Przynajmniej takie obraz polskiego rynku się wyłania z ostatnich postów.Masz rację, tak to właśnie jest.
Z przykrością stwierdzam, że większość użytkowników tego forum doświadcza psychicznej opresji w domu. Przynajmniej taki obraz polskiego rynku się wyłania z ostatnich postów.
Z przykrością stwierdzam, że większość użytkowników tego forum doświadcza psychicznej opresji w domu. Przynajmniej taki obraz polskiego rynku się wyłania z ostatnich postów.W telewizji mówili, że podczas kwarantanny lub odizolowania w domu opresja się nasila, więc bądźcie silni. To minie!
Z przykrością stwierdzam, że większość użytkowników tego forum doświadcza psychicznej opresji w domu. Przynajmniej taki obraz polskiego rynku się wyłania z ostatnich postów.
Nie oszukujmy się, dla wielu z nas, komiksy to nałógKomiksy są w moim życiu nieprzerwanie od pamiętnego (dla mnie) grudnia 1995 roku, gdy kupiłem sobie Supermana 12/95. Od tego czasu pasja trwa, rozwija się, pieniądze pozwalają na zakupy "z pierwszego obiegu".
Mi się zdarzało rozpruwać potajemnie paczkę w pokoju obok, ile to dramatyzmu! Trzeba otwierać tak, by nie było słychać taśmy, czy folii - uczucie prawie jakby się bombę rozbrajało :o Nieraz trzeba symulować jakieś chrząknięcia, pokasływania 8)
Ja w takich chwilach mam w zwyczaju iść do garderoby, otwierać szafę i kontemplować w ciężkiej ciszy.Nie mam tak twardych argumentów...
Ja powiedziałem małżonce, że ja mogę działać w dwóch z trzech trybów: sportowca, pijaka, mola książkowego. Teraz, kochanie, wybierz sobie dwa z tych trzech. Zgadnijcie, który wybrała :)
Ale w poprzednim miesiącu (chyba po raz pierwszy od '95) zdałem sobie sprawę, że kupowanie nowości nie sprawia mi takiej frajdy niż możliwość zakupu 1 czy 2 zeszytów miesięcznie (bo na tyle było człowieka stać) w połowie lat '90 XX wieku.
Teraz zastanawiam się jak uszczuplić moją kolekcję, by dało się normalnie przejść po mieszkaniu :o i w miarę odzyskać hajs... na nowe zakupy... 8) i nadal ciężko mi podejść do tematu sprzedaży... Ale jak kiedyś któraś z tych kupek na podłodze się zje...ie i komiksy się poniszczą to pewnie przeleje się szala goryczy i będę szybko wystawiał pozycje, do których już na bank nie wrócę.
Zobaczysz że po 100-200 nowych komiksach wniesionych do domu w ten sposób, żona zacznie podejrzewać, że ten kolega to twoj wyimaginowany przyjaciel ;)Albo zacznie się zastanawiać co to za kolega co takie drogie prezenty daje, może oczekuje czegoś w zamian ;)
Mnie żadna z byłych żon i konkubin nie odważyła się krytykować za zbyt duże wydatki w segmencie "kultura" (a i tak są byłe) :D
W większości są byłe, bo ja tak zadecydowałem.Pawel.M: Rzuciłem Monikę, koniec tego dobrego!
Co do skuteczności to zależy czego od życia oczekujesz. Ja jestem bardzo skuteczny w zabieganiu o święty spokój. To mój życiowy priorytet: mieć dużo wolnego czasu i święty spokój, bo mam jedno życie i nie będę go marnował.Wiesz, dla niektórych marnowanie życia to spędzanie go np. na czytaniu komiksów i właśnie przeciwieństwem marnowania życia jest bycie z kimś i tworzenie rodziny... Ja osobiście jestem zdania, że i jedno i drugie jest w życiu ważne.
Ponieważ nie otrzymaliśmy Twojej płatności, której termin minął 2020-04-14, zablokowaliśmy Ci sprzedaż na Allegro. Prosimy o bezzwłoczne uregulowanie rachunku. Po zaksięgowaniu wpłaty, sprzedaż zostanie automatycznie odblokowana.
do zapłaty masz: 0,00 zł dotyczy opłat za 2020-03
Mejl od Allegro.pl, mojego ulubionego złodziejskiego monopolisty:
Tak sobie jeszcze wszedłem w Rozliczenia z Allegro, a tam jakieś opłaty utrzymaniowe. Tu 5 gr, tam 10 gr co 10 dni i jak ktoś ma dużo aukcji, to paręnaście złotych jeszcze co miesiąc zgarną (no ale przecież nie pobierają prowizji od wystawienia, ludzkie pany).
Chyba dobry asumpt, żeby zrezygnować z tego dziadostwa.
Jakiś czas temu dostałem email z allegro, że mogę włączyć opcję wyróżnienia oferty za darmo. Oczywiście skorzystałem. I wszystko byłoby fajnie, gdyby się nie okazało, że od wyróżnionych aukcji allegro pobiera większą prowizję po sprzedaży...
Jak powietrza potrzebuję konkurencji/alternatywy dla tych poznańskich cwaniaczków (tautologizm?)...Hmmm... Allegro dwadzieścia (cyfrowo: 20) lat temu zostało sprzedane i z "poznańskimi cwaniaczkami" nie ma nic wspólnego.
Hmmm... Allegro dwadzieścia (cyfrowo: 20) lat temu zostało sprzedane i z "poznańskimi cwaniaczkami" nie ma nic wspólnego.
Bez przesady - za 100 zł widzę, to nawet nie 50% powyżej okładkowej.
O chorych cenach (200, 300, 400 zł) to można było mówić przy Azylu Arkham czy Incalu kiedyś, a ostatnio np. przy niektórych, wybranych tomach Lucyfera (3, 4)
Wszystko drożeje, ale i tak boli cena okładkowa Punishera. Powinna być 79.99 jak za taką grubość. Czemu to zawsze musi być podwyżka o całe 10 zł. Nie mogli podnieść o 5 zł, jak już koniecznie musieli?
Przecież to jest jeden ze standardowych wpisów Bazyla. :)
Czemu to zawsze musi być podwyżka o całe 10 zł. Nie mogli podnieść o 5 zł, jak już koniecznie musieli?Alez podnosza ceny o 5 zl. Yakari i Smerfy: podwyzki o 5 zl, z 19, 99 na 24.99.
Który już raz o tym samym? ;D
Egmont w Klasyce wydaje teraz same tomy pod 300 stron co najmniej i takie tomy wychodzą znacznie taniej niż Hachette. Marvel NOW to już w ogóle. Mądry Bazyl jak zwykle podał przykłady kilku grubszych tomów zapominając że za tomy troszkę ponad 100 stron też trzeba zapłacić 40 zł.
On i tak będzie się trzymał swojej debilnej i błędnej teorii dopóki żyje :)
(a sprzedazy internetowej, a tym bardziej rabatow wtedy jeszcze nie bylo).Były!
40 %? W 2012 ? Gdzie?6na allegro, takie używane i obite.. :)
40 %? W 2012 ? Gdzie? W tamtych czasach mialem tylko 10 % znizki na karte stalego klienta w ksiegarni stacjonarnej i cieszylem sie z tego jak gwizdek.1. Nie pisałeś o 40%, ale chyba ogólnie o rabatach? Wydaje mi się, że miałem wtedy rabaty na poziomie minimum 25%, a może większe i dlatego:
Nawet jesli byly gdzies wtedy rabaty 25 % ( szkoda, ze nie wiedzialem) to i tak obnizal cene do sumy wyzszej niz cena w kolekcji:Ale wtedy ile było tego SH? Teraz w miesiąc wychodzi więcej niż wtedy w rok :) Było mniej i w mniejszych nakładach i stąd te ceny. Dopiero po boomie WKKM ceny spadły (u Muchy da się to zauważyć od pierwszego Kick- Ass wydanego w lipcu 2013)
55 zl - 25% = 41,25 :).
Dla przykladu:
New Avengers tom 4 ( rok wydania 2012 - cena okladkowa 65 zl)
New Avengers tom 5 (rok wydania 2012 - cena okladkowa 69 zl)
Rod M ( rok wydania 2012 - cena okladkowa 99 zl)
Tak jak pisalem, daleki jestem od bronienia Hachette, ale pamietam czas, gdy pojawil sie rzut testowy WKKM i swoje zdziwienie jak mozna wydawac komiksy w takiej formie edytorskiej, a jednoczesnie w tak niskiej cenie.
A konkurencja ceny podniosła.A mimo tego ciągle są tańsi od Hachette :)
A mimo tego ciągle są tańsi od Hachette :)Piszesz "ciagle" sugerujac ze wtedy (2012) tez byli tansi, a wcale nie byli. Teraz owszem, sa tansi, ale nie wtedy.
Piszesz "ciagle" sugerujac ze wtedy (2012) tez byli tansi, a wcale nie byli. Teraz owszem, sa tansi, ale nie wtedy.Nie :) Piszę że mimo podwyżki ciągle są tańsi (tak jak było przed podwyżką)
Tylko jeśli wydają na miękko, lub w podwojonej formie.Czyli 96% tego co wydają.
Wydaje mi się, że miałem wtedy rabaty na poziomie minimum 25%, a może większeSprawdziłem. Centrum Komiksu dawało rabaty na poziomie 20-25% i tam wtedy najczęściej kupowałem.
Ale potwierdzam, że wydaje mi się, że obecnie cena komiksów (tak, jaką realnie się płaci, czyli po rabatach) bywa niższa niż cena jaką płaciło się te 10 czy 15 lat temu (za albumy/komiksy w podobnym standardzie wydawniczym: ilość stron, papier, okładka, etc.).
Tak dokladnie bylo. Chocby pierwszy rzut kolekcji Mistrzowie Komiksu (mam tu na mysli Majora, Azyl, Kingdom Come). Kupowalo sie po okladkowych, albo z minimalnym rabatem 5-10%.Chyba, że wzięło się całość bezpośrednio od Egmontu, to było znacznie taniej. Bo za np. Azyl Arkham zapłaciłem 55 pln (okładkowo 79 pln), a Incal był chyba w cenie 50% ceny okładkowej? (już pamięć zawodna, ale chyba tak właśnie było)
Wydaje mi się, że obecnie mamy jako taką stabilizację
Coż, w tym "wyścigu zbrojeń" żaden z konkurentów nie ma szans wygrać z Egmontem. Pytanie brzmi: czy Egmont zastosuje w tej wojnie "ostateczne rozwiązanie", czy jednak pozwoli innym wydawnictwom "żyć pod okupacją" i od czasu do czasu coś wydawać 8)Tomasz wielokrotnie podkreślał, że wśród większości wydawców panuje przyjazna komitywa (co widać często w stopkach), pykają razem w kosza i dzielą się rynkiem. Nikt nikogo chyba nie zamierza dożynać „ostatecznymi rozwiązaniami”. 🙂
Obecnie wszystkie wydawnictwa wydają to co zapowiedzieli dawno temu...
...i praktycznie nikt nie ogłasza nic nowego.
Mi niedlugo skonczy sie nawet miejsce, aby skladowac kartony na strychu ;) :D :D :DJak ja chciałbym mieć strych...
Jak ja chciałbym mieć strych...W domu u matki :) U siebie tez nie mam strychu, bo sam tam mieszkam :) ( adaptowane poddasze w kamienicy)
Mnie ta lekka stagnacja też odpowiada. Mam okazję ponadrabiać zaległości. Tempo wydawnicze ostatnich lat było szalone i ubolewałem wciąż nad brakiem środków i regałów. Niedawna katastrofa domowego akwarium zaowocowała w jego miejsce dwoma nowymi regałami, a lekkie zwolnienie tempa u nas i lockdown Diamonda pozwolił zacząć nadrabiać. Ja paradoksalnie jestem ostatnio zadowolony z sytuacji. Może nie tak jak NuoLab ale nie narzekam. 😉Mowiac szczerze, wolalbym nawet jeszcze wieksze zwolnienie, bo juz powoli nie wyrabiam ( i finansowo, i z miejscem na regalach) . Gdyby tak Egmont obcial o polowe swoje miesieczne pozycje wydawnicze, to dla mnie osobiscie, byloby w sam raz☺
Mowiac szczerze, wolalbym nawet jeszcze wieksze zwolnienie, bo juz powoli nie wyrabiam ( i finansowo, i z miejscem na regalach) . Gdyby tak Egmont obcial o polowe swoje miesieczne pozycje wydawnicze, to dla mnie osobiscie, byloby w sam raz☺
Dodatkowo kilka lat temu rynek mocno nakręcały zapowiedzi - co chwilę ktoś coś ogłaszał, ludzie głównie tym żyli na forach. Obecnie wszystkie wydawnictwa wydają to co zapowiedzieli dawno temu i praktycznie nikt nie ogłasza nic nowego.
Jakby nie patrzeć, Egmont też celuje w innego czytelnika, niż KG, Timof, czy Hanami, więc raczej też im nie szkodzi.Niby racja, ale pod warunkiem, że nie masz dzieci, lub masz nieograniczony budżet.
Tomasz wielokrotnie podkreślał, że wśród większości wydawców panuje przyjazna komitywa (co widać często w stopkach), pykają razem w kosza i dzielą się rynkiem. Nikt nikogo chyba nie zamierza dożynać „ostatecznymi rozwiązaniami”. 🙂Kojarzę te wypowiedzi i zawsze wtedy sobie myślę, czy podziela to zdanie np Mucha w związku z przejęciem przez Egmont na wyłączność DC.
Mi niedlugo skonczy sie nawet miejsce, aby skladowac kartony na strychu ;) :D :D :D
Jak ja chciałbym mieć strych...
Kojarzę te wypowiedzi i zawsze wtedy sobie myślę, czy podziela to zdanie np Mucha w związku z przejęciem przez Egmont na wyłączność DC.Christine Mayer może mniej, ale zapewniam, że Tomasze: Kołodziejczak i Sidorkiewicz to funfle! 😎
koniec Armii Zdobywców i Strażników Masery tom 1 - ostatnie sztuki w sklepach
Widać Januszom nie udało się sprzedać z przebitką, więc limitki straciły na wartości ;)po prostu jak studio trzaska limitek na potege to nikt juz na nie nie poluje.
Widać Januszom nie udało się sprzedać z przebitką, więc limitki straciły na wartości ;)
@Motyl A które wydawnictwo wydaje te same komiksy co SL? Może o czymś nie wiem i też przestanę przepłacać ;) Inna sprawa, że niejednokrotnie kupowałem komiksy od SL z 20% rabatem, czasami warto zajrzeć do mniejszych sklepów z komiksami ;)
W przypadku SL to w ogóle ciężko mówić o limitkach obecnie, po prostu dostajemy 3 warianty okładkowe i każdy wybiera co mu się podoba.
Akurat komiksy od SL kupuje albo zaraz po premierze, albo wcale i też 20% jest możliwe :)
To Ty masz problem z 5% rabatem - narzekasz jakie to SL złe, że nie sprzedaje swoich komiksów taniej. Pisz więc do Gildii i rób co tam jeszcze tylko chcesz ;)
Nie mam żadnego problemu. Przestałem kupować komiksy SL, bo uznałem, że są niewarte proponowanej przez wydawcę ceny, obojętnie czy będą miały, 5, 20 czy 50% rabatu. Z chęcią pozbyłbym się też bubli przez nich wydanych, które nieopatrznie kupiłem, bo czytać się tych komiksów nie dało - patrz: tłumaczenie niczym z google translatora, babole. Więc spoko, ale problemu nie widzę :) Problem jest inny, jeśli ktoś wydaje komiksy chałupniczo i nieprofesjonalnie, nie powinien za nie żądać wygórowanej ceny, a już na pewno nie robić cyrków z okładkami limitowanymi, które są tylko po to, aby wypchnąć więcej niespecjalnie udanego towaru. (...)Mocne słowa. Zechciałbyś podać, pytam z ciekawości, które tytuły konkretnie to te buble?
No jak tak mówi użytkownik Motyl, to tak powinno być. Zapewne zna się na wydawaniu komiksów, wie co jest "pięć" i właśnie wyjaśnił amatorów chałupniczo wydających komiksy. Jak dla mnie temat wyczerpany.
Mocne słowa. Zechciałbyś podać, pytam z ciekawości, które tytuły konkretnie to te buble?
Nie mam żadnego problemu. Przestałem kupować komiksy SL, bo uznałem, że są niewarte proponowanej przez wydawcę ceny, obojętnie czy będą miały, 5, 20 czy 50% rabatu. Z chęcią pozbyłbym się też bubli przez nich wydanych, które nieopatrznie kupiłem, bo czytać się tych komiksów nie dało - patrz: tłumaczenie niczym z google translatora, babole. Więc spoko, ale problemu nie widzę :) Problem jest inny, jeśli ktoś wydaje komiksy chałupniczo i nieprofesjonalnie, nie powinien za nie żądać wygórowanej ceny, a już na pewno nie robić cyrków z okładkami limitowanymi, które są tylko po to, aby wypchnąć więcej niespecjalnie udanego towaru. Cieszę się twoim szczęściem, że możesz nabywać ich produkty z 20% rabatem. Odmówię 10 zdrowasiek w ten intencji, abyś mógł za jakiś czas kupić i z 30% rabatem :)
Proponuję zmienić nazwę forum na KlakierSpec.
Wydawnictwo wypuszcza trzy okładki, bo tak chcą klienci. To niech wydawnictwo pozwoli też wybrać cenę klientom.Tak zrobiła np. Planeta Komiksów z "Krukiem". Kto chciał kupić sobie komiks z limitowaną okładką kupował go po cenie okładkowej lub też z niższym rabatem niż miała standardowa okładka.
Przecież jeżeli komiks się wyprzeda, to drugie wydanie może mieć inną okładkę (KG często tak robi).
Fajny wywód. Ale po pierwsze, czy nasz rynek jest oparty na wariantach? Po drugie, przecież od dobrych kilku lat mamy bogatą ofertę komiksów dla dzieci, także zarzut spóźniony o te dobrych kilka lat.Na szczęście nie jest, ale powoli zaczyna to wszystko zmierzać w tę stronę.
Spokojnie, nie skończy się i nie wymrze. Ja o tym umieraniu słyszę od dobrych kilkudziesięciu lat, a jakoś nie pierdyknęło, tak jak zapowiadano już wielokrotnie. Oczywiście nie wiem, co przyniesie przyszłość i czy nie będzie to coś gwałtownego, ale jest miejsce i na warianty i na pracę u podstaw, która wychowa nowych czytelników.Skończy i to szybciej niż nam się zdaje. Od mniej więcej dekady, mamy restarty uniwersów co 2-3 lata, resetowanie numeracji serii czasem co rok. Generalnie wygląda to jak, wołanie o pomoc, do tych kilku 40-letnich zapaleńców, którzy jeszcze to kupują - żeby nie było, że się czepiam, to przyznam, że sam jestem jednym z nich ;)
Na szczęście nie jest, ale powoli zaczyna to wszystko zmierzać w tę stronę.
Faktycznie mamy bardzo bogatą ofertę komiksów dziecięcych, po 30 latach posuchy i za to brawo. Ale temat dotyczy Studia Lain, które raczej ręki do tego nie przyłożyło :)
Ja nie widzę w tym nic niepokojącego, ale każdy ma swoje spojrzenie na to.A ja widzę. Warianty okładkowe są próbą sprzedania choć kilku sztuk więcej, bo komiksy jak ustaliliśmy zalegają.
Zdrowia!THX. Na szczęście przechodzę bezobjawowo, ale 2 tygodnie kwarantanny przede mną...
Faktycznie mamy bardzo bogatą ofertę komiksów dziecięcych, po 30 latach posuchy i za to brawo. Ale temat dotyczy Studia Lain, które raczej ręki do tego nie przyłożyło :)A dlaczego miało przyłożyć? To niszowe wydawnictwo, puszczające komiksy, których nikt inny wydać nie chce. I, jak widać po nakładach (np. ABC Worriors. Wojna volgańska - 600 sztuk, po trzech latach od wydania wciąż dostępne), dla specyficznego klienta. To równie dobrze możesz się czepiać Krakersa.
Pierwsze Dreddy z tego co pamiętam wymiotło i to bez wariantów. Później wariantowe okładki też znikały momentalnie, a teraz leżą.Nie zauważyłeś pewnego "drobiazgu" - zwiększonego nakładu owych limtek. I nie wiem czym mam rację, szef SL twierdzi, że nie mam, ale odnoszę wrażenie, że ostatnio odejście od AD 2000 na rzecz frankofonów skutkuje zmniejszoną sprzedażą - brytyjczyków jest na rynku mało, frankofonów masa.
Więc chyba nie jest aż tak dobrze, jak nam się wszystkim wydaje.
Efektem tego jest to, że mamy w tej chwili kilkanaście (kilkadziesiąt?) rozgrzebanych serii, w różnych wydawnictwach i nie zanosi się na ich kontynuację.
Nie zauważyłeś pewnego "drobiazgu" - zwiększonego nakładu owych limtek. I nie wiem czym mam rację, szef SL twierdzi, że nie mam, ale odnoszę wrażenie, że ostatnio odejście od AD 2000 na rzecz frankofonów skutkuje zmniejszoną sprzedażą - brytyjczyków jest na rynku mało, frankofonów masa.Ja to wszystko wiem. Ale zdaje się, że dwa pierwsze Dreddy miały bardzo podobny nakład, a wymiotło je w dzień, może dwa.
Serio? A jakie to serie, nie licząc tych Taurusowych, jak Żywe trupy, czy Black Science?Tak na szybko, z tych co czytam, to kilka serii z Odrodzenia DC, Wonder Woman Deluxe, Wicked & Divine, Sex, Nestor Burma, Queen & Country, ABC Warriors, Dampierre, Luc Orient, Aama, ... więcej sobie poszukaj, na pewno jeszcze jakieś są ;)
Chodzi mi bardziej o pewien trend zapoczątkowany przez nich, który może mieć niebezpieczne długofalowe skutki.Na rynku frankofońskim warianty okładkowe też są i od dziesięcioleci nie zdołały zagrozić rynkowi ani o jotę :)
Z tym co twierdzi szef SL nie będę polemizował, bo zakładam, że wie co mówi. Gdyby lepiej szło mu 2000AD, to dalej by w to brnął :)Nie do końca. Szef SL często mówi, że wydaje komiksy nie po to by sprzedać je z zyskiem, ale po to, że je lubi i chce je zwyczajnie pokazać polskiemu czytelnikowi. Wiadomo - zysk musi być, by mieć na kolejne licencje, ale chyba trochę masz mylne wrażenie sądząc, że pan Arek każdą chwilę poświęca (nawet siedząc na kiblu) obmyślaniu biznes planów, jak wycyganić od czytelników kolejne złotówki.
I jeszcze, żeby doprecyzować, to ja się SL nie czepiam, wydają sobie to, co chcą i fajnie. Zresztą zdecydowaną większość ich komiksów kupiłem.
Kokosów z tego raczej nie ma, więc to bardziej zajawka niż biznes, więc tym bardziej popieram :)
Jeśli nasz malutki rynek ma się opierać na limitowanych okładkach dla kilku zapaleńców, a nie na pracy u podstaw i wychowywaniu młodego pokolenia czytelników, to nigdzie nie zajdziemy.
Wymrze nasze pokolenie i komiks się skończy…
Scream potrafi do kupna zachęcić slipcasem, ktoś tam jeszcze dołoży płócienną torbę, albo zrobi wyprzedaż (czego SL akurat nie robi), ktoś jeszcze zanęci potencjalnego czytelnika wizją wrysu. Itd., itp.
Tak na szybko, z tych co czytam, to kilka serii z Odrodzenia DC, Wonder Woman Deluxe, Wicked & Divine, Sex, Nestor Burma, Queen & Country, ABC Warriors, Dampierre, Luc Orient, Aama, ... więcej sobie poszukaj, na pewno jeszcze jakieś są ;)
Zresztą, wydawcy mają szeroki wachlarz magnesów, by 'sprzedać dodatkowe kolka sztuk', więc dziwię się czemu akurat SL się dostało.Z prostego powodu. Każdy chciałby te komiksy mieć (dobra chodzi tu konkretnie od Dredda ;) ), ale ich wewnętrzni cebularze nie pozwalają im zapłacić więcej niż kosztują miękko okładkowe Marvele czy DC ;).
problemem jest to, że przypływ nowych komiksiarzy, jest za mały w porównaniu do wzrostu wydawanych tytułów miesięcznie/rocznie przez wydawców.czyli dokładnie to samo, co powiedziałem w swoim pierwszym poście i o czym mówię cały czas :)
Reasumując, nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, tego co ktoś napisał jest zatrważająca.Tak tylko dorzucę, problemem nawet nie jest czytanie ze zrozumieniem, ale odpowiadanie na ostatnie ~2 posty, chociaż dyskusja ma np.: 2 strony i kilkadziesiąt odpowiedzi. Rozmowa bardzo łatwo wtedy "skręca" w złą stronę i tak jak tutaj - końcówka rozmowy nie łączy z się początkiem.. ::)
Na samym końcu michał81 stwierdza, żeczyli dokładnie to samo, co powiedziałem w swoim pierwszym poście i o czym mówię cały czas :)Pisałeś o wychowaniu nowego pokolenia. Z mojego doświadczenia to wcale nie jest tak łatwe jak się wydaje. Wprowadzenie KiKa do lektur szkolnych na pewno spowodowało, że dzieci dowiedziały się, że istniej coś takiego jak komiks, ale wcale nie poskutkowało tym, że nagle dorośli zaczęli kupować im komiksy.
Dzień dobry :)
Zacznę od tego, że od samego początku nikogo się nie czepiam {dalej ucięte}
PZDR
Ja najbardziej Cię nienawidzę za nick z Paragrafu 22. Ja taki chciałem.Zawsze możesz mieć nick JohnYossarian
Ja najbardziej Cię nienawidzę za nick z Paragrafu 22. Ja taki chciałem.
Tak. Ja napisałem, że nie ma prostej zastępowalności pokoleń, a Ty, że nie ma przypływu nowych komiksiarzy - to jest jedno i to samo!Tylko zwróć uwagę, że nie to pokolenie powinno kupować komiksy, tylko że tak ujmę "nasze", a ono ze względu na własne wewnętrzne cebule tego nie robi ;)
Kapitanie Planeto, po kiego grzyba zacytowałeś cały kilometrowy post Yossariana, skoro chciałeś nam jedynie zakomunikować, iż:
Pisałeś o wychowaniu nowego pokolenia. Z mojego doświadczenia to wcale nie jest tak łatwe jak się wydaje. Wprowadzenie KiKa do lektur szkolnych na pewno spowodowało, że dzieci dowiedziały się, że istniej coś takiego jak komiks, ale wcale nie poskutkowało tym, że nagle dorośli zaczęli kupować im komiksy.Wprowadzanie komiksu do lektur szkolnych? Panie, gdzie tu z takimi zaściankowymi pomysłami. Teraz jest parcie oszołomów na pranie dzieciom mózgów ideolo gender, masturbacją i innym syfem, a nie rozwój intelektualny i poznawanie szerzej rozumianej kultury...
Jestem korposzczurem Muszę zachowywać całość i ciągłość korespondencji.
A ja mam wrażenie, że nasze pokolenie (jestem rocznik ’81) jest ostatnim, które kupuje komiksy w dużych ilościach.
Może jestem wyjątkowy, ale urodziłem się w latach 90, a kolekcję komiksów mam raczej niemałą jak na ~4 lata zbieraniaNie, czytelnicy komiksów mają od 1 do 101 lat :)
Generalnie odnoszę wrażenie, że sztuka i kultura jest w odwrocie chyba głównie przez przesycenie - jeszcze parę lat temu łatwiej było określić co się chce obejrzeć/przeczytać/... Teraz mamy tego przesyt i wybranie tego, co nas naprawdę zainteresuje jest trudne.Nie wiem czy cała kultura jest w odwrocie. Jakościowo na pewno, ale czy ilościowo?
Ja zrobilem akcje z okazji tegorocznych 40stek - kazdy z 8 ziomkow (znamy sie jeszcze z podstawowka/liceum) poza prezentem dostal komiks z dedykacją.Też próbowałem wielokrotnie ludzi nakłaniać, bezskutecznie. W końcu dałem sobie spokój :)
ograniczaja małemu czas na tablecie do 4H i potem sie snuje i nie ma co robic to czyta...Świetne :)
Może jestem wyjątkowy, ale urodziłem się w latach 90, a kolekcję komiksów mam raczej niemałą jak na ~4 lata zbierania. Generalnie odnoszę wrażenie, że sztuka i kultura jest w odwrocie chyba głównie przez przesycenie - jeszcze parę lat temu łatwiej było określić co się chce obejrzeć/przeczytać/... Teraz mamy tego przesyt i wybranie tego, co nas naprawdę zainteresuje jest trudne.
Z tym co twierdzi szef SL nie będę polemizował, bo zakładam, że wie co mówi. Gdyby lepiej szło mu 2000AD, to dalej by w to brnął :)Szef SL nie raz tłumaczył, że wydaje to co mu się podoba, że nie z tego żyje, że komiksy wydaje dla frajdy. Przy takim podejściu, przychód jest dość daleko w hierarchii.
zdaje się, że dwa pierwsze Dreddy miały bardzo podobny nakład, a wymiotło je w dzień, może dwa.Nie wiem jak z pierwszymi dwoma, ale Dredd Ameryka kupiłem normalnie w księgarni (nie na allegro itp.) w lutym 2020, a wyszło w lipcu 2017. W swoich analizach nie uwzględniasz jeszcze dwóch rzeczy:
A część osób zrozumiała z tego tyle, że czepiam się Studia Lain.Nie czepianie, tylko nie ten adres. Egmont jako tako, ale stara się propagować czytanie komiksów wśród najmłodszych. A jak to wygląda w przypadku drugiego, jeśli brać pod uwagę potencjał finansowy, wydawcy, czyli u Non Stop Comics? No właśnie, w ogóle nie wygląda. Choć może to i dobrze, bo mielibyśmy, że zacytuję Gazzę:
granie może i wyglada lepiej ale emocje wywołuje podobne. w dooma tez się grało na multiplayer tylko się niosło kompa pod pachą do kolegi.Jeden też wystarczył :) W Mortal Kombat II przegraliśmy ze znajomymi mnóstwo godzin. Później wyszło Worms i pierwsze Heroes of Might & Magic i to już była masakra :) Komiksy ciągle były obok.
Jeden też wystarczył :) W Mortal Kombat II przegraliśmy ze znajomymi mnóstwo godzin. Później wyszło Worms i pierwsze Heroes of Might & Magic i to już była masakra :) Komiksy ciągle były obok.
Parę dni temu do zakupionej Sagi o Potworze z Bagien, miły kontrachent dorzucił mi pierwszą część Gnata (Bone). Mówię małej. Zobacz Alka, tata kupił Ci komiks.
Nie wstyd Ci? :-[
Ja to mam pytanie, który sklep jest taki hojny że dorzuca do zamówienia (rozumiem że w gratisie) taką cegiełkę jak Gnat? Przydałby mi się do najbliższego zamówienia dorzucony ... tak skromnie ... Batman Black & White ;DTo na lokalnym Alledrogo było. Przy okazji "przecen" na allegropyrkonie, sprawdziłem ile realnie za pierwszy tom Bagniaka zapłaciłbym od osoby prywatnej i znalazłem ogłoszenie z darmową przesyłką i Gnatem w gratisie. Mało tego. Przyszła wielka paka, żona nosem kręci: co to, kurde, do mnie przyszło, ja otwieram, a tam w środku jeszcze pierwszy tom Punishera Max, o którym w aukcji już w ogóle nie było mowy. Trochę poobijany, ale darowanemu Castle w zęby się nie zagląda.
Ale sprostuj, że ograniczyli wszystkim sprzedaż do najpotrzebniejszych produktów. M.in właściciele księgarni oburzyli się, że oni nie mogą sprzedawać książek, a markety mogą je sprzedawać.
We Francji nie, a przecież nie wiemy jeszcze jak będzie u nas wyglądał kolejny lockdown, jeśli go wprowadzą.We Francji jest grubsza akcja, bo markety, które pozostają otwarte, mają bardzo rozbudowane działy z książkami i komiksami, czyli taka decyzja prowadzi do zachwiania równowagi na rynku księgarskim.
Ale sprostuj, że ograniczyli wszystkim sprzedaż do najpotrzebniejszych produktów. M.in właściciele księgarni oburzyli się, że oni nie mogą sprzedawać książek, a markety mogą je sprzedawać.
Księgarnie pozostają otwarte w czasie lockdownu :)
We Francji nie, a przecież nie wiemy jeszcze jak będzie u nas wyglądał kolejny lockdown, jeśli go wprowadzą.
Bo nie wykluczam, że z komiksami jest podobnie. Asortyment się poszerza, ale wcale nie musi temu towarzyszyć wzrost popytu. Potworzyły się nisze, coraz mniejsze zresztą, ale w sumie czytelników jest tyle samo. Taką mam teorię :)
Co było do udowodnienia :)
Minęło 30 lat, a komiksy z czasów PRL-u wciąż sprzedają się najlepiej i absolutnie nikt na nie nie narzekaPrzeczytałem 10 tomów Thorgala, 11 nie dociągnąłem do końca i sprzedałem w p.... bez żalu - stwierdzono brak nostalgii.
To jest przykre, że ludzie wyszli z PRLu, ale PRL został w ludziach :'(
Przeczytałem 10 tomów Thorgala, 11 nie dociągnąłem do końca i sprzedałem w p.... bez żalu - stwierdzono brak nostalgii.
Ranking Egmontu dobitnie świadczy o tym, że ten pierwszy model był lepszy. Minęło 30 lat, a komiksy z czasów PRL-u wciąż sprzedają się najlepiej i absolutnie nikt na nie nie narzeka,
Sorry, że wracam do posta sprzed dwóch dni, ale przyszło mi do głowy coś bardzo ciekawego. Otóż wyniki Top 200 Egmontu (https://www.facebook.com/notes/%C5%9Bwiat-komiksu/top200-sprzeda%C5%BCy-egmont-polska/3382651635148508/) zdają się wskazywać na wyższość planowanej centralnie gospodarki niedoboru nad rozwiniętą gospodarką rynkową. I to zarówno z punktu widzenia wydawców, jak i czytelników.
Postaram się to w możliwie przystępny sposób uzasadnić. No więc w PRL-u wydawano bardzo niewiele komiksów, ale odbiorcy cieszyli się z tego co było dostępne i na pniu wykupywali każdą pozycję. Wszyscy byli zadowoleni - wydawcy mieli kosmiczne nakłady (a co za tym idzie niską cenę jednostkową), a czytelnicy otaczali te nieliczne komiksy kultową czcią. Obecnie jest dokładnie odwrotnie - wydawcy żeby wyjść na swoje muszą wydawać pierdyliard tytułów w niskich nakładach, a rozkapryszeni czytelnicy i tak ciągle narzekają na ceny, jakość, głupie fabuły albo brzydkie rysunki. No i nikt nie jest zadowolony.
Ranking Egmontu dobitnie świadczy o tym, że ten pierwszy model był lepszy. Minęło 30 lat, a komiksy z czasów PRL-u wciąż sprzedają się najlepiej i absolutnie nikt na nie nie narzeka, tymczasem te nowe rzeczy zepchnięte zostały gdzieś na dół tabeli. Gospodarka niedoboru okazała się po prostu bardziej wydajna i efektywna, bo przy niższych kosztach gwarantowała wszystkim wyższy stopień zadowolenia. Natomiast rozdrobniony wolny rynek jest drogą donikąd i tylko wszystkich unieszczęśliwia.
Co było do udowodnienia :)
W swoim Top200 Egmont przedstawił komiksy o największej sprzedaży, nic nie było o zarobku :)
Ranking Egmontu dobitnie świadczy o tym, że ten pierwszy model był lepszy. Minęło 30 lat, a komiksy z czasów PRL-u wciąż sprzedają się najlepiej i absolutnie nikt na nie nie narzeka, tymczasem te nowe rzeczy zepchnięte zostały gdzieś na dół tabeli.
Na gildii zeszyt Kajka i Kokosza kosztuje 17.90 zł.
Co ty z głupoty wypisujesz, rynek jest za mały, te twoje kolekcje też się co raz gorzej sprzedają.
A jak polski rynek ma się rozwijać, skoro dominujący podmiot zwalcza konkurencję z uporem lepszym godnej sprawy? Na o wiele mniejszym rynku czeskim, nie ma tak że jedno wydawnictwo decyduje o wszystkim, tylko jest właśnie kilka podmiotów. My mamy 38 mln obywateli. Moim zdaniem jest tu miejsce na więcej podmiotów wydających komiksy superhero niż tylko Egmont. Mam też nadzieję, że kiedyś w końcu polska Mucha będzie mogła wydawać więcej swoich komiksów niż dwa tomy X-Men rocznie. Więcej wydawców = większy rynek. Potencjalni nabywcy nie ujawnią się, jeśli nie będą mieli wyboru i czego kupować.
"Po co ta konkurencja wydaje tyle tych komiksów?" @TK
Co jest Bazyl? Znowu nie masz z kim pogadać?
Przecież Mucha może sobie wydawać więcej nikt jej nie broni.Mucha regularnie wydaje 2-3 tytułów miesięcznie. To jest bardzo dużo.
Za mało. Powinna wydawać 15-20, ale tylko superhero, do tego 30 serii od innych wydawnictw w ostateczności od Egmontu, ale tylko odpowiednich które mają akcję, są śmieszne i i w/g odpowiedniego klucza narysowane. Do tego osiem kolekcji i będzie no może nie dobrze ale znośnie. Aha żadnych originów i elseworldów.Nie zapomnij o korzystnym przeliczniku ceny do ilości stron. Jakość scenariusza i rysunków jest mniej istotna.
Ktoś się zajmuje propagowaniem kolejnych komiksów, serii, tytułów w społeczeństwie, aby nie tylko docierać do obecnej bazy, ale ją też powiększać. Egmont już wiele razy pokazał, że albo tego nie robi, albo nie potrafi.A jak myślisz, w jakim celu sukcesywnie rozszerza bazę komiksów dla najmłodszych czytelników i młodzieży? Poza Egmontem jedynie KG podejmuje tak szeroko zakrojone działania.
No, Bazyl, jak takich świrów komiksowych jak ja, czy ty, nachodzą podobne myśli, to już jest niedobrze.
Bo kiedyś było lepiej. Wchodziło się do saloniku prasowego, brało Spider-man: Powrót do domu i wychodziło się bardzo zadowolonym. I nie trzeba było wydawać kroci na żadne inne tytuły bo ich nie było. :) A potem Mucha wydała "Sprawiedliwość" za 120 zł i od tego czasu cena już tylko szła w górę.Okladkowo Sprawiedliwość kosztowała 169 zł, na targach można było ostatnio dorwać za stówkę.
A potem Mucha wydała "Sprawiedliwość" za 120 zł i od tego czasu cena już tylko szła w górę.
Kiedyś to wchodziłeś do KMPiK-u, kupowałeś Pilota Śmigłowca i.. nic więcej akurat tego dnia nie było. Na pewno było lepiej? ;D
Kiedyś to wchodziłeś do KMPiK-u, kupowałeś Pilota Śmigłowca i.. nic więcej akurat tego dnia nie było. Na pewno było lepiej? ;DTurucorp ma rację. Aż się gorzko zaśmiałem, czytając wpis ;)
No, kiedyś to było, nie to co teraz.Albo i wręcz przeciwnie :)
Proszę nie opowiadać bajek, wtedy „Pilot śmigłowca” był praktycznie nie do dostania w takich miejscach :(Jak przypadkowo był dzień dostawy, to można było kupić. Ja w ten sposób zdobyłem Cele dla myśliwców. Do dzisiaj pamiętam.
Jak zamawiasz do punktu odbioru to dostawa też jest darmowa. W każdy dzień. :D
było
Wniosek nasuwa się jeden: na tym świecie nie ma nic za darmo.Oprócz chorób wrodzonych.
Chyba, ze sie jedzie rowerem.
Oprócz chorób wrodzonych.
Wniosek nasuwa się jeden: na tym świecie nie ma nic za darmo.
Wniosek nasuwa się jeden: na tym świecie nie ma nic za darmo.
Najlepsze rzeczy w życiu są za darmo: miłość i przyjaźń.Jak sobie jakieś zwierze kupisz to tak np. psa :)
He, he – nie bluźnij. I teraz żeby kupić coś INNEGO, nie od tej Tuli Lotay, musisz czekać miesiąc lub więcej, bo niczego innego obecnie nie ma w ogóle w sprzedaży? Rozumiesz tę drobną różnicę?
A także: mordobicia, koronawirusa, chorób wenerycznych... ;)
Dzisiaj to też da się kupić.
Dzisiaj to też da się kupić.
Tu się jednak mylisz, ponieważ obecnie ceny okładkowe są tak kalkulowane, aby uwzględniały rabat dyskontów/księgarni internetowych. Nie mów mi, że kupujesz komiksy w cenie okładkowej, po prostu nie uwierzę w to, a jeśli tak jest to cię podziwiam, bo patrząc tu na konkretne dyskusje dotyczące "gdzie jest najtaniej", "gdzie jest darmowa wysyłka", "gdzie są kody rabatowe" to byłbyś w tej kwestii wyjątkiem. Cena okładkowa jest punktem wyjścia dla rabatu, jaki dostajemy. Z marketingowego punktu widzenia to rabat ma zachęcić nabywcę do zakupu. Inaczej działa na psychikę ludzką rabat w wysokości 40%, a inaczej 25%. Kolejnym kuriozum jest przeliczanie ilości stron w stosunku do ceny, co najczęściej dzieje się, kiedy porównuje się wydawców dużych i małych, którzy mają niższe nakłady, bo to jest drugi z czynników finalnie decyduje o cenie.Będzie kupował w cenie takiej jak obecnie kupujesz z rabatami, to rabaty znikną.
Gdzie nie pójdziesz - pół litra Żubrówki kosztuje tyle samo.Serio? Od kiedy?
@misioklesPorównując różne marki wódek nie robisz analogii do różnych sklepów z komiksami, tylko do różnych tytułów.
To że akcyza jest wysoka nie oznacza że cena wódki jest wszędzie taka sama. Bo są rożne marki i różne sieci handlowe. Najtańsze wódki są nawet za 18 zł za pół litra (Eskimo - polecam. :) ).
Jak w szopie to pewnie nie ma za dużo sklepów do wyboru ;) Większe są różnice niż 3 zł.Czemu zakładasz, że ma najbliżej najdroższy sklep, a nie tak w którym jest 3 zł drożej od najtańszego?
Phi. Równie dobrze moglibyśmy Polaków zacząć zamykać w kościołach, to wzrosłaby liczba uczestniczących w mszach świętych. Moim zdaniem do niczego nie powinno się zmuszać. Nawet do czytania.
ale że kto kogo zmusza?Sytuacja w kraju, powodująca brak dostępu do innych rozrywek, chyba nie tak ciężko wywnioskować.
No jak brak rozrywek w Cyberpranka można pograć przecież. :)Właśnie gram. Fabuła to majstersztyk. Główne misje oraz misje poboczne, które zlecają nam ważne postacie poboczne to miazga.
Mi chodzi tylko o to, że New X-Men 3 jest grubsze ale Era Apocalypse'a 2 jest od niego droższa. Na Tantisie w grudniu pierwszy tom kupiłem za 77 zł, a tu jest 6 zł więcej.
tu jest 6 zł więcej.(https://media.tenor.com/images/5c735243bd7bf04b6bbe5c5b55b28b72/tenor.gif)
Stara sprawa i wracająca co roku. I to nie projekt rządu, tylko instytucji pozarządowej.
Ustawę chce przepchnąć Polska Izba Książki
Będzie tak, przepchną tą ustawę a później wprowadzą bon na książki albo Narodową Kartę Czytelnika :)ale tylko na książki o bogu i bozi. Cała reszta jest lewacka.
To jest projekt pozarządowy i w minionych latach NIGDY nie dostał się nawet do kolejki sejmowej. Jak setki innych projektów ustaw pozarządowych, które to napisać i zgłosić może każdy z nas. T tym ambarasem akurat rząd nie ma nic (jeszcze) wspólnego.
Jakby realnie zwiększyły się ceny komiksów o 40% to po prostu przestałbym czytać komiksy. I dla mnie nie ma nic pomiędzy. Oby projekt skończył w śmietniku tak jak poprzednie.
Ale ceny teraz są tak ustalane, że mają w swoich założeniach te 30-40% rabatu. Myślę, że sceny by spadły. Może nie na poziom rabatów, ale znacznie.Przepraszam, ale mylisz pojęcia.
Dzięki za wyjaśnienieProszę bardzo ;)
Przepraszam, ale mylisz pojęcia.jeśli jest tak jak prawi Turu, to rzeczywiście będzie problem, gdy ktoś w końcu przepchnie taką ustawę.
Cena okładkowa uwzględnia marże pośredników i sprzedawców końcowych, a nie jakieś "rabaty".
Księgarnie, szczególnie specjalistyczne, biorą towar bezpośrednio od wydawców, czyli pomijają element łańcucha dystrybucji, którym są hurtownie. Dzięki temu mogą zejść z ceną o wysokość tego elementu składowego.
Zamrożenie ceny okładkowej na rok nie spowoduje obniżki ceny, bo wszystkie składniki pozostają bez zmian.
Pozornie zyskują na tym niezależne i specjalistyczne księgarnie, bo "rabat" zostanie w ich kieszeni, ale realnie, stracą na konkurencyjności względem dużych sieci, które takich rabatów nie oferują. Do tego dochodzi ograniczenie koszyka kupujących i znaczący spadek zbytu komiksów premierowych, co bardzo mocno, wręcz destrukcyjnie uderzy w mniejsze wydawnictwa, czyli m.in. większość komiksowych.
QED
sytuacja, w której tkwimy od lat (czyli wysokie ceny okładkowe vs zwyczajowe bardzo duże rabaty w internecie) jest dla mnie nienormalna i to mocno. w ten sposób nie zachęcimy nowych czytelników, oni od razu widzą ogromny świecący neon: UWAGA! BARDZO DROGIE HOBBY, ZASTANÓW SIĘ 5 RAZY ZANIM W TO WEJDZIESZ.
- do empików, kiosków, biedronek itp. rzucić tanie wydania, czyli pojedyncze albumy, w szczególności dla dzieci i młodzieży. przy okazji w tych wydaniach reklamować pozycje niedostępne w szerszej dystrybucji.
Może to głupie pytanie, ale zebrałem się na odwagę i je zadam.To wbrew pozorom wcale nie jest takie głupie pytanie.
A dlaczego klient nie może kupić bezpośrednio od wydawcy ?
A nawet kiedy jest taka możliwość to cena wcale nie jest lepsza niż w dyskontach.
Masz tak z częścią oferty Ongrysa - i z tego co słyszałem na jakiś targach/spotkaniach to podobno zbiorczych schodzi około 3 razy więcej niż pojedynczych - a nie są dostępne wszędzie i mają mniejsze rabatyZeszyty oferty Ongrysa mogą się pojawiać w tych sieciach, ponieważ są dystrybuowane jako prasa. ma to jednak wiele konsekwencji, mogą być w ofercie tylko przez krótki czas, koszty zwrotu pokrywa wydawca itd. itp.
Wydawca nie ma zaplecza logistycznego, by handlować komiksami 7/24.Czasami ma, vide chociażby Centrum Komiksu czy kiedyś Imago.
Czasami ma, vide chociażby Centrum Komiksu czy kiedyś Imago.czy np Kurc, czy Egmont
Jeśli takie Bonito czy Livro jest w stanie kupić u wydawcy to chyba tym bardziej Empik czy inna sieć księgarni?Nie, cała zabawa np. Empiku polega na tym, że u zarania tej firmy (czyli w momencie upadku komuny) był to biznes, który został zrestartowany i zmodyfikowany właśnie przez kilku hurtowników. I ta sieć ma zachowaną cały czas taką strukturę. Chcesz być w Empiku, to musisz dogadać się z którąś z "ich" hurtowni. Na tym właśnie polega problem większości krajowych wydawnictw komiksowych, że wszystkie zostały przekierowane do jednej hurtowni (pozostałe odmówiły prowadzenia komiksów), i dystrybucja do salonów odbywała się tylko tym kanałem i w dodatku na bardzo niekorzystnych dla wydawnictw warunkach. Hurtownia nie rozliczała się z wydawcami, Empik miał (pozornie) czyste ręce, zaległości sięgały już w wielu przypadkach ponad rok. Sprawa trafiła do sądu, ale nawet wygrywając wydawnictwa straciły dostęp do Empiku (część sama się wycofała wcześniej).
Sytuacja obecna, w której sami siebie oszukujemy, że kupujemy 40% taniej niż inni
Zeszyty oferty Ongrysa mogą się pojawiać w tych sieciach, ponieważ są dystrybuowane jako prasa. ma to jednak wiele konsekwencji, mogą być w ofercie tylko przez krótki czas, koszty zwrotu pokrywa wydawca itd. itp.
W przypadku komiksów jest to prawie nieopłacalne, bo trzeba dostarczyć znacznie więcej egz., z których spora część potem wraca (czasami przytłaczająca większość) i zalega w magazynie przez lata.
Przy serii ilość zwrotów się kumuluje z każdym kolejnym numerem.
Chodziło mi o albumy komiksowe - np. Władcy Chmielu, Bruno Brazil itp. w pojedynczych albumach, z większym rabatem i teoretycznie lepszą (większą) dostępnością, ale dużo gorszą sprzedażą niż Integrali.Ale tych komiksów przecież nie ma i nie będzie w żadnych Empikach, Biedronkach czy Ruchu, właśnie z tego względu, który opisałem.
Ale tych komiksów przecież nie ma i nie będzie w żadnych Empikach, Biedronkach czy Ruchu, właśnie z tego względu, który opisałem.no i o to chodzi! Ongrys "kolekcjonerski" i S.Lain mogą tak jechać ze skutkiem, myślę, że inni też dadzą radę. Z tym że Ongrys karmi jeszcze "nie-kolekcjonerów" ogólnie dostępnymi tańszymi jednostkowo albumami pojedynczymi. Bardzo dobry model.
Marvel/DC/Image również korzystają z hurtowników/dystrybutorów.Jak praktycznie wszystkie wydawnictwa na świecie.
no i o to chodzi! Ongrys "kolekcjonerski" i S.Lain mogą tak jechać ze skutkiem, myślę, że inni też dadzą radę. Z tym że Ongrys karmi jeszcze "nie-kolekcjonerów" ogólnie dostępnymi tańszymi jednostkowo albumami pojedynczymi. Bardzo dobry model.
Jak praktycznie wszystkie wydawnictwa na świecie.Że dla wydawnictw ten model oparty na hurtowniach jest bardziej opłacalny niż wzięcie całej sprzedaży na swoje barki?
Ale co to ma wspólnego z tematem?
Że dla wydawnictw ten model oparty na hurtowniach jest bardziej opłacalny niż wzięcie całej sprzedaży na swoje barki?A, jak to to tak ;)
Tyle, że w proponowanej formie, ta idea nie tylko jest kompletnie spaczona, ale wręcz celowo wykrzywiona tak, żeby przede wszystkim dać zarobić kilku zainteresowanym podmiotom, bez oglądania się na jakiekolwiek inne konsekwencje.Własnie.
Jak praktycznie wszystkie wydawnictwa na świecie.wcale niczego nie ograniczam, wręcz przeciwnie.
Ale co to ma wspólnego z tematem?
Model może i dobry, ale w Polsce dużego biznesu się na tym nie zrobi.
Nie wiem jaką skalę działań sobie wyobrażasz?
I nie rozumiem dlaczego ograniczasz swoją perspektywę tylko do licencyjnych przedruków?
- wydawcy powinni wykazać jakieś ruchy, które w końcu ograniczą tę patologię cenowo-rabatową, ale oczywiście w kierunku korzystnym zarówno dla nich, jak i dla nas, czytelników.
specjalistyczny byt hurtowniany, który zajmowałby się głównie komiksami.
Projekt ustawy mrożący ceny, ale nie ograniczający maksymalnych rabatów dla sprzedawcy ostatecznego, nie przyniesie pożądanego skutku, jakim miałoby być przywrócenie systemu księgarnianego sprzed okresu internetu.całkowicie się zgadzam, niestety.
Dlaczego obecna sytuacja rabatowo-cenowa jest patologiczna? Tzn jakie niesie złe skutki dla rynku wydawniczego?jakoś mi się wydaje, że kilka postów temu właśnie je podawałem, m.in:
Bo ja widzę, że od lat praktycznie żadne większe wydawnictwo nie upadło, cały czas powstają nowe a czytelnicy mają problem żeby skonsumować taką ilość treści. Co dla czytelników mogłoby się poprawić? Proszę o przykłady.
Ale właśnie tak zrobił Empik, skierowali wszystkie komiksy do jednej hurtowni i jak klękło to wszyscy wydawcy (oprócz Egmontu) byli na granicy plajty (pisałem o tym wyżej).ale, jak sam mówiłeś, empik skierował do swojej własnej hurtowni, zapewne celowo, by podgryźć innych. gdyby wydawcy się dogadali i stworzyli swoją własną hurtownię (albo np. solidarnie wykupili udziały w jakimś istniejącym w miarę wiarygodnym sklepie komiksowym, np. Gildii) i dystrybuowali tym kanałem większość produkcji typowej dla komiksiarzy, to nie miałoby sensu utrzymywanie sztucznie zawyżonej ceny okładkowej. w ogóle mnie nie grzeje, gdy kupuję za 60 zł komiks z ceną 100 zł na okładce, gdy równocześnie wiem, że mógłbym ten sam komiks kupić za 60 zł z ceną 60 na okładce. to jest możliwe, ale trzeba trochę chcieć i potrafić się dogadać z innymi (i nie mówię tu wcale o jakiejś mitycznej zmowie rynkowej)
Komiksy są naprawdę malutkim udziałowcem całego rynku księgarskiego, co zresztą widać przy tym projekcie, do którego mogą się odnosić wszystkie wydawnictwa, ale z tymi stricte komiksowymi nikt się nie będzie liczył.
Nie, nie, nie, Empik wpuszczał na swoje półki tylko jednym kanałem.okej, chyba się zapuściłem w marzeniach.
A Ty sugerujesz rozwiązanie systemowe, które się nie sprawdzi, bo rynek wydawców komiksowych jest malutki, a ograniczenie do jednej hurtowni utrudni dotarcie z towarem do zwykłych księgarni, które zaopatrują się np. w lokalnych placówkach jakiejś sieci hurtowniczej.
co powinno przełożyć się na finalne zmniejszenie ceny.
Nie wiem, które księgarnie komiksowe tak działają - ja najniższe ceny widzę w dyskontach. Jedna z ostatnich ostoi komiksowego księgarstwa stacjonarnego, KiK w Poznaniu, oferuje przy zakupach 10% zniżki (prócz Studio Lain i wydawnictw kolekcjonerskich limitowanych). I to są mi znane realia - zarówno moje doświadczenia księgarskie, jak i kolegi, który niedawno zamknął biznes, mówią, że uzyskanie rabatu od wydawcy oscylowało na poziomie, na jakim klient indywidualny mógł kupić w ten sam produkt w dyskoncie. Dotyczyło to również komiksów.
Czasami ma, vide chociażby Centrum Komiksu czy kiedyś Imago.
Tyle, że o ile Centrum Komiksu nadal działa (nie wiem czy coś wydaje)
Ta ukryta ironia w stosunku do wydawnictwa Taurus to celowo czy przypadkiem? :O (spoko, doceniam ;) )
BTW Sonia Draga ogłasza właśnie 40% na swoje publikacje (komiksiki też oczywiście), rozumiem, że to zapowiedź rzeczywistych cen, które wprowadzi, jeśli jej się uda przepchnąć ustawę? :)
Ha, akurat! Chcą przeforsować ustawę, żeby nie trzeba było robić takich obniżek, a mimo to być konkurencyjnym. Jeśli ktokolwiek sądzi, że ta ustawa spowoduje obniżki cen książek (w tym komiksów), to jest skończonym naiwniakiem.
Ale to raczej tragikomedia.. ;D
Mnie raczej zastanawia kto kupuje u tych hurtowników, skoro każdy dyskont może sobie wziąć prosto u wydawcy? Jeśli takie Bonito czy Livro jest w stanie kupić u wydawcy to chyba tym bardziej Empik czy inna sieć księgarni?
Ale z punktu widzenia nabywcy po co w ogóle coś zmieniać w systemie, który obowiązuje obecnie?
W tych wszystkich proponowanych czy to ustawach czy pomysłach Szan. Kolegów nie widzę żadnej marchewki dla czytelnika takiego jak ja czy większość tutaj obecnych. Chodzę już po tym świecie sporo lat i na rynku wydawniczym (zarówno książkowym jak i komiksowym) NIGDY nie było tak dobrze jak dziś zarówno w kwestii dostępu, zakresu oferty jak i poziomu cen. Stąd wszelkie propozycje nowych uregulowań w tym temacie będą ZAWSZE na niekorzyść czytelnika.
jakoś mi się wydaje, że kilka postów temu właśnie je podawałem, m.in:
- wyższa cena okładkowa = wyższe koszty licencji (argument wprawdzie prawdziwy tylko dla licencji, co słusznie wytknął mi Turu)
Moim zdaniem jedynym działaniem własnym, jakie może podjąć wydawca, jest samoograniczenie rabatu udzielanego kontrahentowi (jak Studio Lain)
Chciałbym się jeszcze odnieść do argumentu, że obecnie księgarnie specjalizujące się w komiksie mogą rywalizować z empikami ceną. Nie wiem, które księgarnie komiksowe tak działają - ja najniższe ceny widzę w dyskontach. Jedna z ostatnich ostoi komiksowego księgarstwa stacjonarnego, KiK w Poznaniu, oferuje przy zakupach 10% zniżki (prócz Studio Lain i wydawnictw kolekcjonerskich limitowanych). I to są mi znane realia - zarówno moje doświadczenia księgarskie, jak i kolegi, który niedawno zamknął biznes, mówią, że uzyskanie rabatu od wydawcy oscylowało na poziomie, na jakim klient indywidualny mógł kupić w ten sam produkt w dyskoncie. Dotyczyło to również komiksów.
Jeśli ktokolwiek sądzi, że ta ustawa spowoduje obniżki cen książek (w tym komiksów), to jest skończonym naiwniakiem.
Możemy sobie dyskutować, czy obecny system z wielkimi rabatami ma sens, ale to akademicka dyskusja. Nie my do niego doprowadziliśmy, nie my możemy cokolwiek z tym zrobić.
Na internetowym spotkaniu nikt nie mówił czegoś takiego, zarówno przeciwnicy ustawy, jak i zwolennicy wiedzieli, że cena wzrośnie. To mżonka powielana jedynie przez komentujących w internecie czytelników, właśnie takich, którzy nie mogą się pogodzić, że nowa książka ma rabat 40% i sądzą, że wprowadzenie ustawy zlikwiduje rabat, ale obniży cenę. I warto powtarzać wszem wobec, że tak nie będzie.To jest fascynujące, że ludzie w coś takiego wierzą. A czytającym książki (I komiksy pewnie też) wydaje się chyba, że są jacyś lepsi niż reszta społeczeństwa. Ale widać zasada Pareto działa tak samo. :D
Niestety, obawiam się że w tzw. dyskusji publicznej własnie taki głos będzie dominował, wielki tłum z radością będzie wspierał ustawę, a jak już zostanie uchwalona, obudzi się z ręką w nocniku, że nie tak miało być.
Bez przesady. Jaki wielki tłum? W kraju w którym liczba czytających cokolwiek poza paskami w TVP Info lub TVN24 jest na poziomie błędu statystycznego? Nie sądzę. To nas zresztą mam nadzieję uratuje przed tym pomysłem. Rynek książkowy wszyscy mają w życi.
Mylicie się. Jeśli wprowadzą ustawę to okładkowe ceny komiksów pójdą w dół. Szkoda tylko, że o zaledwie parę procent.
Mylicie się. Jeśli wprowadzą ustawę to okładkowe ceny komiksów pójdą w dół. Szkoda tylko, że o zaledwie parę procent. :D
Więc lepiej niech nie wprowadzają. Wolę zapłacić 60 zł za komiks z okładkową 100 zł niż 90 zł za komiks z okładkową 90 zl. :)
Chyba, że tak jak pisał brvk, jakaś część oferty zniknie z hurtowni, wtedy tak, ceny mogą pójść w dół.
Mi się wydaje, że żadnej korekty w dół nie byłoby, bo jakoś tak zawsze bywa, że chętniej ceny idą w górę, niż w dół.
A może ktoś w kilku słowach wyjaśnić co ta potencjalna ustawa będzie regulować? cenę minimalną? czy zakaże rabatów przez 1szy rok od premiery?Późnym popołudniem spróbuję coś napisać, przyglądałem się trochę w 2015, popatrzę, czy uzasadnienie się zmieniło. Możliwe obejścia były zauważone i penalizowane.
Coś mi się widzi, że niedługo po wprowadzeniu takie ustawy znajdzie się sposób na jej obejście (np. rok będzie się liczyć od momentu zapowiedzi czy coś ;D)
Późnym popołudniem spróbuję coś napisać, przyglądałem się trochę w 2015, popatrzę, czy uzasadnienie się zmieniło. Możliwe obejścia były zauważone i penalizowane.
Gdyby wnioskowana regulacja przeszła w Polsce, w ogóle mnie nie zaskoczy powtórzenie doświadczenia Izraela i to w jeszcze szybszym tempie (no, z ewentualnym lokalnym wypaczeniem w stylu sztucznego podtrzymania prywatnych podmiotów ze środków publicznych).
Jeśli rzeczywiście upadną małe wydawnictwa to zostanie taki Egmont, który będzie mógł dyktować cenę na poziomie, który go usatysfakcjonuje. Jedynie poziom sprzedaży pewnie może zmienić ten trend. Także trzeba będzie kupować z głową, a nie akceptować każdą cenę. Chociaż patrząc po cenie Amazonek i chętnych szczerze wątpię....
Wszędzie stała cena, czyli zero rabatów przez okres roku na pełnowartościowe produkty ;)Trzeba robić wtedy, takie rzeczy jak brak posłowia w Kingdom Come Egmontu, lub zamiana kolejności 2 stron, jak to było ostatnio u SC. I już mamy produkty niepełnowartościowe, na które stosujemy dowolny rabat.
Stawiam na to, że ten pomysł skonsoliduje rynek. Czyli wytnie najmniejszych. Zarówno handlowców, jak i wydawców. A ceny wcale nie spadną, wręcz odwrotnie. Czy tak właśnie nie było we Francji? Tam chyba też jest podobna regulacja?
Nie domagam się mecenatu lub wsparcia państwowego, jak to ma miejsce w krajach, które rozumieją wagę rodzimej kultury
Znam dwie dziewczyny, jednoosobowo wydające książki dziecięce, wyłącznie polskie. Konkurują od wielu lat z całym tym szitem z licencji za grosze, wyrąbał je i Matras i Empik. Stały po targach mody, rzemiosła, same dowoziły książki. Szukały możliwości.
remedium to: dotacje. Ale po co dotować dobry produkt?
Turu, widzisz.... weź się ogarnij, przemyśl, wyciągaj wnioski, może na starość zostaniesz bogaty, tylko musisz się umiejętnie sprzedać. hłehjeche, dobre!
Dotowanie zwalnia z jakiejkolwiek odpowiedzialności za efekt twórczy i komunikację z odbiorcą, jednocześnie może pozwalać na nadawanie twórczości jakichś wymuszonych przesłań.
Niespecjalnie kojarzę, ale jeśli to były pomysły dotyczące komiksów, które miały szansę odnieść sukces rozgłosowy i komercyjny, to pójście do państwa nie skończyło się dobrze?
Z „dyskusji” z Kapralem nie będę się tłumaczył, może gdyby nie sposób, w jaki doprowadził on do wycofania się z tego forum Jerzego Szyłaka, bardziej bym się powstrzymywał, ale tutaj nastąpiła zbyt wielka kumulacja wielu czynników.Uuu, gdzie to znajdę?
Uuu, gdzie to znajdę?Chyba nie znajdziesz :(
Pamiętaj, że to forum jest bodaj czwartym (a nawet piątym) forum, na którym są kontynuowane wcześniejsze wątki.
@Turu, Ty będziesz wiedział, robił ktoś badania czytelnictwa komiksu? Jakiś wydawca może? Bo świta mi, że w raportach BN komiks jest chyba pokazywany jako samodzielna pozycja, ale czy jest coś przydatnego, nie wiem.
Pierwsza działka za darmo, a po następne sami przyjdą?Od trzech edycji festiwalu w Poznaniu rozdaję za darmo kolejne zeszyty Mr. Silence, jak myślisz ile się sprzeda albumu, który wyjdzie za kilka miesięcy?
Zbiorczy Kloss na Gildii już wykupiony. Szok.Zero szoku, potęga "nostalgii" i wiarygodna próbka tego jak wygląda obecnie rynek czytelniczy komiksów w Polsce.
Zero szoku, potęga "nostalgii" i wiarygodna próbka tego jak wygląda obecnie rynek czytelniczy komiksów w Polsce.
Problemem polskiego komiksu jest to, że autorzy robią to, co lubią, ale nie ma wystarczającej liczby czytelników, którzy lubią to, co oni robią.Ditto. Nie w działaniach najpoważniejsza rzecz.
Nie sądzę, żeby jakiekolwiek działania wiele zmieniły w tej kwestii.
Jedynie chyba jacyś popularni wśród młodzieży youtuberzy (czy tam tiktokerzy) mogliby wykręcić jakieś grube liczby, gdyby zamiast swojej muzyki, ciuchów czy lodów zaczęli sprzedawać swoje komiksy.
Tak jak w poprzednich latach, przy czym w omawianym roku widać to jeszcze wyraźniej, zdecydowanie można powiedzieć, że lektura książek jest domeną kobiet. Kobiety czytają częściej niż mężczyźni (odpowiednio 51% i 33%), wśród kobiet większa jest również grupa osób czytających najintensywniej – co najmniej 7 książek w ciągu roku przeczytało 15% z nich (w przypadku mężczyzn odsetek ten wynosi 7%). Nie bez znaczenia jest tu fakt, że także wśród osób z wyższym wykształceniem przeważają kobiety.Dotyczy to ogółu książek, może zauważyli, a nawet jeśli bez związku, to niech gryzą tortu jak najwięcej.
Mnie zaciekawiła jedna rzecz na tym naszym cudownym obecnie rynku komiksowym. Zyski Egmontu, gdy tylko sprzedał segment książek dziecięcych, wystrzeliły w górę! Komiksy górą!Nauczysz się czytać ze zrozumieniem?
Być może gdzieś jest jakiś klucz, który pozwoliłby na ustalenie, co, w racjonalny i osiągalny dla małych, niezależnych rodzimych wydawnictw, może wyrównać szanse w dotarciu do czytelników.Jest. Nazywa się strategie konkurencyjności małych firm. Bierzesz teorię, dodajesz swoja wiedzę, adaptujesz do specyfiki rynku. Zwykle działa.
Jest. Nazywa się strategie konkurencyjności małych firm. Bierzesz teorię, dodajesz swoja wiedzę, adaptujesz do specyfiki rynku. Zwykle działa.Ale wydawcom to działa, jak najbardziej i nikt temu nie przeczy.
Argumentów o ograniczeniu rodzimych komiksów do kontynuowania serii z PRLu wolałbym nie komentować, bo się za bardzo denerwuję ;)
Skoro sprzedaż nowych polskich komiksów nie jest taka, jak oczekiwaliby twórcy i wydawcy, to widocznie oferta nie odpowiada oczekiwaniom czytelników.
Nie mam nic przeciwko wznowieniom i kontynuacjom (byle dobrze zrobionym) komiksów z PRL, ale z jednym się nie zgodzę:
Według mnie błędnie zakładasz, że potencjalny czytelnik zapoznał się z ofertą nowych polskich komiksów i zdecydował, że nie dokona zakupu. Jest to oczywiście fałszywe założenie, 99,99% potencjalnych czytelników nie ma zielonego pojęcia, że coś takiego jak "nowe polskie komiksy" istnieje i właśnie od paru stron trwa akademicka dyskusja jak to zmienić.
Nie. To tak nie zadziała, co widać po innych krajach europejskich. W większości z nich rynek rodzimych komiksów jest taki sam jak w Polsce - Niemcy, Szwecja, Czechy, Holandia itd. Tam się wydaje to, co czytelnicy chcą i lubią - tasiemcowate serie, których jest na tyle, że można dostarczać regularnie dziesiątki tytułów i historii.
A może potencjalni czytelnicy polskich komiksów w ogóle ich nie szukają, bo po kontakcie z komiksem dostępnym na rynku lokalnym - wydawanym i dotowanym przez różne instytucje - nie chcą mieć więcej nic wspólnego z tym medium, uznając, że reszta twórczości jest na równie miernym poziomie? Zobaczcie maszkary wydawane i rozdawane przez MON w ramach WCEO. A to mało jest podobnych inicjatyw lokalnych? Polski film już od dawna to zabawa dla masochistów. Komiks polski też tak może potencjalnym czytelnikom się kojarzyć. No to wybierają coś innego. A mają w czym.Wcale nie tak dawno temu nasze środowisko filmowe zgłaszało pretensje do świata zachodniego, że się w ogóle nie interesują, że tylko Kieślowski i Kieślowski. Wybaczcie, nie pamiętam, kto udzielił tej pięknej riposty: "Bo był ostatnim, qurwa, dobrym".
Nie. To tak nie zadziała, co widać po innych krajach europejskich. W większości z nich rynek rodzimych komiksów jest taki sam jak w Polsce - Niemcy, Szwecja, Czechy, Holandia itd. Tam się wydaje to, co czytelnicy chcą i lubią - tasiemcowate serie, których jest na tyle, że można dostarczać regularnie dziesiątki tytułów i historii.
[...]Wilq rules!!!!
Czy w Polsce po za komiksami Christy i Żbikiem mamy jakąś 20-tomową serię?
[...]
Wilq rules!!!!
Wilq rules!!!!
Biblioteka Narodowa opublikowała niedawno "Ruch Wydawniczy w Liczbach: 2020"Nie przywiązywał bym się do tych danych. Widzę, że raport opiera się wyłącznie na pozycjach nadesłanych do BN, a wielu wydawców ma to w pompie. Być może jest też błędne przypisywanie do kategorii. Np. wg raportu w ubiegłym roku najwięcej fantastyki wydały:
Tak, już wcześniej podważaliśmy dokładność tych raportów, BN nie stosuje mechanizmu albo nie widzi potrzeby napominania zapominalskichTak, to jedno, ale nawaliło coś jeszcze - bo nie wierzę, że tak duży wydawca jak Mag nie realizuje obowiązku wysyłania egzemplarza bezpłatnego. Wiem, że to olewa Studio Lain, ale żeby Mag to nie uwierzę. Skoro o SL - nie wiem czy olewają obowiązek po całości czy częściowo (wydawca powinien wysłać 17 egzemplarzy przy nakładzie powyżej 100 sztuk i tylko do dwóch bibliotek narodowych - w Warszawie i Krakowie - przy nakładach do 100 sztuk; SL na pewno nie wysyła do Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu, może wysyła do Warszawy i Krakowa). Inna rzecz, że to dość zbójeckie prawo, bo wysłać 16 sztuk przy nakładzie np. 150... To jest ponad 11% nakładu! Wiec dla takiego wydawcy jak Studio Lain jest to dość dotkliwe, dla Maga raczej nie, bo zdaje się, że ich minimalny nakład to 3000 sztuk.
nie wiem jak przymus reguluje Ustawa o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych i ewentualne przepisy niższego rzędu.Teoria: nieprzekazanie obowiązkowego egzemplarza bibliotecznego jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 5 tys. zł.
Nie no wyslamy do bibliotek te kilkanscie sztuk, ale pewnie nie do wszystkichDzięki za zaproszenie.
Najbardziej wykancza robienie paczek
Jakbys Pawel byl przejazdem w Ilawie to wpadnij ;)
Zdaję sobie sprawę, że to jest obowiązek uciążliwy dla małych wydawców. Wyznaczonych bibliotek jest zbyt wiele.
Ale trafić do biblioteki, gdzie są cztery regały pełne komiksów, w tym całkiem sporo nowości - bezcenne.Tak, ale powinno być więcej progów, a nie jeden - nakład 100 sztuk traktowany tak samo jak 30 000 sztuk.
Teoria: nieprzekazanie obowiązkowego egzemplarza bibliotecznego jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 5 tys. zł.Popatrzyłem na przepisy, ciekawe: brak w Ustawie delegacji odpowiedzialności choćby na dyrektorów bibliotek, więc nikomu nie zależy, a i Minister rozporządzeniem zmienił ilość obowiązkowych dla Bibliotek Narodowych w przypadku nakładu mniejszego niż 100 egzemplarzy - według mnie zupełnie bezprawnie (Ustawa nie dawała mu możliwości w tym akurat zakresie). Stare, dobre prawo ;)
Praktyka: za olanie tego obowiązku nic nie grozi.
Patrzymy: "Orlęta" są w obowiązkowych (w systemie nie ma UMCS-u i KUL-u), a nowego "Fastnachtspiela" nie ma ;)
Może miał nakład < 100 egz?Nie opowiadaj pierdół tylko sprawdź ile miał wspierających na kickstarterze. I nakład był większy bo komiks można normalnie zamówić.
Może miał nakład < 100 egz?
Patrzymy: "Orlęta" są w obowiązkowych (w systemie nie ma UMCS-u i KUL-u), a nowego "Fastnachtspiela" nie ma ;)Z ciekawości zerknąłem na zakładkę nowości Biblioteki Śląskiej i widzę, że w ostatnich 30 dniach dodano 3500 pozycji https://integro.bs.katowice.pl/news . Nie sądziłem, że tak dużo się u nas wydaje. Gdzie oni to wszystko magazynują?! Może na Fastnachtspiela jeszcze nie znaleziono miejsca na półkach - Orły cieńsze to pewnie gdzieś wcisnęli ;) Wie ktoś jak to wygląda od środka? Czy te książki są wpisywane ręcznie do systemu czy dane zaciągane są z jakiegoś centralnego systemu po sczytaniu kodu kreskowego?
Wie ktoś jak to wygląda od środka? Czy te książki są wpisywane ręcznie do systemu czy dane zaciągane są z jakiegoś centralnego systemu po sczytaniu kodu kreskowego?Tradycyjna odpowiedź na tak zadane pytanie brzmi - to zależy 8) Jest kilkanaście jeśli nie więcej systemów bibliotecznych widocznych w Polsce. Niektóre biblioteki jeżdżą na MAK-u, inne na Sowie, uczelniane mają jeszcze inne, co widać zresztą po katalogach. KARO służy głównie wyszukiwaniu opisów jeśli w danym programie nie "zaciągnie się" odpowiednich albo np. książki są dopiero co wydane - w domyśle: czekamy na innych aż wprowadzą. Klasyczna procedura wprowadzania nowości na stan teoretycznie powinna wyglądać tak: bibliotekarze pobierają gotowce, poprawiają opisy, uzupełniają odpowiednie pola (format MARC21) i heja. W praktyce nie jest tak różowo i często trzeba samemu od szkieletu (gdzie są wcześniej wpisane tylko pola autora, tytułu i ISBN) wprowadzać.
Drodzy czytelnicy, jest nam niezmiernie przykro, że ostatnio zawodzimy Wasze oczekiwania, ale niestety musieliśmy dużo spraw przeorganizować. Spowodowane to jest mocnym wzrostem kosztów i cen druku, w szczególności jeśli chodzi o dodruki.
Żeby nie być gołosłownym - drukarnia, w której dodrukowywaliśmy MONSTERa tom 1, zaproponowała nam teraz (czyli po około roku) cenę o około 80% wyższą! Takich kosztów nie jesteśmy w żaden sposób przyjąć na siebie. Próbowaliśmy różnych rozwiązań i rozmów z różnymi drukarniami, ostatecznie udało się ten tytuł zamówić zaledwie o 40% drożej... Co jest ogromną podwyżką. Niestety, jesteśmy zmuszeni w związku z tym, podnieść cenę na te dodruki i w przyszłości również na kolejne tytuły. Podwyżka ta jest nieznaczna z 65 zł na 69,99 zł, co przekłada się dla Was na koszt 3-4 zł, jeśli kupicie w sklepie komiksowym. W przyszłości spodziewajcie się takiej (lub nawet wyższej) ceny naszych komiksów "2 tomy w 1". Cenę 65 zł utrzymamy z pewnością jeszcze jeden kolejny tom z wydawanej przez nas serii. Co się zaś tyczy dodruków, w ekstremalnych sytuacjach może ich w przyszłości nie być, chociaż bardzo chcielibyśmy, żeby przynajmniej serie były uzupełniane.
Dodatkowo, zmiana drukarni spowodowała, że dodruki te będą prawdopodobnie (materiały są już w drukarni, ale teraz to już w ich rękach - kolejki do druku znów się wydłużyły) będą dopiero na początku września.
W tym momencie staramy się dostarczyć jak najszybciej kolejne nowości, ale prosimy o jeszcze chwilę cierpliwości. Nie jesteśmy w tym momencie w stanie podawać konkretnych dat, mamy nadzieję, że niedługo będziemy w stanie ustalić jakiś harmonogram przynajmniej na 3 miesiące do przodu.
ze Egmont wyda drugi tom Mrocznej Otchlani za 150,
Trzeci tom, drugi był jeszcze tani. Papier bardzo podrożał, więc trzeba się spodziewać podwyżki cen okładkowych nawet o 20-30%. W przypadku Mrocznej Otchłani pewnie na niekorzyść działa słaba recepcja tytułu, więc kolejny jest droższy, ale też ma więcej stron. Drugi miał 116 stron, trzeci 284. Trzeba się nastawić, że grubasy pod 600 i więcej stron zaczną dobijać do magicznych 250 i więcej złotych.
(...)trzeba się spodziewać podwyżki cen okładkowych nawet o 20-30%. (...) Trzeba się nastawić, że grubasy pod 600 i więcej stron zaczną dobijać do magicznych 250 i więcej złotych.Ja już się nastawiłem, w 2021 kupiłem z "pierwszego obiegu" 4 komiksy, z czego 3 to tomy kolekcji.
Wszystko teraz drożeje, to nieuniknione.
Ceny cenami, ale jakość papieru spada. Egmont od dłuższego czasu stosuje cieńszy papier(...)Dokładnie tak, już o tym dawniej pisałem/pisaliśmy, że Egmont (i też Mucha czy kolekcje kioskowe) zmieniły papier na cieńszy, co w tzw. idealnym świecie powinno przełożyć się na obniżenie cen produktu (komiksów), ostatecznie ceny przez chwilę pozostały niezmienione a następnie zaczęły zauważalnie rosnąć (jeśli te podwyżki z ostatniego roku nazywam "zauważalnymi", to ciekawe co powiem po nadchodzącym roku ;) ).
Hanami zawsze miało ceny z kosmosu (w porównaniu do innych wydawców mangi) więc ja bym się za bardzo tym co mówią nie sugerował. Ale fakt faktem wszystko drożeje. Tylko jeśli ceny okładkowe faktycznie wzrosną o te 30% to chyba już tylko najwięksi maniacy zostaną w tym hobby.Jakie ceny z kosmosu? Standardowa cena za mangę w formacie A5 to jest 25 zł i mówimy tutaj o JPF-ie czy Kotori, których tytuły nie są dostępne z takimi zniżkami jak Hanami. Natomiast w Hanami standardem było 65 zł za 2-tomowe wydanie w A5, co dodając większe zniżki, dawało bardzo podobną cenę.
Trzeci tom, drugi był jeszcze tani. Papier bardzo podrożał, więc trzeba się spodziewać podwyżki cen okładkowych nawet o 20-30%. W przypadku Mrocznej Otchłani pewnie na niekorzyść działa słaba recepcja tytułu, więc kolejny jest droższy, ale też ma więcej stron. Drugi miał 116 stron, trzeci 284. Trzeba się nastawić, że grubasy pod 600 i więcej stron zaczną dobijać do magicznych 250 i więcej złotych.Akurat 150 zł za 284-stonicowy integral frankofoński to nie jest w Egmoncie jakaś duża podwyżka. Do tej pory zwykle 150 zł kosztowały albumy mające po 320-350 stron (np. "Dallas Barr", "Halloween Blues", "Trzeci Testament"), a 120 zł 250-stronicowe albumy ("Blueberry", "Pasażerowie wiatru", komiksy Leo). Więc tak patrząc na te tytuły, to pewnie rok czy dwa temu wyszłoby to za 130 lub 140 zł okł.
Ceny cenami, ale jakość papieru spada. Egmont od dłuższego czasu stosuje cieńszy papier, przez co w W.I.T.C.H. są sytuację, gdzie drugie strony przebiją się i wygląda to średnio.
Akurat 150 zł za 284-stonicowy integral frankofoński to nie jest w Egmoncie jakaś duża podwyżka. Do tej pory zwykle 150 zł kosztowały albumy mające po 320-350 stron (np. "Dallas Barr", "Halloween Blues", "Trzeci Testament"), a 120 zł 250-stronicowe albumy ("Blueberry", "Pasażerowie wiatru", komiksy Leo). Więc tak patrząc na te tytuły, to pewnie rok czy dwa temu wyszłoby to za 130 lub 140 zł okł.
Motylu, z którego roku ten pierwszy angielski trade ?
To się nie starają. Malutkie Studio Lain wydaje 284 strony za okładkową 99 zł. Niewiele większy Ongrys 360 stron za 140 zł. Więc u wydawcy, który ma znacznie większe nakłady, drukuje hurtowo na tony, a licencje kupuje w pakietach 284 strony za 150 zł można jednak nazwać podwyżką.
Dobre pytanie :) łap stopkę.
(https://images92.fotosik.pl/528/a3f20e7253c52911gen.jpg)
Licencje Marvela są znacznie droższe niż licencje, które kupuje SL i Ongrys.
No to Panie to było 20 lat temu, aktualnie te Marvele i DC jeszcze gorszej jakości wydają te książki niż Egmont.No i? Wtedy dawali dobrej jakości papier, a że my zapóźnieni w wydawaniu, niech nasi nie kopiują złych wzorców aktualnych włodarzy Marvela i DC ;)
To się nie starają. Malutkie Studio Lain wydaje 284 strony za okładkową 99 zł. Niewiele większy Ongrys 360 stron za 140 zł. Więc u wydawcy, który ma znacznie większe nakłady, drukuje hurtowo na tony, a licencje kupuje w pakietach 284 strony za 150 zł można jednak nazwać podwyżką.
Niby racja ale branie do porównania czegoś w rodzaju artbooka to kiepski pomysł, tam odpada kilka kosztówJakich?
Jakich?
tłumacz i korekta obstawiam że nawet grafik tez ma mniej pracy, ale nie wiem bo nie miałem tego w ręku więc nie wiem na 100% jaką pracę musiał wykonać.To się mylisz. Trzydziestostronicowe opowiadanie Yves'a Duvala ma pewnie więcej tekstu niż taka Mroczna otchłań, a i grafiki są podpisywane. Tłumacz, redaktor i korekta mieli przy tym albumie sporo roboty. Grafik pewnie też.
To się nie starają. Malutkie Studio Lain wydaje 284 strony za okładkową 99 zł. Niewiele większy Ongrys 360 stron za 140 zł. Więc u wydawcy, który ma znacznie większe nakłady, drukuje hurtowo na tony, a licencje kupuje w pakietach 284 strony za 150 zł można jednak nazwać podwyżką.Ponownie - czy na Lain i kolekcjonerskie albumy Ongrysa są zniżki 30-40% tak jak na komiksy Egmontu? Nie.
To się mylisz. Trzydziestostronicowe opowiadanie Yves'a Duvala ma pewnie więcej tekstu niż taka Mroczna otchłań, a i grafiki są podpisywane. Tłumacz, redaktor i korekta mieli przy tym albumie sporo roboty. Grafik pewnie też.
Ponownie - czy na Lain i kolekcjonerskie albumy Ongrysa są zniżki 30-40% tak jak na komiksy Egmontu? Nie.
Jesteś oczywiście w błędzie. Spójrz na bonito. Vance ilustracje jest za 98 zł, dla tych co mają dodatkowe 5% jest za 93 zł. Najlepiej to pisać bzdury bez sprawdzenia. Każdy tom od Ongrysa miałem na bonito z blisko 35% rabatem.Tylko czy wiesz o tym jak obecnie wygląda sytuacja z Ongrysem na Bonito? Mają jakiś błąd, który polega na tym, że wszystkie komiksy na początku trafiają do kategorii "Ongrys" z wysokim rabatem, a potem po tygodniu lub dwóch są poprawnie przypisywane do kategorii "Ongrys Kolekcjonerskie" z mniejszym rabatem.
Fluktuacja cen jest w każdym sklepie internetowym, w gildii też po jakimś czasie nie kupisz komiksu Egmontu z 30% rabatem tylko 10%.Tylko czy ja mówię o konkretnych sklepach? Nie, bo to nie ma sensu, więc wspominam ogólnie o całym rynku. A obecnie sytuacja wygląda tak, że komiksy Egmontu z ostatnich lat w kilkunastu księgarniach są z rabatami 30-40%, a Ongrysa kolekcjonerskiego poniżej 15% nie znajdziesz. Możemy poczekać miesiąc czy dwa, ale nie sądzę, żeby cokolwiek się w tej kwestii zmieniło.
Dziwię się gdzie chciałeś kupić Jonathana parę miesięcy temu, gdy komiks ukazał się 1 lipca.Dziękuję za uwagę, coś musiało mi się podkręcić. Więc sytuacja jest jeszcze prostsza - komiks ukazał się miesiąc temu, a nigdzie już go nie znajdziesz z wyższym rabatem niż 15%. I wcale nie wynika to z braku dostępności, ponieważ w tych sklepach gdzie był jest. Sam go kupiłem zresztą na początku lipca z Bonito, ale nie zmienia to faktu, że aby dostać go w takiej cenie musiałem go zamówić w danym sklepie w danym oknu czasowym, co sprawia, że rabat jest nieporównywalny z tym dostępnym w przypadku tytułów Egmontu, ale też Timofa, KG czy zwykłych komiksów Egmontu.
Ilustracje Vance'a od dłuższego czasu mają rabat 30 %, a ukazały się w marcu. Więc tutaj też się mylisz, że rabat jest tylko na początku i wynika z pomyłki sklepu.I to jest właśnie ciekawa sprawa. Dlaczego akurat ten tytuł wśród wszystkich kolekcjonerskich pozycji Ongrysa jest dostępny dłużej z większym rabatem? Jednak nie zmienia to sytuacji, że co do zasady w dłuższym okresie czasu tego typu pozycje od Ongrysa nie są dostępne z wysokimi rabatami. Cały czas czekam na linki z podobnymi ofertami na inne kolekcjonerskie wydania Ongrysu z poprzednich lat
Napiszę to jeszcze raz, mam większość kolekcjonerskich wydań Ongrysa i żadnego z nich nie kupiłem z rabatem mniejszym niż 30% i też wiele z nich kupiłem sporo po premierze.Ja też, ale co podkreślałem wcześniej - mówimy tu o rabatach w poszczególnych sklepach w ściśle określonym oknie czasowym. Np. jakieś pół roku temu po dłuższym czatowaniu na tytuł, udało mi się kupić "Zygfryda" z 30% rabatem. Gdybym chciał go kupić nie czekając kilka miesięcy na promocję na Gildii, to nie dostałbym go z większym rabatem niż 15-20%, natomiast w przypadku praktycznie każdego komiksu Egmontu takiej sytuacji nie ma i z palcem w nosie można dostać jakikolwiek dostępny tytuł z ostatnich lat z rabatem 30-40%.
Napiszę to jeszcze raz, mam większość kolekcjonerskich wydań Ongrysa i żadnego z nich nie kupiłem z rabatem mniejszym niż 30% i też wiele z nich kupiłem sporo po premierze.Mam sporo komiksów Egmontu kupionych z 60% rabatem. Czyli Egmont znowu wypada taniej.
Tylko czy ja mówię o konkretnych sklepach? Nie, bo to nie ma sensu, więc wspominam ogólnie o całym rynku. A obecnie sytuacja wygląda tak, że komiksy Egmontu z ostatnich lat w kilkunastu księgarniach są z rabatami 30-40%, a Ongrysa kolekcjonerskiego poniżej 15% nie znajdziesz. Możemy poczekać miesiąc czy dwa, ale nie sądzę, żeby cokolwiek się w tej kwestii zmieniło.
I to jest właśnie ciekawa sprawa. Dlaczego akurat ten tytuł wśród wszystkich kolekcjonerskich pozycji Ongrysa jest dostępny dłużej z większym rabatem? Jednak nie zmienia to sytuacji, że co do zasady w dłuższym okresie czasu tego typu pozycje od Ongrysa nie są dostępne z wysokimi rabatami. Cały czas czekam na linki z podobnymi ofertami na inne kolekcjonerskie wydania Ongrysu z poprzednich lat Ja też, ale co podkreślałem wcześniej - mówimy tu o rabatach w poszczególnych sklepach w ściśle określonym oknie czasowym. Np. jakieś pół roku temu po dłuższym czatowaniu na tytuł, udało mi się kupić "Zygfryda" z 30% rabatem. Gdybym chciał go kupić nie czekając kilka miesięcy na promocję na Gildii, to nie dostałbym go z większym rabatem niż 15-20%, natomiast w przypadku praktycznie każdego komiksu Egmontu takiej sytuacji nie ma i z palcem w nosie można dostać jakikolwiek dostępny tytuł z ostatnich lat z rabatem 30-40%.
Mam sporo komiksów Egmontu kupionych z 60% rabatem. Czyli Egmont znowu wypada taniej.Nic niewnoszący komentarz do dyskusji, oczywiście możesz się chwalić, że sięgnąłeś po odpady ze sklepu internetowego, który wyprzedawał niedochodowe tytułu i obniżył je po x latach do 60%, aby pozbyć się i odzyskać część kosztów. Nie na tym jednak polega system ustalania ceny okładkowej komiksu i ewentualnego jego rabatowania.
Nic niewnoszący komentarz do dyskusji, oczywiście możesz się chwalić, że sięgnąłeś po odpady ze sklepu internetowego, który wyprzedawał niedochodowe tytułu i obniżył je po x latach do 60%, aby pozbyć się i odzyskać część kosztów. Nie na tym jednak polega system ustalania ceny okładkowej komiksu i ewentualnego jego rabatowania.Komentarz tyle samo wnosi do dyskusji co twój że kupiłeś Ongrysa z 30% rabatem. Który to rabat był dostępny w krótkim okresie czasu w jednym sklepie.
Ponownie - czy na Lain i kolekcjonerskie albumy Ongrysa są zniżki 30-40% tak jak na komiksy Egmontu? Nie.To nie jest argument za tym, że Egmont się stara, a Lain i Ongrys nie, a raczej za tym, że ceny Egmontu są zawyżone (na pewno z różnych powodów, ale fakt jest faktem).
To nie jest argument za tym, że Egmont się stara, a Lain i Ongrys nie, a raczej za tym, że ceny Egmontu są zawyżone (na pewno z różnych powodów, ale fakt jest faktem).Tylko tu nie o to chodziło. Po prostu cen okładkowych komiksów Egmontu nie można porównywać 1:1 z cenami okładkowymi Laina i kolekcjonerskich Ongrysów. Dla przykładu - "Jonathan" i "Młodość Blueberry'ego" mają praktycznie identyczną cenę okładkową i niewiele różniącą się liczbę stron, ale faktycznie w dłuższym okresie czasu to drugi z komiksów jest dostępny taniej. Czy ja mam z tym problem? Oczywiście, że nie, bo i tak ceny Ongrysa są super, ale nie wmawiajmy, że wydania Egmontu są drogie i że Egmont się nie stara. Choć nie twierdzę, że wydawnictwo nie ma wiele za uszami.
To co, na horyzoncie już majaczy Wielka Komiksowa Smuta v 2.0 ?
Skoro ceny szybują a płace stoją w miejscu (przynajmniej moja) to się na to zapowiada w perspektywie najpóźniej roku-półtora.
To co, na horyzoncie już majaczy Wielka Komiksowa Smuta v 2.0 ?
Skoro ceny szybują a płace stoją w miejscu (przynajmniej moja) to się na to zapowiada w perspektywie najpóźniej roku-półtora.
To co, na horyzoncie już majaczy Wielka Komiksowa Smuta v 2.0 ?Określenie „komiksowa smuta” dotyczy przede wszystkim rodzimego komiksu, bardzo proszę o niemieszane pojęć :o
Określenie „komiksowa smuta” dotyczy przede wszystkim rodzimego komiksu, bardzo proszę o niemieszane pojęć :o
Podaj linka do definicji tego wyrażenia i zakresu zjawisk których dotyczyło. Kryzys dotyczył ogólnie komiksowa i tyle.
A ileż to komiksów wydał Prószyński poza Tytusem? Wspomnieć warto raczej takich upadłych gigantów marketingu jak Motopol czy Siedmioróg. Poza tym ja mam na myśli kryzys zawierający się mniej więcej w pierwszej dekadzie XXI wieku (właśnie już po upadku powyższych i TM-Semica) kiedy komiksów ukazywało się niewiele a ich ceny okładkowe były porównywalne z obecnymi przy o wiele niższej medianie zarobków.Ale Ty całkowicie mylisz pojęcia.
Bo wtedy ludzie byli wyposzczeni na zachodni content, który był za PRLu blokowany. Zresztą w porównaniu z zachodnimi komiksami, popyt na polskie spadł, bo rynek wymuszał konkurencję. Upadły też państwowe oficyny i nie było gdzie wydawać, bo przecież przestało się mieć gwarancję sprzedaży.
Nie na zachodnie tylko na amerykańskie SH, nie sklejaj tych dwóch rzeczy. Czytelnicy chcieli amerykańskich hamburgerów i komiksów, nawet jeśli jedno i drugie było niskiej jakości i po zawyżonej cenie. :-\
Komiksy TM-Semic miały zawyżane ceny?M.in. Orbity, Prószyńskiego i Egmontu.
W porównaniu do czego? Komiksu Fantastyki?
Do tej pory na tym forum termin komiksowa smuta był mniej więcej definiowany tak jak pisał NuoLab i w takim kontekście był używany, a przychodzi inny kolega i mówi że to nie tak i jak teraz żyć ?Ja nie przychodzę, tylko cały czas tu jestem. Termin "komiksowej smuty" jest powszechnie używany i zdefiniowany w bardzo wielu opracowaniach naukowych i badawczych, nie wiem gdzie tutaj na forum był (jest?) używany w innym kontekście?
Cieżko okreslić co miało zawyżone ceny, gdy szalała hiperinflacja.
Po denominacji niektóre komiksy z 96 roku miały juz cenę ponad 50000 zł (nowych 5 zł) a np. taki GR 2099 miał cenę prawie 60 000 zł (6 nowych zł).
W 1996 roku dolar był po 2,7 pln (nowych)
Zeszyt X-men kosztował w USA 1,25 $
No no jak są opracowania naukowe i badawcze to fiu fiu pewnie nie jeden grancik się na to przytuliło. No ale ok niech będzie używana terminologia pokolenia głębokiego PRL jeśli tak jest "poprawnie".
No to jak chcemy porównać komiksowe publikacje po polsku i angielsku, to wychodzi niezła cena za Mega Marvele.
Zeszyt Avengers w USA w 1996 roku kosztował 1,50 $.
Czyli nic nie zawyżone. :)
ale ma to równie wiele sensu jak nazywanie "wielka komiksową smutą" upadek TM Semic. :o
ale to było pisane o okresie po upadku tm-semic i nie odnosiło się do upadku tm-semic jako takiego tylko dla pewnego okresu który to później nastąpił. A pokoleniem głębokiego PRL to jesteś ty.
No przykro mi @turucorp ale w powszechnej świadomości polskich komiksiarzy, wielka smuta to okresy od upadku TM Semic do ukazania się pierwszego Dobrego Komiksu, oraz czas od zamknięcia DK i Mandragory do startu WKKM.
To że ty czasy TM Semic nazywasz wielką smutą, to chyba należysz do mniejszości, bo 90's Kids ten okres sobie chwalą. Nikogo wtedy polskie komiksy nie obchodziły - liczyło się superhero, Bugs, Kaczor Donald i im podobne marki. Dziadki wcześniej przyklejone do państwowych wydawnictw poszły w zapomnienie.
Czyli "Wielka komiksowa smuta" to okres jednego roku (upadek TM Semic i start DK) połączony z kolejnymi siedmioma latami od upadku DK do startu WKKM? I nazywa się tak, bo w tych okresach było Wam smutno? A perony odjechały i to określenie stało się powszechne wśród "wtajemniczonych komiksiarzy" z sekretnych wątków na tym forum? Wprawdzie nigdzie indziej nie istnieje taka wersja/interpretacja tego określenia, ale wiadomo, że tylko tutaj mamy do czynienia z prawdziwymi specjalistami.Mam wrażenie, że po prostu użytkownikom Speca pomyliły się dwa zupełnie inne zagadnienia - "wielka komiksowa smuta" opisująca stan polskiego komiksu po upadku PRL-u z załamaniem polskiego rynku komiksowego, z którym mieliśmy do czynienia (i jego różnymi fazami) pomiędzy 2005 a 2011 rokiem.
Fun Media upadła gdzieś w okolicach 2000 roku a to i tak nie było już prawdziwe TM Semic, bo wydali raptem 1 tom Straczyńskiego i Ultimate Spider-Man 1-6 i parę specjali. A DK wystartował dopiero w 2004 roku. Czyli jakieś 3-4 lata między Złotą a Srebrną Erą Polskiego Komiksu minęło. Potem zamknęli DK i Mandragorę w 2008 i znowu było ponad 4 lata do startu WKKM i Brązowej Ery Polskiego Komiksu.
Mam wrażenie, że po prostu użytkownikom Speca pomyliły się dwa zupełnie inne zagadnienia - "wielka komiksowa smuta" opisująca stan polskiego komiksu po upadku PRL-u z załamaniem polskiego rynku komiksowego, z którym mieliśmy do czynienia (i jego różnymi fazami) pomiędzy 2005 a 2011 rokiem.Ja mam wrażenie, że sporej grupie użytkowników forum pomyliły się określenia "wielka komiksowa smuta" i "smutek, bo nie było Spidermana" :o
No przykro mi @turucorp ale w powszechnej świadomości polskich komiksiarzy, wielka smuta to okresy od upadku TM Semic do ukazania się pierwszego Dobrego Komiksu, oraz czas od zamknięcia DK i Mandragory do startu WKKM.
To że ty czasy TM Semic nazywasz wielką smutą, to chyba należysz do mniejszości, bo 90's Kids ten okres sobie chwalą. Nikogo wtedy polskie komiksy nie obchodziły - liczyło się superhero, Bugs, Kaczor Donald i im podobne marki. Dziadki wcześniej przyklejone do państwowych wydawnictw poszły w zapomnienie.To chyba tylko jakiś głupoli nie obchodziły. Zdecydowana większość roczników urodzonych w końcówce lat 70tych nie trawiła superhero. W kolejce do Rosińskiego w tym 2001 albo 2000 potężnej kolejce w Megastorze w rynku na trzy piętra byłem chyba jedyną osobą, która mówiła że bywa superhero które ma do zaoferowania jakiś przekaz i jakość artystyczną, bo Frank Miller etc.. Entuzjazm z powrotu zarówno europejskiego popu komiksowego jak i komiksu autorskiego - artystycznego typu twórczość Enki Billala był powszechny i dotyczył obu płci. Dobrze też widziana była twórczość autorska brytyjskich autorów dla amerykańskich brandów w rodzaju Vertigo. Więc bredzisz. A co do komiksu polskiego to jakoś pierwsze lata magazynu "Produkt" były sukcesem wydawniczym. Formuła się wyczerpała dopiero na przełomie 2003/ 2004.
Polskie komiksy w tym czasie?
#nikogo
Ja się z tobą nie będę kłócił, bo to przecież nie jest ustalone jak amerykańskie Ery komiksów. Ja tak nazywam te okresy i nie musisz się ze mną zgadzać. Chcesz nazywać czasy TM Semic smutą bo nie było polskich komiksów, których nikt wtedy nie chciał wydawać i czytać, to sobie nazywaj. Dla mnie to były piękne czasy mojego wchodzenia w świat komiksów.
TM-Semic miały zawyżane ceny? Cóż dzisiejszych czasach okładkowe 9500zł za Spider-Man #1 rzeczywiście może wydawać się zawyżoną kwotą :) Ale przyznaję że jako młody szczyl wspinałem się na Himalaje oszczędności żeby choć te 20-30 tysięcy miesięcznie odłożyć. Kurde jak to brzmi :P
I choć w ciągu 30 lat mogłem doznać ataku sklerozy to wydaje mi się że cena była porównywalna, a nawet ciut niższa od innych wydawnictw komiksowych z tamtego okresu.
Wolny rynek, konkurencja i kapitalizm to już zupełnie inne warunki. Nie mieszajmy dwóch obszarów walutowych. ;)
pierwszy raz słyszę określenie komiksowa smuta. kupowałem tm-semic od początku, mirmil w opałach w księgarni kosztował tyle samo co pierwszy zeszyt spidermana w kiosku - pamietam to.Coś Ci się ostro pochrzaniło, bo "Mirmił w opałach" kosztował 4 tysiące lub 3 tysiące 900 złotych w zależności od księgarni (na łóżkach polowych przy deptaku przyplażowym np. w Mielnie mogli mieć drożej, ale nie aż tyle), a pierwszy zeszyt SM 9,5 tysiąca. Droższymi komiksami była dopiero oferta Korony w jak na tamte czasy de luxie. A gdy po dodrukach jesienią kupowałem jako dzieciak 2 i 3 zeszyt Spider Mana oraz 1,2 i 3 zeszyt Punishera to zapłaciłem za te pięć zeszytów o ponad 10 tysi więcej niż kosztowało wtedy wznowienie Władcy pierścieni w takich granatowych okładkach od Cia Books takiego wydawnictwa (37 tysięcy złotych za komplet).
a komiksy wykończyła telewizja RTL.Program tutti i niemieckie komedie erotyczne na RTLu to czas TM Semic. Przypadek? Nie sądzę ;) (oczywiście nie mylić z polskojęzycznym RTL 7 z połowy 90sów, który był kanałem nostalgicznym dającym w ramówce a to Robin of Sherwood a to Miami Vice).
@Zamorano, nie bez znaczenia jest długoletnia walka i blokowanie amerykańskich wpływów komiksowych we Francji i Belgii
Te wszystkie europejskie bany na amerykańskie komiksy tylko świadczyły o tym, że było na nie zainteresowanie i te wszystkie frankofony były słabsze i w uczciwych warunkach nie mogłyby się z nimi równać.
Eeeee - na przełomie lat 70/80 to już była Brązowa Era Komiksu. Superhero powróciło triumfalnie w 1962 roku wraz z premierą FF (nowy Flash w DC od 1956) i już potem dominował popkulturę, póki sama forma komiksu nie straciła na popularności.
Te wszystkie europejskie bany na amerykańskie komiksy tylko świadczyły o tym, że było na nie zainteresowanie i te wszystkie frankofony były słabsze i w uczciwych warunkach nie mogłyby się z nimi równać.
Wracając do sytuacji na polskim rynku , można powiedzieć w skrócie że ceny rosną, rabaty maleją. Jest za to nadzieja dla rodzimego komiksu, ponieważ jak wspomniałem twórczość europejska nabiera zawsze koloru, rozpędu i siły w atmosferze realnego socjalizmu.
w podziemiach centralnego kupiłem spidera i mirmila z cena 9500 napisana na okładce. pamietam bi dziwiłem się ze kosztują tyle samo a spider jest mniejszy. może na wsi było taniej (żart).
w początkach ksk było ciekawie bo bilal lepiej schodził niż batman i wogole superhero nikt noe chciał czytać. dobitnie to pokazuje spektakularna porażka dobrego komiksu. popularność napędziły dopiero filmy marvela kilka lat później.
jakoś czytałem aqq, produkt, superboom - to było normalnie dostępne w empikach. chyba były tam polskie komiksy?czas na komiks, thorgale, asterix, pierwsze tintiny to było do kupienia normalnie w supermarketach. gdzie ta smuta ja się pytam?
jakoś czytałem aqq, produkt, superboom - to było normalnie dostępne w empikach. chyba były tam polskie komiksy?czas na komiks, thorgale, asterix, pierwsze tintiny to było do kupienia normalnie w supermarketach. gdzie ta smuta ja się pytam?
To były piękne i z dzisiejszego punktu widzenia trudne do wyobrażenia czasy, kiedy faktycznie często bardziej się opłacało wydać coś dobrego niż superhero.
Normalnie w markecie to mogłeś kupić dwa numery Thorgala, bo następne wyszły dopiero w 1999 roku :PZgadza się. "Słoneczny miecz" i "Niewidzialna forteca". Rok 1995. Choć dystrybucja trochę kulała. Ja choć moja wieś była miastem wojewódzkim wtedy zamawiałem wysyłkowo na dane podane w SuperBoomie. A TinTin "Krab o złotych szczypcach" był tylko w jednym punkcie.
A Batman był jedynym sh, którego w ogóle kupowano. Choć sprzedawał się gorzej niż Bilal czy "Sandman".
Powtórzę (kurde, ile jeszcze razy?), wielka smuta dotyczy rodzimych komiksów i możliwości ich publikacji w albumach ::)
Mam tę pewność stąd, że w TV leciał tego dnia mecz otwarcia MS Italia 90' :).Też oglądałem :)
Chyba jedynym który wydawano.
A w ogóle czy ktoś pokusił się o opracowanie jakiejś szerszej periodyzacji dziejów rynku komiksowego w Polsce?Daniel Gizicki próbuje/próbował coś takiego zrobić
i coś Marka Millara o S.H.I.E.L.D.
Chyba jedynym który wydawano.
Coś Ci się ostro pochrzaniło, bo "Mirmił w opałach" kosztował 4 tysiące lub 3 tysiące 900 złotych w zależności od księgarni (na łóżkach polowych przy deptaku przyplażowym np. w Mielnie mogli mieć drożej, ale nie aż tyle), a pierwszy zeszyt SM 9,5 tysiąca. Droższymi komiksami była dopiero oferta Korony w jak na tamte czasy de luxie.
w podziemiach centralnego kupiłem spidera i mirmila z cena 9500 napisana na okładce. pamietam bi dziwiłem się ze kosztują tyle samo a spider jest mniejszy. może na wsi było taniej (żart).
Fajne czasy omawiacie. Normalnie człowiek był i uczestniczył. Ciekawe fakty i kontekst. Mirmił był tańszy, to na pewno, nie sprawdzę teraz ceny, a chyba mam ją tam ołówkiem.
Był też w KSK Green Arrow napisany przez Kevina Smitha. Był też Green Lantern "Testament i ostatnia wola Hala Jordana", oraz Wolverine Franka Millera i coś Marka Millara o S.H.I.E.L.D.
w czasach samica miałem świadomość ze jest truscinski, gawronkiewicz, jeż jerzy był na topie - nie wiem o co cho z tą smutą.
jeż jerzy był w ślizgu, truściński w superboom a komiksy gawronkiewicza w wyborczej?
dla sportu wrzuciłem w google komiksową smutę - rozumiem że to ten termin ukuty przez szyłaka? nie podzielam tego poglądu, szczególnie że publikowanie przez albumów przez polskich autorów to średni wyznacznik - przez ostatnie 30 lat wsponiani przeze mnie trust i gawron nie opublikowali ich za dużo.
do mnie bardziej przemawiają dane ilościowe publikacji - jeżeli patrzymy tylko na albumy to można powiedzieć że polski komiks prawie nie istnieje przez kolejne lata po "smucie".
zapamietalem sobie wywiad z przemkiem wróblem z mandry w arenie komiks - on fajnie definiował koniunkture na rynku w tamtym okresie i obsmiewał "boomy" i "przegrzania".
szyłak chyba jakoś wycofał się z aktywnego uczestniczenia w fandomie komiksowym czy to moje subiektywne wrażenie? ciekawe jakby nazwał ostatnie 10 lat. komiksowa radocha?
edit: szybki przykład z rynku prasy np gail kowalskiego się ukazywał w śk a breakoff adlera w resecie. w albumach wyszły dopiero w latach 2000 - to też smuta?
Dzisiaj komiksu w prasie praktycznie nie ma, więc na siłę można dorobić teorię, że lata 90-te to złota era polskiego komiksu prasowego :D
Zjawisko być może głębsze niż etniczność / narodowość komiksu ;) Fun Fact. Paski Jima Davisa o Garfieldzie były popularne w kilku tytułach prasowych w 90sach. Równocześnie zeszytowy Garfield swego czasu był najgorzej sprzedającym się tytułem Tm Semic ;)
To było Ultimates."Strażnicy" czy "Top10" to trochę "inna mańka", zwłaszcza wtedy niż franczyzowi superbohaterowie amerykańscy. Dekonstrukcja gatunku dla autorskiej wypowiedzi. Więc bym nie zaliczał. A co do reszty zgoda. Zawsze, żeby próbować z bardziej klasycznymi sh musiała być jakaś podkładka. Np. Daredevil to był Kevina Smitha, który był podówczas popularnym reżyserem filmowym. Za Morrisonem szła w Polsce z list dyskusyjnych o komiksie czy pierwszych zinów netowych swoista legenda w fandomie etc.
Było tego całkiem sporo: FF Morrisona, Czarna Wdowa, Spider-Man, Superman, Daredevil, Inhumans, Strażnicy, Top 10, 1602.
Zjawisko być może głębsze niż etniczność / narodowość komiksu ;) Fun Fact. Paski Jima Davisa o Garfieldzie były popularne w kilku tytułach prasowych w 90sach. Równocześnie zeszytowy Garfield swego czasu był najgorzej sprzedającym się tytułem Tm Semic ;)Z pewnością zjawisko jest głębsze. Prasa to była wtedy potęga, codziennie kupowało się gazetę. Miała ogromne nakłady (GW miała ponad milion nakładu w niektóre dni tygodnia), reklamodawcy ustawiali się do niej w kolejce z walizkami pieniędzy.
Turu
W swoim spisie wymieniasz "Bayki" Drzewieckiego, a ja kojarzę, że były jeszcze chyba "Czarno na Białym" (dwie części) oraz "Love Robot", to też chyba były oficjalne, albumowe wydania.
A skoro już wspominamy i rozważamy jak było i jak mogło być, to mnie trochę dręczą pytania:
Czy zwycięstwo komiksu amerykańskiego nad europejskim było nieuniknione?
A jeśli nawet to czy frankofony musiały zniknąć prawie całkowicie ? (W pewnym okresie ostał się tylko Asterix.)
Może ktoś znający "mechanizmy wydawnicze i rynkowe" ma jakąś teorię.
Czy zwycięstwo komiksu amerykańskiego nad europejskim było nieuniknione?
A jeśli nawet to czy frankofony musiały zniknąć prawie całkowicie ? (W pewnym okresie ostał się tylko Asterix.)
No przykro mi @turucorp ale w powszechnej świadomości polskich komiksiarzy, wielka smuta to okresy od upadku TM Semic do ukazania się pierwszego Dobrego Komiksu, oraz czas od zamknięcia DK i Mandragory do startu WKKM.
To że ty czasy TM Semic nazywasz wielką smutą, to chyba należysz do mniejszości, bo 90's Kids ten okres sobie chwalą. Nikogo wtedy polskie komiksy nie obchodziły - liczyło się superhero, Bugs, Kaczor Donald i im podobne marki. Dziadki wcześniej przyklejone do państwowych wydawnictw poszły w zapomnienie.
Z mojego punktu widzenia komiks amerykański (a dokładnie SH) przez dekadę zdominował rynek, bo cześć czytelników była go spragniona jak kania dżdżu, nieważne jaki, nieważne za ile, ważne że amerykańskie SH, to samo działo się z literaturą, filmami, a nawet kulinariami.Dziś również nie wszystkie wybory wydawców są trafione, mimo to rynek funkcjonuje. W latach 90-ych mieliśmy szybkie przestawienie się z jednego systemu gospodarczego na drugi. Rzeczy, które dziś są oczywiste z trudem trafiały do wydawców całe życie funkcjonujących w innym systemie. Tak jak pisze Mruk, nakłady spadły, bo musiały spaść. Bo na rynek wpadło wiele nowości nie tylko komiksowych. Bo nie było państwowego wsparcia. A wydawcy żyli dalej w świecie, w którym przy sprzedaży na poziomie 5 tys. trzeba zamykać interes "bo się nie sprzedaje".
Czy komiks europejski (ze szczególnym wskazaniem na frankofony) miał szansę?
Jasne, ale zabrakło zdeterminowanych decydentów, podejmujących sensowne decyzje wydawnicze.
Przecież była olbrzymia grupa czytelników, którzy kupowali albumy od Prószyńskiego, wystarczyło kontynuować publikację komiksów Andreasa, Gillona, wydać Bilala, Moebiusa, Cazę itp. a nie wykładać się na jakimś "Kryształowym mieczu" czy innej "Kapryśnej księżniczce".
Błędne decyzje u Prószyńskiego, zachowawcza postawa Egmontu, upadek KAWu i Orbity zniechęciły starszych czytelników, a młodsi dostali "hamburgery" bo nie mieli większego wyboru.
elaboraty tu piszecie a w USA tez spada sprzedaz komiksow, choc mangi wzrasta...
Dziś również nie wszystkie wybory wydawców są trafione, mimo to rynek funkcjonuje. W latach 90-ych mieliśmy szybkie przestawienie się z jednego systemu gospodarczego na drugi. Rzeczy, które dziś są oczywiste z trudem trafiały do wydawców całe życie funkcjonujących w innym systemie. Tak jak pisze Mruk, nakłady spadły, bo musiały spaść. Bo na rynek wpadło wiele nowości nie tylko komiksowych. Bo nie było państwowego wsparcia. A wydawcy żyli dalej w świecie, w którym przy sprzedaży na poziomie 5 tys. trzeba zamykać interes "bo się nie sprzedaje".Tak, ale mówimy tu o zjawisku nie dotyczącym tylko komiksu, ale całego rynku książki. Nagle, w ciągu 2-3 lat, nakłady spadły o 80-90%. A dlaczego odbiło się to wyraźniej na rynku komiksowym? Ponieważ był wyraźnie mniejszy, a także ze względu na kolor, wydawanie komiksu jest znacznie droższym wyzwaniem niż wydawanie książek, więc wydawcy nie chcieli aż tak ryzykować.
Dziś również nie wszystkie wybory wydawców są trafione, mimo to rynek funkcjonuje.
Paradoksalnie ta sytuacja sprawia, że ksiażki wydaja się nagle tanie - chociaż nie są >:(Są tanie jak barszcz, tańsze niż 20, a może nawet 25 lat temu. Wziąłem właśnie do ręki dwie książki:
Są tanie jak barszcz, tańsze niż 20, a może nawet 25 lat temu. Wziąłem właśnie do ręki dwie książki:
Książka książce nierówna.Obie, które wrzuciłem to masówki - od Amber i Maga.
Czym innym jest masówka od dużych wydawców a czym innym bardziej niszowe pozycje (nieważne czy od dużego czy małego wydawnictwa).
Jak patrzę na to co mam zamiar nabyć w następnym rzucie zakupowym to "Grzegorz VII" (PIW) kosztuje okładkowo 69 zł a za drugi tom "Historia armii pruskiej do 1740 r." (Napoleon V) należałoby zapłacić okładkowe 89,99 zł.Po 1. W przypadku wydawnictwa Napoleon V wchodzisz już na grunt wydawcy niszowego. No może półniszowego. Ceny wydawnictw niszowych to ich kalkulacje często są dla mnie zagadką. Na pewno wiele zależy od ceny, jaką taki "maluch" dostanie w drukarni (a są bardzo różne), komu zechce zapłacić (głupia grafika okładkowa w przypadki nakładu 100-300 sztuk może podwoić cenę książki; zatrudni redaktora, korektora, składacza i cena idzie konkretnie w górę - jeśli umie to zrobić sam, to ostateczna cena będzie znacznie niższa).
https://zing.com.pl/Aktualnosci/zmiany-cen/ (https://zing.com.pl/Aktualnosci/zmiany-cen/)Luz - pewna firma zagraniczna właśnie informuje swoich kontrahentów, że wprowadza 25% podwyżki na swoje produkty.
Nowy projekt ustawy o jednolitej cenie książki - okres stałej ceny skrócony do 6 miesięcy, ale ma obejmować też ebooki i audiobooki:
https://swiatczytnikow.pl/nowa-propozycja-pik-ustawa-o-jednolitej-cenie-ksiazki-obejmie-takze-e-booki-i-audiobooki/ (https://swiatczytnikow.pl/nowa-propozycja-pik-ustawa-o-jednolitej-cenie-ksiazki-obejmie-takze-e-booki-i-audiobooki/)
W Izraleu było coś takiego przez parę lat, ale się wycofali bo sprzedaż książek spadła, no ale u nas na pewno będzie inaczej :)
Musimy wybrac swojego przedstawiciela i wyslac go do sejmu aby lobbował projekt KOMIKS+ kto jest za?JA!!! (ale powiedź, jakie są założenia tego projektu? :P)
Projekt był forsowany tyle razy, że przestaję się tym przejmować. I to mnie martwi - przegłosują po cichu kiedy wszyscy będą mieć już ich głęboko w du***, a my się obudzimy z ręką w nocniku.Nie mogą przegłosować po cichu, gdyż to nie jest projekt rządowy a obywatelski. A które z dziesiątek projektów obywatelskich dostaje się na wokandę łatwo sprawdzić, gdyż jest publikowana codziennie rozpiska czytań i głosowań sejmowych. Ów projekt od lat jest jak wyznawca Jehowy w Sejmie - nie przekroczył nigdy progu. A to oznacza, że posłowie nawet nie mają pojęcia o jego istnieniu, tak jak o większości projektów samorządowych. Ergo: projekt nigdy nie był specjalnie forsowany, gdyż gdyby był, to przynajmniej odbyłoby się w sejmie choć z jedno czytanie. A że projekty obywatelskie można składać co roku, to Sonia Draga co roku będzie składała kolejną modyfikację swojego projektu. Szum wokół tego szkodliwego projektu robić trzeba, ale w tym przypadku nie ma co go łączyć z poczynaniami rządu, gdyż ten praktycznie o nim nie wie.
No to zobaczymy jak zapowiadane 40% podwyzki pradu nie beda mialy wplywu na druk/ceny o ktorych mowa w tym temacie.Hej, nie siej proszę fermentu. Nie ma żadnej zapowiedzi 40% podwyżki cen energii elektrycznej. Bzdet wyciągnięty z kontekstu. Za wszelkie podwyżki „prądu” można najwyżej podziękować EU i jej obłędowi w postaci zielonego ładu, cen uprawnień do emisji itp. Jak by co mogę wyjaśnić na priv (trochę tym zajmuję się zawodowo).
Hej, nie siej proszę fermentu. Nie ma żadnej zapowiedzi 40% podwyżki cen energii elektrycznej. Bzdet wyciągnięty z kontekstu. Za wszelkie podwyżki „prądu” można najwyżej podziękować EU i jej obłędowi w postaci zielonego ładu, cen uprawnień do emisji itp. Jak by co mogę wyjaśnić na priv (trochę tym zajmuję się zawodowo).
Hej, nie siej proszę fermentu. Nie ma żadnej zapowiedzi 40% podwyżki cen energii elektrycznej. Bzdet wyciągnięty z kontekstu. Za wszelkie podwyżki „prądu” można najwyżej podziękować EU i jej obłędowi w postaci zielonego ładu, cen uprawnień do emisji itp. Jak by co mogę wyjaśnić na priv (trochę tym zajmuję się zawodowo).Kolega pewnie użył skrótu myślowego. Zakładam, że miał na myśli wniosek Enei złożony do URE o podwyższenie ceny energii o 40%. Pewnie podwyższą ostatecznie o mniej.
Nie mogą przegłosować po cichu, gdyż to nie jest projekt rządowy a obywatelski. A które z dziesiątek projektów obywatelskich dostaje się na wokandę łatwo sprawdzić, gdyż jest publikowana codziennie rozpiska czytań i głosowań sejmowych. Ów projekt od lat jest jak wyznawca Jehowy w Sejmie - nie przekroczył nigdy progu. A to oznacza, że posłowie nawet nie mają pojęcia o jego istnieniu, tak jak o większości projektów samorządowych. Ergo: projekt nigdy nie był specjalnie forsowany, gdyż gdyby był, to przynajmniej odbyłoby się w sejmie choć z jedno czytanie. A że projekty obywatelskie można składać co roku, to Sonia Draga co roku będzie składała kolejną modyfikację swojego projektu. Szum wokół tego szkodliwego projektu robić trzeba, ale w tym przypadku nie ma co go łączyć z poczynaniami rządu, gdyż ten praktycznie o nim nie wie.
Niestety - po tym jak przepchnięto i zakaz aborcji i podwyżki 40-60% dla samych siebie i stan wyjątkowy, to przepchnięcie tej szkodliwej ustawy o jednolitej cenie książki też jest możliwe.Przestałem śledzić to co się dzieje w polityce, ale zaciekawiłeś mnie. Z tego co widze projekt dwa dni temu złożyła fundacja pro. Dlaczego piszesz, że przepchnięto zakaz aborcji? Sejm już to uchwalił, czy to Twoja radosna twórczość?
Niestety - po tym jak przepchnięto i zakaz aborcjiZaostrzono. Aborcja w Polsce jest cały czas możliwa.
Zasadniczo to książki są problematyczne, jeszcze ludzie za dużo się dowiedzą, głupszym narodem łatwiej się steruje. Ja to zachodzę w głowę dlaczego nie ma np. takie przedmiotu jak ekonomia od podstawówki, czy nawet przedszkola.
To dobrze, bo w szkole uczono mnie o bogu Ra i Ramzesie, a II Wojny Światowej czyli rzeczy milion razy ważniejszej z naszej perspektywy uczyli mnie Wołoszański w telewizji + babcia, dziadek i sąsiad.
Z Twittera Kultury Gniewu:I z facebooka Hanami:
Żeby nie być gołosłownym - drukarnia, w której dodrukowywaliśmy MONSTERa tom 1, zaproponowała nam teraz (czyli po około roku) cenę o około 80% wyższą! Takich kosztów nie jesteśmy w żaden sposób przyjąć na siebie. Próbowaliśmy różnych rozwiązań i rozmów z różnymi drukarniami, ostatecznie udało się ten tytuł zamówić zaledwie o 40% drożej... Co jest ogromną podwyżką. Niestety, jesteśmy zmuszeni w związku z tym, podnieść cenę na te dodruki i w przyszłości również na kolejne tytuły. Podwyżka ta jest nieznaczna z 65 zł na 69,99 zł, co przekłada się dla Was na koszt 3-4 zł, jeśli kupicie w sklepie komiksowym. W przyszłości spodziewajcie się takiej (lub nawet wyższej) ceny naszych komiksów
Jak zapewne zauważyliście - przewija się kwestia papieru. No i tu jest właśnie problem. Papieru nie ma. Papiernie nie nadążają z produkcją. Brakuje wciąż dostaw z Chin, co jest wielkim problemem zwłaszcza, jeśli chodzi o karton na okładki. Do tego ceny szaleją.
Ogólnie - tanio już było. Nie chcemy tego, ale nie jesteśmy w stanie obiecać, że dodruki będą w cenach takich, jak pierwsze wydania, a i cena pierwszych wydań może skoczyć dość znacznie.
Zawsze podejrzewałem że w Unii jest socjalizm, ale aż takich jaj się nie spodziewałem że zabraknie papieru. :oJa się nie dziwię, że papieru brak. Przecież wszyscy powinni pamiętać, że w zeszłym roku na wiosnę cały kraj wykupywał tonami papier - tak, ten ważny papier. W związku z tym pewnie wszyscy producenci (w tym Chiny) przerzucili się na produkcję łatwiejszego produktu niż jakies komiksy, i na który na pewno będzie większy i szybszy zbyt
Zawsze podejrzewałem że w Unii jest socjalizm, ale aż takich jaj się nie spodziewałem że zabraknie papieru. :oDziwne nie, gdyż papier rośnie na półkach sklepowych
aż takich jaj się nie spodziewałem że zabraknie papieru. :o
PiS banknoty drukuje na okrągło i wprowadza na rynek.. A myślisz że skąd ta inflacja, ciągle podwyżki cen i spadek wartości złotówki..?Podwyżki cen prądu zawdzięczamy Unii Europejskiej, gazu Rosji a benzyny OPECowi. Jeśli nawet w USA benzyna drożeje to jednak nie jest to kwestia dodruku złotówek przez NBP, a ceny surowców mają wpływ na wszystkie produkty i usługi. Oczywiście dodruk też nakręca inflację, ale dodrukowuje cały świat.
Podwyżki cen prądu zawdzięczamy Unii Europejskiej, gazu Rosji a benzyny OPECowi.
Heh, widzę propaganda TVP dobrze działa :)
Dobra Polska, super rząd i źli wszyscy wokół.
Podwyżki cen prądu zawdzięczamy Unii Europejskiej, gazu Rosji a benzyny OPECowi. Jeśli nawet w USA benzyna drożeje to jednak nie jest to kwestia dodruku złotówek przez NBP, a ceny surowców mają wpływ na wszystkie produkty i usługi. Oczywiście dodruk też nakręca inflację, ale dodrukowuje cały świat.
Same opłaty dodatkowe, takie jak podatek VAT, akcyza, opłata paliwowa i marża stacji paliw stanowią ponad 50% całkowitej ceny 1 l benzyny.
Heh, widzę propaganda TVP dobrze działa :)Nie oglądam telewizji. Poczytaj sobie o opłatach za emisję CO2 jak wzrosły i zobaczysz skąd podwyżki prądu. O polityce Rosji, która podwyższyła ceny gazu w całej Europie (tam gdzie kupują od gazpromu) też znajdziesz info. Kraje OPEC nie zwiększyły wydobycia Roby chociaż zapotrzebowanie nie nią wzrosło, bo wyższa cena jest im na rękę.
Dobra Polska, super rząd i źli wszyscy wokół.
Tylko, że baryłka ropy w 2012 kosztowała max $125 a teraz kosztuje $85.
I dlatego liderzy z wątku "Kupki wstydu" są na uprzywilejowanej pozycji. ;D
[...]He, he - akurat o Biblii to sobie chodziłem na wykłady prof. Świderkówny (choć historii nie studiowałem).
Było czytać Biblię ze zrozumieniem i robić zapasy w latach tłustych żeby było co konsumować w latach chudych. ;) Ten sen o krowach to najprostsze pod Słońcem przedstawienie problemów tzw. cyklu koniunkturalnego. 8)
Ale pomijając wszystko inne dolar jest drogi. Tymczasem średnia cena dolara za 2012 to nieco poniżej 3,3 PLN. Przyszło załamanie pandemiczne a jak trwoga to do "zielonego". I waluty rynków tzw. wschodzących tracą, bo apetyty na ryzyko mniejsze. My możemy być formalnie zaklasyfikowani jako gospodarka rozwinięta, ale inwestorzy swoje wiedzą i przy jakichkolwiek zawirowaniach pozbywają się złotówki jak leci.125*3,3 = 412,50
Kolejny głos wieszczący podwyżki w przyszłym roku, co prawda dotyczy książek a nie komiksów ale trend jest jednoznaczny.Bardzo ciekawy i nieodbiegający od prawdy głos.
http://www.sedenko.pl/2021/10/21/ceny-ksiazek/ (http://www.sedenko.pl/2021/10/21/ceny-ksiazek/)
A czy coś ma nie podrożeć ?
Ja zejdę to mnie to średnio będzie interesowało.
Koszty transportu wraz z droższym dolarem też inne. Słabszy złoty jest w porządku dla eksporterów. I tyle. Reszta płaci.Wracając do tematu nie na temat :) To takie coś się pojawiło:
Super info, dzieki temu moze beda mogli wykupic cale niezalezne media i w koncu zapanuje jedyny sluszny przekaz. Wodzu niech beda dzieki!Jeszcze muszą na nowo całkowicie zlikwidować handel w niedzielę i święta, bo im obroty spadają. No i oczywiście utrzymanie monopolu na paliwko. ;)
Zysk Orlenu za jeden kwartał wyższy niż za 8 lat rządów PO-PSL.
Tylko te wysokie przychoody zawdzieczaja takze dzieki duzej inflacji.
Tutaj masz ladnie wytlumaczone czemu takie ceny drewna.
Nie podpowiadajcie zbyt mocno bo zaraz Orlen weźmie się za kolekcje i wydawanie komiksów ;)
Tutaj masz ladnie wytlumaczone czemu takie ceny drewna.Wywóz z Polski drewna drogiego, do produkcji np. mebli, jest bez związku z cenami papieru produkowanego z drewna niskiej jakości. Od dawna znaczna część papieru w Polsce to import z Chin, a teraz jest takie zapotrzebowania na papier, że Chińczycy się nie wyrabiają - stąd przerwy w dostawach i wyższa cena (na cenę wpływ ma też osłabienie złotego).
roznie, ale minimum 1/3To oczywiście wynikiem względnie niedużych nakładów (większy nakład = mniejszy koszt jednostkowy), jeśli jednak drukarnia wyceni dwukrotnie drożej druk jakiejś pozycji, to cena komiksu "nagle" z samego tego faktu skacze dla nas o 30%. To nie jest dobry przykład względem mojej wcześniej opisanej obawy, bo SL to nakłady poniżej 1000 egzemplarzy, gdzie taki Egmont z najbardziej limitowanymi pozycjami poniżej tej liczby nie schodzi, dochodzą jednak czynniki jak logistyka (transport nakładu chociażby) czy magazynowanie, które również mają wpływ na cenę komiksu, a ceny tych usług przecież także rosną...
Możliwe, że "segmentem wejścia" staną się digitale, to nawet dobrze. Ważne, że przyciągną nowe osoby do tego hobby, które z czasem przerzucą się być może na papier. Żeby cyfra całkowicie zatriumfowała jest potrzebne coś więcej niż infrastruktura z bankami pozycji i zgody licencyjne. Konieczny jest sprzęt do wygodnego czytania! Dopóki nie wymyślą kolorowego e-inku i nie stanie się on na tyle powszechny, że ceny urządzeń weń wyposażonych będą przystępne dla przeciętnego Janusza; możemy spać spokojnie. Zresztą nawet dłużej - lepiej narysowane pozycje będą wołać o większy format niż może zapewnić czytnik.Ubiegłeś mnie ;)
W przypadku takiego małego wydawnictwa jak Studio Lain same koszty druku względem ceny okładkowej danej pozycji to roznie, ale minimum 1/3
Komiksy nie są tworzone pod czytnik tylko pod wersję papierową.Z tym można polemizować, zależy kto tworzy i jak zamierza "wydać" (tj. czy wydać w papierze, czy opublikować online), papier to forma docelowa, ale nawet najwięksi wydawcy maja projekty stricte online (np. pamiętam DC Injustice powstawało jako komiks online, dopiero popularność historii/gry spowodowała przygotowanie tego do wydania w papierze).
(...)komiks cyfrowy wygląda DUŻO lepiej niż papierowy - ostrość i jakość kolorów nie ma żadnego porównania.Fakt że nigdy nie porównywałem (bo na logikę - nie widziałem sensu), ale... komiks cyfrowy może obiektywnie lepiej wyglądać w przypadku jeśli wydawnictwo papierowe dostało nieodpowiednie materiały albo coś "skopało", ostatecznie jeśli po prostu nie za bardzo umie wydawać komiksy itd.. W innym przypadku w usłudze cyfrowej komiks musiałby być w wysokiej rozdzielczości, możliwie najmniej skompresowany itp., nie jest to niewykonalne, ale platformy cyfrowe nie udostępniają użytkownikowi końcowemu komiksu w takiej jakości jaką dostaje drukarnia przygotowując wydanie papierowe, w komiksach typowych tusz+plama koloru może to być mniej widoczne, ale już w komiksach malowanych różnica może być ogromna (ponownie - nie porównywałem, nie wyobrażam sobie jednak aby każda strona "ważyła" kilka-kilkanaście megabajtów w serwisach online).
subiektywnie - ekran tabletu jest podświetlony równomiernie, nie powinno być odblasków światła jak na kredowym papierze, kartki się nie wyginają, temperatura (światła) np. żarówki nie wpływa na odcienie kolorów,
(...) komiksy staną się już naprawdę drogą rozrywką. Z drugiej strony, wielu klientów zdaje sobie sprawę, że nie warto kupować „wszystkiego”, tylko to, co jest naprawdę warte uwagi. Jak w przypadku każdego innego dobra kultury.
Co do cen – będzie to bardzo ważna kwestia. Już dziś widzimy, że wiele tytułów które chcielibyśmy wydać odpuścimy, bo ich ceny okładkowe wychodzą absurdalnie.
No to dla ciebie byłby najlepszy Star Wars Komiks. Niestety wszystkie Kolekcje komiksowe jakie u nas wychodziły, były na twardo. Miękko są LL i Thorgale. Szkoda, że Egmont już nie rzuca miękkich Asterixów do kiosków. Są jeszcze Tytusy, ale to już nie dla każdego.
No patrząc na rzucone tu hasło "zeszytów za max 15 zł", to osobiście gdybym miał przy dobrych wiatrach czekać rok na wydanie 12 zeszytów, dać za nie w sumie 180 zł, to jednak wolałbym wziąć tego okropnego trejda w HC za 70 i dostać takich kilka w roku.
To Wy jako nabywcy, swoimi decyzjami zakupowymi wpływacie na strukturę rynku, i Wy decydujecie jak on wyglądatylko że czasami nie mamy wyjścia bo wydawca zamiast zrobić jeden porządny integral to robi kolejną edycję zeszytową - żeby daleko nie szukać - "W poszukiwaniu ptaka czasu". Gdzie jest kolejny integral Żbika, albo Kajtek i Koko w kosmosie w kolorze, albo nawet Thorgal? Wytarczy zobaczyć ile kazano nam czekać na integrale Christy
tylko że czasami nie mamy wyjścia bo wydawca zamiast zrobić jeden porządny integral to robi kolejną edycję zeszytową - żeby daleko nie szukać - "W poszukiwaniu ptaka czasu". Gdzie jest kolejny integral Żbika, albo Kajtek i Koko w kosmosie w kolorze, albo nawet Thorgal? Wytarczy zobaczyć ile kazano nam czekać na integrale Christy
jeżeli to My mamy kreować rynek to chcemy integrali, czy taki Egmont nas posłucha? wątpię ;)
Cały wic polega na tym, że na nic nie musiałbyś czekać, dostajesz trejdy tam gdzie to możliwe (czyli np. z zebranych, już wydanych na zachodzie komiksów) i jako uzupełnienie oferty, tanie rodzime zeszytówki.A no to zależy, jakie zeszytówki mamy na myśli. Temat padł w kontekście Daredevila, więc założyłem rozwiązanie, które stosowała np. Mandragora - gotowe serie/miniserie puszczane w odcinkach, chociaż można by je już wydać zbiorczo.
Więc nie ma możliwości zrobienia swojego integralaPacz pan, a jednak okazało się, że Kajka i Kokosza, tudzież Thorgala i Ptaka czasu (ale to inny wydawca) jednak można wydać w integralach. Więc nie to, że Egmont nie może - Egmont nie chce.
Pacz pan, a jednak okazało się, że Kajka i Kokosza, tudzież Thorgala i Ptaka czasu (ale to inny wydawca) jednak można wydać w integralach. Więc nie to, że Egmont nie może - Egmont nie chce.W przypadku Thorgala i Ptaka czasu w grę wchodziło zakupienie licencji na określony format wydania, a ten, jak przyjrzysz się układom personalnym, był już zablokowany. Inna sprawa, czy Egmont był w ogóle zainteresowany wydawaniem „ekskluzywnych” intergrali.
No dobrze.
Thorgala i Ptaka czasu się nie dało, bo Libertago.
A Szninkla się dało. W czym tkwi różnica?
czy ostatnio Egmont (z myszką Miki).Łatwo się krytykuje, a trudno prezentuje się racjonalne propozycje, więc pytam się:
Nikt nie bierze pod uwage tego ze gdy wydawcy przestana nabywac licencji to moze ich właściciele obniża ich ceny - bo lepiej sprzedac taniej niz wcale.Nie w tym przypadku - komiksy nie mają daty ważności i się nie przeterminowują. Wydawcy zarabiają przede wszystkich na premierowych komiksach i mogą sobie pozwolić na przetrzymanie kontrahenta, którego być albo nie być jest uzależnione od nabywanych licencji.
KiK eksploatują na wiele sposobów, widocznie doszli do wniosku, że teraz już takie wydania nie zakłócą sprzedaży zeszytów.Tutaj dochodzi jeszcze inna kwestia, o której czasem się zapomina. Integrale KiKa mają być na podstawie pierwowzoru prasowego, a nie tego, który obecnie posiadamy w wydaniach albumowych (przynajmniej tak kojarzę, że jest z pierwszym integralem i pewnie drugim). I jak nie zamierzałem dublować na półkach KiKa, to tą informacją spowodowali, że zmieniłem zdanie.
Bartłomiej Rabij z Mandioki o najbliższej przyszłości rynku komiksu w Polsce:
Szymon Holcman jeszcze groźniej:
Kontrowersyjne ceny nowości Screamu wydają się zwiastunami nowych czasów. A podobno drogo już było...
I tylko tyle zarejestrowałeś „na miękko i po taniości”? ::)
Inna sprawa, że z tego co tu czytam, to żaden wydawca nie pójdzie w zeszyty, bo byście go z torbami puścili, czekając na trejdy w HC za pare stówek :/
No a oprócz tego jest też Skarga która jakoś została wydana w integral, a wcześniej była tylko w częściach (chyba, że się mylę).Mylisz sie
W tym, konkretnym przypadku, nie ma czegoś takiego jak "na pewno", bo oba wydawnictwa są znane z paranoicznego podejścia do ujawniania czegokolwiek.
@tturucorp
To jak to jest z tymi licencjami? Może czy na pewno?
Faktycznie wiesz coś o tych licencjach czy sobie teoretyzujesz i strugasz mądrego?
A co do Szninkla to zdane sobie sprawę, że nie jest to jednak do jeden sytuacja jak z Ptakiem czy Thorgalem, ale taki ładnego wydania na twardo, powiększonego i w kolorze jak to ostatnie Egmonr jeszcze nie miał. To jest zupełnie nową jakość w stosunku do wydań wcześniejszych. Nie mówiąc już, że dużo tańsza od wersji Libertago.
No a oprócz tego jest też Skarga która jakoś została wydana w integral, a wcześniej była tylko w częściach (chyba, że się mylę).
A w razie czego zawsze jest NSC I jak ktoś słusznie zauważył Tore, które bardzo rozsądnie wydaje komiksy, będące czystą rozrywką beż żadnych ambicji, w przeciwieństwem do Lain czy LiT, którzy komiksy o podobnym poziomie wrzucają w HC.
W tym, konkretnym przypadku, nie ma czegoś takiego jak "na pewno", bo oba wydawnictwa są znane z paranoicznego podejścia do ujawniania czegokolwiek.
Od ilu lat siedzisz w temacie komiksów, że zachowujesz taką wspaniałą, dziecięcą naiwność?
Jak bardzo łopatologicznie trzeba ci wytłumaczyć układy personalne, które wchodzą w grę przy publikacjach komiksów związanych z Rosińskim?
Nie mogę się zgodzić chyba że chodzi Ci o pojedyncze albumy to faktycznie można i na miękko, jeśli sugerujesz żeby integrale wydawali na miękko to w takim przypadku jestem aboslutnie na nie (plus nie kojarzę żeby SL wydawało coś pojedynczo) byłoby podobnie jak Prosto z Piekła od Timofa, gdzie sposób wydania popisowo odstręczył sporą część potencjalnych klientów.
Nikt nie bierze pod uwage tego ze gdy wydawcy przestana nabywac licencji to moze ich właściciele obniża ich ceny - bo lepiej sprzedac taniej niz wcale.
Ale W poszukiwaniu ptaka czasu to chyba trochę inna historia, choć rozumiem, że chwilowo Libertago polozylk łapę na licencji.
[...] w przeciwieństwem do Lain czy LiT, którzy komiksy o podobnym poziomie wrzucają w HC.
Nie chodziło mi o integrale. Ale pojedyncze albumy też się u nas wydaje na twardo I nieraz w powiększonym formacie. A w większości przypadków nie przystaje to do jakości samych komiksów.Może niewiele, ale jednak Studio Lain wydało dwa tytuły (3 komiksy) w SC: Stickleback oraz Absalom.
Wątpię w jakieś drastyczne zmiany. Wydawnictwa w pierwszym rzędzie powinny ogarnąć sprawę rabatów, bo widełki są spore od 10 do czasem aż 40% w różnych miejscach, nie wiem, gdzie najlepiej idzie sprzedaż, bo poza gildią nie szukam promek. Pewnie można policzyć, ile wydawnictwo zarabią na takiej sytuacji jak jest teraz, a jakby było ze sztywnym, czy bez tego sztucznego rabatu.
Egmont wydaje w takiej formie, w jakiej oferuje mu licencjodawca, bez opcji na swoje widzimisie czy oczekiwania nabywców. Więc nie ma możliwości zrobienia swojego integrala (szczególnie jeśli w tej kwestii zablokuje go inne wydawnictwo).
Gadasz bzdury. Nawet mali wydawcy mogą zmodyfikować formę wydania - wydać integral tam, gdzie na zachodzie były tylko albumy, zmienić format itp. Muszą tylko przedstawić rozsądny pomysł wydawcy oryginalnemu i uzyskać jego zgodę. Oczywiście, czasem wydawca odpowiada, że "nie bo nie" ale to są wyjątki.
Gigant taki jak Egmont nie miałby najmniejszego problemu ze zrobieniem swojego integrala. Jeśli nie robi, to sądzę, że w 90% przypadków dlatego, że nie chce, a nie że nie może.
Każde odejście od podstawowej licencji wywołuje tam panikę i wielodniowy ból głowy, więc oczekiwanie, że wykażą się inicjatywą i będą negocjować rozszerzenie licencji na samodzielne przygotowanie i publikację integrali to przejaw sporej naiwności.Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Jaką filozofią i jakiego nakładu pracy wymaga wg ciebie wzięcie czterech oryginalnych albumów, wsadzenie ich w jedną okładkę i wydrukowanie jako jeden tom, że piszesz tak, jakby to było jakieś wielkie wyzwanie logistyczne? I skąd przekonanie, że Egmont tego nie robi/nie może/nie umie, skoro od lat w co drugiej serii zmieniają ilość ilość tomów pod swoją edycję, łącząc właśnie kilka oryginalnych w jeden lub w drugą stronę.
Jedyne co może wydawca to zabronić promocji, wtedy wszędzie kosztuje 50 zł. Tylko czy o takie rozwiązanie warto walczyć?
Spróbowałeś chociaż przez sekundę zrozumieć czytany tekst, zanim zarzuciłeś mi pisanie bzdur? ::)
Egmont wydaje w takiej formie, w jakiej oferuje mu licencjodawca, bez opcji na swoje widzimisie czy oczekiwania nabywców.
Pewnie nie da się tej sytuacji odkręcić, bo jesteśmy przyzwyczajeni do rabatów.
Rozumiem teraz, że tobie chodziło o to, że tak robi bo tak chce. OK, to w takim razie się zgadzamy.Ufff... przepraszam, że czasami nieodpowiednio formułuję wypowiedzi albo "piszę na skróty", ale po prostu zakładam, że tutaj nie trzeba pewnych rzeczy tłumaczyć od podstaw. Mój błąd, mogłem rozwinąć :-[
Pewnie nie da się tej sytuacji odkręcić, bo jesteśmy przyzwyczajeni do rabatów. Ale niższa cena okładkowa ma pewną zaletę w sytuacji, gdy wydawca płaci licencjodawcy jakiś procent właśnie od ceny okładkowej. Gdyby była ona niższa, to polski wydawca płaciłby mniej licencjodawcy...Ale to wchodzi w grę jedynie w przypadku krajowych autorów (czyli kąsasz własną rękę).
Licencję zagraniczną wydawca kupuje, a nie płaci procent od ceny okładkowej ::)
No to nie wiem, ale coś musi być opłacalnego w tym, że wydawca daje niższą okładkowa z niższym rabatem, godząc się na gorszą dystrybucję (może coś z VAT-em, nie znam się na tym).Wszystko poplątałeś :o
Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Jaką filozofią i jakiego nakładu pracy wymaga wg ciebie wzięcie czterech oryginalnych albumów, wsadzenie ich w jedną okładkę i wydrukowanie jako jeden tom, że piszesz tak, jakby to było jakieś wielkie wyzwanie logistyczne? I skąd przekonanie, że Egmont tego nie robi/nie może/nie umie, skoro od lat w co drugiej serii zmieniają ilość ilość tomów pod swoją edycję, łącząc właśnie kilka oryginalnych w jeden lub w drugą stronę.
Licencję zagraniczną wydawca kupuje, a nie płaci procent od ceny okładkowej ::)
Wszystko poplątałeś :o
Wydawca NIE DAJE żadnych rabatów, to robią SPRZEDAWCY.
Rola wydawcy kończy się na wprowadzeniu komiksu do dystrybucji.
Sprzedawcy, w zależności od struktury danej sieci, księgarni, dyskontu itp. mogą na różne sposoby oferować rabaty od ceny OKŁADKOWEJ, ale nie od kwoty, którą uzyskuje wydawca.
Jak pokazał składak Muchy ze Spectacular Spider-Manem, to jednak jest filozofia. Te zeszyty trzeba by albo porządnie obrabiać, albo dostać matryce do druku. A nie każdy zeszyt jaki by ktoś chciał dodać do swojego zbiorczego, ma takie matryce. Czyli wracamy do punktu, że jak ktoś już raz zrobił zbiorcze, to najprościej wziąć tego gotowca.Mowa była o wydaniach albumowych. Przykładowo Egmont będąc wydawcą "Thorgala" nie miałby (fizycznie) żadnych problemów, żeby wydać powiedzmy 4 albumy w jednym tomie zbiorczym. Niczego nie musi dodatkowo obrabiać.
Z drugiej strony jak wspomniałeś - Egmont na potrzeby walki konkurencyjnej na polskim rynku zaczął mieszać w polskich wydaniach dodając, odejmując itd.
Nie wiem jak to napisać inaczej, ale gadasz bzdury. :)
Koszt licencji zagranicznych, np. frankofońskich jest wyliczany jako procent od ceny okładkowej.
Przy każdym konkretnym tytule wydawca proponuje nakład, cenę itp i od tego liczy się kwotę. Ale o ile nakład czy cena zależą od polskiego wydawcy, to procent niemal zawsze jest ten sam. Z tego co się orientuję, to chyba 7-8%.
Więc jak najbardziej kupując licencję polski wydawca płaci procent od ceny okładkowej. Tylko oczywiście płaci ten procent w większości z góry.
Chyba, że znów niewłaściwie zinterpretowałem Twój wpis...
Tak więc wywód Koalara, że gdyby cena okładkowa nie była zawyżona (przez wysokie marże dystrybutorów, które powodują, że wydawca musi określić cenę okładkową na dość wysokim poziomie), to licencje byłyby tańsze, jest jak najbardziej słuszny. Tylko niewiele z niego wynika, bo wydawcy zazwyczaj nie są w stanie olać dystrybutorów i ich warunków.Licencje NIE MOGĄ być tańsze, bo nie określa ich lokalny wydawca (jako nabywca licencji), on je tylko wlicza w cenę (jako procent). Jak obniży cenę, do dołoży ze swoich zysków a nie z licencji!
To, że w umowie licencyjnej jest to skalkulowane jako procent NICZEGO nie zmienia
Licencje NIE MOGĄ być tańsze, bo nie określa ich lokalny wydawca (jako nabywca licencji), on je tylko wlicza w cenę (jako procent). Jak obniży cenę, do dołoży ze swoich zysków a nie z licencji!
Czy tym razem mi się udało?
Cześć wszystkim, to mój pierwszy post na tym forum.
Chciałem włączyć się do dyskusji na temat cen okładkowych.
Rozumiem, że są księgarnie gotowe zrezygnować z marży (a raczej ją pomniejszyć) by przekonać klienta, by kupił u nich. Ale czy ktoś może mi wytłumaczyć, czemu salony Empik sprzedają wszystko po cenie okładkowej, podczas gdy ich sklep www oferuje komiksy w obniżonej cenie?
Jeszcze żeby to działało jak w elektromarketach - rezerwuję i w ciągu godziny odbieram - to byłbym zachwycony, a tak po prostu wybieram innego sprzedawcę lub decyduje się czekać na skompletowanie zamówienia i wysyłkę.
Mam złe skojarzenia przez taki model sprzedaży. I pisząc "obniżona cena" nie chodzi mi o kody zniżkowe, rabaty itd.
Ja się dziwię, że nie proponujesz, żeby wydawcy sprzedawali sami swoje komiksy, najlepiej ze składanego łóżka pod jakimś pałacem kultury czy nauki. Wtedy będzie jeszcze taniej, a licencja też wyjdzie tańsza.
Jeśli znajdziesz licencjodawcę, który sprzeda ci licencję na komiks za 1097 pln, to średnio go będzie obchodzić, jak ty sobie wyliczyłeś te 1097 pln, ale wolę nawet nie myśleć co to będzie za komiks :o
Ponieważ salony są nastawione na klientów, którzy rzadziej kupują w Internecie czy też rzadziej kupują książki, tylko wchodzą z ulicy, kupują książkę i wychodzą. Z czysto biznesowego punktu widzenia Empiku: po co takim ludziom obniżać cenę, skoro zwykle nie porównują oferty z innymi sklepami?
No przecież Egmont ma swój własny sklep. Tylko zawsze mnie zastanawiało, czemu tam jest drożej niż u obcego. Dlaczego taki tantis da ci nawet 37-40% upustu od ceny okładkowej, a Egmont góra 30%.
Ech… internetowy Empik działa na innych zasadach niż stacjonarny, nie zauważyłeś, że np. można w nim kupić komiksy, których nie uświadczysz na półkach stacjonarnych?
A nsc w swoim sklepie czasem daje -40/45%Dlatego napisałem o REGULARNEJ cenie w sklepie wydawnictwa (przy okazji, NSC ma własną sieć dystrybucji, mogą się trochę bardziej stawiać).
Ja uważam, że Mruk nie umie mnożyć.
Albo zapisywać działań co na jedno wychodzi.
No... jasne, tak, ale co to ma do mojej odpowiedzi? Pytanie było, czemu Empik w salonach nie daje rabatów. Odpowiedziałem, że nie musi, bo wielu ludzi i tak tam kupi, ponieważ nie kupuje w internetowych księgarniach albo rzadko kupuje książki w ogóle. Wykorzystują rozpoznawalność. Do internetowego Empiku w ogóle się nie odnoszę, bo - jak napisałeś - on działa na innych zasadach (i dlatego tam rabaty są).
Tylko później jak odwiedzam ten sklep to widzę na pólkach same niechciane starocia, a nowości mają tylko online...Bo stacjonarny Empik od dawna nie jest miejscem, w którym świadomy pasjonat komiksów dokonuje zakupu.
A nsc w swoim sklepie czasem daje -40/45%
Szkoda, że Empik tak nie robi, ale rozumiem Wasze argumenty. Tylko później jak odwiedzam ten sklep to widzę na pólkach same niechciane starocia, a nowości mają tylko online...Gdyż nie może. Musi opłacić powierzchnię, pracowników, prąd i wiele innych rzeczy, więc nie może jechać na jednej niskiej marży. I Empik dobrze wie, że wciąż sporo ludzi wpada tam przy okazji wizyty w innym sklepie w galerii, gdyż ludzie chcą mieć książkę/gadżet/whatever podczas jednego wypadu na większe zakupy. Także stara się być stacjonarnie i mieć też sprzedaż internetową. Co nie jest takim rzadkim zjawiskiem - sieciówki odzieżowe działają tak samo.
Ja uważam, że Mruk nie umie mnożyć.
Odwróciłeś wszystko do góry nogami :o
Gildia nie nalicza swojej marży na poziomie 20% od ceny hurtowej, tylko odlicza jakiś tam (różnie) procent od ceny okładkowej (i z czasem ten procent bardzo często ulega u nich zmianie).
Ja się dziwię, że nie proponujesz, żeby wydawcy sprzedawali sami swoje komiksy, najlepiej ze składanego łóżka pod jakimś pałacem kultury czy nauki.
Przepraszam, faktycznie wyniki mnożenia trochę nie wyszły.
Ale przykład miał pokazać, że koszt licencji zależy od ceny okładkowej (co uparcie neguje Turu) i nawet błędny wynik mnożenia tego nie zmieni.
Słuchaj, chcesz jak Bazyliszek powtarzać, że czarne jest białe, a białe jest czrne - powtarzaj sobie, twoja sprawa. Koalar słusznie zauważył, że cena licencji zależy od ceny okładkowej. Nie chcesz jemu i mi wierzyć - nie wierz. Ja nie mam zamiaru nic proponować wydawcom, a w szczególności składanego łóżka. Ja tylko piszę jak to wygląda. Nie wierzysz - twoja sprawa.
Elastyczna umowa licencyjna, uzależniona od obniżenia marży księgarskiej… to co następne? Łączenie licencji na dwa różne komiksy, żeby je wydawać jako flip book? Będzie jeszcze taniej, na okładce się oszczędzi. ::)
Ja napisałem, że koszt licencji zależy od ceny okładkowej. Koniec. Kropka. Nie od marży księgarskiej czy od rabatu. Od ceny okładkowej, od nakładu oraz od przyjętej stawki procentowej.
Nie wiem jak to napisać inaczej, ale gadasz bzdury. :)Czyli dokonałeś jakiejś totalnej sklejki dwóch, krańcowo różnych informacji, które, nie wiem jakim cudem, ułożyły ci się w jedną całość.
Koszt licencji zagranicznych, np. frankofońskich jest wyliczany jako procent od ceny okładkowej.
Przy każdym konkretnym tytule wydawca proponuje nakład, cenę itp i od tego liczy się kwotę. Ale o ile nakład czy cena zależą od polskiego wydawcy, to procent niemal zawsze jest ten sam. Z tego co się orientuję, to chyba 7-8%.
Więc jak najbardziej kupując licencję polski wydawca płaci procent od ceny okładkowej. Tylko oczywiście płaci ten procent w większości z góry.
Chyba, że znów niewłaściwie zinterpretowałem Twój wpis...
Tak więc wywód Koalara, że gdyby cena okładkowa nie była zawyżona (przez wysokie marże dystrybutorów, które powodują, że wydawca musi określić cenę okładkową na dość wysokim poziomie), to licencje byłyby tańsze, jest jak najbardziej słuszny. Tylko niewiele z niego wynika, bo wydawcy zazwyczaj nie są w stanie olać dystrybutorów i ich warunków.
Ale wróćmy do tego powszechniejszego wariantu i zapytajmy od czego zależy cena okładkowa? I wtedy marża księgarska/hurtowa ma olbrzymie znaczenie :-)
Jeśli twierdzisz, że jakikolwiek licencjodawca sprzeda licencję wydawnictwu, które zacznie manipulować ceną okładkową, w celu obniżenia kwoty za licencję, to albo robisz sobie jaja, albo straciłeś kontrolę nad sensem tego co piszesz.
Licencję zagraniczną wydawca kupuje, a nie płaci procent od ceny okładkowej
W większości wypadków koszt licencji zależy od ceny okładkowej, bo jest tej ceny jakimś tam procentem
Czyli np. w styczniu ustalacie cenę okładkową, czyli także licencję, wpłacie jakąś tam zaliczkę. Komiks drukujecie w październiku na mfk, ale się okazuje, że drukarnia weźmie 2 razy tyle. I jesteście w d. bo gdybyście wiedzieli, to cena okładkowa byłaby większa i różnicę musicie zapłacić dodatkowo? Lub też wtedy koszta licencji wzrastają, bo musicie na szybko ustalić nową okładkową?
Uno momento.
Czyli np. w styczniu ustalacie cenę okładkową, czyli także licencję, wpłacie jakąś tam zaliczkę. Komiks drukujecie w październiku na mfk, ale się okazuje, że drukarnia weźmie 2 razy tyle. I jesteście w d. bo gdybyście wiedzieli, to cena okładkowa byłaby większa i różnicę musicie zapłacić dodatkowo? Lub też wtedy koszta licencji wzrastają, bo musicie na szybko ustalić nową okładkową?
To oczywista oczywistość :)
Można się godzić na warunki narzucone przez hurtownie (50% ceny lub więcej dla nich) albo nie i iść drogą Studia Lain.
Jeśli chce się docierać do szerszej publiczności to nie bardzo ma się wybór :-) I niby oczywistość ale autorzy ustawy o Jednolitej Cenie Książki zdają się tego nie wiedzieć.
Czy teraz zdecydujesz się przyznać, że bijesz pianę choć nie masz racji, czy masz jeszcze jakiś innych wydawców na privie?
Ja myślę, że autorzy ustawy wiedzą to doskonale, nie wiedzą tego "życzliwi czytelnicy", którzy popierają ustawę bo chcą ratować rynek książki.
Słuszne założenie :-) I dlatego ustawa w tym kształcie jest nie do przyjęcia.Z tego co mnie pamięć nie myli, to ustawę popiera raczej część autorów, a nie „życzliwi czytelnicy”?
I chyba mniejsze księgarnie.Akurat z tym było różnie, bo wiele mniejszych księgarni próbuje walczyć np. rabatami dla stałych klientów itp., przy jednolitej cenie nie będą w stanie przyciągnąć klientów, szczególnie w zderzeniu z lepszą lokalizacją i większą ilością tytułów na półkach np. Empiku.
Tylko trzeba chcieć, i mieć na to kasęi tak i nie :)
Zresztą o jaką manipulację ci chodzi? Jak licencja jest sprzedana, to umowa jest podpisana, cena okładkowa ustalona przez wydawcę (oczywiście przed zawarciem umowy) i zaakceptowana przez obydwie strony - nie bardzo jest czym tu manipulować. Ale specem od manipulacji ty tu jesteś, nie ja, więc nie będę się wymądrzać w temacie, którego nie znam.
Zaraz, to cena okładkowa jest ustalana przed wydaniem komiksu, przed zakupem licencji i do tego ustalana z licencjodawcą?
A to nie jest tak że cena okładkowa jest sumą wszystkich kosztów plus zysk wydawcy? Czy jak piekarz piecze chleb to ustala cenę ze sprzedawcą mąki?
Z tego co mnie pamięć nie myli, to ustawę popiera raczej część autorów, a nie „życzliwi czytelnicy”?
Tak właśnie. Nie tylko cena, także nakład, format, rodzaj oprawy itp. Oczywiście wszystko to proponuje polski wydawca, zagraniczny się tylko zgadza albo nie, zazwyczaj nie narzuca.
W większości wypadków koszt licencji zależy od ceny okładkowej, bo jest tej ceny jakimś tam procentem (i od tego ustala się zaliczkę), ale są też licencje, które kosztują kwotę X i ona jest nienegocjowalna, co znaczy że wszystkie parametry budżetu publikacji wydawca musi pod tę kwotę ustalić.
Poważnie to pani Sonii udało się namówić do jej projektu rodzimych twórców, że też jej się udało znaleźć takich co chcą piłować gałąź na której siedzą.
@turucorp No tak oni wychodzą z założenia że i tak się będą sprzedawać, a jak to wpłynie na ich kolegów i koleżanki po piórze to już im to lotto.
Przynajmniej komiksowo jest dosyć zgodne w tej kwestii.
Mnie osobiście zaskoczyła trochę arogancja, z jaką właścicielka NSC wyskoczyła do niektórych wydawców komiksów podczas dyskusji.
Ty byś chyba się pochorowali, gdybyś nie napisał półprawdy? ::)
To, że pisałem o jednym sposobie nie oznacza, że piszę półprawdy.A wystarczyło, żebyś z uporem maniaka nie zarzucał mi na każdym kroku, że piszę bzdury ::)
A wystarczyło, żebyś z uporem maniaka nie zarzucał mi na każdym kroku, że piszę bzdury ::)
Przypomnę, zaczęło się od tego, że dołożyłeś swoje trzy grosze do absurdalnej koncepcji obniżania ceny komiksu poprzez jakąś piramidalne salto logiczne, polegające na ograniczeniu nakładu i zredukowaną do minimum dystrybucję (którą jakimś cudem utożsamiasz z marżą), co w efekcie miało przynieść „oszczędność” na licencji.
Wycinasz sobie jakieś fragmenty, sklejasz z nich pasujące do tezy „koncepcje” i przedstawiasz jako obowiązujące reguły.
Wybacz, ale niestety będę się czepiał (przepraszam, ale mam alergię na takie naginanie :-\ )
Mimo wszystko, do siego!
Pewnie nie da się tej sytuacji odkręcić, bo jesteśmy przyzwyczajeni do rabatów. Ale niższa cena okładkowa ma pewną zaletę w sytuacji, gdy wydawca płaci licencjodawcy jakiś procent właśnie od ceny okładkowej. Gdyby była ona niższa, to polski wydawca płaciłby mniej licencjodawcy - może więc i komiks byłby tańszy. Czyli jeśli komiks ma okładkowe 100 zł (a my go kupimy po rabacie za 60 zł) i polski wydawca płaci 10% licencjodawcy, to płaci 10 zł. Przy cenie z minimalnym rabatem np. 70 zł (też go kupimy za 60 zł) również płaci 10%, ale jest to 7 zł. Więc 3 zł zostaje w kieszeni polskiego wydawcy. Może więc on jeszcze obniży cenę do okładkowej 68 zł, a może po prostu zarobi trochę więcej i będzie mu się lepiej wiodło (dokończy mniej rentowne serie, wyda coś ciekawego, ale przynoszącego mniejszy zysk; albo zwyczajnie więcej mu zostanie w kieszeni, na zdrowie). Takie niższe rabaty ma Studio Lain i Ongrys Kolekcjonerski i może o ten procent tu między innymi chodzi. Ale niestety przy niższym rabacie te komiksy nie są w tak szerokiej dystrybucji jak komiksy z dużym rabatem.
Ale to wchodzi w grę jedynie w przypadku krajowych autorów (czyli kąsasz własną rękę).
Licencję zagraniczną wydawca kupuje, a nie płaci procent od ceny okładkowej ::)
Nie wiem jak to napisać inaczej, ale gadasz bzdury. :)
Koszt licencji zagranicznych, np. frankofońskich jest wyliczany jako procent od ceny okładkowej.
Przy każdym konkretnym tytule wydawca proponuje nakład, cenę itp i od tego liczy się kwotę. Ale o ile nakład czy cena zależą od polskiego wydawcy, to procent niemal zawsze jest ten sam. Z tego co się orientuję, to chyba 7-8%.
Więc jak najbardziej kupując licencję polski wydawca płaci procent od ceny okładkowej. Tylko oczywiście płaci ten procent w większości z góry.
Chyba, że znów niewłaściwie zinterpretowałem Twój wpis...
Tak więc wywód Koalara, że gdyby cena okładkowa nie była zawyżona (przez wysokie marże dystrybutorów, które powodują, że wydawca musi określić cenę okładkową na dość wysokim poziomie), to licencje byłyby tańsze, jest jak najbardziej słuszny. Tylko niewiele z niego wynika, bo wydawcy zazwyczaj nie są w stanie olać dystrybutorów i ich warunków.
Jak to nie zmienia? Jeśli licencja to procent od ceny, to zmiana ceny jak najbardziej zmienia koszt licencji!
Będę pisał wolno i drukowanymi literami!
Jeśli chcę wydać album w nakładzie 500 egzemplarzy w przewidywanej cenie 40 PLN brutto (38,09 netto) to licencja będzie kosztowała 500 x 38,09 x 0,08 = 1829 zł (w przeliczeniu na euro). Hurtowa cena albumu to 19,05 netto (50% z 38,09)
Przeczytałem post Koalara i zdecydowałem, że przy tym albumie obejdę się bez typowych dystrybutorów - Gildia i inne sklepy komiksowe sprzedadzą mi cały nakład. Do ceny hurtowej 19,05 netto Gildia doliczy 20% swojej marży, cena okładkowa wyniesie więc 22,86 zł netto (24 brutto).
Ostatecznie proponuję wydawcy zagranicznemu 500 x 22,86 x 0,08 = 1097 zł (w przeliczeniu na euro).
Tak jak pisał Koalar, zmieniając sposób dystrybucji, a co za tym idzie cenę okładkową, polski wydawca może obniżyć koszt licencji (tutaj obniżyłem z 1829 do 1097 zł). Bo licencja to procent od ceny okładkowej.
Czy tym razem mi się udało?
Nie wiem jak ci się udaje cały czas błędnie odczytywać to co napisałem :o
Szczególnie, że zaraz potem sam sobie tłumaczysz wszystko zgodnie z tym co napisałem :O
Wydawca w Polsce płaci licencję Z GÓRY, a potem ją wlicza w cenę okładkową jako procent.
To, że w umowie licencyjnej jest to skalkulowane jako procent NICZEGO nie zmienia, bo wydawca nie kupuje od licencjodawcy materiałów na jakiś tam wirtualny procent od nieznanej ceny i nie płaci tego po sprzedaniu komiksów.
Normalnie jakbym gadał ze ścianą, która doskonale rozumie zasady, ale nie rozumie kiedy się do niej mówi o tych zasadach (aż nie chce mi się wierzyć :o ).
Licencje NIE MOGĄ być tańsze, bo nie określa ich lokalny wydawca (jako nabywca licencji), on je tylko wlicza w cenę (jako procent). Jak obniży cenę, do dołoży ze swoich zysków a nie z licencji!
Ja tego nie wiem, wiem jedynie, że mi się aktualnie wydawcy turlają ze śmiechu na messengerze, bo podczytują forko :o
Ja się dziwię, że nie proponujesz, żeby wydawcy sprzedawali sami swoje komiksy, najlepiej ze składanego łóżka pod jakimś pałacem kultury czy nauki.
Kiedy to do Ciebie dotrze, że licencje nie mają NIC wspólnego z wiarą, którą wyznajesz?
Siedzę na tym forum, czytam głupoty, które tutaj się pojawiają, staram się racjonalnie prostować co większe bzdury, które tutaj wymyślacie. A w tzw. międzyczasie odpowiadam na privie na pytania wydawców, co tu się właściwie odstawia i skąd Wam się te pomysły biorą (chociaż nie tyle odpowiadam, co rozkładam bezsilnie ręce).
Masz tutaj aktywnych wydawców, idź do nich i nawypisuj im w odpowiednich tematach te mądrości, którymi tak usilnie tutaj wszystkich próbujesz karmić, kreując ze mnie przy okazji jakiegoś idiotę.
Elastyczna umowa licencyjna, uzależniona od obniżenia marży księgarskiej… to co następne? Łączenie licencji na dwa różne komiksy, żeby je wydawać jako flip book? Będzie jeszcze taniej, na okładce się oszczędzi. ::)
Napisałeś to:Czyli dokonałeś jakiejś totalnej sklejki dwóch, krańcowo różnych informacji, które, nie wiem jakim cudem, ułożyły ci się w jedną całość.
Licencjodawca BAZUJE na cenie okładkowej i nakładzie, bo kwota (policzona jako procent) jest tym co go interesuje.
Jeśli twierdzisz, że jakikolwiek licencjodawca sprzeda licencję wydawnictwu, które zacznie manipulować ceną okładkową, w celu obniżenia kwoty za licencję, to albo robisz sobie jaja, albo straciłeś kontrolę nad sensem tego co piszesz.
Jakim cudem to posklejałeś i wmawiasz mi, że tego nie zrobiłeś? :o
O, widzę, że Szymon w końcu zabrał głos (ciekawe czy jemu też się dostanie za „brak wiary”).
W większości wypadków koszt licencji zależy od ceny okładkowej, bo jest tej ceny jakimś tam procentem (i od tego ustala się zaliczkę), ale są też licencje, które kosztują kwotę X i ona jest nienegocjowalna, co znaczy że wszystkie parametry budżetu publikacji wydawca musi pod tę kwotę ustalić.
Ale wróćmy do tego powszechniejszego wariantu i zapytajmy od czego zależy cena okładkowa? I wtedy marża księgarska/hurtowa ma olbrzymie znaczenie :-)
Niesamowite. Czytam tę dyskusję i nie wiem skąd wziąłeś te teorie o obniżaniu nakładu, gdzie niby ktoś to napisał? Przecież od początku koalar,a potem mruk, pisali, że skoro koszt licencji to procent od ceny okładkowej, to obniżenie ceny okładkowej, ale też rabatu, aby wydawca na obniżce ceny nie był stratny, spowoduje obniżenie kosztu licencji. Ponieważ hurtownie nie zgodzą się na dystrybucję towaru, jeśli nie dostaną standardowego upustu (ok. 50% jeśli dobrze pamiętam) a nie mogą takiego dostać, bo w naszym przykładzie cena poszła w dół ale też rabat, to wydawca musiałby ograniczyć dystrybucję do sklepów komiksowych i swojego własnego sklepu internetowego. To wszystko są oczywiście rozważania czysto teoretyczne, ale nie rozumiem dlaczego nie potrafisz przyznać się do błedu, tylko wmawiasz innym, że napisali coś, czego nie napisali...
I wtedy wjeżdza Szymon Holcman, cały na biało…
Jak dla mnie post Holcmana wszystko wyjaśnił i spowodował, że dalsza dyskusja nie ma sensu, ale widać się myliłem...
To teraz skup się (o ile to możliwe), bo jesteś kolejnym dyskutantem, który jedzie po bandzie, manipulując na maksa.
Niczym nie manipuluję. Przedstawiam fakty.
Słuchaj, chcesz jak Bazyliszek powtarzać, że czarne jest białe, a białe jest czrne - powtarzaj sobie, twoja sprawa. Ja nie mam zamiaru nic proponować wydawcom, a w szczególności składanego łóżka. Ja tylko piszę jak to wygląda. Nie wierzysz - twoja sprawa.
4. Tak, Szymon wchodzi „cały na biało” i potwierdza, że NORMALNIE licencja jest NAJCZĘŚCIEJ udzielana na procent od ceny okładkowej, ale (o czym nie wspomniał) dotyczy to kalkulacji (którą widzi udzielający licencji) dla NORMALNEGO NAKŁADU i SYSTEMU DYSTRYBUCJI, a nie jakiś wałów i manipulacji.
A ja się dziwię że ty się dziwisz ;) Czytałem kilka jej wywiadów i chyba oglądałem jakąś transmisję z jej udziałem i od razu uderzyło mnie jej zachowanie taka arogancja pomieszana ze zwykłą agresją. Już o mówieniu półprawd i omijaniu niewygodnych faktów nie wspominając.Rzućcie jakimś linkiem, bo pierwsze słyszę. o_O
Kurczę, zapomniałem o jednej ważnej rzeczy...Dziękuję, mam nadzieję, że to definitywnie zamyka dyskusję :P
Rzućcie jakimś linkiem, bo pierwsze słyszę. o_O
Dziękuję, mam nadzieję, że to definitywnie zamyka dyskusję :P
Naiwniaczek :-)A to już chyba dawno zostało ustalone :o
A Egmont cos chyba narzekal ze slabo im sie Invicible sprzedaje, ciekaee jak teraz.To że sie dobrze wypożyczał nadal nie znaczy, że się dobrze sprzedawał. Na zestawieniu egmontowym się nie znalazł, a ono dotyczyło sprzedaży. Ale to zestawienie pokazuje, że czytelnicy starsi sięgają częściej po bardziej ambitne komiksy superbohaterskie jak Vision, czy Invicible, niż po typowy mainstream.
O szalejących cenach papieru słyszeliście już od nas, a być może i od innych. Teraz już wystarczy wygooglować „ceny papieru”, żeby dowiedzieć się, co i jak, bo sprawa zaczęła dotyczyć także książek czy nawet papieru toaletowego, a nie tylko opakowań i prasy drukowanej.
Niemniej dotyczyć nas nie przestała i nie przestanie.
Do tego trzeba dorzucić kwestię inflacji, która w naszym przypadku uderzyła podwójnie (bo, w dużym skrócie, spotęgowała problem drogiego papieru). I prognozy nie napawają optymizmem: oba utrudnienia, tj. wzrost ceny papieru i inflacja, będą postępować.
Też mam takie wrażenie. Egmont jeszcze wydaje w miarę (bez opóźnień i nie zmniejszając specjalnie ilości tytułów), choć ostatnio coraz więcej byle czego, ale inne wydawnictwa zdają się mieć coraz większy problem z dostępem do drukarni. Nie mówiąc już o druku na offsecie, po który niektórzy wydawcy sięgają często gęsto.
Egmont wykupił z runku cały papier komiksowy :D
Egmont nie jest dużym wydawcą, na papierze drukuje się także książki, prasę, ulotki i wszystko co widzimy na opakowaniach.
... napisał gość nawołujący w innym miejscu do jednolitej ceny książki :)
Egmont nie jest dużym wydawcą, na papierze drukuje się także książki, prasę, ulotki i wszystko co widzimy na opakowaniach.
Nigdy. Chyba kpisz. Zawsze byłem przeciwko jednolitej cenie książki.Nie tak dawno pisałeś tyrady, że męczą cię różne rabaty w różnych księgarniach, a z kolekcjami jest spokój, bo cena jest niezmienna, nie ważne gdzie się ją kupuje. To to wypisz-wymaluj sytuacja, gdy cena książki jest jednolita.
Komiks jest książką.Tak samo jak szafa pancerna jest windą.
Egmont nie jest dużym wydawcą, na papierze drukuje się także książki, prasę, ulotki i wszystko co widzimy na opakowaniach.Egmont jest gigantycznym wydawcą. Oczywiście wliczając wszelakie zagraniczne oddziały i wydawnictwa prasowe.
Nie tak dawno pisałeś tyrady, że męczą cię różne rabaty w różnych księgarniach, a z kolekcjami jest spokój, bo cena jest niezmienna, nie ważne gdzie się ją kupuje. To to wypisz-wymaluj sytuacja, gdy cena książki jest jednolita.
A męczy mnie to, że muszeNie musisz. Możesz kupić po okładkowej.
Egmont jest gigantycznym wydawcą. Oczywiście wliczając wszelakie zagraniczne oddziały i wydawnictwa prasowe.
Potwierdzam. Problem jest globalny i od strony branży poligraficznej powiem tylko tyle że papier (nieważne czy palety offsetu, kredy, role do druku etykiet czy belki do solwentu) Materiały które dało się zamówić z hurtowni z dnia na dzień teraz mają wydłużone terminy oczekiwania - nawet do 60 dni.
Generalnie da się to ogarnąć ale nie jest to tak łatwe i często sprowadza się do tego że jeśli masz dobrą historię transakcji i płatności, przedpłacisz z góry tudzież dużo zamawiasz i jesteś pewny to papier dostaniesz jak nie to czekasz w kolejce na święte nigdy.
Ciężko się ostatnio zrobiło...
Ej, ale jest ktoś w stanie wytłumaczyć w sumie czemu realnie są cały czas problemy z surowcami?
Ej, ale jest ktoś w stanie wytłumaczyć w sumie czemu realnie są cały czas problemy z surowcami? Przecież to nie jest tak, że ludzie siedzą w domach i nie pracują, i dlatego zakłady stoją.
Coś podobnego jest z Moore‘a komiksami chyba Watchmen musi być ciągle w obiegu i Alan nic do tego nie ma. Wydaje mi się, że to w polskim wydaniu Wywiadów jest. Moore tam wyjaśnia jak DC z nim pogrywa.Tak, czytałem "Wywiady", taki jest wyrok sądowy, że jeśli DC nie wyda nic ze Strażników to prawa przechodzą do Moore'a. Ale mi chodzi bardziej o to, czy autor/licencjodawca ma jakieś instrumenty, żeby kontrolować tempo sprzedaży jego komiksów i czy jakiś nieuczciwy wydawca może zrobić "cichy" dodruk jego komiksu, nie płacąc licencjodawcy za prawa autorskie.
czy autor/licencjodawca może mieć jakąś kontrolę nad rzeczywistą ilością nakładu jego komiksu?Nie może mieć.
Czy wydawca może zrobić "cichy dodruk" komiksu, bez jego wiedzy?Może.
Czy autor/licencjodawca, może jakoś kontrolować stan sprzedaży swojego tytułu?Jakoś może, ale raczej poprzez 'przysługi' sklepów i hurtowni, które po koleżeńsku podzielą się takimi informacjami, bądź mają liczniki stanu magazynowego na swoich stronach. Za granicą publikuje się liczby sprzedanych egzemplarzy bestsellerów, u nas jest to w powijakach. Podobnie z numerami ISBN - dodruki powinny mieć taki sam, nowe wydania inny - ale niejednokrotnie były przykłady nie pasujące do reguły. Gdyż żadnych konsekwencji z tego nie ma.
A, i jeszcze jedno pytanie, ile czasu musi minąć, aby "drugie" wydanie stało się "drugim" wydaniem, a nie tylko dodrukiem?Nie ma reguły. Ogólnie dodruk, poza okładkową cenę nie powinien się niczym różnić od pierwszego wydania, drugie wydanie ma np. twardą okładkę, bądź materiały dodatkowe, których nie było w jedynce.
Ale najgorsze, najgorsze dla mnie jest, że Lasy Państwowe tną na potęgę, trzebią nasze środowisko, a w Polsce ostała się tylko jedna papiernia. I już nie robimy papieru gazetowego.
... a całe nasze drzewo idzie na eksport. :(
Nie może mieć. Może. Jakoś może, ale raczej poprzez 'przysługi' sklepów i hurtowni, które po koleżeńsku podzielą się takimi informacjami, bądź mają liczniki stanu magazynowego na swoich stronach. Za granicą publikuje się liczby sprzedanych egzemplarzy bestsellerów, u nas jest to w powijakach. Podobnie z numerami ISBN - dodruki powinny mieć taki sam, nowe wydania inny - ale niejednokrotnie były przykłady nie pasujące do reguły. Gdyż żadnych konsekwencji z tego nie ma.
Ogólnie twórcy dość regularnie pozywają swoje wydawnictwa za różne 'wałki' przez nich robione. Czasami wygrywają, czasami oskarżenia są niesłuszne. Pomysłowość ludzka nie zależy od szerokości geograficznych.
Nie ma reguły. Ogólnie dodruk, poza okładkową cenę nie powinien się niczym różnić od pierwszego wydania, drugie wydanie ma np. twardą okładkę, bądź materiały dodatkowe, których nie było w jedynce.
Ale najgorsze, najgorsze dla mnie jest, że Lasy Państwowe tną na potęgę, trzebią nasze środowisko
Rok 2015 (ostatni rządów PO): pozyskano 36,5 mln m3 grubizny.
Rok 2016 (pierwszy rządów PiS): pozyskano 37,4 mln m3 grubizny.
Problem nie polega na samym wycinaniu, ale na tym, że LP dbają o własny interes, a nie o cały polski rynek.
A te dopiski, kto akurat rządził to w jakim celu?
Jest też inny problem. W dyskusjach o sadzeniu drewna NIC się nie mówi o nasadzeniach. Gdyż gospodarka leśna działa jak każda inna gospodarka 'roślinna'. Coś się ścina, ale też coś się sadzi, by rosło do ścięcia. Jeśli więc nawet wycinka drzew rośnie w m3, ale za tym idzie odpowiednia ilość nasadzeń - to czy ów proceder jest tak groźny, jak się chce go przedstawiać?
Jest też inny problem. W dyskusjach o sadzeniu drewna NIC się nie mówi o nasadzeniach. Gdyż gospodarka leśna działa jak każda inna gospodarka 'roślinna'. Coś się ścina, ale też coś się sadzi, by rosło do ścięcia. Jeśli więc nawet wycinka drzew rośnie w m3, ale za tym idzie odpowiednia ilość nasadzeń - to czy ów proceder jest tak groźny, jak się chce go przedstawiać?
W Warszawie i najbliższej okolicy, powoli ale konsekwentnie i skutecznie, z lasów robi się parki, a z parków i rezerwatów przygotówki pod developerów. Ktoś powie, że ludzie muszą gdzieś mieszkać - ok, rozumiem - ale w tym wszystkim co powstaje nie widać ani ręki projektanta, ani architekta. Wycina się drzewa, gdzie się tylko da.Gdzie konkretnie sie wycina te lasy i wtwala parki pod developerke? Chetnie zglebie temat.
Podaj jeszcze źródło przedstawionych przez Ciebie danych, bo bez tego to ten wpis nic nie warty. Każdy może sobie podać dane dostosowane pod daną tezę.Ależ proszę cię bardzo, nawet medium miłe twemu serduszku:
Napiszę, że w 2020 było - 45,5 mln m3 i jest to tak samo wiarygodne.
W ostatnim czasie chociażby Marysin Wawerski, pierwsze chałupy w MPK, zakusy na dęby przy Czecha, trzebież w Sobieskim, przymiarki do wejścia do rezerwatu Zakole Wawerskie, ... - mało? to zakres działań jedynie z ostatnich kilka lat, a nie pokłosie komuny.Wiesz co to jest dowód anegdotyczny? To taki dowód: w twojej okolicy tną drzewa, więc zdaje Ci się, że tną na potęgę. Tyle że w mojej okolicy nie tną, więc idąc tym tokiem rozumowania = wcale nie tną. I mamy dwa sprzeczne dowody anegdotyczne. Dowód anegdotyczny ma wartość trzeciej prawdy ks. Tischnera.
platany, wiśnie kalifornijskie, sumaki i inne cudaNaprawdę to sadzą w polskich lasach, czy pomyliłeś lasy z parkami?
Nie no, masz przecież przecenę 13% (https://forum.komikspec.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fforum.waneko.pl%2Fimages%2Fsmilies%2Ficon_lol.gif&hash=09a34565ed3c610533010b3fd7b10edd) Jaka jest okładkowa tak na serio?
@UP Podejrzewam że z tym samym albumem miałem rozkminkę i również kupiłem na gildii, bo cenę mieli sporo niższą niż dyskonty. Najgorsze dla mnie było że to drugi tom i żeby nie zostać z połową serii czułem potrzebę kupienia (pomijając fakt że faktycznie chciałem ten komiks) po zawyżonej cenie. I nie wiem co jest tego przyczyną, czemu rabaty na ten tytuł są takie obcięte.dokładnie, nie chodzi tylko o Rozbitków. specjalnie nie pisałem tytułu, ale podobnie zachowywało się kilka w miarę nowych albumów (kupiłem tak chociażby również "Pochyłe dziecko").
Edit: chociaż to nie tylko na ten tytuł pobieżnie sprawdzając to teraz maksymalny rabat na Scream wszędzie czy to dyskont czy też specjalistyczny sklep to 25%. Scream przemycił podwyżkę, pozornie cena wzrosła okładkowo np o 20 zł ale jednocześnie na pomniejszonych rabatach kolejne 20.
Ja zauważyłem, że dyskonty na święta podnosiły ceny, ale po nowym roku zawsze wracały do poziomu 39% do nawet 43% na niektórych wydawców. W tym roku nie wróciły.no ale chodzi o to, że w tym roku nie wróciły i dalej podnoszą, końca nie widać <-jak to mówią.
Jeśli tak dalej to ma wyglądać, to ja głosuję za tzw. ceną jednolitą. przynajmniej będę od razu wiedział, czy mnie stać na to hobby, czy mam se dać spokój raz-na-zawsze.
SCREAMMoim zdaniem nic się nie zmieniło. Mają stabilną politykę cenową: po pierwsze drogo i ekskluzywnie, po drugie w przedsprzedaży i w okolicach premiery (w zależności od tytułu) rabaty 20-30%. Nie dotyczy limitek, które przeważnie rabatu nie mają. W miarę upływu czasu i ubywania nakładów hurtownie i dystrybutorzy zmniejszają rabat nawet do 7%.
nie mam pojęcia, o co ostatnio chodzi z polityką cenową tego wydawnictwa, ale ja pasuję.
Świetny pomysł, jeden wydawca zaoferował mniejszy rabat niż zazwyczaj, to wprowadźmy, żeby żaden wydawca nie wprowadzał żadnych rabatów, a co!ale założę się, że doskonale wiesz, że to nie tak miało działać. jeśli nie, to mogę Ci to wyjaśnić, ale na priw, bo nie mam ochoty po raz któryś stawać po którejś ze stron sporu (skoro po każdej widzę zarówno pewne plusy, jak i minusy, ale o tym tu już było, więc odpuszczam temat).
Tuco chętnie by zagłosował za jednolitą a potem spokojnie dał se spokój raz-na-zawsze, a my wszyscy byśmy płacili za komiksy o połowę więcej.
Tuco, jesteś moim bohaterem.
Moim zdaniem nic się nie zmieniło.no właśnie o to chodzi, że moim zdaniem się zmieniło (a w zasadzie zmienia się na naszych oczach), a my tego nie zauważamy, bo następuje w sposób ciągły i powolny (takie jest moje zdanie). Scream to tak rozgrywa, i takie sposób działania bardzo mnie irytuje (podobnie jak kiedyś jakieś zawieruszone egzemplarze wyprzedanego tytułu zaczęły się odnajdywać w piwnicach... nie znam szczegółów, sory). ja na to mówię cwaniactwo. tylko tyle chciałem w sumie powiedzieć. (wszelkie inne słowa zostały użyte w celach wywołania emfazy, która miała oddać moje wzburzenie)
......
Nie rozumiem więc, skąd to „darcie szat” i radykalne oświadczenia.
Moim zdaniem nic się nie zmieniło. Mają stabilną politykę cenową
normalnie najlepiej kupować od scream na imprezach, szczególnie jak odkładajcie zakupy na później. ja kupiłem rozbitków limitke na premierę, bo jestem napalony na ten komiks. cena okładkowa. poprzednia limitka na fkw ze stoiska z tego co pamietam za 130 pln.
ale założę się, że doskonale wiesz, że to nie tak miało działać. jeśli nie, to mogę Ci to wyjaśnić, ale na priw, bo nie mam ochoty po raz któryś stawać po którejś ze stron sporu (skoro po każdej widzę zarówno pewne plusy, jak i minusy, ale o tym tu już było, więc odpuszczam temat).
no i skoro wiesz, że bardzo grubo przesadzasz, to znaczy też, że zdajesz sobie pewnie sprawę, że manipulujesz. albo przynajmniej próbujesz. a ja nie nie lubię wchodzić w takiego typu dyskusje, przynajmniej nie publicznie
Nie o to chodziło w moim poście (gdyby ktoś jeszcze nie wiedział)
Wydaje mi się, że wiem o co chodziło w Twoim poście i właśnie dlatego, że to o co ci chodziło (żeby komiksy były tańsze, a kwestie rabatowe przewidywalne) tak rażąco kłóci się z tym co napisałeś (żeby komiksy były droższe a rabaty zabronione) to napisałem swój post z komentarzem.,,ech,,,,,
Przy okazji - mój post nie jest manipulacją. Manipulacja to forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora. Pokaż mi więc proszę chociaż jeden przykład w jaki sposób czytając mój post miałbyś nieświadomie wykonywać moją wolą - ja tam nic takiego nie widzę.
Mój post to tylko złośliwy sarkazm, nie żadna manipulacja.
Od jakiegoś dłuższego już czasu gildia ma na nowości ze Scream zaledwie -25%, więc coś jest na rzeczy. Mają jedne z najwyższych cen okładkowych na rynku, a w połączeniu z niskimi rabatami robi się bardzo, bardzo drogo.Na Lady Mechanika dali i do niedawna utrzymali 30%.
a w ck jaki teraz rabat na scream?
Podejrzewam, że SC podniósł okładkowe i obniżył % hurtowe, dzięki czemu nie musiał jeszcze drastyczniej podnosić okładkowych.wiesz, z takim podejściem wydawnictwa nie miałbym większego problemu. nie byliby pierwsi....
Scream od jakiegoś czasu chyba już ich nie drukuje na okładkachOj, zdaje się, że muszą drukować. Coś mi się kojaży, że to obowiązek ustawowy...
w ciągu 1,5 miesiąca zdrożało o 55zł (rabat zmniejszył się z 35% do 5%) przy podobnej dostępności i braku innych czynników, które miałyby cokolwiek zmienićNo czynnikiem jest galopująca inflacja, rosnące ceny druku i papieru, COVID... Takiej decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, ani tak nie wprowadza. Pewnie długo nad tym myśleli i sukcesywnie od nowego roku wprowadzają. #taniojużbyło :(
dalej wszyscy sądzimy, że skoro okładkowa = 185, to realnie kupimy za ok. 110, no i zonk!Przez lata byliśmy rozpieszczani, czas zacząć stąpaćtwardo po ziemi. Na poletku mangowym dawno się przerzuciłem na preordery u wydawcy. Raz, że maksymalnie go wspieram, dwa umieją zachęcić fajnymi dodatkami (pocztówka do komiksu za 3 dychy jeszcze może być zachętą, ale do tomiszcza za 180zł trzeba się bardziej postarać). Większość wydawców preordery ma po okładkowej lub z symbolicznym rabatem. No chyba, że JG na prenumeraty zbiorcze, ale i te mają coraz niższe %. Nie postuluje ceny jednolitej, myślę, że rynek sam ją unormuje bez regulacji prawnych, a kiedy to szaleństwo minie to wrócą dobre czasy. Chyba, że wydawcy dojdą do wniosku, że z takimi, a nie innymi cenami dalej mają zadowalające wyniki sprzedaży. Wtedy utrzymają ceny i niskie rabaty zwiększając swój zysk. Wróżenie z fusów.
przy starcie pokazujemy "normalne" rabaty, ale już kilka dni później odjeżdżamy w kierunku "okładki". (...) jest typem zagrania, którym się brzydzę.To wywieranie presji na czytelnika by kupował na bierząco, by seria nie schodziła latami, a jak najszybciej się zwracała. Ciebie to brzydzi, OK, ja tą sytuację rozumiem. Choć skakać ze szczęścia nie zamierzam. Ciekawym przypadkiem jest Saria, która sprzedała się na pniu i dodruków nie będzie. To też sposub na zmotywowanie do bierzących zakupów.
no okej, to wszyscy wiemy. czyli wg Ciebie, skoro cała reszta wydawców tak dotąd nie robiła, to jedynie oznacza "jeszcze"?
No czynnikiem jest galopująca inflacja, rosnące ceny druku i papieru, COVID... Takiej decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, ani tak nie wprowadza. Pewnie długo nad tym myśleli i sukcesywnie od nowego roku wprowadzają. #taniojużbyło :(
To wywieranie presji na czytelnika by kupował na bierząco, by seria nie schodziła latami, a jak najszybciej się zwracała.my tu nie mówimy o latach, a o 1,5 miesiąca. pewnie kupiłbym od razu po świętach, ale to zazwyczaj okres inwentaryzacji w sklepach <- temat znany od lat; później było już tylko drożej....
Oj, zdaje się, że muszą drukować. Coś mi się kojaży, że to obowiązek ustawowy...mówisz? i co teraz z tym zrobimy? skoro to czyn zabroniony..... 8)
no okej, to wszyscy wiemy. czyli wg Ciebie, skoro cała reszta wydawców tak dotąd nie robiła, to jedynie oznacza "jeszcze"?Si. Albo mają inny model radzenia sobie z kryzysem. Ale, znowu, posługując się modelem mangi: zaczęło JG z nowym rokiem podwyżką cen okładkowych. Teraz Waneko poszło w ich ślady, choć nie tak drastycznie (no ale oni nie utrzymują tylu serii w sprzedaży). Dango wycofało się częściowo z programu partnerskiego i zrezygnowało z bezpłatnej wysyłki preorderów. Tylko czekać na zagrywkę JPF i Kotori. Hanami i Akumy nie liczę, bo są za mali i z rzadka wydają. Chcę powiedzieć, że każdy stara się sobie jakoś radzić. Jedni drastyczniej inni mniej.
my tu nie mówimy o latach, a o 1,5 miesiąca.Może się dobrze nie zrozumieliśmy: W ciągu 1,5 miesiąca SC tak zmienił politykę, żeby pozbywać się nakładu na pniu (albo przynajmniej jak najwięcej), a nie latami.
mówisz? i co teraz z tym zrobimy? skoro to czyn zabroniony..... 8)Podpierniczymi ich ;D
Oj, zdaje się, że muszą drukować. Coś mi się kojaży, że to obowiązek ustawowy...Nie ma prawnego nakazu drukowania ceny na książce.
Lipcowe i sierpniowe nowości komiksowe zebrane na jednej stronie z linkami z buy boxa, z którego korzysta m.in. esensja i lubimyczytac. Zebrałem polskie wydania w jedno miejsce, bo czasem ciężko mi się szuka konkretnych tytułów na podanych wcześniej stronach, a buy box czesto tuz po premierze ma lepsze wyjściowe rabaty niż ceneo.
Może się komuś przyda: https://wpodrozy.net.pl/komiksy_pl/
Wysoki rabat, który spada zachęca by kupić kiedy jest jeszcze wysoki.
Chyba kupujesz za dużo integrali i różnych cegieł.
Ja w zeszłym tygodniu zapłaciłem niecałe 800 zł za 20 pozycji.
Następnym razem weź parę cienkich w miękkich okładkach, a wyjdzie ci lepszy wynik.
Kurde, chciałem zażartować z wypowiedzi Bazyliszka, nie bierzcie tego poważnie
Zaraz kupuję komiksy z lipca i u mnie drogo wychodzi - jakieś 750 zł za 12 pozycji i to po rabatach. Naprawdę słabo. I tym razem nie tyle wydawcy i sklepy są winne, tylko pogarszająca się sytuacja gospodarcza Polski. W pół roku robi się we wszystkich sklepach naprawdę źle. Ja tam jeszcze dam radę kupować i będę kupować dalej te pozycje które mnie interesują, póki będą wydawane. Pytaniem jest, czy przy tym wzroście cen uda się utrzymać to co tak nieźle funkcjonowało przez te 10 lat.
Od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie wzrośnie do kwoty 3383 zł brutto, a od lipca - 3450 zł brutto.i znowu wszystkich będzie stać na komiksy ;)
W cenie jednego komiksu można już parę dobrych butów kupić.
No i nie wiem, jak Wy koledzy, ale albo z wiekiem i stazem w komiksowie - staje sie coraz bardziej wybredny, albo takich prawdziwych must-have'ow jest coraz mniej, bo co mialo wyjsc - juz wyszlo.
Gdzie można kupić dobre buty za równowartość komiksu?
Ostatnio obrałem taktykę uzupełniania serii jeszcze sprzed podwyżek i dopychania dwoma/trzema nowościami żeby się za wiele tego nie uzbierało, a i tak koszyk coraz lżejszy.
Ale my tu nie rozmawiamy o gustach tylko o rynku.
Wkrótce może już nie być rabatów od cen okładkowych.
http://www.sedenko.pl/2022/08/02/co-dalej-z-cena-ksiazki/ (http://www.sedenko.pl/2022/08/02/co-dalej-z-cena-ksiazki/)
Dotyczy specyficznej niszy rynku księgarskiego ale warto się zapoznać z powyższym wpisem.
No właśnie nie warto.
Jasne, ale jest obowiązek, aby ceny produktów były jasno podane i dostrzegalne na półkach, co i tak kończy się tym, że produkt na półce ma oznaczoną cenę inną niż na kasie nabije się cena poprzez zeskanowanie kodu kreskowego. Nagminny proceder stosowany przez sklepy od wielu lat.Wtedy obowiązuje cena z półki. Od lat konsekwentnie, upieram się co do tego przy zakupach i generalnie sprzedawcy wiedzą o takim prawie i nie robią problemu, choć czasem musi oprzeć się o kierownika lub inną osobę decyzyjną.
Jasne, ale jest obowiązek, aby ceny produktów były jasno podane i dostrzegalne na półkach, co i tak kończy się tym, że produkt na półce ma oznaczoną cenę inną niż na kasie nabije się cena poprzez zeskanowanie kodu kreskowego. Nagminny proceder stosowany przez sklepy od wielu lat.W większości ten "proceder" polega na przeoczeniach pracowników (ile masz produktów w hipermarkecie? - myślę, że spokojnie ze 100 tysięcy, gdzie zazwyczaj codziennie jakieś ceny się zmieniają, a ludzie to tylko ludzie), braku kadry lub błędach systemu. Zazwyczaj nikt nie chce cię oszukać, a jak już zdarzy się rozbieżność w cenie, to obowiązkiem sklepu jest zwrócić ci różnicę.
Witam.Trochę nie w temacie. W bąbelki to raczej Gildia tylko pakuje regularnie.
Rozczarowany podejściem do pakowania komiksów jednej z firm, poszukuję nowego sprawdzonego dostawcy na polskim rynku który wie jak zapakować między innymi wydania typu epic Spidermana czy Knightfall. Kupuję głownie Egmont Marvel i DC. Nie musi być najtaniej (choć na cenę też zwracam dużą uwagę), ważne by wiedzieli jak pakować (odpowiedni karton, bąbelki, brak luzu). U kogo kupować?
RóbmyDobrze.pl i Gildia.pl. I niestety po raz kolejny zawiodłem się na pakowaniu Gildii. Komiksy nie były ułożone rozmiarami tylko zupełnie losowo i ciasno owinięte bąbelkami. Lucky Luke'a musiałem reklamować, bo był wygięty prawie pod kątem 90 stopni. Giacomo C też delikatnie ubity, ale "wyklepałem" i jest ok, nie mam jakiegoś przesadnego zajoba na tym punkcie. Jako, że w RóbmyDobrze doszedł formularz, gdzie można sobie zamówić sprowadzenie dowolnego komiksu, mam przeczucie, że 99% moich zakupów będę wykonywał już tam. Szczególnie, że pakowania lepszego po prostu nie ma, nie mam chęci już się szarpać z reklamacjami i zwrotami.
Witam.
Rozczarowany podejściem do pakowania komiksów jednej z firm, poszukuję nowego sprawdzonego dostawcy na polskim rynku który wie jak zapakować między innymi wydania typu epic Spidermana czy Knightfall. Kupuję głownie Egmont Marvel i DC. Nie musi być najtaniej (choć na cenę też zwracam dużą uwagę), ważne by wiedzieli jak pakować (odpowiedni karton, bąbelki, brak luzu). U kogo kupować?
Z innej beczki.To akurat cytat z wątku o Egmoncie ale pragnę zauważyć, że prawdziwych problemów na naszym komiksowym rynku wydawniczym spodziewam się osobiście w przyszłym roku.
Ja wiem że są problemy z papierem, drukiem i logistyką. (...)
Nie wiem - może ktoś z forumowiczów też w tym siedzi, ale powiadam Wam - od stycznia będzie jaaaazda!....siedzi i potwierdza niestety.
Tyle aż nie, ale dużo. Gdybyśmy wystąpili z ETS to cena byłaby zauważalnie niższa. Uprawnienia do emisji to jedno ale na obecną mega rozchwianą sytuację wpływ ma szereg czynników.już nie aż tak bardzo. cena energii na giełdzie to obecnie głównie pochodna cen europejskich, a te zależą od oszalałej ceny gazu. zależą głównie od gazu, bo większość stosu energii el. w EU domyka się na gazie. Uprawnienia do emisji od dłuższego czasu bujają się w miejscu (80-90 euro), więc generalnie mają wpływ, ale nie aż tak ogromny, jak jeszcze ponad rok temu.
URE takie dane podaje:Nam się udało na bieżący rok jeszcze poniżej tej ceny zakontraktować i to z wszystkim! Wiem, że niektórzy się załapali na dłuższe umowy (wtedy jeszcze sprzedawcy energii chyba sami nie wierzyli w to co się zacznie).
https://www.ure.gov.pl/pl/urzad/informacje-ogolne/aktualnosci/10430,Cena-energii-elektrycznej-w-kontraktach-dwustronnych-w-drugim-kwartale-roku-wyni.html
I to są ceny bez podatków (VAT, akcyza)
Tam w tej cenie to z 60% to jest chyba koszt emisji CO2.
ja mogę powiedzieć jak dźwigają w innych krajach na przykładzie wyrobów stalowych/metalowych:U nas też pojawiła się swego czasu tzw. "opłata mocowa".
W UK wprowadzili "opłatę energetyczną", która jest doliczana do każdej faktury (...)
No ale to co na blilbordach i Xanar wcześniej napisał to do niedawna fakt. Obecnie stosunek ten zmienił się.
Nie znam drukarni (Edica), która drukuje nam egmontowe wydawnictwa, ale zakładam, że to dość duży podmiot musi być i jakoś ten kryzys cenowy udźwignie. Pytanie co z mniejszymi drukarniami, które pracują dla pomniejszych wydawców? Cienko to wszystko widzę ...Wg KRS za ostatni rok obrotowy kończący się w marcu 2021 mieli 50,7 mln PLN przychodów, 2,5 mln zysku ze sprzedaży i 1,1 mln PLN zysku netto w roku poprzedzającym te wartości to odpowiednio 59 mln ; 2,9 mln ; 0,2 mln. Przy zadłużeniu netto ok 20 mln PLN i EBITDZIE 5,2 mln PLN to nie była to zbyt dobra sytuacja. Może im się poprawiło od tamtego czasu ale to nie są zniewalające wyniki. Rynkowo przyjmuje się, że bezpieczny net debt / ebitda to wartość mniejsza niż 3,5-4 więc tutaj mają górną granicę, nie mieli wtedy już za bardzo bezpiecznej przestrzeni do zmniejszenia zysków.
30% 40% to teraz normalne podwyżki :) Prąd miał podrożeć ze 300% dla indywidulanych, ale "zamrozili".
Z tymi panelami jest taki problem, że tam jest zmienna opłata, która się zmienia :) i nie wiadomo jaka cena będzie za rok, wcześniej to były proste zasady.
Ja to myślę, że tą emisję CO2 to zawieszą na jakieś czas bo Niemcy mają plany powrotu do węgla :)
No ale to co na blilbordach i Xanar wcześniej napisał to do niedawna fakt. Obecnie stosunek ten zmienił się.
Billboard może i mówił prawdę że emisja CO2 odpowiada za 60% kosztów produkcji energii.może i mówił, że ODPOWIADAŁA... (ale to też było grubo naciągnięte za uszy).
Cala ta ekologia z wiatrakami, panelami czy elektrycznymi autami od dupy strony jest robiona.nie bronię PhV (myślę, że bez dotacji i odpowiednich kosztów rozliczania to się w naszym klimacie zwyczajnie nie opłaca), ale gdyby nie właśnie te drobne instalacje na dachach, to mielibyśmy dziś sporo droższą energię (w hurcie).
A skoro przy Marvels jestesmy, to nie mialo byc wznowienia w wiekszym formacie?Tak, ale chyba od Muchy. I, ponoć będzie.
A skoro przy Marvels jestesmy, to nie mialo byc wznowienia w wiekszym formacie?
Chciałem sobie kupić "LS: Najwięksi Superbohaterowie na świecie". Wrzuciłem to na swoją listę zakupową. Bo to jest Alex Ross a 7 lat temu dałem te 115 zł (z wysyłką) za "Sprawiedliwość" w wydaniu Muchy. No ale cena okładkowa jest kosmiczna a realne jakieś 220 zł po rabatach też niezbyt przekonuje. Chyba zostanę tylko przy tym odkupionym za 50 zł "Marvels" z rynku wtórnego. Bo już cena "Najjaśniejszego Dnia" mnie zatkała, a czas już by sobie gdzieś granicę powiedzenia "NIE" postawić.
I rozumiem inflacja, brak papieru, format, zysk wydawnictwa, to nie jest chleb itd. itp. Jednak na końcu i tak zostaje wydanie ponad 200 zł za niecałe 400 stron, choć niedawno płaciłem stówę mniej za "Animal Mana" z 700 stronami. "Tyle to nie".
A skoro przy Marvels jestesmy, to nie mialo byc wznowienia w wiekszym formacie?
@Motyl, a wiadomo co z tym ekskluzywnym wydaniem Marvels?Czeka w kolejce na tłumaczenie.
Ja sie zastanawiam jaka taktyke przybrac, czy odpuscic wszystko, czy 80%, czy moze jedynie polowe, tego co bym normalnie bral... poki sie nie zdecyduje biore wszystko. XD
Moja taktyka jest taka, że zawsze zamawiam za plus minus taką samą kwotę z podobną częstotliwością. Po prostu teraz dużo mniej tego wychodzi, jeśli akurat biorę nowości.
Ja przerzucam się na mangi.Które też drożeją, co widać po dzisiejszym ogłoszeniu JPFu odnośnie Dragon Balla
Które też drożeją, co widać po dzisiejszym ogłoszeniu JPFu odnośnie Dragon BallaWczorajszym😀.
Jednak nawet po podwyżce 40 zł to nadal mniej niż 200 zł okładkowej za grubasy co będą wychodzić.Zgoda, jednak mangi mają większe nakłady do tych limitowanych edycji czy grubasów. Jakby inne komiksy sprzedawały się tak dobrze jak mangi to cenny też byłby niższe. Ale widać, że kryzys i nawet mang nie uchronił przed podwyżkami.
Etam, Dragon Balla po prostu dociągnęli cenowo do innych swoich mang. Inne już od dawna prezentują cenę, do której podniesiono Dragon Balla. A DB dodatkowo jest w kolorze, także szokiem było że tyle czasu było tak tanio.
Ciekawe jaka jest inflacja na rynku stricte komiksowym, da się to jakoś policzyć ogólnie? Musimy wprowadzić własny wskaźnik.
Pewnie nakład sporo wyższy od reszty mang a sprzedaż mimo, że wysoka, to niższa niż zakładano (na pyrkonie mówili, że od DB lepiej sprzedaje się Tsubasa, Jojo i Berserk :o).
Bartek się zgodził i podpisał umowę.No i jaka to afera, jakby się zgodził podpisał umowę i mu nie zapłacili, no to wtedy byłaby afera.
To tylko przykład oczywiście, o zasadę mi chodzi, nie o kwoty.
Gdyby matematycznie policzyć, że na 60 stron jest przeznaczone 10 godzin to za 260 złotych wychodzi 26 złotych na godzinę. Malowanie 6 stron na godzinę, nie mam pojęcia czy to dużo.
To trochę jak z komiksami, że polscy artyści pracują nad komiksem kilka lat, a zagraniczny w kilka miesięcy się uwinie, a ostatecznie stawka za komiks jest taka sama.
bo coś czuję, że u nas stworzenie każdego komiksu wiąże się z masą wyrzeczeń, pretensji (o zaniedbywanie rodziny/dzieci) itp.
Zasada jest taka, że jak jest zespół, który decyduje się coś robić za psie pieniądze (mniejsza o motywy), to te psie pieniądze powinno dzielić się w miarę sprawiedliwie między autorów.
Nie wiem, o które wydawnictwo chodzi (jedynie się domyślam ;) ), ale nie jestem wcale zdziwiony.
Jeśli się nie mylę, to u tego wydawcy i tak większość z Was będzie kupować, nic się nie zmieni.
Tylko weź pod uwagę, że nasi nad tymi komiksami pracują po godzinach "normalnej" pracy, a Ci z zagranicy pewnie w większości się z komiksów utrzymują jeśli są stworzyć je w kilka miesięcy. Tym większy szacunek dla rodzimych twórców, że im się chce, bo coś czuję, że u nas stworzenie każdego komiksu wiąże się z masą wyrzeczeń, pretensji (o zaniedbywanie rodziny/dzieci) itp.
Poproszę o namiary na kolorystę, który nam ogarnie W7 w tempie 6 stron na godzinę, oferujemy podwójną stawkę godzinową, a Tobie postawimy pomnik w centrum Katowic.
Zawsze możesz uzupełnić moje braki i napisać jak to wygląda zamiast się oburzać. Nie wiem, czy to powinna być kwestia tajemnicy, a jeżeli tak, to później się nie krzywmy na to, że ktoś nowy nie wie, bo skąd ma wiedzieć i wchodzi w umowy w takie, jakie wchodzi.
Scenarzysta to w ogóle, na kolanie, w dwie minuty pisze scenariusz?
No to nie, nie da się w tym tempie, a ten kto tak próbuje, to potem umiera na zawał na lotnisku.Bardzo chamskie, słabe, chujowe i będące dalece nie na miejscu stwierdzenie.
Bardzo chamskie, słabe, chujowe i będące dalece nie na miejscu stwierdzenie.
Jak myślicie, ile średnio zarabia autor w Polsce za autorski album?
Jak myślicie, ile średnio zarabia autor w Polsce za autorski album?
A tak serio to pewnie w porównaniu z normalnymi rynkami i biorąc pod uwagę że to nie jest Wasza praca tylko zajawka po godzinach, to raczej cały chu.. , obstawiam że około 4-5 tysięcy plus procent od sprzedaży .;D ostro dokładacie do pieca.
Pewnie wydawnictwo dotarło do komentarza i czytało, przemilczy?
Wydawca został upomniany i napisał już do „Bartka”. O takich sytuacjach trzeba mówić głośno, dzięki Tomek, że to zrobiłeś!
Tyle to płaci IPN za pieniądze ukradzione podatnikom i przepalone na ideologicznie nacechowany bulshit (tu sobie trochę podrwiwam)
Coś w stylu, że użytkownik zaznacza, że nie można go obserwować?Nie wdając się w szczegóły - tak.
można ustawić jakoś, żeby się układały po ludzku, czasowo "od najnowszego" a nie przez ten jakiś szpiegujący algorytm w jakiś głupi sposób, najpierw post sprzed 2 dni, potem sprzed 3 godzin, potem znów jakiś stary itd.?
20k? Żadne wydawnictwo które jest uwarunkowane tym jak działa rynek tyle nie płaci. Tyle to płaci IPN za pieniądze ukradzione podatnikom i przepalone na ideologicznie nacechowany bulshit (tu sobie trochę podrwiwam)
Szymon Holcman napisał na FB: Wydawca został upomniany i napisał już do „Bartka”. O takich sytuacjach trzeba mówić głośno, dzięki Tomek, że to zrobiłeś!
Nie wdając się w szczegóły - tak.
No sorry, ale nie. Wilcze Tropy czy W Imieniu Polski Walczącej to rewelacyjne serie. IPN swego czasu robił bardzo dobrą robotę, z czasem zaczęły się koło niego tworzyć nieprzyjemne akcje, kiedy zaczęto instytut wykorzystywać do gierek politycznych. Sama inicjatywa była bardzo dobra.Ja nie mówię, że to są źle zrobione komiksy. Mnie się nie podobaja ale w sumie niepotrzebnie to napisałem, sorry, bo to w sumie nie ma znaczenia w tym wątku.
Jednak nigdy nie zrozumiem świata, w którym dorosły człowiek chcąc uzyskać większe pieniądze od swojego zleceniodawcy nie rozmawia z nim, tylko za niego robią to jego znajomi publicznie.
Tego chyba nie wiemy.
Być może próbował, ale co mógł ugrać skoro podpisał co podpisał:
"Wiesz, rozmawialiśmy o tym i umówiliśmy się na tyle. Nie damy rady Ci teraz zapłacić więcej. Ale na pewno rozwinąłeś się podczas tej pracy i wiele zyskałeś i liczymy że w przyszłości będziemy korzystać z Twoich usług i wtedy już umówimy się na wyższą stawkę"
Co do ewentualnych zarobków za komiks. Na wernisażu Stefańca w rozmowie z Timofem oficjalnie przez mikrofon padło, że średnio autor dostaje 8-12% od ceny okładkowej. To pomnożyć przez sprzedany nakład. Jeśli dwóch lub więcej autorów, to podzielić przez tylu. Na końcu śmierć....yyy...podatek od tego. To ile?
Ja bardziej nie jestem w stanie zrozumieć sytuacji którą nakreślił @PabloWu:Nie widzę tu nic niezrozumiałego. Intencją nie było urządzanie publicznej chłosty wydawcy i psucie mu interesów tylko wyrażenie oburzenia zaistniałą sytuacją i sygnał, by na przyszłość przemyśleć takie postępowanie. Skoro do wydawcy to dotarło i odezwał się do "Bartka" to interwencja okazała się w jakiś sposób skuteczna.
Jeśli Pan Tomek jest tak bardzo zbulwersowany i uważa, że firma X zachowała się nieczysto i źle, to nie powinno być problemu napisać o jaką firmę chodzi. Przecież jeśli to prawda i nie rzuca oszczerstw, to nie ryzykuje żadnymi konsekwencjami niesłusznego oczerniania i zniesławienia. Wydawca jak chce, to może się odnieść i pokazać swoje PR w takich sprawach.
Kiedyś podczas zdobywania wrysu zagadnąłem twórcę, ile robi album. Odpowiedział, że parę miesięcy. Dopytałem, czy "po godzinach". On na to, że nie, że wtedy jest to jego normalna praca, na tym zarabia.Niech zgadnę, zagadnąłeś o to tego twórcę, który sam sobie wydaje i sprzedaje, a egz. bez jego wrysu są cenniejsze (żart!), bo jest ich mniej? Jeśli tak, to trzeba było dopytać, ile wynoszą koszty dodatkowe (obecność na imprezach itd.). Nawet, jeżeli mu się to spina finansowo, to trzeba pamiętać, że zarabia jako wydawca i autor.
Co do ewentualnych zarobków za komiks. Na wernisażu Stefańca w rozmowie z Timofem oficjalnie przez mikrofon padło, że średnio autor dostaje 8-12% od ceny okładkowej.Nope, Timof trochę mętnie to tłumaczył (bo odnosił się do książek itd.), ale wyraźnie powiedział (co potwierdzam) 8 do 10%
Czemu miałoby służyć ujawnianie personaliów, w szczególności jeśli sam "Bartek" sobie tego nie życzy?
Co do niepodawania nazwy wydawcy, to skoro sam zainteresowany kolorysta tego nie chciał, to dla mnie oczywiste, że nagłaśniający sprawę nie powinien go podawać.
Niech zgadnę
Nie zgadłeś.
Wtedy się utrzymywał. A przynajmniej tak twierdził.
Przecież nie podważam. Po prostu zawsze mnie to szokuje, no bo na zdrowy rozum, załóżmy, że ktoś rzeczywiście jest z tej trójki-czwórki topu, czyli sprzedaje kosmiczne 10K (plus-minus), album w cenie 40 pln, czyli ma 40K brutto.
Myślę, że błędnie zakładasz, że taki autor musi się utrzymywać wyłącznie z tantiem od sprzedaży.Ale ja wcale nie zakładam, że ktokolwiek u nas żyje tylko i wyłącznie z publikowania komiksów (na komercyjnych zasadach).
Godziwą płacą za pracę. Nasz kurła jego mać.
Teraz to wydawnictwo po rozkręceniu afery zapłaci typowi więcej, ale więcej się do niego nie odezwie, bo po co ryzykować gównoburzę.
Gdyby było jak piszesz to górnicy by nie zarabiali. Popyt jest, bo komiksy w kolorze powstają, więc koloryści są potrzebni. Tyle że traktuje się ich po macoszemu :-\
Gdyby było jak piszesz to górnicy by nie zarabiali.
Panowie w ponad 100 krajach juz sa prowadzone pilotazowe programy o walucie cyfrowej, w Chinach mamy juz testy waluty z data waznosci, wiec jak nie wydasz to tracisz.
Wiec w przyszlosci nie bedziemy juz patrzyli na cene komiksu tylko szybko kupimy aby kasa nie przepadla i po problemie i wypisywaniu elaboratow czemu tak drogo :)
Niekomiksowo, ale daje do myślenia - wydawnictwo Vesper ogłasza zawieszenie premier książek do końca roku.
https://pl-pl.facebook.com/WydawnictwoVesper/posts/3350576781852882?__tn__=K-R (https://pl-pl.facebook.com/WydawnictwoVesper/posts/3350576781852882?__tn__=K-R)
To pyknie albo nie pyknie, natomiast już teraz dużo bardziej się opłaca nie trzymać gotówki tylko rzeczy, bo mniej tracą na wartości. Natomiast nawet przy walucie z datą ważności (w co osobiście nie wierzę na skalę masową) nadal będziesz mógł kupić mniej albo więcej komiksów, więc elaboraty czemu tak drogą nadal miałyby rację bytu.
Gorzej jak przyjada jakies oszolomy i powiedza ze produkcja ksiazek/komiksow zostawia zbyt duzy slad weglowy i trzeba to ukrocic :)
Weź nie strasz. Jak widzę dokąd to wszystko zmierza...
Przede wszystkim te technologie ekologiczne w swoim procesie wytwarzania są cholernie nieekologiczne.
Top 5️⃣ najlepszych komiksów ostatniego tygodnia w Gildia.pl:
1️⃣. Kapitan Żbik 21 - Człowiek za burtą: bit.ly/KapitanZbik-21
2️⃣. Kapitan Żbik 22 - Gotycka komnata: bit.ly/KapitanŻbik22
3️⃣. Batman Knightfall: Krucjata Mrocznego Rycerza. Tom 3: bit.ly/BatmanKnightfall-3
4️⃣. Prapradziadka Hieronima opowieści dziwnej treści czyli skąd się bierze woda sodowa: bit.ly/prapradziadkaHieronimaopowieści
5️⃣. Wielkie wyprawy: bit.ly/wielkiewyprawy
Te cząstkowe dane są podawane nam już od bardzo dawna. Jeśli to by oddawało rzeczywistość rynkową, to czemu Egmont dalej wydawałby tyle tytułów Superhero?
A kto w ogóle kupuje w sklepie Egmontu? To już chyba gildia ma większą sprzedaż.Jak widać kupują.
Coś jak półkowa ekspozycja Top 20 w Empiku, która też ma mało wspólnego z rzeczywistością na reszcie rynku. To nie są miarodajne próbki.
Śmiem twierdzić, że TOP 20 Empiku jest dużo bardziej miarodajne niż topka Gildii, ale też nie mówi całej prawdy o rynku książki.
Ale topka komiksów z Empiku, to chyba jest miarodajna jedynie dla komiksów z Egmontu?
Biorąc pod uwagę, jak bardzo niekompletną ofertę komiksową ma Empik to tak :-)No to teraz jeszcze weź pod uwagę, że Empik nie zalicza do tego rankingu komiksów z działu prasowego (czyli m.in. Żbika). Czyli, nie znając poziomu sprzedaży komiksów z Egmontu w Empiku i mając na uwadze praktycznie zerową obecność innych wydawnictw w dziale komiksowym, ten ranking nie daje nam praktycznie żadnej informacji.
Do dziewiątego miejsca tak to wygląda.Czyli się myliłem i uwzględniają dział prasowy, przepraszam.
To ciekawy przypadek, bo to pewnie najlepiej sprzedąjacy się komiks roku, w głosowaniu na lubimyczytac.pl wybrany komiksem roku, a komiksiarze omijają go szerokim łukiem.
Ile?!
Czy tu jakaś autokorekta nie spłatała figla i nie dopisała zer? :D
Czyli się myliłem i uwzględniają dział prasowy, przepraszam.Tzn. są dwie topki - komiksowa i prasowa komiksowa. I obie dotyczą empik.com, a nie sieci stacjonarnej.
To ciekawy przypadek, bo to pewnie najlepiej sprzedąjacy się komiks roku, w głosowaniu na lubimyczytac.pl wybrany komiksem roku, a komiksiarze omijają go szerokim łukiem.
Z okładek wygląda na jakąś mangę dla nastolatek o kochających się chłopakach. Opis potwierdza. Komiksiarze raczej nie są jego targetem.
No tak. Komiksiarze są targetem amerykańskich zeszytów dla nastolatków o strzelających się pająkach i nietoperzach.
No tak. Komiksiarze są targetem amerykańskich zeszytów dla nastolatków o strzelających się pająkach i nietoperzach.
Twój post sorry ale zasługuje na Bzdurę Roku.
Czemu? Komiksiarze całe życie czytają inne komiksy (Donald, KiK, Batman, Thorgal, Spider-Man, Punisher, Funky Koval, Yans itd., itp.). Tam nie ma komiksów miłosnych dla nastolatek. Czemu więc mieliby nagle teraz sięgać po takie komiksy? Ani sentyment, ani tematyka nie pasują do zainteresowań przeciętnego komiksiarza. Więc to, że czytają inne komiksy dla dzieci (np. KiK) czy dla młodzieży, nie znaczy, że są targetem tego komiksu. Ale ciekawi mnie, gdzie widzisz bzdurę.
Ciekawe czy Egmont więcej zarobił za ten rok niż poprzedni.Tego dowiemy się w kwietniu przy corocznym podsumowaniu. W 2021r. mieli "marne" 9,6 mln zł zysku netto
"Myślę, że jeśli chodzi o ceny celulozy, to jesteśmy po maksymalnych cenach. Te ceny osiągnęły w sierpniu i na początku września 1.500 USD za tonę. Ceny w październiku są niższe o około 17-18 USD. Myślę, że rok 2023 i 2024 to będą lata stopniowego spadku cen celulozy, w szczególności dla przemysłu papierniczego i opakowaniowego. Ponieważ w tych latach pojawi się ponad 4,5 mln ton nowych mocy produkcyjnych w zakresie produkcji celulozy głównie w Ameryce Południowej" - powiedział prezes Arctic Paper"
https://stooq.pl/n/?f=1516394&search=arctic+paper
jak nie spadek popytu to może wzrost podaży pomoże?
Kolodziejczak mowil w Lodzi ze ceny papieru sie ustabilizowaly/stanely ale znow ida w gore i w styczniu ceny komiksow maja isc jeszcze chyba 30% w gore.
Mnie najbardziej właśnie dziwi, że u zdecydowanej większości wydawców nie widać spowolnienia. Zakładałem, że ktoś zrezygnuje z tego, ktoś z tamtego i w efekcie każdy komiks będzie się sprzedawał w mniejszej liczbie egzemplarzy, a co za tym idzie wydawcy będą mniej wydawać. A z boku to wygląda tak, jakby wydawcy podnosili ceny do oporu a czytelnicy wszystko pokrywali i kupowali tyle samo, nie rozumiem jaki tu jest mechanizm.
Nie podnosimy cen „do oporu”. Gdybyśmy chcieli uwzględnić wszystkie realne podwyżki kosztów produkcji, to ceny byłyby jeszcze większe. Ale część zwyczajnie bierzemy na siebie, bo jeszcze większych podwyżek czytelnicy by po prostu nie strawili. Co do ilości publikowanych komiksów - sytuacja na rynku papieru zmusza nas do bukowania drukarni z duuuużym wyprzedzeniem. Komiksy, które mają premierę teraz były przez nas zamawiane w wakacje, albo i przed. No i robimy, co się da, bo z tyłu głowy mam myśl, że przecież może być jeszcze gorzej.
Nie podnosimy cen „do oporu”. Gdybyśmy chcieli uwzględnić wszystkie realne podwyżki kosztów produkcji, to ceny byłyby jeszcze większe. Ale część zwyczajnie bierzemy na siebie, bo jeszcze większych podwyżek czytelnicy by po prostu nie strawili. Co do ilości publikowanych komiksów - sytuacja na rynku papieru zmusza nas do bukowania drukarni z duuuużym wyprzedzeniem. Komiksy, które mają premierę teraz były przez nas zamawiane w wakacje, albo i przed. No i robimy, co się da, bo z tyłu głowy mam myśl, że przecież może być jeszcze gorzej.
Wy jako KG to bardzo nieznacznie podnosicie, ale jesteście tą przyjemną skrajnością wśród wydawnictw komiksowych ;)
Przynajmniej w tym całym bajzlu jest jedna dobra wiadomość. Wydawcy muszą dokonywać ostrej selekcji i decydują się na wydanie bardzo dobrych komiksów.
Przynajmniej w tym całym bajzlu jest jedna dobra wiadomość. Wydawcy muszą dokonywać ostrej selekcji i decydują się na wydanie bardzo dobrych komiksów.Nie jestem pewny czy zawsze taki związek istnieje, tzn. czy dobre komiksy gwarantują pozytywny odbiór i sprzedaż. Ja tam się trochę obawiam, że niektórzy mogą skupić się na tych komiksach, na których najwięcej zarobią, kosztem tych bardziej ryzykownych (co nie znaczy gorszych).
Wydawnictwa starają się dobrać do swojej oferty pozycje, które mają największe szansę ne pozytywny odbiór i sprzedaż.
Mnie najbardziej właśnie dziwi, że u zdecydowanej większości wydawców nie widać spowolnienia. Zakładałem, że ktoś zrezygnuje z tego, ktoś z tamtego i w efekcie każdy komiks będzie się sprzedawał w mniejszej liczbie egzemplarzy, a co za tym idzie wydawcy będą mniej wydawać. A z boku to wygląda tak, jakby wydawcy podnosili ceny do oporu a czytelnicy wszystko pokrywali i kupowali tyle samo, nie rozumiem jaki tu jest mechanizm.obawiam się, że ten mechanizm to proste myślenie "kupię na zapas ile tylko zdołam, bo za chwilę będzie drożej... dużo drożej (albo, co gorsza: bo za chwilę w ogóle nie będzie mnie stać na jakiekolwiek "niepotrzebne" wydatki), czyli fajnie, bo będę miał co czytać przez następnych kilka lat.
Czyli alternatywą powinno być łagodne hamowanie od wakacji? Gdyż nie bardzo wiem do czego dążysz.a czy mówiłem, że do czegoś dążę?
Czyli alternatywą powinno być łagodne hamowanie od wakacji?napisałem:
nic w tym złego, że kupujemy wciąż relatywnie dużopowinienem dodać, że wprost przeciwnie: to dobrze.
a czy mówiłem, że do czegoś dążę? napisałem:powinienem dodać, że wprost przeciwnie: to dobrze.Może odważniej wejdą w komiks cyfrowy?
Po prostu, czasami ze stosunkowo dużym prawdopodobieństwem można pewne rzeczy przeczuć, no ale obiegowa opinia mówi, że niektórych zjawisk (wojna u bram, zaraza, megainflacja, recesja, bezrobocie, spadek poziomu życia, itd....) nie dało się w ogóle przewidzieć (...bo nie mieściły się w głowie "współczesnego człowieka"...:)
Bardziej niż na zachowania kupujących, liczyłbym na zmyślne posunięcia wydawców, by w jakiś sposób (no właśnie: w jaki?) nie pogrzebać naszego fajnego, ale płyciutkiego ryneczku......
Ja tam się trochę obawiam, że niektórzy mogą skupić się na tych komiksach, na których najwięcej zarobią, kosztem tych bardziej ryzykownych (co nie znaczy gorszych).
Może odważniej wejdą w komiks cyfrowy?
Czytelnik zapłaci i dostanie wersję na pocztę.
Bez kosztów druku, wysyłki, magazynowania... czyli taniej ::)
Od razu zostanie też rozwiązany problem braku miejsca na półkach ;D
Podoba się takie rozwiązanie na trudne czasy?
Może odważniej wejdą w komiks cyfrowy?
Czytelnik zapłaci i dostanie wersję na pocztę.
Bez kosztów druku, wysyłki, magazynowania... czyli taniej ::)
Od razu zostanie też rozwiązany problem braku miejsca na półkach ;D
Podoba się takie rozwiązanie na trudne czasy?
Może odważniej wejdą w komiks cyfrowy?
Czytelnik zapłaci i dostanie wersję na pocztę.
Bez kosztów druku, wysyłki, magazynowania... czyli taniej ::)
Od razu zostanie też rozwiązany problem braku miejsca na półkach ;D
Podoba się takie rozwiązanie na trudne czasy?
Raczej nie wywali, po postu przestaną wydawać, tak jak zamykają się cukiernie, piekarnię itd. raczej nie będzie sensu wydawać komiksu, który wcześniej kosztował 40 a teraz będzie 200 bo i tak nikt tego nie kupi.
Jeśli boicie się, że wyższe ceny spowodują spadek popytu na komiksy wśród komiksiarzy, to mam dla was ciekawostkę - Efekt Veblena https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Veblena
Szczególnie chodzi o osoby, dla których komiksy to hobby lub kolekcjonerstwo. To komiksiarze i komiksiary w większości kupują te droższe wydania: integrale i wydania specjalne. Na pozostałe komiksy - powiedzmy do 40 zł - rzeczywiście może być mniejszy popyt, bo tutaj dochodzi cała rzesza przypadkowych osób, które szukają prezentu, albo kupują Sandmana bo zobaczyły serial, lub po prostu dla dzieciaków, żeby sobie coś poczytały w samochodzie.
Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza, bo przecież komiks to nie jest dobro luksusowe, to jest jeszcze Paradoks Giffena https://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_Giffena ;)
No i jeszcze efekt szminki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_szminki
Oczywiście, że ktoś kupi bo inflacja powoduje także proporcjonalny (aczkolwiek niewystarczający) wzrost płac.Ale wtedy z tego co pamiętam to było przejście z jednego systemu do drugiego, także trochę inne czasy. A były jakieś prywatne wydawnictwa wcześniej ? Za bardzo to chyba nic prywatnego nie było.
Pamiętam dobrze hiperinflację przełomu lat 80/90 gdy ceny książek wzrosły ze 100-200 zł do 10-20 tysięcy zł za sztukę i rynku wydawniczego jakoś to nie zmogło. Ba - on nawet wtedy tak naprawdę zaistniał bo powstały pierwsze prywatne wydawnictwa. Zaglądnijcie sobie do starych roczników czasopism - w każdym numerze było usprawiedliwianie się redakcji ze wzrostu ceny tłumaczone rosnącymi kosztami papieru, druku itp.
To czemu się zamykają się te Kebaby, piekarnie itd. przecież mogą sprzedawać te naleśniki z mięsem za 50ł czy 100.Co to za porównanie? Kebabów, pizzy, sushi itd. nie musisz jeść, możesz je zastąpić zwykłym obiadem. Piekarni jest nieporównywalnie więcej niż wydawców komiksów, część piekarni upadnie, a konsument nawet tego nie odczuje. Komiksy to w dużej mierze hobby, można je oczywiście zamienić na inne, ale to już nie jest takie proste jak zamiana kebab > schabowy.
Większość społeczeństwa nie czyta też komiksów...Jesteśmy na forum komiksowym, także ci co nie czytaj nawet tu nie wejdą.
Umówmy się też - jeszcze zanim ceny zaczęły rosnąć, to gdy przeciętny obywatel widział integral za 100 zł okładkowej, pukał się w głowę. Trzeba być wkręconym w hobby, żeby płacić takie sumy (i wiedzieć, że nie zawsze płaci się okładkową).
Pamiętam moje zadziwienie, gdy zobaczyłem - po wielu latach przerwy - ceny modeli kartonowych do sklejania. Kadet ma rację - hobby kosztuje.Może zaraz wrócą tanie hobby, jak np. zbieranie puszek.
Prywatne komiksy, użytkowane maksymalnie parę godziny w życiu stoją w sprzeczności ze zrównoważoną konsumpcją :) :) :)
Nie ma co narzekać, w styczniu aktualne ceny będą wyglądały jak mega okazja na Black friday.Histeryzujesz.
Idziesz do restauracji na obiad i wydajesz 200 zł na godzinną konsumpcję, której nigdy nie powtórzysz bez ponownej zapłaty, a jej jedynym efektem (tej konsumpcji) poza ową godziną przyjemności będzie defakacja.To nie ja, tylko główny ekonomista Orlenu i mówił o samochodach. :) Ale to można na wszystko przełożyć.
Idąc tym tropem również można to nazwać słabo zrównoważoną konsumpcją, prawda? A jednak robi tak nieco więcej ludzi niż czyta/kupuje/kolekcjonuje komiksy i jest to dosyć normalną rzeczą od dziesiątek lat.
Punkt widzenia....
Histeryzujesz.:)
Spokojnie, myśmy już tych zapaści i punktów zwrotnych przeżyli od 1999 roku co najmniej kilka. A rynek i tak się rozwijał. :)
https://forum.gildia.pl/index.php/topic,10239.0.html
W bestsellerach Taniej Ksiazki 2022, w top 10 (ksiazki+komiksy) trzy tomy heartstoppera.
https://www.taniaksiazka.pl/bestsellery/sortuj-bestsellerscurryear
A niby komiksy to nisza, huehue.
W bestsellerach Taniej Ksiazki 2022, w top 10 (ksiazki+komiksy) trzy tomy heartstoppera.To się nazywam hype, o tej pozycji pisano chyba już wszędzie, bo jest wydarzeniem kulturowym, przełamuje pewne tabu, to że jest to komiks, ma akurat najmniejsze znaczenie.
https://www.taniaksiazka.pl/bestsellery/sortuj-bestsellerscurryear
A niby komiksy to nisza, huehue.
Niestety nie udało mi się zlokalizować tej pozycji więc nie wiem co to za "arcydzieło", ale argumentacja sprzedawcy była dość zabawna. Ciekawe, czy dla osób, które na co dzień nie czytają komiksów, takie teksty rzeczywiście mają znaczenie i są ich w stanie przekonać, że obcują z czymś bardziej ambitnym. ;)
Jako wydawca jestem zmuszony poinformować o zakończeniu wydawania Pixela. To dla mnie osobiście bardzo trudny moment, najtrudniejszy od wielu lat. Dla Was na pewno też nie są to wieści, jakich byście chcieli się spodziewać.
Numer 84. ukaże się 21 grudnia, poniżej jego okładka.
Powód jest do bólu prozaiczny. Po prostu w aktualnej sytuacji i kosztach głównie druku, papieru i prądu nie mogę sobie pozwolić na dalsze wydawanie pisma. Zbyt wiele to kosztuje pod względem finansowym (i nie tylko).
Tym bardziej jest mi żal, bo udało się Wam stworzyć pismo wyjątkowe w wyjątkowych czasach. Ja osobiście spełniłem marzenie o wydawaniu czasopisma, który współtworzą moi idole z lat, kiedy zaczynałem swoją przygodę z komputerami. Jak o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że "impossible is nothing". Jestem Wam wszystkim niezwykle wdzięczny za to, że mogliśmy stworzyć tę historię wspólnie.
Co dalej?
W kwestiach biznesowych będziemy kontynuować wydawanie PSX Extreme. W obecnej sytuacji będzie to jedyny na polskim rynku miesięcznik poświęcony tematyce gier wideo. Pod kątem cyfr wypada lepiej niż Pixel i liczę na to, że koncentrując się na jednym tytule uda się nam go umocnić. Mam też nadzieję, że uda się nam zachęcić również Was do sięgnięcia po ten magazyn, postaramy się przemycić na jego łamach "ducha Pixela".
Będziemy też nadal organizować wydarzenia: dwa razy do roku Gamedev & Creative Careers Expo (edycje wiosenna i jesienna), Festiwal Gier i Popkultury Pixel Heaven oraz Extreme Party, pewnie też pojawią się jakieś dodatkowe imprezy po drodze, gdzie również mam nadzieję na Wasze wsparcie i udział. Skontaktuję się ustalę sprawy z prenumeratorami, patronami oraz zrealizuję nagrody akcji z książką o Historia Commodore 64 Piksel po Pikselu.
Odnośnie przyszłości Pixela. Jestem bardzo przywiązany emocjonalnie to tej marki. Wielu z Was na pewno też, wiem to choćby z prywatnych rozmów z Wami czy zaangażowania Czytelników na fejsbukowej grupie Secret Level (grupa oczywiście nie zniknie!). Z pewnością przed nami wydawnictwa okolicznościowe, choćby przy okazji Pixel Heaven. Pozostawiam również otwartą opcję powrotu pisma za jakiś czas. Oczywiście wymagałoby to pozyskania partnera, który zechciałby ponieść ciężar głównie finansowania projektu, wiadomo też, że musiałaby pojawić się perspektywa uzyskania rentowności przez tytuł. Na chwilę obecną nie mogę tego obiecać, ale nie powiem "nigdy".
I ostatnio będąc w kiosku zacząłem właśnie patrzeć przychylniej na Pixela, który został ostatnim mmagazynem o grach, który normalnie się ukazywał.
Ale coś nowe pokolenie nie jest zainteresowane płaceniem za pisma specjalistyczne, jeżeli ma do wszystkiego dostęp w sieci, czy to tekstowo czy w formie video. A szkoda.Stare pokolenie też nie bardzo jest tym zainteresowane.
Akurat PSX ma się całkiem dobrze (były lekkie zawirowania przy ostatnim numerze ale ponoć już wszystko ok), zaczęli nawet wydawać wydania specjalne:Te wydania specjalne (#0 i #1) powstały na okoliczność numeru 300, który miał swoją premierę latem.
Neo padło juz dawno temu. (...)Nie padło. Kłopoty redaktora naczelnego (Marcin GULASH Górecki) były głównym (i być może jedynym) powodem. :-\
Te wydania specjalne (#0 i #1) powstały na okoliczność numeru 300, który miał swoją premierę latem.Ja wróciłem do "szmatławca" właśnie od numeru 300setnego i właśnie w co drugiej wypowiedzi redaktorów był info że jest ciężko i będzie ciężej. Ja sam na kilka lat dałem sobie spokój bo po prostu nie miałem czasu czytać (a tym bardziej grać).
Nie powstały jako przejaw dobrej passy wydawniczej tylko na szeroko rozumiane obchody rocznicowego numeru.
Sytuacja magazynu jest w najlepszym przypadku bliska stabilności. Od dawna jest podawana kroplówka (Patreon) i to dzięki wsparciu czytelników pismo ukazuje się nadal. Być może zamknięcie PIXELA nieco poprawi kondycję "szmatławca" ale daleko magazynowi do lat świetności.
Nie padło. Kłopoty redaktora naczelnego (Marcin GULASH Górecki) były głównym (i być może jedynym) powodem. :-\
Akurat PSX ma się całkiem dobrze (były lekkie zawirowania przy ostatnim numerze ale ponoć już wszystko ok), zaczęli nawet wydawać wydania specjalne
Przez 10 lat nie było inflacji na poziomie 20%.co spowodowało że jakaś nowa kolekcja komiksowa zdrożała z 40zł na 50zł. Procentowo to mniejsza podwyżka niż ceny masła i cukru. Nie zrozum mnie źle. Rynek owszem może oberwać, tylko na ten moment nikt się nie zwija. Ba, jest już wzmianka o nowym wydawcy.
O jakim nowym wydawcy?O tym wydawcy (https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/nagle-comics-nowy-wydawca-na-rynku/)
A to czy to był dobry moment z tym nowym wydawnictwem to czas pokaże, wg mnie to wszyscy będą mniej wydawać.na ten moment czas pokazuje że nikt się nie zwija w przeciwieństwie do tego co piszą wyznawcy komiksowej apokalipsy.
na ten moment czas pokazuje że nikt się nie zwija w przeciwieństwie do tego co piszą wyznawcy komiksowej apokalipsy.hmmm...... Taurus?
na ten moment czas pokazuje że nikt się nie zwija w przeciwieństwie do tego co piszą wyznawcy komiksowej apokalipsy.Okaże się w połowie albo pod koniec roku, co będzie w kolejnym, no na twardo trochę więcej jakieś 50%.
A co do cen to ten zły Egmont też podniósł cenę okładkową pozycji z 40zł na 50zł i to serii które wydaje 8 lat.
Grubsze twardookładkowce rzeczywiście podrożały trochę więcej, tylko tutaj pojawia się kwestia ceny kartonu. Tak czy siak, jakoś Egmont wcale nie zwalnia z wydawaniem i komiksów bardziej przybywa niż ubywa.
no na twardo trochę więcej jakieś 50%.O 50% podrożały tylko najgrubsze tomy, bo co, już tu wielokrotnie pisałem, podwyżki cen papieru spowodowały, że ceny komiksów Egmontu się spłaszczyły. Teraz dwa razy grubszy tom zwykle kosztuje prawie tyle samo co dwa tomy o połowie takiej grubości.
Okaże się w połowie albo pod koniec roku, co będzie w kolejnym,Mądrego to dobrze poczytać.
No to podrożały od 30% do 50% :) i będą dalej drożeć. Jak ktoś kupuje np. też po amerykańsku i jeszcze $ spadnie, to po polsku będą droższe niż te z USA, zasadniczo to już są taki Flash:Powiedziałbym bardziej, że od 20% do 50%.
Powiedziałbym bardziej, że od 20% do 50%.Chyba kontrofensywa Hachette :) Tylko wtedy $ był tańszy, teraz jest, no przynajmniej był najdroższy w historii.
Ale widać, że młody jesteś. ;) Przed kontrofensywą Egmontu od 2013 roku, to praktycznie każdy grubszy komiks kosztował więcej w Polsce niż w USA.
A teraz kosztują taniej?Zależy, które i jak na to patrzeć, taki epic to praktycznie to samo, tylko u nas jest twarda okładka i "lepszy" papier. Tylko ten amerykański epic jak się wyprzeda to tak szybko nie dodrukują a tych mniej popularnych to podejrzewam, że wcale.
Chyba kontrofensywa Hachette :) Tylko wtedy $ był tańszy, teraz jest, no przynajmniej był najdroższy w historii.Kto jak zwał, ten zwał. Bo w tym samym roku co WKKM, wystartowało też Nowe DC, które miało niższe ceny niż wcześniejsze komiksy DC od Egmontu.
A teraz kosztują taniej?To już zależy. Tylko po prostu mówię, że to nie jest novum na polskim rynku. No i teraz, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed ponad 10 lat, bez problemu da się kupować komiksy u nas z rabatem 37-40%, a czasem nawet 45%, jeżeli się poczeka na większą okazję.
Zależy, które i jak na to patrzeć, taki epic to praktycznie to samo, tylko u nas jest twarda okładka i "lepszy" papier. Tylko ten amerykański epic jak się wyprzeda to tak szybko nie dodrukują a tych mniej popularnych to podejrzewam, że wcale.
Ale chyba rozmawiamy o różnych zjawiskach. Wszedłem na jakąś stronę (nazywa się to to G&B Comics - nie znam, pierwszy raz widzę) i tam epiki widzę poniżej 60$ sztuka. A niektóre tuż poniżej 50$. Ale liczmy, że oficjalna cena jednego tomu to 60$.Pomijając to, że stosowanie śmiesznych przeliczników siły nabywczej typu 1 $ = 1 PLN nie ma żadnego sensu, to dyskusja była o cenach komiksów w kontekście tego, czy Polak może kupić taniej egzemplarz polski czy może egzemplarz z USA.
I teraz pytanie brzmi: kto w Polsce wydaje epiki poniżej 60 PLN?
U nas epik po rabatach kosztuje ponad 120 PLN czyli dwukrotnie więcej niż płaci za niego Jankes. Nominalnie. Bo jest jeszcze różnica siły nabywczej danej waluty.
Zarobki w USA to trudna sprawa do policzenia (bo to ogromnie zróżnicowany kraj), ale w przybliżeniu można przyjąć 2-3x więcej niż w PL. Na pewno dużo mniej niż 4-5x, więc nie wiem skąd pomysł przeliczenia waluty 1:1.
Jednocześnie zarabiając 2-3x więcej netto niż w PL musisz jeszcze z tego sobie opłacić wiele rzeczy, na które w PL masz wywalone, np. ubezpieczenie zdrowotne, czasem idzie na to 1/3 pensji. Pozostałe koszty życia też są od 2 do nawet 10x większe.
W dużym uproszczeniu możemy przyjąć, że średni Amerykanin ma 2x więcej nominalnie niż średni Polak.
50 USD to 220 PLN.
Połowa z tego to 110 PLN.
Czyli cena epika po rabatach 120 PLN jest podobnym obciążeniem.
W dużym uproszczeniu możemy przyjąć, że średni Amerykanin ma 2x więcej nominalnie niż średni Polak.
Czyli cena epika po rabatach 120 PLN jest podobnym obciążeniem.
Jeżeli statystyczny Amerykanin ma 2x tyle co statystyczny Polak to jakim cudem dla dwukrotnie bogatszego Amerykanina 60$ miałoby być podobnym obciążeniem co 120 PLN dla Polaka?
Jak długo Amerykanin pracuje na 60$ a Polak na 120 PLN?
No tak bo u nas leczenie jest za darmo, nie dość, że płacisz bo ci pracodawca odprowadza to później jeszcze idziesz prywatnie :)
Yyyyy. No jeśli Amerykanin zarabia 2x więcej i płaci za komiksy 2x więcej to jest to podobne obciążenie, prawda?
Jednocześnie zarabiając 2-3x więcej netto niż w PL musisz jeszcze z tego sobie opłacić wiele rzeczy, na które w PL masz wywalone (...)Np. zakup spluwy i granatów + amunicja do giwer.
Ale w którym momencie Amerykanin płaci za komiks 2x więcej niż Polak?
Np. zakup spluwy i granatów + amunicja do giwer.
Ponoć multum kasy na to wywalają .
50 tysięcy ofiar śmiertelnych rocznie od sprzętu strzelającego i wybuchającego zobowiązujehttps://usafacts.org/data/topics/security-safety/crime-and-justice/firearms/firearm-deaths/ (https://usafacts.org/data/topics/security-safety/crime-and-justice/firearms/firearm-deaths/)
Te dane nie rozróżniają ile tej broni zostało nabyte legalnie, a ile nielegalnie.
wynagrodzenie miesięczne netto, średnie:
(..)
USA - 4167.78 USD
Polska - 1069.26 USD
(..)
Cena komiksu, bez uwzględniania rabatów (jako przykład, popularne na całym świecie i wydawane również przez Egmont, przygody Kaczora Donalda i ferajny, kolekcja Carla Barksa):Skoro przykład z mojego poletka, to nie mogę zwrócić uwagę na błąd - od poprzedniego roku tomy kolekcji Barksa od Fantagraphics kosztują 35 $. Oczywiście - nie zmienia to tego, co napisałem wcześniej, czyli w krajach biedniejszych komiksy są tańsze, ale nie o tyle tańsze, ile wynika to z różnicy zarobków.
Nie wiem skąd wytrzasnąłeś te dane, ale:
* w PL średnia to 7329,96 zł brutto czyli 5326,78 zł netto czyli ~1230 USD;
(..) miesięcznie 3425 USD (..) Przyjmując polską średnią netto 4343 złote (..) Raczej ten współczynnik jest bliżej 4, niż 2 lub 3.
- w USA jest o wiele więcej niż w PL miliarderów/milonerów, którzy też do średniej są liczeni i sporo zawyżają - ogólnie rozwarstwienie jest o wiele większe niż w PL;
Jak już ustaliliśmy, średnia Polska to 5000+ (netto), jeśli zatem porównywać Polskę do Alabamy to masz 3325*4.33 ~= 14800 vs 5000 -> przelicznik jest poniżej 3:1 i o tym cały czas piszę (że 2-3x w zależności od stanu i sposobu liczenia i co uwzględnimy a co nie). To tyle jeśli chodzi o suchy pieniądz.Nie my ustaliliśmy, tylko ty ustaliłeś. Wg danych za początek 2022, średnia właśnie tyle wynosiła w Polsce. Nie za każdy okres są dane więc przyjąłem początek i środek 2022 jako punkt odniesienia. Mniej więcej, bo wiadomo, że to nie praca habilitacyjna tylko luźne dywagacje. Na zawyżanie średniej ma wpływ również podwyższanie płacy minimalnej, gdzie w USA ostatnia podwyżka miała miejsce w 2009 roku, do 7,25 dolara za godzinę. Federalna, bo oczywiście osobno każdy stan może ustalać na własnym poziomie. W Alabamie właśnie tyle wynosi, a np. na Florydzie 11 dolarów.
Natomiast jeśli chodzi o ceny komiksów to się nie znam - odniosłem się do przykładu, gdzie zostało podane, że epiki w USA są po 50 USD, a w PL po 110 PLN - i tutaj stwierdziłem, że uwzględniając zarobki i siłę nabywczą wychodzi podobnie - czego dowodzą przytoczone dane. Jeśli ceny komiksów są inne to oczywiście i obliczenia są inne, proste :)
(...)
A komiks? Komiks to inny wydawca, inny papier, format, okładka, tłumaczenie, zasadniczo tylko rysunki i treść się zgadzają - reszta to nowy, inny, czasem lepszy, czasem gorszy produkt. Plus jeszcze trzeba podawać rok wydania - jakby nie było nawet 2020 vs 2022 to przepaść, a co dopiero teraz dla nowych rzeczy AD 2023, my mamy inflację 20% (realną pewnie bliżej 40%), a oni parę procent, plus siła dolara jest znamiennie inna niż siła złotówki.
To wszystko sprawia, że praktycznie nie sposób tego sensownie porównać :)To prawda, można robić tylko przybliżenia.
@radef - widziałem ceny i rzeczywiście jest jak napisałeś, 35 USD. Są i tomy, nowe, za 30.Tak jak napisałem - wszystkie zeszłoroczne tomy (w tym dodruki) są już 5 dolarów wyższe. Równie dobrze w porównaniu można też podać 69,99 zł jako cenę Barksa w Polsce w 2021 roku, i nadal tomy z tamtego roku kupisz. Dlatego mówię, że dzisiaj, przy rosnących cenach, tego typu porównania są problematyczne.
Jakby nie patrzeć, wychodzi jednak, że w przeliczeniu na dolara, cena komiksu jest mniej więcej podobna, a nie dostosowana konkretnie pod dany rynek i np. "Kaczogród" w kraju rozwijającym się jak Brazylia, jest sprzedawany taniej.Napisałem "Oczywiście - nie zmienia to tego, co napisałem wcześniej, czyli w krajach biedniejszych komiksy są tańsze, ale nie o tyle tańsze, ile wynika to z różnicy zarobków."
Np. zakup spluwy i granatów + amunicja do giwer.No i weź ich m.in. z tego powodu zaatakuj. Nie dość, że położenie nie sprzyja, armia potężna, to jeszcze cywile uzbrojeni po zęby.
Ponoć multum kasy na to wywalają .
Średnia krajowa jest jak yeti każdy słyszał nikt nie widział.Dlatego bardziej wiarygodna jest mediana, ale niestety nie jest to tak popularna wartość jak średnia.
Trzeba pamiętać że średnią krajową tak jak w USA zawyżają milionerzy, miliarderzy, celebryci i nasi wspaniali politycy którzy za swoją ciężką i solidną pracę zarabiają sowicie :/
Realnie większość Polaków zarabia mniej niż średnia krajowa, duża część społeczeństwa zarabia znacznie poniżej średniej.
Całe szczęście że nie jest jeszcze tak źle że musimy wypłatę przeliczać na jedzenie i rachunki tylko przeliczamy ją na komiksy :)
Nie my ustaliliśmy, tylko ty ustaliłeś.
Na zawyżanie średniej ma wpływ również podwyższanie płacy minimalnej, gdzie w USA ostatnia podwyżka miała miejsce w 2009 roku, do 7,25 dolara za godzinę.
w USA jest też więcej bezdomnych mieszkających w namiotach, którzy sporo zaniżają, bo nie mają rejestrowanych dochodów.
na ten moment czas pokazuje że nikt się nie zwija w przeciwieństwie do tego co piszą wyznawcy komiksowej apokalipsy.Wyznawcy komiksowej apokalipsy nie pisza, ze ktos sie zwija przeciez, a ze dopiero zacznie sie zwijac. Poczekaj spokojnie do konca roku. :)
Wyznawcy komiksowej apokalipsy nie pisza, ze ktos sie zwija przeciez, a ze dopiero zacznie sie zwijac. Poczekaj spokojnie do konca roku. :)czekam tak już od 10 lat.
No to nie wiem na co, w kazdym razie jeszcze niecaly rok nie powinien ci juz robic roznicy.jak będę kolejny rok czytał o upadaniu rynku, a nic się nie wydarzy, to zrobi mi to różnicę.
Nie sadze zeby byl jakis mega krach i sie zamykaly wydawnictwa, ale ograniczenie liczby tytulow bedzie na pewno.o nie nie, czekam na spektakularny krach. Taki jak wieszczono.
Znaczy, już raz ten rynek się zawinął, więc skąd pomysł, że takie coś się już nie wydarzy. Takiej inflacji jak teraz też nie było od jakiś 25 lat, także spokojnie.
Patrząc co wyczyniają te nasze orły u władzy, może być znacznie grubiej.
Ale jak to, Egmont przecież wydaje komiks europejskie, których nikt nie chce. :)Pamiętaj że spora część tych komiksów europejskich to są tytuły dla młodszych, więc jednak chyba ktoś je kupuje skoro jest taki wzrost w ostatnich latach.
To jest w sumie dziwne bo tytuły Egmont miał bardzo dobre: "Eden", "Ranma", "Miecz Nieśmiertelnego", "Gunsmith Cats". Dziwne że im nie pykło.Pomijając tragiczne wydania, to nie są tytuły, które są w mangowym mainstreamie. Tak naprawdę dopiero kilka lat temu polski rynek mangowy (co widać po ofercie JPF) "dorósł" do wydawania regularnie czegoś więcej niż najnowszych tytułów, które albo trafiają do jakiejś młodzieżowej niszy lubiącej dany gatunek lub są popularne z racji animowanych adaptacji.
To było do takiego jednego, który twierdzi, że TK nie wydał sh bo nie lubi ale za to wydawał europejskie, których nikt nie chciał.Zabawne jest to, że jak wyjmie się tytuły Egmontu to amerykańskie wypadają gorzej nawet od polskich. Nawet w podsumowaniu (https://datawrapper.dwcdn.net/TFWCh/1/?fbclid=IwAR0uT57eTs-yePtQVbjInC-c1UEj9jLXvAcdAEdDRePhbwsPz8t_FDtAzrs) wynika, że takie Hachette to zaledwie stanowi 7% (tyle co Mucha) w przypadku komiksów amerykańskich, wiadomo, że amerykańskie to nie sama superwłoszczyzna w Egmoncie, ale to jest bardzo znikomy procent w porównaniu do 55% jaki on posiada w tym sektorze rynkowym. Więc ta osoba albo jest leniwa, że nie sprawdza statystyk, albo nie ma zielonego pojęcia o rynku polskim, albo jedno i drugie, więc nie wiem po co próbuje naginać fakty. Pan Kołodziejczzak może nie lubić super bohaterów, ale jak widać lubi na nich zarabiać, a żeby to działo widać, że je wydaje.
Co do tych statystyk to dziwi mnie bardzo znikomy udział KG w rynku. Podświetlam ich i w wynikach nic nie widać poza polskimi. A wydają sporo amerykańskich i europejskich tytułów.
Co do tych statystyk to dziwi mnie bardzo znikomy udział KG w rynku. Podświetlam ich i w wynikach nic nie widać poza polskimi. A wydają sporo amerykańskich i europejskich tytułów.Są w innych.
Czytam ten watek jednym okiem, ale jeśli dobrze zrozumiałem, to jest to podsumowanie ze sklepu gildii, a sklep gildii nie jest głównym kanałem dystrybucji kolekcji kioskowych, więc akurat w przypadku hachette to te dane nic nie mówią o ich procentowym udziale (zresztą nt. egmontu i mang też można podważać te dane, bo są dyskonty, sklepy wydawców, empiki, inne specjalistyczne sklepy komiksowe - stacjnarne i internetowe itd.).
Zabawne jest to, że jak wyjmie się tytuły Egmontu to amerykańskie wypadają gorzej nawet od polskich. Nawet w podsumowaniu (https://datawrapper.dwcdn.net/TFWCh/1/?fbclid=IwAR0uT57eTs-yePtQVbjInC-c1UEj9jLXvAcdAEdDRePhbwsPz8t_FDtAzrs) wynika, że takie Hachette to zaledwie stanowi 7% (tyle co Mucha) w przypadku komiksów amerykańskich, wiadomo, że amerykańskie to nie sama superwłoszczyzna w Egmoncie, ale to jest bardzo znikomy procent w porównaniu do 55% jaki on posiada w tym sektorze rynkowym.
Pomijając tragiczne wydania, to nie są tytuły, które są w mangowym mainstreamie. Tak naprawdę dopiero kilka lat temu polski rynek mangowy (co widać po ofercie JPF) "dorósł" do wydawania regularnie czegoś więcej niż najnowszych tytułów, które albo trafiają do jakiejś młodzieżowej niszy lubiącej dany gatunek lub są popularne z racji animowanych adaptacji.Nie do końca się zgodzę. Zarówno Ranma jak i Gunsmith Cats były na przełomie wieków tytułami raczej szeroko znanymi w fandomie. Były to tytuły o których często pisano (Kawaii, Secret Service, Animegaido). Jak dobrze pamiętam, to za wydawanie Gunsmith Cats chciał się zabrać Tm-Semic, ale coś im nie wyszło.
Tytuły poważniejsze i starsze przez lata w Polsce nie sprzedawały się dobrze. Z tego powodu też nikt przez lata nie sięgnął do żadnego z tytułów porzuconych przez Egmont. Aż do ostatnich paru lat, gdy rynek "dorósł" do tych tytułów. Co mnie ogromnie cieszy, bo tak jak jeszcze parę lat temu ciężko było cokolwiek ciekawszego znaleźć wśród mang wydawanych w Polsce, to teraz jest tego aż nadmiar.
Ale to nie jest podsumowanie ilości sprzedanej w gildii, tylko komiksy wydane w danym roku. Jasne, dane nie są idealne, ale lepszych nie maTo zmienia postać rzeczy, dzięki za wyjaśnienie.
Czytam ten watek jednym okiem, ale jeśli dobrze zrozumiałem, to jest to podsumowanie ze sklepu gildii, a sklep gildii nie jest głównym kanałem dystrybucji kolekcji kioskowych, więc akurat w przypadku hachette to te dane nic nie mówią o ich procentowym udziale (zresztą nt. egmontu i mang też można podważać te dane, bo są dyskonty, sklepy wydawców, empiki, inne specjalistyczne sklepy komiksowe - stacjnarne i internetowe itd.).Tak jak wspomniał Moreroms wykresy przedstawiają ilość tytułów wydanych w danym roku, nie ilość sprzedanych. Kolekcja Hachette znajdują się w bazie gildii (może nie ma tam kompletu tytułów, jednak spora część jest).
Nie do końca się zgodzę. Zarówno Ranma jak i Gunsmith Cats były na przełomie wieków tytułami raczej szeroko znanymi w fandomie. Były to tytuły o których często pisano (Kawaii, Secret Service, Animegaido). Jak dobrze pamiętam, to za wydawanie Gunsmith Cats chciał się zabrać Tm-Semic, ale coś im nie wyszło.
Wykres odnosi się do sprzedaży komiksów, a Hachette podobno wydaje czasopisma ::)Wykres odnosi się do ilości wydanych tytułów w danym roku, a nie do sprzedaży.
Zabawne jest to, że jak wyjmie się tytuły Egmontu to amerykańskie wypadają gorzej nawet od polskich. Nawet w podsumowaniu (https://datawrapper.dwcdn.net/TFWCh/1/?fbclid=IwAR0uT57eTs-yePtQVbjInC-c1UEj9jLXvAcdAEdDRePhbwsPz8t_FDtAzrs) wynika, że takie Hachette to zaledwie stanowi 7% (tyle co Mucha) w przypadku komiksów amerykańskich, wiadomo, że amerykańskie to nie sama superwłoszczyzna w Egmoncie, ale to jest bardzo znikomy procent w porównaniu do 55% jaki on posiada w tym sektorze rynkowym.
Hachette jest mocno niedoszacowane w tym zestawieniu. Powinno mieć około dwa razy więcej, jeśli porównywać to z 7% Muchy. Hachette przekroczyło już granicę 400 sztuk, jeśli chodzi o amerykańskie tytuły.Ale mówisz o 400 sztukach całościowo, tu masz rozłożone to na lata. Tyle tytułów ile było wprowadzone do gildii tyle się znalazło w zestawieniu (brakuje lat 2020, 2021 i 2022) z tego co sprawdzałem, czyli jakieś ~150 tytułów (uśredniam).
Ale mówisz o 400 sztukach całościowo, tu masz rozłożone to na lata. Tyle tytułów ile było wprowadzone do gildii tyle się znalazło w zestawieniu (brakuje lat 2020, 2021 i 2022) z tego co sprawdzałem, czyli jakieś ~150 tytułów (uśredniam).
Dziś na jednej z grup facebookowych pojawiły się ciekawe podsumowania komiksowe wyciągnięte z sklepu gildiiGildia chyba dodruki umieszcza jako wydanie z roku dokonania dodruku więc trzeba mieć tego świadomość interpretując te wykresy. Jeśli tak, to na wykresach to nie jest liczba tylko nowo wydanych komiksów w danym roku lub wznowień ale też dodruków.
(https://i.imgur.com/bCC6jKy.jpg)
(https://i.imgur.com/yZU2AGv.jpg)
(https://i.imgur.com/2vXH4eJ.jpg)
Wniosek nasuwa się jeden. Manga dominuje, amerykańskie w odwrocie, europejskie i polskie zaskakująco dobrze.
I jeszcze jedno podsumowanie dotyczące dominacji Egmontu.
https://datawrapper.dwcdn.net/TFWCh/1/?fbclid=IwAR0uT57eTs-yePtQVbjInC-c1UEj9jLXvAcdAEdDRePhbwsPz8t_FDtAzrs
Oczywiście zostaje jeszcze kwestia nakładów, bo wykresy mówią o ilości tytułów.
Gildia chyba dodruki umieszcza jako wydanie z roku dokonania dodruku więc trzeba mieć tego świadomość interpretując te wykresy.
Ale mówisz o 400 sztukach całościowo, tu masz rozłożone to na lata. Tyle tytułów ile było wprowadzone do gildii tyle się znalazło w zestawieniu (brakuje lat 2020, 2021 i 2022) z tego co sprawdzałem, czyli jakieś ~150 tytułów (uśredniam).Też nie do końca. Gildia nigdy nie sprzedawała kolekcji Transformers, a ona zaczęła się ukazywać już w 2019 roku.
Bardzo różnie, robi i tak i tak.W każdym razie, nawet pomijając kwestie dodruków, to te ilości są na pewno zawyżone. Na przykład wszystkie wersje okładkowe liczą się osobno. Czyli w tym wykresie udział np. Studia Lain jest trzy razy wyższy niż faktycznie jest, co powoduje zawyżony udział komiksów europejskich. Tak samo np. dwie wersje opraw Thorgala liczą się osobno co też powoduje odpowiedni wzrost.
Na przykład wszystkie wersje okładkowe liczą się osobno.Mówisz i masz. Wydzielone.
Jeśli gildia kilka lat temu przestała odnotowywać tytuły kolekcyjne to w 2018 wcale nie musiał nastąpić spadek ilości tytułów amerykańskich. To raz. Dwa - po 2019 segment amerykański i tak stale rośnie.Ale tak się stało. Nastąpił spadek. Jak wspomniałem wcześniej, brakuje komiksów Hachette z 2020, 2021 i 2022. Rok 2019 jest wprowadzony, a tam jak widać jest spadek amerykańskich pozycji i to jeszcze przed pandemią.
Mówisz i masz. Wydzielone.Czyli wychodzi na to, że to jest jednak stosunkowo niewielka część wszystkich wydań. Aczkolwiek wciąż niewiadomą jest kwestia dodruków.
(https://i.imgur.com/mtix8GI.jpg)
Jakby wziąć pod uwagę nakłady to ta lista mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Manga byłaby jeszcze wyżej, na drugim miejscu zapewne komiksy amerykańskie a dalej reszta. Przecież te frankofony to tłuką jakieś Lainy, Taurusy, Mandioki i Screamy w nakładach 600-750egz. a znowuż w polskich jest masa zinów które wydał jakiś Mietek w 50 egz.Jakoś Egmont nie ujawnia tych nakładów komiksów amerykańskich, więc nadal możemy sobie gdybać jakie one są. Tylko jak przedstawia znowu zestawienia dotyczące sprzedanych sztuk to jakoś te amerykańskie się nie łapią, albo są w znikomym promilu. I nie, ostatnie zestawienie Egmontu mówi o czym innym niż nakłady.
Jakby wziąć pod uwagę nakłady to ta lista mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.A jakby wziąć pod uwagę liczbę sprzedanych egzemplarzy, to lista też mogłaby wyglądać zupełnie inaczej :)
(https://i.imgur.com/yfQKqwU.jpg)Sprzedaży? A skąd dane o sprzedaży? To mogą być dane o ilości wydanych tytułów, przy czym, tak jak była mowa o tym powyżej oddzielnie liczą się warianty okładkowe, miękkie i twarde oprawy i dodruki.
Bardzo ciekawe zestawienie sprzedaży komiksów. Trochę też obala teorię, że komiksy superhero czyli rajtuziarze
są koniem pociągowym rynku komiksowego w Polsce.
Mam już tego Essential Conan, z ciekawostek - niedawno była dyskusja na kanale Studia Lain, dotycząca opłacalności inwestowania w komiksy. Wiec kupiłem Essential Conan za 154 zł, stan nowy (w folii), chociaż w rzeczywistości widzę liczne acz niewielkie ślady na okładce, czyli określiłbym stan jako dobry (a spodziewałem się bardzo dobry). To jest komiks z 2006 roku z ceną na okładce 79,90 zł. Licząc inflację (https://samodzielnyinwestor.pl/kalkulator-inflacji-sprawdz-ile-sily-nabywczej-stracily-twoje-pieniadze-od-ostatniej-denominacji/) wychodzi, że 80 zł w 2006 roku było warte tyle ile dzisiaj (na 2022 r) jest warte 133 zł. Czyli 154 - 133 = 21 zł, tyle zarobił sprzedawca przechowując ten komiks 17 lat. Oczywiście, liczę cenę okładkową, w rzeczywistości sprzedawca mógł kupić ten komiks taniej z rabatem, ale nadal jest to zarobek na poziomie ceny pizzy.
Bo trzeba iść w hurt. Gdybym też wcześniej wiedział że Cztery Pory roku dalej są tak poczytne i pożądane jak w przeszłości, to wykupiłbym wszystkie Empiki w stolicy. A potem zarabiał po 20 zł na egzemplarzu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ktoś mający 30 sztuk spokojnie zarobiłby 600 zł sprzedając je na Allegro po 65 zł. Jak ten użytkownik Allegro.
Jak ludzie na coś czekają i proszą, to nie ma, nie ma i nie ma.
A potem zarabiał po 20 zł na egzemplarzu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ktoś mający 30 sztuk spokojnie zarobiłby 600 zł sprzedając je na Allegro po 65 zł. Jak ten użytkownik Allegro.no nie, bez żartów, czyżby najuczciwszy z uczciwych w komiksowie nie płacił podatków?
Wspaniały biznes - jeździć po całej Warszawie, wystawiać to na Allegro, pakować, wysyłać i zarobić przez 2 tygodnie 600 zł.
Inpost znów podnosi ceny ,Gabaryt A będzie kosztował 16,99 dla osób prywatnych co może spowodować mniejsza opłacalność kupowania komiksów używanych, zwłaszcza że często ceny są niewiele niższe niż na promocjach nowych w sklepach czy allegro.17 zł to już kawał grosza za przesyłkę, ciekawe czy sklepy internetowe z komiksami, też podniosą ceny , albo progi darmowych dostaw
Inpost znów podnosi ceny ,Gabaryt A będzie kosztował 16,99 dla osób prywatnych co może spowodować mniejsza opłacalność kupowania komiksów używanych, zwłaszcza że często ceny są niewiele niższe niż na promocjach nowych w sklepach czy allegro.
All Star Supermana większość ma od Muchy. Sam rzucasz się o dublowanie wydań, a teraz jako przykład podajesz właśnie taki komiksy. Nie wiem gdzie ty byłeś wtedy w 2012 kiedy można go było spokojnie kupić. Więc zdecyduje się wydawać te duble czy nie?Michale mam takie przemyślenie, możesz się odnieść pod kątem tego co się 'mówiło' w latach 2012-2017 (bo na pewno wiesz więcej niż ja)... W 2007 weszła Mucha, tanio nie było, ale Egmont też cenowo nie był wcale przystępny (nie było wtedy grubych wydań itp.). W 2012 boom na superhero, filmy, kolekcja kioskowa, Egmont śpi a Mucha 'ryzykuje' cegłami za 140zł i więcej - po rabatach i tak ponad 100zł za komiks! Klienci narzekali (to akurat czytałem na gildii), ale kupowali, bo konkurencji nie było. Egmont się obudził, cenowo nie najlepiej, ale i tak dobrze względem np. Muchy, to był 2013-2014-2015, dopiero w 2016-2017 ruszyli z cegłami cenowo faktycznie 'przystępnymi'... No ale nawet jakby je pominąć, to ceny komiksów malały (przynajmniej superhero, ale innych też, tylko nie chcę szukać przykładów)! Czy wtedy mówiono - deflacja? Jakieś powody gospodarcze, polityczne? Jak było to tłumaczone, czy 'środowisko w tych latach 2012-2017 głośno mówiło jak to sytuacja się polepsza?
Nie drożały bo cieli jakość, jak się weźmie takiego Egmonta X-Men - Mordercza geneza albo takiego WKKMa z początku wydawania to tam papier jest uber gruby, albo jak już było wspominane Era Ultrona, drugi print jest 1/3 chudszy, ten Moon knighty co dodrukowali też coś mi się wydaje, że chudsze.Tak. Obecnie Egmont drukuje na cieńszym papierze. Ale to samo robi Hachette. Ten test nowej kolekcji pokazał, że chcieli jeszcze na cieńszym (już przy cenie 50 zł za tom), jednak się opamiętali, bo normalnie przebijały rysunki na drugiej stronie.
To, że TK mówił, że nie chcą ciąć jakości, to może znaczyło, że już nie chcą bardziej :)
W rezultacie przez rok, dwa może więcej doprowadzą do sytuacji, że mangi zdominują rynek.
Specjalnie nie piszę komiks dziecięcy bo czytają je i młodsi i starsi. Młodsi wejdą w czarną dziurę bez komiksów czy w ogóle bez czytania a starsi... nie będą mieli co czytać. Mangi się wypalą i skończymy z palcem w de, bo pewna część odpuści swoje hobby komiksowe - ze względu na brak oferty i w mniejszym stopniu ze względu na ceny. Plusem tej sytuacji będzie powrót undergroundu i odkurzanie staroci, żeby jeszcze próbować żerować na sentymencie, co będzie coraz trudniejsze.
Obstawiałbym, że z powodu cofnięcia się kolejnej fali fascynacji Japonią (kiedykolwiek to cofnięcie miałoby mieć miejsce). To przychodzi i odchodzi.
Mangi już zdominowały rynekPowodów jest wiele. Od ceny do poruszania tematów, których gdzie indziej nie ma. Dobry marketing też swoje robi.
A manga to z jakiego powodu miałaby się wypalić?Bo pojawi się kolejna moda, inne fascynacje, dzieciaki pójdą na studia, do pracy, założą rodziny itd.
Mam w domu dwie maniakalne czytaczki mangi - ich fascynacja Japonią ogranicza się, przynajmniej na razie, do komiksów właśnie i animeCzyli przejdzie jeszcze szybciej ;)
Powrotu do lat 90., przełomu wieków już nie będzieDopóki nam się chce, czyli pokoleniu 35-50 i dalej to tak - nie będzie. Ale kto wie co się stanie później?
Mangi już zdominowały rynek.Powiedziałbym raczej: fani mangi i anime w Polsce to nadal nisza (w porównaniu do chociażby Europy Zachodniej), ale bardzo silnie zmotywowana.
Tak. Obecnie Egmont drukuje na cieńszym papierze. Ale to samo robi Hachette. Ten test nowej kolekcji pokazał, że chcieli jeszcze na cieńszym (już przy cenie 50 zł za tom), jednak się opamiętali, bo normalnie przebijały rysunki na drugiej stronie.No przecież napisałem, że Hachette też miało grubszy.
Trafiłem ostatnio na ciekawe porównanie dla tomu Poświęcenie z BiZ, gdzie okazuje się, że zeszytu WW są dużo "bledsze" i mają mniejsze nasycenie kolorów niż to co jest w 3 tomie WW Rucki od Egmontu. A przecież, zawsze kolekcje Hachette były pod tym kątem lepsze. Widać, że wydawcy wszędzie szukają oszczędności.
Bo pojawi się kolejna moda, inne fascynacje, dzieciaki pójdą na studia, do pracy, założą rodziny itd.
Czyli przejdzie jeszcze szybciej ;)Mylisz się i to bardzo sprawdź temat. Nadal jest notowany wzrost mangi.
Wszystko kiedyś się kończy, wcześniej czy później 8)No tak wszechświat też się kiedyś skończy. 8)
Nie ma więc co przejawiać syndromu oblężonej twierdzy. Świat się zmienia i zmieniają się komiksowe trendyNa szczęście nie muszę iść z "postępem" ;) Mangi mnie ani ziębią, ani parzą, podobnie jak trykoty. Coś wybieram, czytam, ale przesadnym fanem nie jestem.
Na szczęście nie muszę iść z "postępem" ;)
Trochę idziesz z postępem, bo ci się marzą wydania zbiorcze :) Kiedyś pakowanie kilku tomów w jedno było nie do pomyślenia :)A jeszcze kiedyś pakowanie kilkudziesięciu pasków do jednego albumu było nie do pomyślenia. :)
Mam w domu dwie maniakalne czytaczki mangi - ich fascynacja Japonią ogranicza się, przynajmniej na razie, do komiksów właśnie i anime. Stawiam więc śmiałą tezę, że jedno nie ma z drugim za wiele wspólnego.
Co prawda trochę stare zestawienie (ale nie aż tak) z Fumettologic pokazuje, że 5 topowych marek to są rzeczy azjatyckie. Mangowe giganty pokrywają cały rynek, od akcyjniaków, fantasy, syfy, poprzez romanse i obyczajówki, po tytuły dla starszych czytelników. Nie ma opcji, żeby to się skończyło.Jestem przekonany, że manga zawojowała światowe rynki z powodu zastosowania się do rad naszych forumowych ekspertów: ograniczyła wszelkie wydawane tytuły do tych nastawionych wyłącznie na białych mężczyzn z europejskiego kręgu kulturowego nie farbujących włosów ani nie robiących innych podejrzanych rzeczy. ;D ;D
A jak już jesteśmy przy polskim rynku, na co mielibyście ochotę z polskich rzeczy, tak z czystego sentymentu (czytam ostatnio Żąbielki)? Ja przytuliłbym jakieś zbiorcze Skrzydlewskiego. Poczytałbym też jakąś fajną książkę o latach 90. w komiksowie .Zbiorczak Skrzydlewskiego by się przydał, bo na razie z nowych wydań to mamy tylko Ongrysową Planetę Robotów .
Można też przepytać czytelników skąd im się wzięła fascynacja komiksem superbohaterskim, jeżeli nie z USA jako takiego.
Jeśli już, to jest na odwrót. Popularność mangi zachęciła Netflix do anime.
Myślę, że popularność mangi obecnie się bierze po części z zatrzęsienia anime na Netflix.Zatrzęsienie anime na Netflixie? Na Netflixie pojawia się kilkanaście, w porywach 30-40 anime rocznie. Np. w obecnej chwili na polskim Netflixie są zaledwie 25 tytuły z 2022 roku lub młodsze (w tym spora część to Pokemony czy "amerykańskie" anime)
W sumie jak ja o tym pomysle, to tez zaczalem kupowac mangi bo sie naogladalem Dragon Balla na RTL 7 czy jak ten kanal mial.Oczywiście, "Dragon Ball" na RTL 7 czy "Naruto" na Jetixie miało bardzo spore przełożenie na sprzedaż mang w tamtym okresie.
Oczywiście, "Dragon Ball" na RTL 7 czy "Naruto" na Jetixie miało bardzo spore przełożenie na sprzedaż mang w tamtym okresie.
Ale nie widać zbyt dużej zbieżności pomiędzy tytułami dostępnymi na Netflixie w Polsce, a popularność mang w Polsce. Tzn. pewnie jakaś jest, ale jednak tu rządzą inne kanały dystrybucji.
Nie wiem jaka jest topka anime na netflix ani mang na naszym rynku, ale parę tytułów się pokrywa: Berserk, Demon Slayer, Shaman King.Tylko że "Berserk" i "Demon Slayer" były u nas hitami sprzedaży, zanim pojawiły się na Netflixie, natomiast "Król szamanów" jest głównie znany w Polsce z pierwszej wersji, które swego czasu była emitowana przez Jetix i Polsat.
Skoro mangi lepiej się sprzedają ciekawe kiedy geniusze z Marvela i DC wpadną na pomysł że będą produkować głównie mangi.Przecież Marvel już próbował w latach 2000, tam całe Mangaversum powstało. Nie pomogło. Co więcej, próbowano przemycić styl mangowy do głównych serii (Runaways, Deadpool) i chyba też nic nie dało.
Próbowali też z anime, ale również średnio wyszło.
https://myanimelist.net/anime/producer/483/Marvel_Entertainment
Znaczy marvel miałby kupować licencje i zacząć wydawać mangi? Gdzie tu sens, gdzie logika ...Skoro wydawnictwa mangowe mają większą sprzedaż niż standardowe komiksy to chyba logiczne jest że firma która chce zarobić powinna zainwestować w wydawanie mang, albo wegetować i skończyć jako bankrut.
A kto mówi o mangach sh, chodziło mi raczej o to że Marvel/Disney jak zależy im poważnie na kasie powinni ograniczyć produkcję własną i zostać dystrybutorem mangowych serii, skoro lepiej się sprzedają to byłby maksimum zysku przy minimum wkładu własnego.Disney zarabia na parkach rozrywki. Reszta jest drugorzędna. Zresztą manga jest dla nich konkurencją. Po co mają sprowadzać konkurencję do swojego kraju? No i to że manga lepiej się sprzedaje nie oznacza że dystrybutor na niej lepiej zarabia. Prawa do Spidermanowych gadżetów mogą zjadać mangowe stwory na śniadanie.
Tylko że "Berserk" i "Demon Slayer" były u nas hitami sprzedaży, zanim pojawiły się na Netflixie, natomiast "Król szamanów" jest głównie znany w Polsce z pierwszej wersji, które swego czasu była emitowana przez Jetix i Polsat.
(Odpowiadam na wszelki wypadek - gdyby ktoś napisał, że "Demon Slayer" i "Berserk" pojawiły się na Netflixie, bo dobrze sprzedawały się w Polsce, no nie do końca, Netflix nigdy nie kupuje praw do anime na Polskę, lecz na bardzo wiele krajów)
Pytanie, czy czytelnicy sh są zainteresowany sh w stylu mangi? Ja nie mam zamiaru tego kupować, nie jestem zainteresowany jakimiś nowymi liniami manga sh. Jeżeli chce ktoś czytać sh, to niech czyta sh, a tak udziwnianie na siłę wydaje mi się niepotrzebne.
Nie wiem, dlaczego mangi są aż tak popularne. Może chodzi o to, że historie są bardziej spójne i są najważniejsze, a nie ma tam żadnych na siłę wrzucanych treści, bo jakieś grupy tego sobie życzą - tak podejrzewam, bo mang za wiele nie mam, na palcach jednej ręki bym je policzył.
Disney zarabia na parkach rozrywki. Reszta jest drugorzędna. Zresztą manga jest dla nich konkurencją. Po co mają sprowadzać konkurencję do swojego kraju? No i to że manga lepiej się sprzedaje nie oznacza że dystrybutor na niej lepiej zarabia. Prawa do Spidermanowych gadżetów mogą zjadać mangowe stwory na śniadanie.
Myślę, że to jest dobre spojrzenie. Ja bym rozszerzył trochę ten problem, bo mangi są ekranizowane przez Japończyków, ale małe sukcesy mają. Co popularniejsze mangi zekranizowane przez Japończyków próbowali też ekranizować w USA i wyszło chyba zawsze średnio, bliżej klęski niż sukcesu. Jeżeli spojrzy się od tej strony, to filmy sh z USA zarabiają miliardy, rekordy za rekordem, do tego rynki gadżetów itp. itp. - tutaj też chyba potęga.
Czy była jakakolwiek próba zekranizowania mangi, która otrzymałaby taki budżet jak blockbustery z Hollywood?
Tak z pamięci ja pamiętam tylko o Ghost in the Shell z 2017 roku. No i niedługo Akira w reżyserii Waititiego (niestety).
"Na skraju jutra" nie jest na podstawie mangi.Ok, jest na podstawie powieści pod tym samym tytułem co manga All You Need Is Kill, ale ekranizacja ma budżet blockbusterów z Hollywood.
I przynajmniej dwie pozycje to przyzwoite filmy, a i pod pewnym względami kłóciłbym się, że trzy.
A dla porówniania Demon Slayer, który chyba jest do obejrzenia w polskich kinach, animacja:Tak, to są ogromne liczby, ale jedna uwaga.
boxoffice
$453 210 959 na świecie
$49 505 008 w USA
$403 705 951 poza USA
budżet
$15 800 000
Akurat Demon Slayer to naturalne, bo najpierw wychodzi anime a później manga.
Ale tak jak pisałem, nie da się tego zmierzyc.
Co do popularnych mang od Marvela to poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba mangowy Deadpool rozbił bank w Japonii i zanotował znakomita sprzedaż.
A kto mówi o mangach sh, chodziło mi raczej o to że Marvel/Disney jak zależy im poważnie na kasie powinni ograniczyć produkcję własną i zostać dystrybutorem mangowych serii, skoro lepiej się sprzedają to byłby maksimum zysku przy minimum wkhttps://forum.komikspec.pl/Smileys/default/smiley.gifładu własnego.
Pytanie, czy czytelnicy sh są zainteresowany sh w stylu mangi? Ja nie mam zamiaru tego kupować, nie jestem zainteresowany jakimiś nowymi liniami manga sh. Jeżeli chce ktoś czytać sh, to niech czyta sh, a tak udziwnianie na siłę wydaje mi się niepotrzebne.
Nie wiem, dlaczego mangi są aż tak popularne. Może chodzi o to, że historie są bardziej spójne i są najważniejsze, a nie ma tam żadnych na siłę wrzucanych treści, bo jakieś grupy tego sobie życzą - tak podejrzewam, bo mang za wiele nie mam, na palcach jednej ręki bym je policzył.
zazwyczaj jednak wpierw manga albo light novel - Demo Slayer rozpoczal swoje zycie jako manga
Miyazaki? Brałbym te 2 rzeczy jak powalony:Panie, nie czekaj. Nausicaa w tej wersji jest świetna, format powiększonych JPFów, twarda oprawa, slipcase. Bardzo dobra jakość druku, a cena nie taka zła. Nie wiem, czy po polsku wydaliby to równie dobrze.
Wszyscy juz probowali, poza zasiegiem.Strasznie mnie to zastanawia że część autorów mang, takich renomowanych, to ludzie robiący straszny problemy przy wszystkim, przykład Akiry i koloru na okładce...
Rank | Country | Cost index | Ø Monthly income | Purchasing power index |
20 | United States | 100 | 5911$ | 100 |
47 | Poland | 51,1 | 1404$ | 46,5 |
(https://i.ibb.co/kQBwkG2/gl.png) (https://ibb.co/Bq3Qdf2)
Moje pytanie - kto wciąż twierdzi, że komiksy w Polsce są tańsze niż oryginalne w USA? :DBiorąc pod uwagę te wyliczenia: komiksy są tańsze, ale siła nabywcza jest mniejsza. Ale do porównania cen nie uwzględnia się siły nabywczej.
Moje pytanie - kto wciąż twierdzi, że komiksy w Polsce są tańsze niż oryginalne w USA? :D
Teraz wiadomo, że Careffour i kolekcje są w Polsce najtańsze w stosunku do ceny strony na album. Znaczy Marvel Origins odstaje. Ale jak ceny Egmontów dalej będą szły w gorę to i tak będzie tańszy.Tylko twoje ukochane Hachette zrobiło podwyżkę ceny w trakcie trwania jednej kolekcji i zastrzegło sobie, że mogą być kolejne podwyżki, więc już tak nie upieraj się, że będzie u nich najtaniej.
@Piterrini Tzn to nie jest żadna nowość że w pl mamy bardzo drogie komiksy i każdy to doskonale wie, niektórzy zaprzeczają żeby poczuć się lepiej. Jednak najtańsze wydawnictwo to Carrefour a później te wszystkie kolekcje.
Tzn bez sensu jest jakieś porównywanie cen komiksów polskich do amerykańskich, mieszkamy w Polsce. Nie wiem co ma na celu pokazanie że amerykańskie wydania są niewiele droższe niż polskie? Chociaż zdarza się że amerykańskie wydanie jest tańsze od polskiego.
Z tą jakością to bym też nie przesadzał, mój knightfall tom 1 od egmontu po jednym czytaniu wygląda jakby miał wypaść z okładki. Literówki, paprochy, białe plamy na czarnych i ciemnych kolorach, posklejane strony.
Nie ma co się gorączkować, Egmont się już nie opłaca, tylko Ameryka.
ja osobiście wymieniam w drugą stronę raczej z biednych polskich wydań na prestiżowe omnibusy!
To jest bardzo złe porównanie i niepotrzebne zakłamywanie rynku, że coś jest drogie, bo inna oficyna wydaje tanio po kosztach. Gdyby każdy wydawca mógł pozwolić sobie na nakłady po 10k lub większe, a nie tysiąc sztuk to cena byłaby niższa. Tylko że wtedy skończyłoby się takie rumakowanie jak niegdyś w przypadku DK. Problem nie polega jedynie w cenie, tylko wielu składowych, przyczyniających się do jej wysokości. Brak kultury czytania komiksów, niewielka chłonność rynku, marże pośredników, kulejąca dystrybucja, która nigdy nie miała szansy na rozwój. Natomiast takie porównania cen komiksów amerykańskich i polskich zawsze mnie trochę śmieszyło, bo ono dokładnie nic nie znaczy. Znaczyłoby bardzo dużo i mielibyśmy casus rynku duńskiego, gdyby Polacy w znacznie większym stopniu i na poziomie lepszym niż ledwo komunikatywny znali języki obce, a zwłaszcza angielski. Wtedy to miałoby znacznie, bo każdy zakupiony omnibus byłby pełnowartościowym elementem domowej biblioteczki, a nie egzemplarzem na pokaz wymienianym, jak tylko pojawi się zapowiedź polskiej edycji, obojętnie czy tańszej, czy droższej. Przy zapowiedziach Epików czy Knightfalli na FB i allegro zaroiło się od ofert sprzedaży anglojęzycznych wersji. Czyli co, sprzedający za bardzo nie cenią może i tańszych wydań zagranicznych (kupionych lata temu, gdy dolar był tańszy), tylko pozbywają się ich i kupują drogie polskie edycje, bo w końcu z pełnym zrozumieniem przeczytają swój ulubiony komiks? Przykre, ale prawdziwe. A na ceny ma wpływ wiele rzeczy i nie tylko mityczna inflacja, ale też podwyżki w każdym segmencie życia. I zapewne nie narzekalibyśmy na ceny komiksów, gdyby z podwyżkami cen wszystkiego szły podwyżki naszych pensji w identycznym procencie. Ale to raczej marzenia ściętej głowy.Wiesz ja też mogę napisać, że śmieszy mnie takie uogólnienie, że ktoś tam sprzedał omnibusa bo pojawiło się polskie wydanie.
No to porównaj.Nie mam takiej potrzeby, wykazałem tylko błąd w logice.
A fakt że Ciebie interesują tylko historie i nie zwracasz uwagi na jakość wydania to jakbym czytał Bazyliszka któremu lotto czy ma kolekcję Rosy Egmontu czy tą samą historyjkę wydaną w KD albo Gigantach.
marże pośrednikówNo dobra. Ale dalej nie wiem czemu jak Mucha i Egmont sprzedają w swoich sklepach firmowych, to nie mają taniej. Przecież odpadają właśnie marże hurtownika i detalisty.
Ja kupuje głównie twardo okładkowe, ale to tylko dlatego, że jak mi się miejsce kończy to łatwiej to później sprzedać ,w sumie to nigdy nie wymieniłem wydania angielskiego na polskie, ale w dugą stronę to już bardziej.Jak się da twarda okładkę i trochę powiększy format zarabia się więcej. To akurat normalne nie ważne kto jest fanem czego, kasa się musi zgadzać.
Motyl jak to jest, że jako "fan" wersji ekonomicznych, wydajecie wszystko na twardo w powiększonym formacie :) Nie masz tam siły przebicia :)
O wiele lepiej byłoby porównać amerykańskie komiksy na rynku polskim vs jakiś inny kraj UE.
Jak się da twarda okładkę i trochę powiększy format zarabia się więcej. To akurat normalne nie ważne kto jest fanem czego, kasa się musi zgadzać.Zakładajcie z Bazylem wydawnictwo, już macie know-how, będzie tanio i bez dubli, nie wiem na co jeszcze czekacie, pokończycie to wszystko co wyszło w kolekcjach tylko będzie lepiej bo taniej.
To nie naskok na motyla, to samo życie.
Znaczyłoby bardzo dużo i mielibyśmy casus rynku duńskiego, gdyby Polacy w znacznie większym stopniu i na poziomie lepszym niż ledwo komunikatywny znali języki obce, a zwłaszcza angielski. Wtedy to miałoby znacznie, bo każdy zakupiony omnibus byłby pełnowartościowym elementem domowej biblioteczki, a nie egzemplarzem na pokaz wymienianym, jak tylko pojawi się zapowiedź polskiej edycji, obojętnie czy tańszej, czy droższej. Przy zapowiedziach Epików czy Knightfalli na FB i allegro zaroiło się od ofert sprzedaży anglojęzycznych wersji. Czyli co, sprzedający za bardzo nie cenią może i tańszych wydań zagranicznych (kupionych lata temu, gdy dolar był tańszy), tylko pozbywają się ich i kupują drogie polskie edycje, bo w końcu z pełnym zrozumieniem przeczytają swój ulubiony komiks? Przykre, ale prawdziwe.
Proszę bardzo.Dodam porównanie komiks polski wydany w Ameryce. W prawdzie nie ma identycznej wersji jak nasza (ze skrzydełkami o ile pamiętam), ale nawet wersja elektroniczna ma cenę dużo wyższą niż nasza papierowa. Czyli chciałoby się powiedzieć, dlaczego w Ameryce jest tak drogo? Dlaczego!!!
Amazing Spider-Man. Powrót do korzeni. Tom 1
U nas najtaniej 24,81 zł
Niemcy i Austria 16,99 euro
https://paninishop.de/spider-man-superhelden-comics/spider-man-paperback-1-neuanfang-dsmneu001 (https://paninishop.de/spider-man-superhelden-comics/spider-man-paperback-1-neuanfang-dsmneu001)
I z tego co patrzę to tu nie ma czegoś takiego jak rabaty w Polsce. Najtaniej jest u wydawcy (Panini), a w innych sklepach tylko drożej.
Miałem ostatnio do wyboru - Strażników drogich z Marvel Limited i Strażników zwykłych, tańszych. Wybrałem drugich. Kto jeszcze zrobił jak ja? Jesli twarda okładka jest droga, to ja z niej chcę zrezygnować.
Tylko Carrefour. :)
Miałem ostatnio do wyboru - Strażników drogich z Marvel Limited i Strażników zwykłych, tańszych. Wybrałem drugich. Kto jeszcze zrobił jak ja? Jesli twarda okładka jest droga, to ja z niej chcę zrezygnować.Jakąś podróbę kupiłeś :D Ja sprzedałem swoich strażników w zwykłym wydaniu i kupiłem DC Limited.
Tylko Carrefour. :)
Edit tego pajączka niemieckiego co ktoś wyżej wrzucił da się spokojnie kupić za13 euro nie 17
Eaglemoss też podniosło ceny WKKM, bo stawki Egmontu za opracowanie wzrosły.Możesz podesłać jakieś źródło tych rewelacji czy to kolejny wykwit Twojej wyobraźni?
Tak jest sąsiad mój ma gorzej więc to znaczy że ja mam dobrze, beka straszna.No to gdzie jest taniej ??? tylko używek nie linkuj :)
Wszędzie czyli gdzie? Nie mieszkamy wszędzie tylko w Polsce więc odnosimy się do polskiej drożyzny panie nieżałosny.
Możesz podesłać jakieś źródło tych rewelacji czy to kolejny wykwit Twojej wyobraźni?Przecież on nic nie wie.
No ok zlinkowalem używkę w takim razie wyszło że w Polsce mamy tanie komiksy🤣
Tak jest sąsiad mój ma gorzej więc to znaczy że ja mam dobrze, beka straszna.Może to jest normalna cena komiksów i nie są one drogie, tylko Ciebie nie stać na kupowanie ich w takiej liczbie w jakiej kupujesz? Komiksy to nie są produkty pierwszej potrzeby, znam osoby, które czytają mnóstwo komiksów i niewiele na nie wydają, wypożyczają z biblioteki.
A ta gadka o dunczykach, Niemcach itd to nie wiem o co chodzi? Jestesmy w Polsce i martwi mnie moja drożyzna nie obca.To się zaczęło chyba od tego:
Ceny komiksów w relacji do sytuacji ekonomicznej kraju.Kolega się napracował, ale zapomniał, że większość komiksów o których rozmawiamy, są towarem importowanym. Dla przykładu Marvel jest amerykański i wydaje w ameryce na rynek amerykański głównie. My chcąc wydać Marvel musimy zakupić licencję i przetłumaczyć, nie wspominając o nakładach, które są nieporównywalne, a które mają bardzo duży wpływ na cenę. Dodatkowo Amerykanie z racji, że są największą gospodarką świata, także w obszarze kultury, mogą każdemu dyktować własne warunki, a jeśli się komuś nie podoba to trudno. Gdyby Marvel był Polski, to jestem pewien, że ceny byłyby dla nas niższe niż teraz.
Motyl jak to jest, że jako "fan" wersji ekonomicznych, wydajecie wszystko na twardo w powiększonym formacie :) Nie masz tam siły przebicia :)
@Zwirek masz rację z tym kupowaniem komiksów ponad stan. Jednak czy 200zl za kolorowa książeczkę z obrazkami to mało? Myślę że nie!A kiedy komiksy były u nas tanie ?
Kolega się napracował ale jemu chyba chodziło o to że Amerykanin ma większą siłę nabywcza a nie że jest taniej, pisze chyba bo nie wiem, nie siedzę w jego głowie.
Bo jeśli chcemy porównać ceny komiksow wydanych w Polsce do naszej sytuacji ekonomicznej to mamy bardzo drogo.
Ano nie mam siły przebicia :) Próbowałem więcej niż raz, aby zrobić teścik miękko okładkowy jakiegoś cieniuszka. Bez rezultatu. Zdaję sobie sprawę, że twarda oprawa to mniej miejsca na półce, a komiksy po mniej niż 150 stron można spróbować na miękko. Jak na razie nie udało mi się przekonać, ale nie tracę nadziei :)Jeżeli to jakoś realnie przełożyłoby się na cenę, to może jest to jakiś pomysł z tymi po 150 stron.
Ja nigdzie nie napisałem że mamy drożej, tylko są takie pojedyncze przypadki. Napisałem tylko że u nas są drogie komiksy dla statystycznego Polaka.
To się zaczęło chyba od tego:Bo zaczęło się w zasadzie od tego co tylko wspomniałem, ale czytam co chwila w różnych miejscach (też tutaj na forum):Ceny komiksów w relacji do sytuacji ekonomicznej kraju.
(...)komiksy w Polsce są tańsze niż w USA? Nieraz widzę takie stwierdzenia (i nie widzę żeby ktoś je podważał)(...)Jakoś nigdy mi to się nie 'składało', ale też nie wnikałem, dopiero teraz tak się zagłębiłem 'o co może w tym stwierdzeniu chodzić'.
(...)chyba chodziło o to że Amerykanin ma większą siłę nabywcza a nie że jest taniej, pisze chyba bo nie wiem, nie siedzę w jego głowie.Tak, to jeden z punktów na jakie zwracałem uwagę. Logiczne że sprowadzany z USA komiks przy polskiej pensji nie jest tańszy od komiksu wydanego w kraju, pozwoliłem sobie na pominięcie oczywistości :)
(...)komiksy dla dorosłych za 200 zł, tak samo jak są bilety na koncerty za 200 zł (albo drożej) i wiele innych rozrywek dla dorosłych.Wybacz, ale czytanie komiksu z gadającą świnią w zielonym spandeksie z mocami z pierścionka to nie jest coś, co większość tzw. dorosłych nazywa rozrywką :P
@Zwirek jasne że są książeczki dla dzieci z kolorowymi obrazkami za 200zl są to np knightfall i epiki pająki.Powtarzam, targetem są dorośli, a nie młodzież, a tym bardziej dzieci. To że postrzegasz komiksy jako rozrywkę dla dzieci, to chyba jakaś zaszłość z poprzedniej epoki. Dzisiaj dorośli kolekcjonują komiksy, figurki, albo gry planszowe, jak kolega wyżej zauważył. Kupują także wydania pudełkowe gier komputerowych. Po prostu od czasów naszych rodziców wiele się zmieniło. Moi rodzice też mieli książki, albumy, a nawet figurki, tyle że z drewna albo z metalu, a ja mam figurki kolekcjonerskie i dla moich rodziców są to zapewne zabawki dla dzieci.
A akurat czytałem wątek i się uśmiałem, że:Wybacz, ale czytanie komiksu z gadającą świnią w zielonym spandeksie z mocami z pierścionka to nie jest coś, co większość tzw. dorosłych nazywa rozrywką :PNo tak zapomniałem chlanie wódy i jaranie fajek, to są rozrywki dla dorosłych.
Gry niektóre na premierę 220-260 nie każda 300-350, gra starczy na dłużej niż komiks no i taka gra za rok kosztuje już 100zl przy czym jej zawartość się nie zmienia. Planszówka 500zl też na długi czas.Komiksy też nie wszystkie kosztuja 200 pln
Co do LEGO czy figurek to prawda jeszcze droższe niż komiksy.
No rozumiem, wszystko jest drogie co nie zmienia faktu że komiksy też, nie wiem po co ciągnięcie ten temat?
Ja tylko stwierdzam fakt KOMIKSY SĄ DROGIE i tyle nic więcej nie mam do dodania. Co by kto nie napisał to rzeczywistości nie zmieni.
Tyle miałem do powiedzenia, dobranoc.
Ja tylko stwierdzam fakt KOMIKSY SĄ DROGIE i tyle nic więcej nie mam do dodania. Co by kto nie napisał to rzeczywistości nie zmieni.Tylko ty to stwierdzasz w każdym poście i przypuszczam, że od tego nie zrobią się tanie.
Tyle miałem do powiedzenia, dobranoc.
Biorąc pod uwagę te wyliczenia: komiksy są tańsze, ale siła nabywcza jest mniejsza. Ale do porównania cen nie uwzględnia się siły nabywczej.A co się uwzględnia? Trochę retorycznie a trochę serio, bo skoro do takiego zestawienia nie bierze się pod uwagę otocznia, czyli innych produktów/usług jakie można nabyć, to w ogóle nie ma tematu, bo po co pisać oczywistości że na zachodzie jest drożej? U nas jest taniej i nie pozostaje nic jak się cieszyć z takiego stanu rzeczy. No nie...
(...)w pl mamy bardzo drogie komiksy i każdy to doskonale wie, niektórzy zaprzeczają żeby poczuć się lepiej.No i m.in. to zakrzywianie rzeczywistości mnie irytuje.
(...)komiksy w Polsce są tańsze niż w USA(...)Bo to czytam zamiennie z "polskie komiksy są tańsze niż amerykańskie" - to nie jest zamienne! Jedno wskazuje na bezwzględne zestawienie cen (jakie komiksy/wydania - polskie/amerykańskie), a to cytowane na zestawienie względem danego kraju (gdzie - w Polsce/w USA).
Egmont - Flash. Powrót Wally'ego Westa. Tom 1 - 90 - realnie z 56Ceny 1:1 to oczywiste że są u nas niższe, nie wiem jak ktoś miałby podważać fakty. Znów - problem mam z tym jak to osoby ujmują, wyrażając że komiksy w Polsce są tańsze niż w Stanach (czy na zachodzie ogółem). Jeśli chodzi tylko o cenę na okładce, to 400 zł < 150 $, 56 zł < 77 zł, 75 zł < 180 zł itd., ale tego nie trzeba pisać. Dlatego jakoś nie pojmowałem dotychczas o co chodzi, a jak się okazuje może o nic nie chodzić, po prostu ludzie wypisują oczywistości, albo nie przykładają wagi do sensu tego co piszą... No ale patrząc szerzej i zestawiając ceny komiksu z innymi dobrami w poszczególnych krajach po prostu u nas komiks jest drogi, a w takich Stanach... tani nie jest, ale nie droższy niż u nas.
DC - FLASH WALLY WEST RETURNS SC - 52 Azyl - Atom - 77
Egmont ma lepszy papier, Dc to już zapomniało co to kreda i dają jakiś po taniości.
X-Men. Punkty zwrotne – Upadek mutantów
Egmont - realnie - 75 / X-MEN MILESTONES MUTANT MASSACRE SC - Azyl 180 - Egmont jest na twardo i do tego tańszy.
"Droga" Zagłada Gotham - 56 / BATMAN THE DOOM THAT CAME TO GOTHAM SC - 53
U Egmonta na twardo i powiększony, szyty i na lepszym papierze, aktualnie te Deluxy od Dc są na bieda papierze i nawet już nie są szyte tylko klejone i kosztują na polskie ok 100. Ten tutaj jest na miękko i cena praktycznie taka sama.
Według mnie, bez sensu jest porównywać amerykańskie komiksy na rynku amerykańskim do rynku polskiego. Dlatego, że to jest produkt rodzimy w Ameryce, a u nas eksportowany, tłumaczony na język obcy i kupowany na licencji. O wiele lepiej byłoby porównać amerykańskie komiksy na rynku polskim vs jakiś inny kraj UE.
(...)większość komiksów o których rozmawiamy, są towarem importowanym. Dla przykładu Marvel jest amerykański i wydaje w ameryce na rynek amerykański głównie. My chcąc wydać Marvel musimy zakupić licencję i przetłumaczyć, nie wspominając o nakładach, które są nieporównywalne, a które mają bardzo duży wpływ na cenę.A czy materiały do druku przygotowują się same? Widać jak jedno z naszych wydawnictw spróbowało naśladować przygotowanie plansz na wzór w tamtym przypadku Marvela, wyszło nie tylko źle, budżetowo, ale do tego było pretekstem którego wydawca używał, aby usprawiedliwiać cenę wyższą niż 'przewidywana'... Z tym że oczywiście - tak przygotowane materiały Marvel czy inny duży wydawca sprzedaje na wiele rynków, to i zysk proporcjonalnie większy/koszty mniejsze...
Problem nie polega jedynie w cenie, tylko wielu składowych, przyczyniających się do jej wysokości. Brak kultury czytania komiksów, niewielka chłonność rynku, marże pośredników, kulejąca dystrybucja, która nigdy nie miała szansy na rozwój.Co było pierwsze (jajko czy kura)? Wielokrotnie jakoś zahaczałem o ten wątek, tj. obecne ceny tworzą zaporę, coś co odcina dzieciakom możliwości zapoznania się w ogóle z komiksem (zaporowymi cenami nie zwiększysz kręgu zainteresowanych). Oczywiście wiem, że są biblioteki, że komiks cyfrowy itp., ale zobaczcie na wydawców u nas - wydają pod konkretnego klienta, takiego który kupuje w papierze i te wydania zbiera/kolekcjonuje. Wiadomo - pozyskać nowe osoby znacznie trudniej niż utrzymać już istniejących klientów, ale żeby cenami całkowicie zamykać się na większość potencjalnych/przyszłych klientów... Pisaliście wcześniej w tym albo w innym temacie odnośnie cen dawniej - gdyby nie takie DK to pewnie nie kontynuowałbym brnięcia w komiks jako medium, bo Mandragora z cenami 3 razy wyższymi (DK 2 zeszyty za 5 zł, Mandragora jeden za 8 zł) po prostu odpychała mnie cenowo (już pomijając dobór tytułów itp.). Nie twierdzę że co drugi dzieciak sięgałby po komiks gdyby kosztował tyle co butelka soku, ale sięgnąłby co setny, zostałby co tysięczny i jakoś by się to kręciło... Bo obecnie wygląda to tak, że są propagowane mangi (poprzednie strony tematu o tym traktowały), a komiks w formacie eur-usa celowany jest w osoby już w komiksach siedzące (i to nie 'sezonowo'). Ceny może faktycznie niewielu zrażają, i może będzie tak jak z niektórymi wydawcami - tysiąc zamówień i tyle, kto nie kupił w przedsprzedaży to już nie kupi, bo komiksy prosto z drukarni będą do klientów detalicznych jechać. Jakaś 'nisza' na superhero w marketach/kioskach będzie, ale opłacalne wydawanie tego tylko dla zagranicznych korpo i będzie tego mało... Wiem że to już niemalże tak wygląda, ale czy do tego dążymy tj. czy tak ma być, jest w porządku? Prawda - nie działam żeby to zmienić, ale to nie znaczy że nie mogę wyrażać dezaprobaty dla obecnej sytuacji. A poklepywanie się po plecach, że dobrze jak jest na rynku cokolwiek, i że i tak jest taniej niż sprowadzać zza granicy, czyli ceny mogą sobie rosnąć itd.... To podejście jest dla mnie niezrozumiałe.
I zapewne nie narzekalibyśmy na ceny komiksów, gdyby z podwyżkami cen wszystkiego szły podwyżki naszych pensji w identycznym procencie. Ale to raczej marzenia ściętej głowy.Nie w identycznym, w rozwijającym się kraju podwyżki pensji rosną w większym procencie niż ceny dóbr. My, jako kraj, nie tylko się zatrzymaliśmy, ale wprost się cofamy.
Jeżeli świat tak działa że dostajemy mniej za więcej a nasz status status życia ma się wciąż pogarszać to świat jaki znamy wreszcie dotrwa końca.Tu nie ma "jeżeli". Niestety.
Może więc źle rozumiem to co różne osoby piszą, jeśli chodzi im że komiks wydany w kraju jest tańszy niż zakup z USA to w większości mają rację, ale po co w takim razie piszą oczywistości? Określenie czy coś jest drogie czy tanie wymaga zestawienia z innymi produktami jakie można nabyć itp., komiksy w Polsce są drogie, i tyle, w USA nie są tanie, ale też nie są typowo drogie (150 $, tyle to bilet na taki przywoływany koncert w USA nie kosztuje, ale postaram się jutro do tego wrócić...).1600 stron komiks, 150 $ z 5911 $ to 2,5% średnich zarobków, u nas najtaniej dwa Knightfalle (razem podobna ilość stron co taki omnibus) to 400 zł, zestawiając to z podanymi przeze mnie wcześniej danymi jest to 6,4% średnich zarobków... O niemiarodajności średniej krajowej już było na forum pisane, ale dla zupełnie ogólnego obrazu nie powinno to mieć znaczenia. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale większość społeczeństwa nie zarabia średniej krajowej, oraz podobnie większość nie posiada oszczędności, także dla większości komiks (czy u nas czy w USA) w ogóle na liście zakupów się nie znajdzie, tyle że jeśli już miałby się znaleźć, to wydatek 2,5% kontra 6,4% pensji to ogromna różnica. Oczywiście to bazuję wciąż na tym przykładzie jaki przytoczyłem wcześniej, hm...
Omnibus w USA | Teatr w USA | Nibyomnibus w PL | Teatr w PL |
670,5 zł | 358-626 zł | 400 zł | 100-160 zł |
1. Ten Wiedźmin mający być przykładem polskiego komiksu na rynku USA... To nie jest stricte polski komiks (DH zrobił na licencji CDPR, jeśli się mylę to poprawcie), więc nie najlepszy przykład.Na licencji CDPR, ale pod ścisłym chyba jego nadzorem. W przypadku 3 tomu np. wyszła sytuacja z tłumaczeniem, że bardzo różniło się od oryginału i jak dobrze pamiętam to Egmont tłumaczył to, że jest za nie odpowiedzialny CDPR. I druga sprawa to pomimo że DH to wydaje, to piecze na tym trzyma Sztybor i jest tam dużo nazwisk polskich twórców, którzy maczają palce w serii. DH jest tu raczej wydawcą na rynek USA.
3. Miękkie okładki u Muchy już były i nie spotykały się ze szczególnym uwielbieniem, przy tym czytałem tutaj (albo też na gildii), że niejeden wydawca mówił o różnicy cenowej max kilka złotych dla klienta przy miękkiej okładce, czy rezygnacja ze 'standardu' dla obniżenia ceny z 70 do 65 zł miałaby sens?Nie przyjęły się bo się rozklejały.
4. Carrefourowe komiksy i ich papier na skali 'toaletowej' nie są wcale tak nisko, pamiętacie chwaloną za użyty papier Nową Granicę - to jest dół skali, a cena jakoś nie odbiegała od innych komiksów.Nie porównujmy papieru z NG do kolekcji Kerfura. W przypadku NG jest to celowy zabieg i ten papier jest dobrej jakości. W przypadki kolekcji Kerfura jest on po prostu do dupy.
Pisaliście wcześniej w tym albo w innym temacie odnośnie cen dawniej - gdyby nie takie DK to pewnie nie kontynuowałbym brnięcia w komiks jako medium, bo Mandragora z cenami 3 razy wyższymi (DK 2 zeszyty za 5 zł, Mandragora jeden za 8 zł) po prostu odpychała mnie cenowo (już pomijając dobór tytułów itp.).Zapominasz jednak, że DK miał tak wysokie nakłady (dzięki czemu mógł mieć tak niską cenę), które pociągnęły całą inicjatywę na dno i spowodowały zamknięcie go po roku czasu. Niska cena jest możliwa tylko przy wysokich nakładach, tylko powstaje problem jak ten nakład sprzedać, skoro grupa odbiorcza jest stała i powiększa się bardzo po woli.
3. Miękkie okładki u Muchy już były i nie spotykały się ze szczególnym uwielbieniem, przy tym czytałem tutaj (albo też na gildii), że niejeden wydawca mówił o różnicy cenowej max kilka złotych dla klienta przy miękkiej okładce, czy rezygnacja ze 'standardu' dla obniżenia ceny z 70 do 65 zł miałaby sens?Taka informację podał Ongrys przed premierą Kompletnych Akt Dredda nr 13. I to było trochę ponad 7 lat temu. Od tamtej pory sytuacja tekturowa na świecie uległa zmianie.
Co było pierwsze (jajko czy kura)?
Jeżeli nadal chcecie się przepychać, czy komiksy w PL są drogie, to proponuję sprawdzać to na polskich komiksach, a nie zagranicznych, które są obciążone dodatkowymi opłatami i według mnie, nie są dobrym punktem odniesienia.Komiksy w pl są drogie, tutaj nie ma żadnych wątpliwości, nawet żadnego punktu zaczepienia do przepychania się.
Jeżeli nadal chcecie się przepychać, czy komiksy w PL są drogie, to proponuję sprawdzać to na polskich komiksach, a nie zagranicznych, które są obciążone dodatkowymi opłatami i według mnie, nie są dobrym punktem odniesienia.
Przepraszam, można poznać źródło twoich informacji na temat kosztów?Nie ma tutaj żadnej rewelacji. Nie znam tych kosztów i Ty zapewne również ich nie znasz, jak i większość osób wypowiadających się w tym wątku. I właśnie dlatego, że ich nie znamy to porównywanie ceny komiksów amerykańskich na rynku USA i PL jest z miejsca obarczone błędem. Wystarczy spojrzeć na polskie komiksy i okaże się, że cena jest o połowę niższa niż komiksów importowanych. Czy są drogie czy nie, to już kwestia do dyskusji, ale punkt odniesienia jest wtedy według mnie bliższy rzeczywistości.
Bo nie ukrywam, że zaintrygowała mnie koncepcja, że wykonanie i publikacja komiksu „od zera” jest tańsza niż zakup licencji (nawet z uwzględnieniem tłumaczenia).
Wystarczy spojrzeć na polskie komiksy i okaże się, że cena jest o połowę niższa niż komiksów importowanych.
Nie ma tutaj żadnej rewelacji. Nie znam tych kosztów i Ty zapewne również ich nie znasz, jak i większość osób wypowiadających się w tym wątku.
Nie ma tutaj żadnej rewelacji. Nie znam tych kosztów i Ty zapewne również ich nie znasz, jak i większość osób wypowiadających się w tym wątku.To się pogrążyłeś. Ty chyba nie wiesz kim jest turucorp? Albo udajesz. Przecież on wydaje/wydawał komiks własnym sumptem.
Podasz jakieś przykłady?Proszę bardzo.
To się pogrążyłeś. Ty chyba nie wiesz kim jest turucorp? Albo udajesz. Przecież on wydaje/wydawał komiks własnym sumptem.
Proszę bardzo.
- Powiększony format, twarda okładka, płócienny grzbiet, wysokiej jakości papier, dodatkowe materiały w środku, słowem wydanie ekskluzywne. Nakład zapewne spory, ale i tak mniejszy niż przeciętny Marvel w USA.
https://egmont.pl/Kajko-i-Kokosz-Zlota-Kolekcja.-Tom-1,56947726,p.html- Kolejny tytuł. Grubasek, dobra referencja dla amerykańskich integrali w miękkiej oprawie. Warto mieć na uwadze, że zapewne jest tutaj mały nakład w stosunku do amerykańskich Marveli, to oczywiście musi podnosić cenę. https://www.gildia.pl/komiksy/548773-fungae
- Kolejny, zwykła zeszytówka https://www.gildia.pl/komiksy/550399-gore-cop-1
I to według mnie, można ewentualnie porównywać znajdując odpowiedniki amerykańskie. Chociaż to i tak będzie na korzyść tych z USA, bo tam nakłady są zapewne nieporównywalnie większe, w końcu licząc samych mieszkańców to jest jak cała UE, a siła nabywcza jest jeszcze większa. Dlatego ja bym amerykę w ogóle zostawił w tych porównaniach i skupił się na UE.
Wybacz, nie rozumiem.Mam wrażenie, że chyba nikt oprócz @Zwirka nie rozumie tego, co on tu wypisuje :O
Przepraszam, ale w jaki sposób doszedłeś do tak jednoznacznego wniosku, że ja nie znam tych kosztów?Sam sobie odpowiedziałeś, że nie wiesz jakie są koszty.
Wybacz, ale jestem naprawdę zaszokowany tym co tutaj piszesz.
Nie wiesz jakie są koszty, ale piszesz tutaj z głębokim przekonaniem, że wiesz.
Z twojej wypowiedzi wynika, że nie masz zielonego pojęcia kim jestem i co robię, ale wypowiadasz się w moim imieniu.
Kurcze, naprawdę, weź przystopuj, przemyśl trochę kolejny wpis zanim naciśniesz „wyślij”, bo to się zaczyna robić żenujące.
Oj tam, bez przesady, akurat samodzielne wydawanie komiksów, nie daje wiedzy na temat zakupu czy sprzedaży licencji ;)
Wybacz, nie rozumiem. Funage to 120 okładkowej, 416 stron (29 gr za stronę) taki sam (albo bardzo podobny) format wydawniczy jak Marvel Fresh. Ród X 448 stron, okładkowa 140 (30 gr za stronę). To według Ciebie Fungae wychodzi dwa razy taniej? Gore Cop to już w ogóle absurdalny przykład - kosztuje 30 zł za zeszyt. Marvel x Fortnite kosztował 13. Wiadomo, nakład wchodzi w grę, ale nadal to nijak nie udowania Twojej tezy.To co przedstawiłeś to są fakty, co z tego wynika według Ciebie?
Nie wiem jakie polskie komiksy można kupić zagranicą, weźmy od razu z grubej rury USA, GB, Francję i może Włochy.Wydział 7
Z tego bełkotu chyba miało wybrzmieć, że "polski komiks za granicą będzie droższy".Wskaż proszę co jest bełkotem? A polski komiks za granicą jest chociażby tutaj.
Wydział 7Ale one są wydane przez zagraniczne wydawnictwa na licencji? Bo to chyba jest różnica. Kajko i Kokosz też wyszedł w obcych językach, ale wydał to Egmont.
Malutki Lisek i Wielki (wyszły dwa tomy i mają być kolejne)
teoretycznie Malarz był dostępny przez Kickstartera
Dellisie
Underhogs
Pan Żarówka
Rycerz Janek
To co przedstawiłeś to są fakty, co z tego wynika według Ciebie?
Ale one są wydane przez zagraniczne wydawnictwa na licencji? Bo to chyba jest różnica. Kajko i Kokosz też wyszedł w obcych językach, ale wydał to Egmont.Na licencji:
Napisałeś "Wystarczy spojrzeć na polskie komiksy i okaże się, że cena jest o połowę niższa niż komiksów importowanych.". Pokazałem Ci na Twoich własnych przykładach, że tak nie jest. Albo ja czegoś nie rozumiem, albo Ty.Patrzyłem na epiki oraz integrale, ale rzeczywiście, nie wziąłem pod uwagę tytułów które wymieniłeś. Nadal, jaki jest z tego wniosek? Bo ja już boję się wyciągać jakiekolwiek wnioski z faktów, bo zaraz ktoś powie że bredzę.
A co się uwzględnia? Trochę retorycznie a trochę serio, bo skoro do takiego zestawienia nie bierze się pod uwagę otocznia, czyli innych produktów/usług jakie można nabyć, to w ogóle nie ma tematu, bo po co pisać oczywistości że na zachodzie jest drożej? U nas jest taniej i nie pozostaje nic jak się cieszyć z takiego stanu rzeczy. No nie...No i m.in. to zakrzywianie rzeczywistości mnie irytuje.
Patrzyłem na epiki oraz integrale, ale rzeczywiście, nie wziąłem pod uwagę tytułów które wymieniłeś. Nadal, jaki jest z tego wniosek? Bo ja już boję się wyciągać jakiekolwiek wnioski z faktów, bo zaraz ktoś powie że bredzę.
Sam sobie odpowiedziałeś, że nie wiesz jakie są koszty.
problem sa skandaliczne warunki placowe w Polsce - skandaliczne
to przypomina niewolnictwo bo pracujesz za jedzenie i mieszkanie
moze wczesniej to dobrze nie wybrzmialo
problemem nie sa ceny komiksow
problem sa skandaliczne warunki placowe w Polsce - skandaliczne
to przypomina niewolnictwo bo pracujesz za jedzenie i mieszkanie
Na temat: a nie generalizujecie za bardzo tych kosztów licencji? Przecież między tytułami to chyba będzie się znacząco różnić. No i oczywiście jak koledzy wspominali - nakłady... Inne będą w naszym kraju bez kultury czytania komiksów, a inne w kraju z większą kulturą i populacją...
Gdzie ja coś takiego napisałem?!Serio, nie chcę tego ciągnąć. Chłopie, jeśli masz wiedzę i wypowiadasz się w temacie, to nie pisz, że masz wiedzę, tylko napisz konkrety. Tutaj proszę, Twoje słowa:
Chłopie, naprawdę masz problem, jeśli nie rozumiesz słowa pisanego.
Tak, wydaję czasami coś samodzielnie, ale współpracuję też z wieloma wydawcami, a z tymi, z którymi nie współpracuję, też często utrzymuję dobre kontakty. I tak, mam wiedzę na temat niuansów związanych z nabywaniem licencji, podobnie jak mam chyba jeszcze większą wiedzę na temat sprzedaży licencji, znam koszty tłumaczeń, druku, redakcji i dystrybucji. Jak to już zasugerowano ci kilkukrotnie, weź się ogarnij i nie pisz tych swoich głupot (szczególnie, że odwołujesz się do jakiejś domniemanej niewiedzy innych użytkowników tego forum :/ ).
Oj tam, bez przesady, akurat samodzielne wydawanie komiksów, nie daje wiedzy na temat zakupu czy sprzedaży licencji ;)Nie wiem, może to oczko na końcu miało coś zmienić i chciałeś powiedzieć coś innego, kto wie, co autor miał na myśli.
Serio, nie chcę tego ciągnąć. Chłopie, jeśli masz wiedzę i wypowiadasz się w temacie, to nie pisz, że masz wiedzę, tylko napisz konkrety. Tutaj proszę, Twoje słowa: Nie wiem, może to oczko na końcu miało coś zmienić i chciałeś powiedzieć coś innego, kto wie, co autor miał na myśli.
Oj, obawiam się, że teraz poszedłeś bardzo na skróty.
Naprawdę uważasz, że problem leży w zasobności portfela nabywcy, a nie w ilości tych nabywców?
W punkt ;)
Koszty licencji są różne i w różnych konfiguracjach, można kupić pakiet różnych tytułów, można powiązać druk z wydawcami z innych krajów (te czynniki czasami znacząco wpływają na cenę detaliczną).
wielkosc rynku to inny temat
ja tylko zwrocilem uwage, ze nie byloby dyskusji o za drogich komiksach
gdyby stosunek ceny do zarobkow byl inny
vide kraje europy zachodniej
moze wczesniej to dobrze nie wybrzmialo
problemem nie sa ceny komiksow
problem sa skandaliczne warunki placowe w Polsce - skandaliczne
to przypomina niewolnictwo bo pracujesz za jedzenie i mieszkanie
Otóż to. 2/3 pracujących Polaków zarabia poniżej średniej krajowej.
Jak będzie więcej zarabiał to jest większe prawdopodobieństwo, że kupi ten drogi komiks, bo np. aktualnie może czytać "nieodpłatnie" w intrenecie.
Problemem jest opodatkowanie pracy, gdzie pracodawca musi oddać prawie drugie tyle państwu co płaci pracownikowi.
Jak będzie więcej zarabiał to jest większe prawdopodobieństwo, że kupi ten drogi komiks, bo np. aktualnie może czytać "nieodpłatnie" w intrenecie.
No tak, bo przecież poziom życia w żadnej sposób nie przekłada się na stopień konsumowania dóbr kultury masowej.
Sugerujesz, że jak zarobią powyżej, to zaczną kupować komiksy? :O
A twoim zdaniem, poziom życia przekłada się na zwiększenie sprzedaży komiksów?
Masz na to jakieś przykłady? Nie wiem, badania rynkowe, sondaże uliczne, opinię dwóch sąsiadów z klatki? Cokolwiek?
Część na pewno. Generalnie jak ludzie więcej zarabiają to wydają na to, na co wcześniej nie mogli sobie pozwolić. Podróże, hobby, takie tam.
Wśród 2/3 pracujących Polaków z pewnością jest pewna grupa ludzi, którzy albo nie kupują w ogóle, bo ich nie stać, albo kupowali by więcej, gdyby mogli.
Serio potrzebujesz badań rynkowych albo sondaży żeby stwierdzić, że słońce świeci a niebo jest niebieskie?
Coś tam by wzrosło. Mam kolegę, co sobie kupił Kaznodzieję i początek Hellboya i na razie stop, bo "za drogo". Może coś by jeszcze kupił, gdyby zarabiał więcej.
Teraz pytanie czy za polską zeszytówkę którą czyta się 10minut 15zł to mało?
Komiksy są drogie.
Czyli wg ciebie nie ma znaczenia ile ludzie zarabiają i nie ma to wpływu na wydatki na kulturę w tym komiks.Znaczenie ma wartość pieniędzy, które zarabiają, a nie ich ilość.
Znaczenie ma wartość pieniędzy, które zarabiają, a nie ich ilość.Co ty nie powiesz.
A czy istnieje bezpośrednie przełożenie zarobków Polaków na ilość sprzedawanych w Polsce komiksów? Ja nie wiem, ale, z tego co widzę, wiele osób tutaj ma w tej kwestii inny pogląd i dlatego usiłuję się dowiedzieć, skąd taka opinia.No ja też nie wiem, ale jak będą mieli więcej do wydania to jest szansa, że kupią więcej czy mniej ?
Co ty nie powiesz.No ja też nie wiem, ale jak będą mieli więcej do wydania to jest szansa, że kupią więcej czy mniej ?
@Turucorp Ten big mac to slabe porównanie, jeść muszę, czytać komiksów nie muszę. Wiesz że za 14 zł można kupić prawdziwe jedzenie nie big maca?
A twoim zdaniem, poziom życia przekłada się na zwiększenie sprzedaży komiksów?Nie wiem, ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby nie miało to żadnego wpływu.
Masz na to jakieś przykłady? Nie wiem, badania rynkowe, sondaże uliczne, opinię dwóch sąsiadów z klatki? Cokolwiek?
Ja niczego nie potrzebuję, ale fajnie byłoby, gdyby osoby, które wysnuwają takie tezy „z palca”, mogły się czymkolwiek podeprzeć. CZYMKOLWIEK (widzimisie litościwie pomińmy).Przecie to jest opinia, taka sama jak Twoja. Ty też nie masz żadnych statystyk ani danych, tylko gdybasz.
Ale chodzi o to, czy więcej ludzi kupi komiks, a nie o to czy obecni czytelnicy kupią więcej czy mniej. Myślisz, że jak komuś, kto nigdy nie czytał komiksów wpadnie nagle jakaś kasa to pomyśli sobie "o, w końcu mogę kupić jakiś komiks, bo dotychczas nie było mnie na to stać"? Śmiem wątpić.Mówimy o wpadnięciu jakiejś kasy, czy o wyższym komforcie życia? Bo to dwie całkowicie różne rzeczy. Wyższy komfort życia, to np dom jednorodzinny, więcej czasu na hobby itd. Jeśli ktoś pracuje na 1,5 zmiany i chodzi na nocki, kisi się w 38 metrów, a zbiera na utrzymanie samochodu, to musi mieć sporo zaparcia, żeby kolekcjonować komiksy lub inne kosztowne hobby. Taki skrajny przykład, ale chyba czytelny, że poziom życia, to nie jest - jakaś kaska wpadła - bo wtedy to rzeczywiście pójdzie na nowe buciki dla szpanu, albo na pizze.
Ale skąd teraz się wzięło kolekcjonowanie w już drugim poście? Mowa o kupieniu komiksu raz na jakiś czas, tak jak większość raz na jakiś czas idzie do kina.
Nie wiem, ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby nie miało to żadnego wpływu.
@Turucorp Hehe nie kupuje takich komiksów wcale, jedynie wydział 7.
No masz sporo racji ale no to jest dalej argument "co wybrać? Jedzenie czy komiks?
Wcześniej pisałem o rabatach? Co ty o tym myślisz? Mogą być czy powinno ich nie być? Jesteś na tak raczej, sam polecasz zeszytówkę po rabatach... Ale czy tylko 30% żeby nie zaszkodziły muszczce i gildii czy mogą być wyższe?
A potem się ten komiks wyrzuca do kosza jak bilet do kina czy jednak stawia gdzieś na półkach?
No to jeszcze raz, w Polsce żyje 38 milionów ludzi, komiksy kupuje PROMIL społeczeństwa, o ile zwiększy się, twoim zdaniem, sprzedaż komiksów, kiedy 2/3 pracujących Polaków zacznie zarabiać powyżej średniej krajowej.
Pytam z pozycji osoby, która od ponad 30 lat zajmuje się tym tematem i obserwowała wszystkie przypływy i odpływy dochodów wśród naszych rodaków w tym przedziale czasowym.
Ilu z nich zacznie kupować komiksy, zamiast jechać na bardziej wypasione wczasy, kupić nowszy samochód, telewizor czy wydać na lepsze ciuchy?
Przypomnę, mówimy o niszy w niszy, o towarze, o którego istnieniu większość Polaków nie zdaje sobie nawet sprawy, a zgodnie z tezami, które tutaj padają, nie tylko nagle ten towar zauważą, ale od razu zaczną go masowo kupować.
Serio?
Ja niczego nie potrzebuję, ale fajnie byłoby, gdyby osoby, które wysnuwają takie tezy „z palca”, mogły się czymkolwiek podeprzeć. CZYMKOLWIEK (widzimisie litościwie pomińmy).
Dlatego właśnie tutaj o tym rozmawiamy, żeby wyjaśnić różne punkty widzenia i skonfrontować to z praktyką i doświadczeniem. Widzisz, np. @NuoLab właśnie tutaj dorzucił kolejny argument, przed którym ja się powstrzymywałem.Bo to są jakieś takie oczywiste rzeczy, im więcej kasy tym większe możliwości, a często w parze idzie wyższy komfort życia, który jest związany z większą ilością czasu wolnego. Przysłowiowy chińczyk z prowincji, pracuje 12 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu i nie ma czasu na hobby. A mieszkańcy bogatych krajów, dyskutują w tym momencie o zmniejszeniu czasu pracy z 5 do 4 dni w tygodniu. Więc nikt tutaj nie Twierdzi, że jest bezpośrednia korelacja, więcej kasy = więcej komiksów. Więcej kasy, oznacza większe możliwości spędzania wolnego czasu.
Ludzie, którzy obecnie kupują komiksy, zaczynają mieć nie tylko problem z kasą, ale (a może przede wszystkim?), z powierzchnią magazynową. I teraz pytanie, czy jak zaczną zarabiać więcej, to kupią więcej komiksów? Czy może priorytetem stanie się zmiana mieszkania lub wynajęcie magazynu?
Ech, żeby tak podniesienie dochodu było takim prostym remedium na poprawę sytuacji rynkowej komiksów.
Tylko nie bardzo wiem po co się upierasz przy oczywistościach, przecież to nie jest nadzwyczajne odkrycie, że gdy ludzie mają więcej pieniędzy, to jakaś część wydaje więcej na ogólnie rozumianą kulturę. W tym na komiksy.
kupując nie wiem 2,3 zeszytowki w miesiacu i czytając je w 30-60minut ciężko mówić o jakimkolwiek czytaniu.
Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale rozmawiasz z człowiekiem, który przez pół swojego życia kupował nie więcej niż 2-3 zeszytówki miesięcznie, bo innej możliwości nie było.Kiedyś to się nawet papier toaletowy kolekcjonowało, a jak rzucili czekoladę do sklepu, to wszyscy byli amatorami czekolad. Nie mieszajmy do dyskusji czasów PRL, bo nie ma żadnego porównania, kupowało się co było dostępne.
Kiedyś to się nawet papier toaletowy kolekcjonowało, a jak rzucili czekoladę do sklepu, to wszyscy byli amatorami czekolad. Nie mieszajmy do dyskusji czasów PRL, bo nie ma żadnego porównania, kupowało się co było dostępne.
Ludzie, którzy obecnie kupują komiksy, zaczynają mieć nie tylko problem z kasą, ale (a może przede wszystkim?), z powierzchnią magazynową. I teraz pytanie, czy jak zaczną zarabiać więcej, to kupią więcej komiksów? Czy może priorytetem stanie się zmiana mieszkania lub wynajęcie magazynu?
Ech, żeby tak podniesienie dochodu było takim prostym remedium na poprawę sytuacji rynkowej komiksów.
Tamte czasy, wbrew pozorom, uczyły cierpliwości i pewnej uważności. Tak z czystej ciekawości, do ilu komiksów w swoim życiu powróciłeś kilka razy?Wróciłem do zbierania komiksów kilka lat temu, po bardzo długiej przerwie, więc mam tyle nowych pozycji, że te starsze musiały się ustawić w kolejce. Jednak udało mi się już wrócić do kilku, może kilkunastu starych komiksów, które kiedyś przeczytałem.
Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale rozmawiasz z człowiekiem, który przez pół swojego życia kupował nie więcej niż 2-3 zeszytówki miesięcznie, bo innej możliwości nie było.Jeszcze kilka lat i czasy 2,3 zeszytowek miesięcznie wrócą o ile jakieś zeszytowki będą.
Jak tłumacze że można zapłacić 130zl nie 200 to i tak jest coś w stylu "za komiks? Nigdy bym nie dał...".
Dlatego mogę przypuszczać że gdyby były tańsze lub polska nie byłaby krajem niewolniczym i zarbialibysmy więcej to więcej osób by te komiksy czytało, kupiło czy kolekcjonowało.
Do komiksu też można zaangażować całą rodzinę - można razem czytać na głos, bawić się w przerysowywanie kadrów, wymyślanie alternatywnych wersji historii, cokolwiek. Kwestia tego, czy się chce czy nie. Zwyczajnie u nas nie ma na to zapotrzebowania - czy to kwestia gustu czy niewiedzy, nie wiem. Ale podtrzymuję swoje zdanie, że większa zamożność społeczeństwa by tego nie zmieniła w zauważalnym stopniu.Fajnie to sobie usprawiedliwiasz, jednak myślę że dzieciak woli iść do kina, na pizzę czy do zoo niż przerysowywac kadry z komiksów ojca. Narzucanie domownikom swojego hobby żeby "wyczyścić" sumienie żeby móc w nie pchać kupę kasy to raczej nic dobrego.
W sumie zgadzam się tylko z tym że lepiej kupić komiksy niż alkohol i szlugi. Gra czy komiks? Co kto lubi, ja wolę komiks.
Edit ale to co piszecie dowodzi że większość ludzi jednak uważa komiks za zbyt drogie, czy też nie warte swojej ceny.
A czacha na widok cen komiksów to już zaczyna dymić nawet starym komiksiarza
Fajnie to sobie usprawiedliwiasz, jednak myślę że dzieciak woli iść do kina, na pizzę czy do zoo niż przerysowywac kadry z komiksów ojca. Narzucanie domownikom swojego hobby żeby "wyczyścić" sumienie żeby móc w nie pchać kupę kasy to raczej nic dobrego.
Można tylko edukować.
No woli i o tym jest rozmowa, że ludzie nie dlatego nie kupują komiksów, że ich nie stać, tylko dlatego, że wolą co innego.Sorry że post pod postem, ja niedługo przestanę kupować komiksy bo właśnie nie będzie mnie na nie stać. Na rodzinie nie zamierzam oszczędzać.
Sorry że post pod postem, ja niedługo przestanę kupować komiksy bo właśnie nie będzie mnie na nie stać. Na rodzinie nie zamierzam oszczędzać.
Jasne można nigdzie nie wyjść, nic nie kupić, oszczędzać, żałować sobie wszystkiego, dziecku dać komiks do przerysowania jak będzie chciało wyjść ze znajomymi do kina to go ucieszy tak że może nawet na gwiazdkę nie będzie trzeba prezentu kupić.
Sorry że post pod postem, ja niedługo przestanę kupować komiksy bo właśnie nie będzie mnie na nie stać. Na rodzinie nie zamierzam oszczędzać.Cholera, wzruszyłem się 😪.
Jasne można nigdzie nie wyjść, nic nie kupić, oszczędzać, żałować sobie wszystkiego, dziecku dać komiks do przerysowania jak będzie chciało wyjść ze znajomymi do kina to go ucieszy tak że może nawet na gwiazdkę nie będzie trzeba prezentu kupić.
Ale podtrzymuję swoje zdanie, że większa zamożność społeczeństwa by tego nie zmieniła w zauważalnym stopniu.
Ja się zasmucilem jak zrozumiałem że wielu odmawia sobie wszystkiego i dziaduje żeby odłożyć na komiksy. To bardziej choroba niż hobby.
Pełny brzuch, zdrowa i szczęśliwa rodzina, dbanie o nią i zapewnienie jej w miarę możliwości jak najlepszego życia to nie dziadowanie, to bycie mężczyzną. Bycie 40letnim, samotnym chłopcem i duszenie każdego grosza na komiksy? To bym nazwał dziadowaniem.
Ja wiem, że to zabrzmi bezczelnie, ale i tak sobie pozwolę na to pytanie: a powiedziałeś mu, że za 10 pln może kupić polską zeszytówke w tych klimatach?
Sorry że post pod postem, ja niedługo przestanę kupować komiksy bo właśnie nie będzie mnie na nie stać.
No woli i o tym jest rozmowa, że ludzie nie dlatego nie kupują komiksów, że ich nie stać, tylko dlatego, że wolą co innego.
Pełny brzuch, zdrowa i szczęśliwa rodzina, dbanie o nią i zapewnienie jej w miarę możliwości jak najlepszego życia to nie dziadowanie, to bycie mężczyzną. Bycie 40letnim, samotnym chłopcem i duszenie każdego grosza na komiksy? To bym nazwał dziadowaniem.
Nie podoba mi się, że w ten sposób generalizujesz. Niektórzy wybierają jak chcą żyć, a niektórzy wyboru nie mają... Nie róbmy z tych ludzi o których piszesz kogoś złego.Ok, ja nie chcę nikogo obrażać czy robić z niego kogoś złego.
Można zrezygnować z kupowania biletu miesięcznego i jeździć rowerem do pracy. I już jest parę dych zaoszczędzone. To tylko przykład, jak można przemodelować własne codzienne nawyki, by żona i dzieci tego nie odczuły, a hobby w jakiś tam stopniu zostało kontynuowane. Owszem, wymaga to czasami większych nakładów czasowych, siłowych itd, ale to w końcu bycie mężczyzną.Ludzie nie chodzą po schodach, wolą jechać windą, do sklepu 200 metrów jadą samochodem, do pracy zamiast autobusem albo tramwajem, każdy jedzie własnym autem, mimo stania w korkach. Każdy nosi smartfon i wiele osób narzeka, że pełna inwigilacja i śledzenie, ale smartfonik wygodny, a karty stałego klienta w sklepach i punkciki też fajne, mimo iż trzeba podać swoje dane. Ty dajesz rady, żeby jeździli rowerem i zaoszczędzili na komiksy :o Ludzie za odrobinę wygody, zaprzedadzą duszę diabłu.
przerysowywanie komiksu wejdzie do kanonu. jak plecy konia.Jakie komiksy polecacie do przerysowywania? Ja polecam Lobo portret bękarta ;D
Ale ja się nie upieram, tylko przedstawiam mój punkt widzenia (nie twierdzę, że właściwy).
Widzisz, ja dopiero od pewnego czasu, przy serii komiksowej, która rozchodzi się trochę szerzej, mam okazję rozmawiać z ludźmi całkowicie spoza komiksowa (to forum, podobnie jak grupy na FB dają wgląd cząstkowy i najczęściej są to opinie ludzi, którzy już siedzą w temacie od jakiegoś czasu).
I tak, zgadza się, do komiksu ludzie wracają, niektórzy przerwali swoją przygodę z końcem PRLu, inni na etapie TM Semic, albo Produktu.
Czy ich ograniczeniem były finanse? U części tak, u innych raczej brak czasu albo inne rozrywki.
Tyle, że to wciąż drobny procent czytelników i osobiście jestem zdania, że ograniczenie rozwiązania do czysto ekonomicznego aspektu, jest błędnym myśleniem. Moim zdaniem, głównym problemem pozostaje wciąż brak tzw. kultury komiksowej w naszym kraju, co w połączeniu z bardzo słabą obecnością komiksów w przestrzeni publicznej (i na półkach księgarskich) i tym oczywistym aspektem ekonomicznym, wciąż utrzymuje branżę w ciasnym getcie.
Czy to się zmieni? Cały czas się zmienia, powoli, mozolnie i raczej bez szans na jakąś spektakularną eksplozję popularności tego medium wśród Polaków.
Jedno jest pewne, komiksy w najbliższym czasie nie będą u nas tańsze.
Ja nie wiem czy Ty celowo przekręcasz czy po prostu nie rozumiesz. Dziecko woli kino niż komiks? Przeważnie tak i sam o tym piszesz. Dorosły woli kino niż komiks? Przeważnie tak. Dziecko woli grę niż komiks? Przeważnie tak. Dorosły woli grę niż komiks? Przeważnie tak. I dlatego komiksy się sprzedają tak, jak się sprzedają. Nigdzie nie napisałem żeby kupować komiksy na siłę kosztem czegokolwiek innego. Nie wartościuję również tych rozrywek. Ale to jest właśnie dla mnie powód, komiksy nie są dla ludzi en masse ważne, a filmy i inne rozrywki tak.
Jakie komiksy polecacie do przerysowywania? Ja polecam Lobo portret bękarta ;D
Ja jak byłem mały to rysowałem Tytusa.. :) kalkowalem okładkę jak cała ekipa w wannie siedziała.. :)Przebijam, w podstawówce na zajęcia szydełkowałem eskimosa z "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa". Nie pytajcie, dlaczego kazali nam szydełkować :P
Ja jak byłem mały to rysowałem Tytusa.. :) kalkowalem okładkę jak cała ekipa w wannie siedziała.. :)
Tyle że:
- Hellboy wychodzi de facto sporo taniej (cena za stronę niższa);
- Hellboy to lepsze wydanie;
- Hellboy to dużo lepszy komiks.
Mój wpis mówi…
Przebijam, w podstawówce na zajęcia szydełkowałem eskimosa z "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa". Nie pytajcie, dlaczego kazali nam szydełkować :P
Lata lecą a u Nas dalej nakłady plus minus 1000 sztuk i udowadnianie wszystkim dookoła , że komiks jest sztuką.To trochę bardziej skomplikowane.
Nie rozumiem narzekania na Ćmę (czy nawet Mięcho).Oj tam, to akurat żaden problem, przyjdzie @Koalar i zrobi ci wykład, w którym przeliczy cenę „Ćmy” za stronę, a potem zestawi z np. „Shadow” w wersji Sienkiewicza i wszystko będziesz miał „ładnie” wyjaśnione. ;)
Twój wpis przede wszystkim „mówi” jak małym, sfrustrowanym i czepliwym człowieczkiem jesteś, który tylko wyczekuje kolejnej okazji żeby się do mnie przypieprzyć personalnie. Który to już raz skręcasz tutaj inbę?
Prymitywna i żenująca manipulacja z twojej strony, wynika z czego? Z nieświadomości, zaślepienia, czy z z wyrachowania?
Pochylmy się zatem na chwilę w takim razie nad twoją manipulacją, żeby zobaczyć jak „myśli” pewna grupa „czytelników” w naszym cudownym kraju:
Hellboy jest „tańszy”?
Wydanie pierwsze Hellboya w Polsce, przykładowy trejd, który właśnie ściągnąłem z półki (Hellboy w piekle, karta śmierci), 60 pln za 152 strony.
Jesteś w stanie wyjaśnić, dlaczego KOLEJNE WYDANIA są tańsze? I dlaczego posłużyłeś się akurat nimi?
Bo było ci tak wygodniej wygodniej zmanipulować pod „przelicznik”?
BTW Na chwilę obecną amerykańskie wydanie zeszytowe Hellboya kosztuje 4 dolary, czyli 18 pln, w Polsce, przy wydaniu zeszytowym cena byłaby podobna.
Czy Hellboy jest lepszym komiksem?
Zapewne tak, ale czy to jest „argument”, żeby wyskakiwać z tak otwarcie pogardliwym wpisem, jak ty to właśnie zrobiłeś?
Jesteś tak bezczelny, że tylko w jednym swoim wpisie CZTERY RAZY podkreśliłeś, że W7 jest dużo gorszym komiksem. W jakim celu stosujesz takie zagrywki?
Nie wiem, czy nie wziąłeś tego zbyt do siebie, albo może macie jakieś niewyjaśnione tematy między sobą…
Czy poleciłbym im Hellboya? Nie wiem.
Coś tam by wzrosło. Mam kolegę, co sobie kupił Kaznodzieję i początek Hellboya i na razie stop, bo "za drogo". Może coś by jeszcze kupił, gdyby zarabiał więcej.
Hellboy jest „tańszy”?
Wydanie pierwsze Hellboya w Polsce, przykładowy trejd, który właśnie ściągnąłem z półki (Hellboy w piekle, karta śmierci), 60 pln za 152 strony.
Jesteś w stanie wyjaśnić, dlaczego KOLEJNE WYDANIA są tańsze? I dlaczego posłużyłeś się akurat nimi?
Bo było ci tak wygodniej wygodniej zmanipulować pod „przelicznik”?
BTW Na chwilę obecną amerykańskie wydanie zeszytowe Hellboya kosztuje 4 dolary, czyli 18 pln, w Polsce, przy wydaniu zeszytowym cena byłaby podobna.
Czy Hellboy jest lepszym komiksem?
Zapewne tak, ale czy to jest „argument”, żeby wyskakiwać z tak otwarcie pogardliwym wpisem, jak ty to właśnie zrobiłeś?
Jesteś tak bezczelny, że tylko w jednym swoim wpisie CZTERY RAZY podkreśliłeś, że W7 jest dużo gorszym komiksem. W jakim celu stosujesz takie zagrywki?
To dość proste i oczywiste. Porównałem obecne wydanie Hellboya z obecnym wydaniem zeszytówki, z mniej więcej tego samego okresu wydawniczego. Czemu miałbym porównywać stare wydanie, które zapewne można kupić tylko jako używane? Dla tej dyskusji nie jest istotne, dzięki czemu cena obecnego wydania Hellboya jest atrakcyjniejsza od ceny zeszytówki, tylko sam fakt, że zeszytówka jest tańsza tylko z pozoru.Tylko, że koszty tłumaczenia pewnie są prawie zerowe dla tego wydania, bo było zrobione dużo wcześniej do wydania pierwszego.
Mogę dodać, że osobiście nie poleciłbym nikomu tej zeszytówki, aby go zachęcić do czytania komiksów, ani też nie poleciłbym jej nikomu, gdyby szukał czegoś w klimatach Hellboya (nie ten poziom).
Tylko, że koszty tłumaczenia pewnie są prawie zerowe dla tego wydania, bo było zrobione dużo wcześniej do wydania pierwszego.
To kwestia wyboru whisky,gra czy komiks ale jak ktoś ma rodzinę to już inna sprawa. No raczej chyba lepiej zabrać rodzinę do kina czy na pizzę lub zoo niż sobie knightfall kupić?
Mogę dodać, że osobiście nie poleciłbym nikomu tej zeszytówki, aby go zachęcić do czytania komiksów, ani też nie poleciłbym jej nikomu, gdyby szukał czegoś w klimatach Hellboya (nie ten poziom).No cóż, ja osobiście nigdy w realnym świecie nie utrzymałbym tej konwersacji z tobą dłużej, niż do wypowiedzenia przez mnie prostego „a weź, spier… laj”,
Nie wiem czy dobrze przeczytałem - osobie, która śmiała stwierdzić, że nie podoba jej się wydawany przez ciebie komiks i nie poleciłaby go nikomu by go zachęcić do czytania komiksów, powiedziałbyś "a weź, spierd...laj"?
(...)Żeby potem wylewać gorzkie żale na forum? Litości :/Od tego jest forum i wolność słowa. Pochwały tak, krytyka nie? Panie - to już było i się nie sprawdziło.
(...)Żenadą jest również postawa autora, który nie znosi krytyki i z uporem maniaka "dopieprza się na każdym kroku" gdy ktoś zakwestionuje jakość jego twórczości.
Do tego dochodzi cały „anturaż” polskiego piekiełka, które odczuwa jakąś chorą satysfakcję z dopieprzania się na każdym kroku (polecam „opinie” pod „Ćmą” na Gildii XD), chore, zawistne przypieprzanie się o wszystko, za drogo, za koślawo, nie tak, jak powinno być, wywalić autorów i dać innych. Żenada.
Nie musisz mi niczego wyjaśniać, po prostu skończ z tym pasywno agresywnym pisaniem, bo czyta się to mocno słabo, po co się bawić w marszanda?
Od tego jest forum i wolność słowa. Pochwały tak, krytyka nie? Panie - to już było i się nie sprawdziło.
Żenadą jest również postawa autora, który nie znosi krytyki i z uporem maniaka "dopieprza się na każdym kroku" gdy ktoś zakwestionuje jakość jego twórczości.
Przylacze sie do apelu. Tu nie chodzi o to kto ma racje, ale o ton wypowiedzi. Wybacz turu, ale Twoj jest strasznie jadowity. Nie mozna normalnie, jak cywilizowani ludzie?
Ej, no nie, wielkość rynku to dokładnie ten sam temat.
Przecież wiesz doskonale, o ile mógłbyś zejść z ceną przy nakładzie np. 10K
Ba, powinieneś się również orientować, że komiksy, które można kupić za 10pln wcale nie sprzedają się znacząco lepiej niż te za 100pln, chociaż często nie ustępują im jakością.
Żyjemy w kraju o populacji 38 mln, komiksy kupuje promil tego społeczeństwa, tego się nawet nie da przebadać statystycznie.
turu wybacz skrotowe pisanieCzyli finalnie nie chodzi o zarobki a o kulturę czytania komiksu w Polsce
oczywiscie, ze wielkosc nakladow przeklada sie na cene
ale udzial komiksow w polskiej popkulturze to znacznie szerszy temat
uwazam jednak ze w przypadku tej dyskusji chodzi o to
ze stosunek ceny komiksow do zarobkow przecietnego Polaka jest bardzo in minus jak porowna sie np francje, niemcy, wlochy, hiszpanie
to juz przekonani do komiksow fani narzekaja na ceny i mysle ze to bierze sie wlasnie z tego jakie maja zarobki
oczywiscie gdybysmy mieli rynek o nakladach nie 800 sztuk, a 10-20 tysiecy to cena szla by w dol
ale chyba, podkresle chyba, bo nie liczylem nadal byloby to in minus w stosunku do zachodu
Ale wiecie, że kolekcjonowanie komiksów (tyczy się również książek) jest o tyle specyficzne, że oprócz odpowiednich zarobków wymaga również odpowiednich warunków lokalowych? Z tego co niektórzy tutaj piszą to właśnie brak miejsca a nie brak pieniędzy powoduje większą selekcję zakupową czy nawet wręcz wygaszanie tego hobby u osób zasobnych finansowo.
Czyli finalnie nie chodzi o zarobki a o kulturę czytania komiksu w Polsce
Tylko, że koszty tłumaczenia pewnie są prawie zerowe dla tego wydania, bo było zrobione dużo wcześniej do wydania pierwszego.
Czyli finalnie nie chodzi o zarobki a o kulturę czytania komiksu w Polsce
Raczej o jej brak.
Oczywiście wypracowanie takiego statusu komiksu w Polsce, jest właściwie niemożliwe (kraje o bardziej rozwiniętej kulturze komiksowej budowały to przez dziesięciolecia, praktycznie w każdym przypadku z aktywnym udziałem rządzących).
Element finansowy jest oczywiście ważny, ale moim zdaniem, niekoniecznie kluczowy.
Tak. Można jeszcze podać X innych powodów, dlaczego Hellboy jest atrakcyjniejszy cenowo (nakład, gotowy materiał, taniej wychodzą wydania zbiorcze).
Tyle że ja podałem fakt - z ekonomicznego punktu widzenia bardziej się opłaca kupić Hellboya, niż kilka zeszytówek. I tyle. Nie wnikam w przyczyny, które są dla tej dyskusji nieistotne. Nie manipuluję, nie robię fikołków logicznych, porównuję dostępne obecnie wydania i stwierdzam fakt.
wiesz turu badania pokazuja - mignely mi kiedys, moge sie myclic jakby co - ze pieniadze maja fundamentalne znaczenie co do udzialu w korzystaniu z dobr kultury w tym kultury masowej, drugim czynnikiem jest czas wolny od pracy im go wiecej ty wieksza aktywnosc - glownie tv, ale to juz inna bajka ;)Tyle, że w Polsce komiks nie jest elementem kultury masowej, jest niszą (w niszy czytelniczej) i żadne zabiegi popularyzatorskie w najbliższej przyszłości, tego nie zmienią. Czy wzbogacenie się społeczeństwa wpłynęłoby na wyniki sprzedażowe komiksów? Oczywiście. Czy miałoby to charakter masowy/powszechny? Niestety raczej nie.
@Studio: ale z tymi emocjami odbiorcy tekstu to teraz podsumowałeś wszystko :)
A mi się przypomniała anegdota, którą wyczytałem - nie pamiętam dokładnie - chyba w czyjejś biografii. Mogę też przekręcić osoby:
Siedzą w warszawskiej kawiarni Holoubek, Englert i Michnik. Nagle wchodzą Wojaczek i Hłasko.
Wojaczek na cały głos:
- studenciki i intelektualiści, spierdalać!
Holoubek wstaje i mówi do kolegów przy stoliku:
- Panowie, nie wiem jak wy, ale ja spierdalam.
(Czytać głosem Holoubka)
masz racje - bogatsze polskie spoleczenstwo nie oznacza rozbudowy rynku do np francji czy hiszpanii
ale mozemy sie mylic - tego sie nigdy nie dowiemy niestety ;)
Siedzą w warszawskiej kawiarni Holoubek, Englert i Michnik. Nagle wchodzą Wojaczek i Hłasko.Ta anegdota dotyczyła Holoubka i zatankowanego (wiecznie) Himilsbacha. :)
nie znam nakladow z tych rynkow
ciekawe jak to wyglada
ale obstawiam , ze nie byloby marudzenia tak na ceny ;)Zawsze będzie marudzenie na ceny.
Zawsze będzie marudzenie na ceny.Dokładnie, w kontekście tego, co tutaj się wyprawia w kwestii ceny za komiks, który kosztuje tyle co śmieciowa kanapka z sieciówki, pozwolę sobie poprzeć tę śmiała tezę.
Od pierwszego forum komiksowego w polskim internecie, wypowiadam się dokładnie w ten sam sposób, i nie zamierzam tego zmieniać.
Zawsze będzie marudzenie na ceny.W 2005 roku kupiłem Azyl Arkham (128str) z rabatem 25% za 60zł. Dziś takiego Batmana "Wyjątkowo mroczną noc" (168str) kupimy w cenie od 55zł. Na co tu narzekać? ;)
Masz do tego święte prawo, ale to działa w obie strony i jak widać nie służy dyskusji.
Są aż takie rabaty w drukarniach?
Dokładnie, w kontekście tego, co tutaj się wyprawia w kwestii ceny za komiks, który kosztuje tyle co śmieciowa kanapka z sieciówki, pozwolę sobie poprzeć tę śmiała tezę.@Turucorp nie czepiam się i nie robię żadnej nagonki ale tak chętnie wspominane przez ciebie "śmieciowe kanapki z sieciówek" są zwyczajnie drogie czyli jakby potwierdzasz że komiks który często jakością te kanapkę przypomina i czyta się go szybciej niż te kanapkę konsumuje również jest drogi. Nie mówię oczywiście o wydziale 7 który sam lubię...
Podobnie jak nie chce mi się tutaj analizować, skąd akurat tutaj tak duży napływ osób uparcie anonimowych, które pozwalają sobie na znacznie więcej dzięki tej forumowej anonimowości.
@Turucorp nie czepiam się i nie robię żadnej nagonki ale tak chętnie wspominane przez ciebie "śmieciowe kanapki z sieciówek" są zwyczajnie drogie czyli jakby potwierdzasz że komiks który często jakością te kanapkę przypomina i czyta się go szybciej niż te kanapkę konsumuje również jest drogi. Nie mówię oczywiście o wydziale 7 który sam lubię...
Czy naprawdę nie dostrzegacie, że porównywanie komiksów do kanapek jest od czapy? Kanapka, nawet ta badziewna, to pożywienie które człowiek musi przyjmować, inaczej umrze. Jeśli nie zjesz badziewnej kanapki, to będziesz musiał zjeść coś innego, czyli wydasz pieniądze tak czy siak. Komiksów w ogóle nie musisz kupować, możesz pożyczać, albo zadowolić się inną formą rozrywki, za która i tak już płacisz, albo która jest darmowa w ramach czegoś innego, za co i tak już płacisz (vide seriale, Internet itp).
Anonimowość na tym forum to w sumie ciekawy temat. Ja się nie mogę bardziej zgodzić w tym kontekście, że dla mnie opinia, pod którą człowiek nie ma odwagi się podpisać jest nic niewarta. Z drugiej strony na tym forum każdy jest ukryty za nickiem, Ty również będziesz anonimowy dla kogoś, kto wejdzie tu "z ulicy". Już pomijam fakt, że moje imię i nazwisko nikomu nic by nie powiedziało, ale ja bym z przyjemnością przywitał sytuację gdyby tradycją stało się wrzucanie swojego imienia i nazwiska w podpis czy coś w tym stylu.To ciekawe? PESEL i numer buta też ci podać?
Nie zmienia to jednak faktu, że dla osoby, która była użytkownikiem wielu innych tego typu miejsc, bywa tutaj naprawdę kuriozalnie (i nie jestem w tej opinii odosobniony).
Anonimowość na tym forum to w sumie ciekawy temat. Ja się nie mogę bardziej zgodzić w tym kontekście, że dla mnie opinia, pod którą człowiek nie ma odwagi się podpisać jest nic niewarta. Z drugiej strony na tym forum każdy jest ukryty za nickiem, Ty również będziesz anonimowy dla kogoś, kto wejdzie tu "z ulicy". Już pomijam fakt, że moje imię i nazwisko nikomu nic by nie powiedziało, ale ja bym z przyjemnością przywitał sytuację gdyby tradycją stało się wrzucanie swojego imienia i nazwiska w podpis czy coś w tym stylu.
Czy to aby nie Ty niedawno zmieszałeś z błotem kolegę, który grzecznie pytał o aferę PCA? ;
Nie obraź się, ale większej głupoty dawno nie czytałem. Internet od zarania dziejów to nicki i avatary. To że platformy wyciągające dane osobowe (szumnie zwane społecznościowymi) wymusiły używanie na ludziach rzeczywistych danych to jest zła rzecz, a nie dobra. Co Ci realnie da, że ktoś napisze, że jest Piotrem Nowakiem? (nie wspominając, że każdy może sobie wpisać dane "z dupy". Tu jest forum, gdzie sobie swobodnie wymieniasz opinie, dzielisz się informacjami itd.
Zrób w firmie ankietę anonimową (tak, że ludzie mają pewność, że to jest anonimowe) i zobacz jakie szambo wyleje.
Gdybym musiał pisać pod własnym nazwiskiem, to nie pisałbym wcale.No widzisz, a ja tego „komfortu” tutaj nie mam.
mam ochotę mu napluć w twarz.
„a weź, spier… laj”no przynajmniej ja nie zauważyłem.
No widzisz, a ja tego „komfortu” tutaj nie mam.I dlatego boli Cię d... że inni piszą anonimowo. Chociaż dla mnie to jesteś anonimowy, bo nadal nie wiem kim jesteś i mi to wcale nie przeszkadza.
I teraz pomyśl sobie, że w pozornie równoprawnej konwersacji, tylko jedna strona jest personalnie rozliczana z każdego słowa, którego użyje.
I dlatego boli Cię d... że inni piszą anonimowo. Chociaż dla mnie to jesteś anonimowy, bo nadal nie wiem kim jesteś i mi to wcale nie przeszkadza.
No spoko, tylko te anonimy nie piszą:
no przynajmniej ja nie zauważyłem.
Ale jak był tutaj twój "kolega" nie-anomin to tam też raczej grubo było w tych waszych konwersacjach.
Na Specu w odróżnieniu od wrak i gildii mniej kółek wzajemnej adoracji. I jednak większa kultura - nie ma np. chama od przestawiania literek, któremu na gildii nikt nie chciał podpaść i wielu klakierowało. I działy się tam rzeczy znacznie mniej przyjemne niż tutaj. Podłe - rzekłbym.
A jakbyś tak jeszcze nie wyrywał z kontekstu tych moich wypowiedzi, to może byłaby podstawa do szerszych i poważniejszych rozważań. A tak co? Kolejny offtop bo jest okazja „błysnąć”?To nie są wypowiedzi tylko twoje "odzywki", które można wsadzić w każdą wypowiedź, jak już.
Ciekawe, że w temacie omawianych tutaj licencji, kosztów druku, sytuacji rynkowej w innych krajach itd., jakoś zbyt wyrywny nie jesteś.
Mozę zszedł na twój poziom konwersacji :)Na zdrowy rozum, to teraz ty powinieneś tam wylądować.
… nie prościej wrzucić takiego do ignorowanych, nie szkoda ci czasu na takie rzeczy.
To nie są wypowiedzi tylko twoje "odzywki", które można wsadzić w każdą wypowiedź, jak już.
Jak przewiniesz parę stron do góry to udzieliłem się w temacie, ja twierdziłem co innego ty i ktoś tam jeszcze zupełnie co innego i zakończyła się dyskusja.
Od kilku stron poziom dyskusji to dno, zabarwione fantastycznymi pomysłami i wulgaryzmem.
turu co ty masz z tym ukrywaniem? taka jest formuła forum internetowego. logujesz się, wymyślasz nicka i dyskutujesz. to forum hobbystyczne a nie branżowe.
Nie chodzi o to, że wybrałeś sobie opcje "anonimową", tylko wybrałeś sobie w bycie w pewnym sensie osobą publiczną i jak nawet jak wybrałby sobie być anonimem na tym forum to pewnie wcześniej czy później ktoś by się domyślił kim jesteś.
Jąka manipulacja ? Ja tylko zacytowałem jakiego języka używasz, zresztą już ktoś tam napisał, że kilka ostatnich stron to dno i wulgaryzmy.
Żeby zakończyć tamtą dyskusję trzeba by stworzyć odpowiednie warunki materialne w tym kraju (co się pewnie nigdy nie wydarzy) i wtedy by się okazało kto ma racje.
No ale można też w stylu Kurdej-Szatan ;)
Ty w ogóle skumałeś cokolwiek z tego co dzisiaj tu napisano? Z czystej troski wolę się zapytać, bo moim zdaniem masz spory problem z ogarnianiem gdzie jesteś i o czym jest rozmowa, więc może trzeba ci coś wytłumaczyć bardziej prostym językiem, po co masz się dalej męczyć?Jeśli Twoje komiksy są tak zabawne, jak Twoje komentarze, to koniecznie musisz mi zdradzić swoje nazwisko, kupię Twój komiks! Mam nadzieję, że to coś w stylu Donżona, tylko że jest więcej trolli ;D
Nic nie mam z ukrywaniem, skąd ten pomysł? Zalogowałem się kiedyś, wymyśliłem nicka, dyskutuję, hobbystycznie, więc nie rozumiem, o co te przypieprzanie się co poniektórych? Gdybym był „bardziej anonimowy” to też by się tak zachowywali? Śmiem wątpić.Połowa tego przypieprzania się istnieje tylko w twojej głowie, ale to już nie pierwszy raz hiperbolizujesz - podobnie wcześniej gość, który napisał tu 3 posty (w tym jeden bezpośrednio na twoje życzenie, bo w odpowiedzi na twoje pytanie) był przez ciebie określony, że pisze tu "z uporem maniaka". Druga połowa zapewne wynika z tonu twoich wypowiedzi.
Czyli ty uważasz że są tanie? No ja nie mówię że gdyby były tańsze to zaraz by przybyło 40% czytelników ale jakiś procent na plus by był.Wiesz ile komiksowych kryzysów miało miejsce w Polsce w ciągu ostatnich 30 lat?
No ale jak jesteś pewien że to niemożliwe pozostaje nam tylko patrzeć jak liczba komiksiarzy z czasem będzie się kurczyć.
No to nie wiem jakoś nie zauważyłem tych przykładów z Norwegii, Danii i Austrii albo mi umknęło, gdyż w międzyczasie musiałem zając się życiem, najmocniej przepraszam to już więcej nie powtórzy, proszę o wybaczenie.
Faktem jest też, że wystarczy wzmianka o W7 (nie daj Boże negatywna), żebyś zaczął się pluć.Faktem jest, że zamiast chociaż w jednej wypowiedzi odnieść się do właściwego tematu, z uporem maniaka generujesz tutaj spam na mój temat. I w dodatku bezczelnie kłamiesz. W kilku tematach pojawił się ostatnio wątek W7, jedynym momentem, w którym się "uniosłem" było obsesyjne zagranie "@Koalara. Jeśli jest inaczej, to wskaż te moje domniemane "plucie", albo przeproś za kłamstwa i przestań spamować.
I na na koniec, nie nie poświęciłem "sporo czasu" na wyszukiwanie w twoich wypowiedziach wulgaryzmów, po prostu "rzucają się w oczy", gdyż nikt za bardzo nie używa tutaj takiego języka, także mniej spamu, więcej komiksów.I rzuciły ci się aż tak bardzo bardzo w oczy, że poświęciłeś im tutaj PIĘĆ wpisów!? Po drodze pomijając całkowicie główny watek "z braku czasu"?
I rzuciły ci się aż tak bardzo bardzo w oczy, że poświęciłeś im tutaj PIĘĆ wpisów!? Po drodze pomijając całkowicie główny watek "z braku czasu"?Ja na to poświęciłem jeden wpis, jak już, reszta to jest odpisywanie na twoje posty, bo nie spodobało ci się, że ktoś na to zwrócił uwagę.
A o moje komiksy aż tak bardzo się może nie martw?
Chociaż, jeśli już musisz, to zapraszam do właściwego tematu, bo tutaj rozmawiamy o rynku komiksowym, a ty z uporem maniaka dalej generujesz spam.
Ja na to poświęciłem jeden wpis, jak już, reszta to jest odpisywanie na twoje posty.Odpisywanie na moje posty nie zajmuje ci tego cennego czasu, którego ponoć brakuje ci na odniesienie się do meritum tematu?
Jeszcze jakaś dobra rada na większą ilość lajków ?Zacznij wrzucać więcej zdjęć swojej kolekcji.
Śmiało, nie krępuj się, gdzie widzisz problem na polskim rynku?W czytelnikach.
Odpisywanie na moje posty nie zajmuje ci tego cennego czasu, którego ponoć brakuje ci na odniesienie się do meritum tematu?
Dostałeś na tacy, sytuację np. na rynku w Norwegii, kwestie związane z nakładami, licencjami, kosztami druku etc. Do ŻADNEJ z tych kwestii się nie odniosłeś.
A może teraz to zrobisz, skoro znalazłeś czas na podkręcanie tutaj tego "spamu", który podobno tak ci przeszkadza?
Śmiało, nie krępuj się, gdzie widzisz problem na polskim rynku?
Proszę cię bardzo, znalazłem tam coś takiego:
"Title production has increased tenfold in the past 20 years, and threefold in the past 10; in recent years, more comics have been published in the country each year than in the entire communist period. More than 40 publishers are active on the market"
Czyli od PRLu wraz z bogaceniem się społeczeństwa wzrasta rynek komiksowy, to znaczy tak było przez ostanie 20 lat, teraz jest inflacja 20% realne płace maleją czyli pewnie teraz spadnie.
No i pewnie jak bogaciło się to społeczeństwo znalazły się takie osoby, które po obejrzeniu filmu Marvela sięgnęły po swój pierwszy komiks i zgłębiając się w może nawet zakupiły Wydział 7.
A odnośnie spamowania to ty masz 18%, także bym się spierał kto aktualnie więcej spamuje, no chyba, że to nie za spam.Akurat ja dostałem za "za zamieszczanie obraźliwych, nieprzyzwoitych treści", a nie za spamowanie ::)
@Zwirek, postaram ci się odpowiedzieć jak najbardziej delikatnie, bo ewidentnie masz bardzo poważny problem z czytaniem ze zrozumieniem. Osobie o średnim IQ ustalenie mojej tożsamości zajęłoby na tym forum 3 sekundy, ty międlisz ten temat od dłuższego czasu, bez efektu. Może zadaj sobie pytanie, co z tobą jest nie tak i zacznij coś z tym robić?Dobra, chyba wiem w czym problem, to się nazywa kryzys wieku średniego. Jesteś w swojej opinii osobą rozpoznawalną, więc oczekujesz uwagi, ale jej nie dostajesz w takim stopniu, jak byś chciał. Stąd frustracja i wylewanie jej na forum, a oliwy do ognia dolewa fakt, że ktoś śmie nie chcieć ustalić, kim Ty naprawdę jesteś. Powiem Ci tak od serca, to nie jest Twoja wina. Żyjemy w świecie, gdzie możesz napisać twitta do Elona Muska i jest szansa, że Ci odpisze. Więc na nikim nie robi wyrażenia, że jesteś twórcą komiksów, na pewno ja nie mam zamiaru robić żadnego śledztwa, naprawdę to nie jest nic wielkiego, proszę wyluzuj. Z resztą już nie muszę robić żadnych dochodzeń, bo @Eguaroc napisał jak się nazywasz i teraz kojarzę.
Jeszcze jakaś dobra rada na większą ilość lajków ?Pisz w co drugim poście, że nie lubisz czarnych, wszędzie pełno gejozy a w ogóle wszystko to spisek. Sprawdza się na forum rewelacyjnie.
Czyli jak napisałem post w temacie, też źle :)A czy ja coś takiego napisałem?
Aaa czyli dostałeś za swój "normalny" język, ale się już wycwaniłeś i jak teraz wstawiasz gwiazdkę zamiast liter to już ci nie dadzą, no spoko, ale to dobrze bo tak po komniksowemu :)
Ja od ciebie nic nie chce, to tobie cały czas coś się nie podoba.
Jak ci napisze, że jesteś największy twórcą komiksowym w tym kraju i zawsze masz racje to już będziesz zadowolony.Nie rozumiem, skąd sobie wziąłeś taką koncepcję? Masz jakąś wizję "obsesji, które dręczą twórców komiksów w Polsce"? Zasugerowałem kiedykolwiek coś takiego, że z tym teraz wyskakujesz? Serio?
Ide coś porobić, żeby zarobić na te "drogie" komiksy.Oj, no popatrz, a ja od 4h w fabryce :) Miłej pracy, cokolwiek robisz.
Pozdr.
Z resztą już nie muszę robić żadnych dochodzeń, bo @Eguaroc napisał jak się nazywasz i teraz kojarzę.No brawo, sukces, gratuluję!
Rozmawiałem wczoraj z Piotrem Miklaszewskim, współautorem serii Podróże z pazurem. Wspólnie z Izą organizują w szkołach prelekcje dotyczące zmian klimatu. Powiedział mi, że często zadają dzieciom pytanie, kto czyta komiksy. Około siedemdziesięciu procent sali podnosi rękę. Zapewne większość korzysta z oferty Egmontu i wydawnictw mangowych. Nic nie wiadomo o skali. Czy jest to jeden komiks rocznie, czy jeden miesięcznie, ale jest to ogromny rynek do zagospodarowania. Należy tylko zadać sobie pytanie, jak utrzymać przy komiksie tę rzeszę czytelników, gdy już dorosną.
Rozmawiałem wczoraj z Piotrem Miklaszewskim, współautorem serii Podróże z pazurem. Wspólnie z Izą organizują w szkołach prelekcje dotyczące zmian klimatu. Powiedział mi, że często zadają dzieciom pytanie, kto czyta komiksy. Około siedemdziesięciu procent sali podnosi rękę. Zapewne większość korzysta z oferty Egmontu i wydawnictw mangowych. Nic nie wiadomo o skali. Czy jest to jeden komiks rocznie, czy jeden miesięcznie, ale jest to ogromny rynek do zagospodarowania. Należy tylko zadać sobie pytanie, jak utrzymać przy komiksie tę rzeszę czytelników, gdy już dorosną.
Polski komiks znalazł się na marginesie czytelniczych wyborów, miał tylko kilku czytelników, wymieniono Kajko i Kokosza Janusza Christy, Torgala Huberta Ronka. Kolejna edycja badania czytelnictwa nastolatków ukazuje, jak kurczy się młodzieżowa grupa odbiorców polskiego komiksu, a rośnie znaczenie komiksów japońskich i amerykańskich dostępnych w internecie.
Wybór komiksów nie jest przypisany do statusu społecznego nastolatków, ale do indywidualnego stylu życia, w którym silnie obecna jest kultura obrazkowa i media cyfrowe, wspierane kultywowaną w domu kulturą czytelniczą. Wśród czytelników komiksów zdecydowanie najwięcej (18%) jest nastolatków oglądających filmy (w TV, na komputerze, etc.) oraz tych, którzy spędzają wiele godzin (więcej niż 5 godzin) przed komputerem oraz tych, w których domach kolekcjonuje się książki i są zasobne księgozbiory, powyżej 500 egzemplarzy, albo, gdy uczeń ma bogaty własny księgozbiór.
To wydaje mi się dość dziwne. W sensie ten odsetek odpowiedzi. Albo te szkoły są dość specyficzne albo w ostatnich latach nastąpiła jakaś eksplozja czytających komiksy (co raczej nie miało miejsca).
O wstrzemięźliwości wydawców i większości polskich autorów, którzy do tej pory aktywnie uczestniczyli w „forumowym życiu” czy o praktycznie zerowej obecności kobiet, nie ma chyba nawet sensu dywagować?
Polecam przejrzenie tego opracowania. Zmiany pomiędzy rokiem 2003 a 2017 odnośnie czytelnictwa komiksów są minimalne, właściwie na poziomie błędu statystycznego (i jest to czytelnictwo na poziomie kilku procent - powyżej 5% a poniżej 10%).
Jest tam krótki fragment o komiksach, którego podsumowanie pozwolę sobie zacytować, bo jest ciekawy (a przy okazji widać, że tekst pisała robiła osoba nie mająca o komiksach pojęcia).
Hm... zgodnie z rankingiem opublikowanym przez "Wprost", "KiK" zajmuje 10 miejsce wśród najlepiej sprzedających się polskich książek. Sprzedano 137 753 egze.
"Heartstopper" jest wydawany w nakładzie 200 000 egz.
To daje postawy do opinii, że jakaś tam "pełzająca eksplozja", ma jednak miejsce.
Według mnie to pokazuje, że jednak komiksy się trzymają nieźle, bo mimo iż dzisiaj muszą konkurować z takimi rozrywkami jak VODy i gry komputerowe (sieciowe oraz mobilne) to nadal mają delikatny wzrost.
Tym czasem czytelnictwo książek spada (wykres specjalnie do 2018 roku, bo pandemia zaburzyła statystyki, ale według raportu czytelnictwo książek już wróciło do stanu sprzed pandemii).
https://www.bn.org.pl/raporty-bn/stan-czytelnictwa-w-polsce/stan-czytelnictwa-w-polsce-w-2018-r
(https://www.bn.org.pl/download/cover/1553438941.jpg)
turucorp - sam masz ksywkę, więc nie wiem skąd ta chęć po nazwisku?
Odróżniłbym jednak czytelnictwo wśród nastolatków (o którym pisałem) od czytelnictwa w ogóle.
Mamy obecnie bardzo zauważaną falę popularności literatury typu "young adult", do których zalicza się komiks "Heartstopper", jeśli uwzględnimy rynek mangi, to wyniki czytelnictwa komiksów w tym przedziale wiekowym mogą być naprawdę wysokie.
Co oczywiście niekoniecznie przełoży się w przyszłości na całościowy rynek komksowy.
I od ponad 10 lat wiadomo, że odbiorcami literatury YA są w dużej mierze dorośli.Idź do empiku i zobacz kto sięga po te tytuły z półki, bo nie są to na pewno w dużej mierze dorośli. (Sam ostatnio widziałem na własne oczy). Przecież jak wcześniej padł temat Heartstoppera i jakie ma nakłady to większość z tych "dorosłych" nawet nie wiedziała o istnieniu tego tytułu.
W związku z tym, jak jest z tym czytelnictwem komiksów przez polską młodzież dziś (uwzględniając mangę), to możemy sobie gdybać, ale realnych danych zdaje się obecnie nie ma. Dla mnie wynik powyżej 20% byłby zaskoczeniem (patrząc na dane historyczne). Ale może się mylę.
I od ponad 10 lat wiadomo, że odbiorcami literatury YA są w dużej mierze dorośli.
Niemal każdy nastolatek czyta mangi, a rzadko który dorosły je kupuje dla siebie.
Tak po prawdzie można również to zdanie napisać "Niemal każdy nastolatek czyta komiksy, a rzadko który dorosły je kupuje dla siebie." i będzie tak samo prawdziwe.
Komiksiarnia w Katowicach mangami stoi i typowa klientela to nastolatki. Podobnie, jak Yatta, która leży po drugiej stronie ulicy. Jeśli nie przekonuje Cię klientela, to zobacz estetykę w jakiej zaprojektowane są te sklepy. To nie są sklepy dla dorosłych.
Niemal każdy nastolatek czyta mangi, a rzadko który dorosły je kupuje dla siebie.
Idź do empiku i zobacz kto sięga po te tytuły z półki, bo nie są to na pewno w dużej mierze dorośli. (Sam ostatnio widziałem na własne oczy). Przecież jak wcześniej padł temat Heartstoppera i jakie ma nakłady to większość z tych "dorosłych" nawet nie wiedziała o istnieniu tego tytułu.
Mamy realne dane sprzedaży KiK i mamy"Heartstoppera" (w odróżnieniu od wymienionych przez ciebie pozycji YA, jest to bodaj pierwszy u nas komiks z tego gatunku, który jest wydawany i kupowany w spektakularnym nakładzie).
Moim zdaniem te tytuły w takich nakładach, powodują różnicę między 2017 i 2022, na tyle dużą, że wypadałby się nad nimi pochylić.
Ale oczywiście mogę się mylić.
Tak po prawdzie można również to zdanie napisać "Niemal każdy nastolatek czyta komiksy, a rzadko który dorosły je kupuje dla siebie." i będzie tak samo prawdziwe.
Ile jest tych dedykowanych stacjonarnych sklepów z mangami w Polsce?Wg oficjalnej strony 32 sklepy Yatta.
Ile jest tych dedykowanych stacjonarnych sklepów z mangami w Polsce?
Wspomniany przez Ciebie nakład "Heartstoppera" wskazuje, że możemy mówić o zwiększenie się tego czytelnictwa wśród nastolatków. O ile procent nie wiemy (ale na pewno nie do poziomu większości nastolatków). Też mnie to ciekawi. I czy będzie tu jakikolwiek trwały efekt.
KiK bym w to nie mieszał - zakładam, że tu mamy połączenie efektów: serialu, "Szkoły latania" jako lektury i wreszcie zakupu Złotej Kolekcji przez osoby dorosłe. Czyli to jest raczej rynek: dzieci + dorośli (a nie nastolatki).
Księgarnie stacjonarne chyba nie są dobrym punktem odniesienia jeśli mamy ecommerce.Ale nie mówimy o wszystkich księgarniach tylko wyspecjalizowanych w sprzedaży komiksu/mangi.
Rodzaje księgarń wg asortymentu z ogólnej bazy księgarń
https://obk.pik.org.pl/news/report
(https://obk.pik.org.pl/imgsizer/rodzaje_ksiegarn.jpg?v=Y-Td9Q&w=1024&s=ySgSFTYdDxMOzogaZHgReUN5-wk)
Ale nie mówimy o wszystkich księgarniach tylko wyspecjalizowanych w sprzedaży komiksu/mangi.Masz przecież na obrazku zaznaczone, "komiksowa", czyli to są te księgarnie, które identyfikują się jako stricte komiksowe / mangowe.
I teraz porównajcie sobie ilość stacjonarnych sklepów komiksowych z mangowymi.
Centrum Komiksu
Komiksiarnia
Komiksolandia
KiK w Poznaniu
Atom Comics (tam też można kupić polskie wydania)
Coś pominąłem?
Większości nastolatków, oczywiście nie, ale nawet pomijając fakt, że spora część egz. jest czytana przez więcej niż jedną osobę, to i tak mamy 200K. Na ile szacujesz ilość dorosłych nabywców komiksów? Łącznie jakieś optymistyczne 100K?
kiK mimo wszystko bym uwzględnił, chociażby z powodu bycia lekturą (powszechny dostęp egz. w każdej szkolnej bibliotece). To tez jest kontakt z komiksem.
I teraz porównajcie sobie ilość stacjonarnych sklepów komiksowych z mangowymi.KiK oferuje komiks zachodni i japoński, Atom też. Nie wiem jak pozostałe.
Centrum Komiksu
Komiksiarnia
Komiksolandia
KiK w Poznaniu
Atom Comics (tam też można kupić polskie wydania)
Coś pominąłem?
Ale nie mówimy o wszystkich księgarniach tylko wyspecjalizowanych w sprzedaży komiksu/mangi.No i ten diagram pokazuje, że komiksowe (obstawiam, że z mangą włącznie) stanowią zaledwie 1% udziału w rynku.
Na swój sposób i ta "dyskusja" oddaje sytuację na krajowym rynku. ::)
Dopóki @Eguaroc mnie nie uświadomił, nie miałem pojęcia że turucorp tworzy komiksy.Bazyliusz ty już wiele razy pokazałaś że mało wiesz o polskim rynku komiksowym. Poczekaj może jeszcze Jaszczu się włączy to poznasz kolejnego polskiego twórcę.
KiK oferuje komiks zachodni i japoński, Atom też. Nie wiem jak pozostałe.Yatta też ma komiksy zachodnie, tylko że dominuje u nich manga.
O ile księgarnie mangowe poruszają się praktycznie wyłącznie w swoim obszarze, tak nierzadko sklepy komiksowe oferują szeroki wachlarz wydawnictw (manga included).
Komiksiarnia w Katowicach mangami stoi i typowa klientela to nastolatki. Podobnie, jak Yatta, która leży po drugiej stronie ulicy. Jeśli nie przekonuje Cię klientela, to zobacz estetykę w jakiej zaprojektowane są te sklepy. To nie są sklepy dla dorosłych.
Niemal każdy nastolatek czyta mangi, a rzadko który dorosły je kupuje dla siebie.
W Empiku to samo. Już ze trzy razy gdy przyglądałem się Kolekcjom, które na półce leżały obok Mang, to przeglądały je i kupowały młode dziewczynki/nastolatki. Czyli to rzeczywiście może być kwestia podejścia do promocji normalnych komiksów, przez wydawnictwa w Polsce, a nie tylko tego, że "współczesne polskie nastolatki nie czytają komiksów". Mangowe wydawnictwa jakoś sobie radzą i wydają naprawdę dużo.
Rząd francuski uruchomił w maju aplikację na smartfony Culture Pass, dzięki której każdy 18-latek w tym kraju może wykorzystać 300 euro na zakupy kulturalne, takie jak książki i muzyka, bilety na wystawy i występy.https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/francuskie-nastolatki-dostaly-300-euro-na-kulture/
Jak się okazało, większość młodych ludzi najchętniej sięga po komiksy. Od czasu uruchomienia programu książki stanowiły ponad 75 proc. wszystkich zakupów dokonanych za pośrednictwem aplikacji, a około dwie trzecie z książek to manga.
@Zwirek, ale tam pisze, że sięgają po mangę a nie po komiksy :)Wydaje mi się, że oni nie odróżniają manga / komiks, bo niemożliwe jest, żeby kupowali tylko mangę i ani jednego komiksu. Podobnie jak w Ogólnopolskiej Bazie Księgarń, gdzie raz piszą tylko o "komiksach", a w filtrach do wyszukiwania mają tylko kategorię "komiks / manga". Po prostu wszystko wrzucają do wspólnego worka. Co ma nawet sens, bo definicja mangi jest trudna do określenia. Czy manga wydrukowana od lewej do prawej, to jest manga czy komiks?
Ciekawostka z Francji, która jest największa komiksowo w całej Europie i 4 na świecie.Oczywiście zdajesz sobie sprawę, w jaki sposób stali się taką komiksową potęgą? I że nam to nie grozi.
Oczywiście zdajesz sobie sprawę, w jaki sposób stali się taką komiksową potęgą? I że nam to nie grozi.Nie wiem, chętnie się dowiem.
Among the countries for which precise information is available, the big European markets (France, Germany, Italy, Spain) produce 3-4,000 new comic book titles per year (France on top), the mid-sized ones (Belgium, Poland) some 1-2,000 (Belgium punches above its weight). European-style comics and manga are the most popular genres. There are between 100 and 400 comics publishers in Germany, Italy and France (the latter has the most), fewer than 50 in Spain and Poland and 75 in Belgium (once again, a high number compared to the overall size of the market). In terms of turnover, comics represent 2 to 6% of the publishers’ sales in most territories, with notable exceptions France (15%) and French-speaking Belgium (around 33% of local publishing revenues). Average comic book prices range from 7.50 to 15 EUR, with no clear link with a country’s average income. Digital catalogues comprise between a few to several thousand titles in Italy, Spain, Germany and Belgium, and more than 20,000 in France, whereas very few digital comic books are currently available in Poland.http://www.aldusnet.eu/k-hub/comics-market-europe-status-challenges-opportunities-go-digital/
Nie wiem, chętnie się dowiem.Pisane w trochę innym kontekście, ale teraz też będzie jak znalazł.
(Link do tej publikacji już podawałem, ale chyba nie wybrzmiało to dostatecznie, więc tym razem cytat).Linkowałem ten tekst wczoraj, o 15:40, gdybyś uważniej czytał moje wpisy, zamiast się zacietrzewiać, nie musiałbyś tego dzisiaj dwa razy dublować ::)
W odróżnieniu od Francji, Belgia nie musi iść na kompromis katolicko-komunistyczny (Brytyjczycy i Kanadyjczycy nie przywieźli ze sobą komiksów 🙂 ), tu w tym kraju buduje swoją potęgę katolicka grupa wydawnicza Media Participations, czyli m.in. Le Lombard, Dargaud i Dupuis.
Nie rozumiem też na czym polega "katolickość" tej grupy, w komiksach raczej tego nie widać, taki "Skorpion" (wyd. Dargaud) nie jest chyba zbyt "katolicki".W komiksach chciałbyś dostrzec udziałowców?
Może żeby nie każdy był taki gruby ale żeby cenowo tak to się przekładało.
No dokładnie o tego. :) Ale turucorp by nam czegoś takiego nie zrobił. To przecież twórca godny zaufania. :)Potwierdzam. Otrzymałem od niego dwa komiksy z superbohaterami dodatkami zamawiane przez Kicksartera. I czekam na kolejne takie akcje z jego strony.
No dokładnie o tego. :) Ale turucorp by nam czegoś takiego nie zrobił. To przecież twórca godny zaufania. :)
Tak pewnie, tylko na początek moi prawnicy przejrzą papiery :D
Ja troszkę nie rozumiem tej dyskusji…
Pisanie o jakiejś gwarancji jest w ogóle nie na miejscu.
Zgadzam się z Xmenem że lepiej byłoby gdyby wszystkie komiksy były jak Knightfall tom 3. No bo on okładkowo kosztuje tyle samo co np. Epic Spider-man tom 6. Tylko, że komiks z Pająkiem jest ponad 250 stron chudszy. Słabo.@Bazyl napisał TYLKO o Batmanie, czy może jednak o WSZYSTKICH KOMIKSACH (nawet przywołał jako przykład Spidermana).
Ok masz moja gwarancję i pełne poparcie.Podrobiłem wpis @Xmena? Serio mnie o taki zabieg oskarżasz? Przecież on nawet chciał, żeby mu fakturę przysłać. :O
Wydawnictwa mogą robić zapisy i przedpłaty tak jak robiło to te od Żółwi Ninja. Jakby zebrało odpowiednią liczbę ludzi, to by drukowali, jak nie, to by oddawali zaliczki.@Bazyl, jak widać, też się zapalił do akcji (nawet zaczął się martwić, czy jestem wystarczająco wiarygodny).
Zaraz, moment, czyżbyś należał do tej grupy użytkowników forum, którzy niezbyt uważnie czytają wpisy (ostatnio mamy ich tu prawdziwy wysyp)?@Bazyl napisał TYLKO o Batmanie, czy może jednak o WSZYSTKICH KOMIKSACH (nawet przywołał jako przykład Soidermana).
No napisał, że wszystkie komiksy powinny kosztować tyle co Knightfall tom 3 (cena do strony). A ja napisałem krótko kim jest Batman i jaka ma pozycję na rynku.
A co ma piernik do wiatraka?
Czy ja tobie składałem propozycję?
Czy potrzebuję twojej zgody na propozycję, którą złożyłem dwóm innym użytkownikom tego forum? :O
A może oni potrzebują konsultacji z twojej strony, skoro sami nie potrafią się na tyle ogarnąć żeby odpowiadać za własne deklaracje?
Jesteś ich adwokatem? :O
W sumie @Xmen coś wspominał o „swoich prawnikach”, ale w takim razie chyba powinieneś się wcześniej przedstawić, w dodatku miałeś pojawić sie na innym etapie „negocjacji”?
turu nic mi nie zmiękło, z moją "fają" jest wszystko w porządku.
Chłopie przecież ja ci od razu odpisałem jednego posta raczej niezbyt poważnego i tyle a ty to rozwlekasz i ciągniesz. Ja nic nie chce naprawiać, tym bardziej rynku komiksowego.
Ale ok, nie chcę w to brnąć. Aczkolwiek, te cyferki o których napisałeś - ujawnienie kiedyś takiego kosztorysu byłoby ciekawe - ile kosztuje wydanie komiksu. I uwzględnienie w tym również np Twoich godzin pracy, poświeconych na rysunek, scenariusz itd itp.
@turucorp ale czego ty się spodziewasz po ludziach dla których jest problemem zapytać o kwestię ceny drukowania w dowolnej drukarni? Przecież to zajmuje 5 minut i dostali by wycenę. Lepiej jest pierdzielić farmazony na forum.Więc ty jako zagorzały obrońca cen i głodny wiedzy forumowicz zapewne już w dowolnej drukarni zapytałeś o taką wycenę! Czekamy więc aż nam tutaj napiszesz o jakie kwoty chodzi?
Więc ty jako zagorzały obrońca cen i głodny wiedzy forumowicz zapewne już w dowolnej drukarni zapytałeś o taką wycenę! Czekamy więc aż nam tutaj napiszesz o jakie kwoty chodzi?Po takim bucowatym podejściu nie widzę, żebym musiał ci podawać takie informację, ale widzisz wiem, dlatego że jedno z wydawnictw książkowych chciało poszerzyć swoją ofertę o komiksy i niestety po wycenach jakie dostali trochę się z pomysłu na razie wycofali. A to nie były nawet kwoty o jakich wspomniał turucorp.
No bo jeżeli nic nie wiesz a piszesz takie rzeczy to jest dopiero "pierdzielenie farmazonów na forum".
Edit turu złożyłeś "poważna" ofertę biznesowa na forum internetowym dwóm gościa o nickach Xmen i Bazyliszek których "znasz" z forum, wątpię że ktoś oprócz ciebie potraktował to poważnie. Profesjonalna i uniwersalna wycenę poda nam Michał81 to zajmuje 5min a on raczej "nie pierdzieli farmazonów na forum".
Więc ty jako zagorzały obrońca cen i głodny wiedzy forumowicz zapewne już w dowolnej drukarni zapytałeś o taką wycenę!A musiał to zrobić? Nie wystarczy, że zrobili to wszyscy wydawcy komiksów i wielu autorów?
jedno z wydawnictw książkowych chciało poszerzyć swoją ofertę o komiksy i niestety po wycenach jakie dostali trochę się z pomysłu na razie wycofali
Wiemy, że są koszta: nakłady, format, rodzaj papieru, oczywiście. Ale chciałem dowiedzieć się czegoś o mniej nieoczywistych kosztach.
Równie dobrze takim kosztem mogłaby być promocja pozycji czy to w internecie, czy to w prasie, telewizji, mediach społecznościowych, fizycznie (spotkania autorskie/festiwale).
Jeśli chcesz wiedzieć, jakie koksy się robi na komiksach, to przemnóż sobie te % z ceny okładkowej przez sprzedawane w Polsce nakłady i będziesz wiedział, dlaczego powszechnym memem w branży jest wizja kąpieli w wannie pełnej majonezu zamiast szampana. ;)
I tu właśnie pojawia się temat płodności autora jak również jego tempa.Nie, to bardzo błędne myślenie.
Za tę moją „rację” zostałem właśnie ukarany karą administracyjną, a przy okazji miałem okazję dowiedzieć się, że jestem jakimś oszustem i naciągaczem, więc uważaj, co tutaj piszesz ;)
wiem za artysty to wrazliwe dusze ;) i egocentryki ;)
ale powiem ci, ze czasem troche strzelasz z armat do much ;)
i zeby nie bylo to nie tylko ty w tej rozmowie ;)
wszyscy sie juz okopali i tylko strzelaja w powietrze ;)
wszyscy sie juz okopali i tylko strzelaja w powietrze ;)Dokładnie, włącznie ze mną, gdy punktem wyjścia były kolejne moje przemyślenia odnośnie cen komiksów to nie liczyłem, że ktoś zmieni pod ich wpływem zdanie, i z tego co widzę osoby, które się wypowiedziały mają swoje stanowisko i argumentacja (w obie strony) po prostu 'nie trafia'. Jedna uwaga - bezpiecznie można założyć, że więcej osób czyta forum niż się wypowiada (czy też ma konta tutaj), na podstawie obserwacji różnych poglądów można sobie zdanie wyrobić i mam nadzieję, że pisząc tutaj (i w innych tematach) ktoś coś z moich wypowiedzi wyciągnął dla siebie (tak samo jak ja z obserwacji dyskusji itd.).
ale powiem ci, ze czasem troche strzelasz z armat do much ;)Czasami? Mam nadzieję że wiadomość nie poleci, oraz że nie wywołam jakiejś 'burzy', ale tak jak pierwszy raz spotkałem się z wypowiedziami @turucorp gdzieś lata temu, tak obecnie mam identyczne zdanie - nie wiem dlaczego utrzymuje taki ton wypowiedzi, wiem natomiast że 'obawiam' się odezwać gdy bierze on udział w dyskusji (o co mi chodzi - mam tak w drugą stronę z np. kolegą na B., obawiam się że w wypowiedzi 'przekroczę granicę' kulturalnej wypowiedzi wobec jego osoby, więc większość jego wypowiedzi pomijam [chociaż nie wszystkie, co z moich 'ust' jest komplementem], a z np. @turucorp odwrotnie - obawiam się że on przekroczy granicę w moją stronę), taki sposób wypowiedzi dyskwalifikuje dla mnie rozmówcę, przy tym wiem że ja dla niego rozmówcą nie jestem, także nikt na tym nie traci.
gdybym uważał, że ktoś na tym forum nie jest dla mnie rozmówcą, to bym z nim nie rozmawiałRozwinę - nie jestem dla Ciebie rozmówcą, bo nie napiszę czegoś, czego dotychczas nie wiedziałeś, moje poglądy nie rzucą nowego światła na żaden temat nie tylko dlatego, że prawdopodobnie masz już wyrobione zdanie w tematach na forum dyskutowanych, ale też z obserwacji innych dyskusji - starałbyś się zdyskredytować to co piszę.
Wyliczenia, dlaczego komiksy kosztują tyle ile kosztują, dostałeś już w tym wątku conajmniej kilka razy, bardzo dokładne.Dzięki, to przez lata już sobie 'zagregowałem' z różnych źródeł i z grubsza widzę jak to wygląda :)
Czy są relatywnie (ze względu na siłę nabywczą) droższe niż na zachodzie? Bardzo często tak, ale, wbrew temu co chyba sugerujesz, one prawie wcale nie podrożały.To co zacząłem tydzień temu właśnie tego pierwszego dotyczyło, a właściwie tego co piszą ludzie tu czy na facebooku, coś co mnie irytuje, ale chyba sam sobie odpowiedziałem na pytanie wcześniej, że po prostu 10e jest mniejsze niż 15e = u nas taniej i zestawienie tego z siłą nabywczą czy innymi dobrami nie przekona że na zachodzie jest taniej, bo wciąż 10e jest mniejsze niż 15e.
I chcielibyście mieć tak jak na „zachodzie”, a tak się po prostu nie da.Co to znaczy? Tj. ja wiem że się "nie da", w wielu 'dziedzinach' życia się nie da, co ogólnie nie napawa optymizmem, ale jak nad czymś pracuję, działam, to staram się aby efekt był jak najlepszy, żeby "nie da się" zamienić na "udało się". Więc to pytanie do Ciebie jako osoby działającej w komiksowie - co to dla Ciebie znaczy że "się po prostu nie da"? Po prostu ten stan rzeczy akceptujesz? Ehh... nie mówię że każdy ma narzekać na sytuację, i nie sugeruję że faktycznie można coś zmienić, mam więc problem z... z podejściem ludzi? Ciężko mi sprecyzować - gdzieś pracujesz, masz świadomość problemów jakie Ciebie dotykają w tej pracy, nie narzekasz przesadnie, nie działasz też aby te problemy wyeliminować (nie mówię że konkretnie Ty @turucorp), po prostu akceptujesz sytuację i "byle do emerytury". Albo hipotetyczny wydawca o rynku komiksowym: "jakoś to będzie", a klient o wysokich cenach: "mogło być drożej".
Piszesz o „obronie cen” (!?) o tym, że nie traktujesz komiksu komiksu jako „dobra luksusowego”, ale ja, wybacz, nie widzę w twojej wypowiedzi żadnego racjonalnego argumentu, oprócz „uważam, że komiksy powinny być tańsze”.Nie spodziewałem się, że 'trzeba' argumentować dlaczego komiksy, których docelową demografią są nieposiadające dochodu dzieciaki powinny być tańsze.
Zastanów się, proszę, chociaż przez sekundę.Nie musisz mi tłumaczyć oczywistości, wiem że nie każdy to łapie, ale jak wskazujesz - jest to oczywiste i nawet pisać o tym nie trzeba. Także jeśli dostrzegasz u mnie 'błąd logiczny', to jakiś inny kierunek jak już...
Nie dostaniesz taniej amerykańskiej zeszytówki, bo ona prawie zawsze wyjdzie drożej (w przeliczeniu na strony) niż (naprawdę) tani trejd w paperbacku.
To już nawet nie arytmetyka, tylko elementarne zasady fizyki.
Nie wiem, nie rozumiem, podpowiedz, jakby to miało wyglądać, żebyś poczuł, że jest tanio.Myślenie życzeniowe i konkrety: Egmontowe Star Wars Komiks i Fantasy Komiks, także Dobry Komiks (2004-2005), Komiksy dla dzieci Marvel (2008-2009), Marvel Komiks (2019), albo w ekstremum Carrefourowe Panini (ale to najmniej realne, ogromny nakład i ile tego wyląduje w 'koszach za 5zł' a później na przemiał...). Taki standard wydawniczy, takie ceny, lepsza dostępność, wtedy bym poczuł że jest tanio :P Wiem że sam się podkładam to pisząc, ale konkretne pytanie - konkretna odpowiedź. Nie musi być tanio (chociaż powinno być tanio), ale niech nie będzie drogo, segment limitowany/ekskluzywny/powiększony czy cokolwiek wydawca wymyśli ma i będzie miał klientów, to z segmentem najniższym jest problem, na co wskazuję w zasadzie od kiedy zacząłem się wypowiadać na tym forum.
O podobno „stronniczym” streszczeniu fragmentu historii komiksu mogę oczywiście podyskutowaćDobrze zdajesz sobie sprawę, że wszystko co mówimy jest "stronnicze", nie pamiętam czy tam użyłeś słowa propaganda, ale ja używam go (m.in. w wiadomości wyżej) dla podkreślenia własnego punktu widzenia, tam pisałeś m.in. o efektywnej roli komiksu w działaniach Stanów itp., nie mówię że mijasz się z prawdą, ale że jest więcej niż jedna strona chociażby takiego Marvela. Więc 'przyczepiłem' się może niepotrzebnie, po prostu czasem coś 'wyłapię' i mnie zirytuje lub rozśmieszy, jak np. ostatnie 'doniesienia' że "oficjalnie Auchan jest sponsorem wojny" - a jakby spojrzeć 'z drugiej strony' to cały świat jest efektywnym sponsorem wojny, tylko to już jest widziane inaczej, w pozytywnym świetle (jestem w 99% pacyfistą - prowadzenie czy w jakimkolwiek stopniu 'sponsorowanie'/'popieranie' wojny odbieram negatywnie).
(fajnie byłoby, gdybyś wskazał jakieś mniej stronniczePostaram się pamiętać i przywołam jak następnym razem 'natrafię' (w zestawieniu z Tobą czytam na pewno bardzo mało, ale mimo tego z różnymi 'perspektywami' odnośnie tematu miałem styczność, fakt że nie po polsku, no i wiem że teraz nie znajdę na pewno, ale jw. 'przy okazji' :) )
Nie spodziewałem się, że 'trzeba' argumentować dlaczego komiksy, których docelową demografią są nieposiadające dochodu dzieciaki powinny być tańszeAle te komiksy w porównaniu do amerykańskich (oczywiście mówisz pewnie o superbohaterkich, a nie o szerokiej ofercie amerykańskich) są tanie. Widziałeś ceny serii Komiksy są super! czy Mój pierwszy komiks 5+? One mają przystępne ceny, które mają zachęcić do kupienia ich przez rodziców dzieciom.
Myślenie życzeniowe i konkrety: Egmontowe Star Wars Komiks i Fantasy Komiks, także Dobry Komiks (2004-2005), Komiksy dla dzieci Marvel (2008-2009), Marvel Komiks (2019), albo w ekstremum Carrefourowe Panini (ale to najmniej realne, ogromny nakład i ile tego wyląduje w 'koszach za 5zł' a później na przemiał...). Taki standard wydawniczy, takie ceny, lepsza dostępność, wtedy bym poczuł że jest tanio :P Wiem że sam się podkładam to pisząc, ale konkretne pytanie - konkretna odpowiedź. Nie musi być tanio (chociaż powinno być tanio), ale niech nie będzie drogo, segment limitowany/ekskluzywny/powiększony czy cokolwiek wydawca wymyśli ma i będzie miał klientów, to z segmentem najniższym jest problem, na co wskazuję w zasadzie od kiedy zacząłem się wypowiadać na tym forum.Ale co wydawca może zrobić z niesprzedanym nakładem jak będzie duży? Tym bardziej, że licencja na komiksy jest najczęściej czasowa. I albo zostaje wydawcy zapłacić za przedłużenie jej (za komiksy które się nie sprzedały i nie wiadomo, czy i kiedy się sprzedadzą), albo przemielić ograniczając straty jakie mogą przynieść kolejne lata magazynowania.
Ale pochwal się, co kupiłeś. To byłby grzech przepuścić taką okazję😀
Właśnie jestem w markecie, trzymam w jednej ręce komiks z Marvela, 240 stron za 15 pln, czyli SZEŚĆ GROSZY ZA STRONĘ. W drugiej ręce trzymam telefon i czytam, że komiksy w Polsce są za drogie. I teraz nie wiem, za darmo je mają rozdawać? :O
@Piterrini, bez żadnej złośliwości z mojej strony, jaka jest twoim zdaniem cena (przelicznik za stronę), przy której będziesz w stanie powiedzieć, że jest adekwatna do poziomu zarobków?
Ale ile w Polsce mamy takich komiksów?
Myślę, że rozmowa dotyczy raczej zbierania, kolekcjonowania komiksów, bo to jest perspektywa osób, wypowiadających się w tym wątku.
Licząc przykładowo: 10k komiksów przez 40 lat ich zbieraniaAle mnie odmłodziłeś :O Dzięki!
Licząc przykładowo: 10k komiksów przez 40 lat ich zbierania, to wychodzi 1,46 komiksu na dzień, świątek piątek. Czyli odejmując wszelkie dni, kiedy i tak nie mogłeś zajmować się tymi komiksami: bo choroba, bo praca, bo wyjazd, itd, to w zaokrągleniu wychodzi jakieś 2 komiksy dziennie, przez 40 lat. Według mnie, można powiedzieć w pełni obiektywnie, że jest to dużo.Tak się zastanawiam czy bez tego dzielenia i mnożenia da się żyć albo przynajmniej cieszyć własnym hobby?
Ale mnie odmłodziłeś :O Dzięki!Doczytałem, wiem że liczą się zinki oraz omnibusy, dlatego można to uśrednić, bo omnibus może zawierać 20 zeszytówek, nie ma sensu tego rozkładać na czynniki pierwsze. Istotne jest to, że licząc nawet tą średnią, to z pełną powagą można to nazwać kolekcjonowaniem, a może nawet nałogiem.
Gdybym kupował dzień w dzień, od szóstego roku życia, to miałbym jakieś 17K.
Tyle, że nie doczytałeś (który to już raz?), publikacje komiksowe, czyli wszystko, kilkustronicowe zinki, wydawane na ksero i wielkie „cegły”. I nie upieram się przy tym 10K, po prostu nie wiem ile mam, kilka lat temu było ponad 7K, może mam 8K albo 8,5K? Nie o to chodzi w moim wpisie. ::)
Powiedz mi, jak z takiej perspektywy mam się odnieść do sytuacji, w której ktoś próbuje zapełnić sobie ekspresowo półki i nagle orientuje się, że nie ma wystarczających zasobów finansowych? I zaczyna narzekać, że jest za drogo?Czym jest dla Ciebie ekspresowe zapełnianie półek? Bo dla mnie, to Ty zapełniasz je ekspresowo od kilkudziesięciu lat. Sam kupuję regularnie komiksy od kilku lat, miałem bardzo dużo do nadrobienia. Aktualnie zakupy się ustabilizowały, zwolniły, teraz eksperymentuję, sięgam po coś, żeby sprawdzić, czy to dla mnie. Ale nawet w okresie "zapełniania półek", moja średnia komiksów na dzień, nie dorównywała twojemu "zbierane mozolnie i cierpliwie". Także widzisz, to jest zupełnie subiektywne odczucie, chociaż tak jak wspomniałem, powyżej jakiejś liczby pozycji można obiektywnie stwierdzić, czy ktoś ma dużą kolekcję, opierając się chociażby na statystyce.
Z ciekawości, gdzie trzymasz komiksy w takiej liczbie?Staram się nie mieć dubli, raczej kontynuuję niektóre serie, jeśli już wychodzą po polsku, wiem, że z punktu widzenia kolekcjonerów panoramek, wygląda to jak zbrodnia. ;) To, co ty liczysz jako jeden „album”, to u mnie często spory stos komiksów.
Tak BTW, to określenie "kupka wstydu" kto to w ogóle wymyślił? Jakaś poroniona nazwa, mająca na celu wzbudzanie poczucia winy, tylko za co?Nie wiem kto to wymyślił, ale nikt tego wyrażenia nie traktuje w kategoriach wstydu, to funkcjonuje już bardziej jako humorystyczny 'mem'.
Nie wiem kto to wymyślił, ale nikt tego wyrażenia nie traktuje w kategoriach wstydu, to funkcjonuje już bardziej jako humorystyczny 'mem'.zapewne tak właśnie jest.
zapewne tak właśnie jest.
jednak.
czasem wydaje mi się, że to określenie pokazuje jedną ze stron naszego niezdrowego rynku.
To ma mało wspólnego z rynkiem a bardziej z kondycją ludzkiego umysłu…
kupuje się na zapas, żeby za chwilę nie zabrakło, bo nakłady często niewielkie. szanse na przeczytanie tego wszystkiego, statystycznie rzecz biorąc, spadają z roku na rok.
Czy ktoś, kto pisze opracowania i teksty popularyzatorskie o komiksie, ma się opierać na skanach? Czy może możliwość sięgnięcia na półkę (lub nawet „kupkę wstydu”), podnosi wiarygodność i kompetencje jego pracy?
Powtórzę, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
"separates visitors into two categories"
To ma mało wspólnego z rynkiem a bardziej z kondycją ludzkiego umysłu, takie określenia wcześniej powstały już w innych krajach:a ja twierdzę, że dużo.
https://en.wikipedia.org/wiki/Tsundoku (https://en.wikipedia.org/wiki/Tsundoku)
https://en.wikipedia.org/wiki/Antilibrary (https://en.wikipedia.org/wiki/Antilibrary)
a nawet w skrajnej formie:
https://en.wikipedia.org/wiki/Bibliomania (https://en.wikipedia.org/wiki/Bibliomania)
Zanim to zabrnie za daleko w jakieś „cancelowanie”, pozwolisz, że odniosę się do tej sytuacji, z „trochę” innego punktu siedzenia?Jedno nie wyklucza drugiego. Wielu ludzi, którzy osiągnęli sukces zawdzięcza go między innymi właściwemu ukierunkowaniu swoich zaburzeń, często dzieje się to nieświadomie, przypadkowo.
Jakiego poziomu kompetencji oczekujecie od osób zawodowo (meh) zajmujących się komiksem?
Czy kolekcja np. Wojciecha Jamy to objaw chorobowy, czy zdrowa i solidna praca, dzięki której powstaje już kolejna kolekcja muzealna?
Czy pasja Mateusza Trąbińskiego to „zbieractwo”, czy jedyny w swoim rodzaju zbiór, unikatowy nie tylko w skali kraju?
Czy ktoś, kto pisze opracowania i teksty popularyzatorskie o komiksie, ma się opierać na skanach? Czy może możliwość sięgnięcia na półkę (lub nawet „kupkę wstydu”), podnosi wiarygodność i kompetencje jego pracy?
Powtórzę, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
W literaturze wyróżnia się kategorię tzw. „psychopatów odnoszących sukcesy” (ang. successful psychopaths), którzy pomimo bezwzględności w działaniu, potrafią powstrzymywać patologiczne zachowanie, tak aby uchronić się przed grożącymi konsekwencjami prawnymi. Osoby te mogą osiągać wielkie sukcesy w biznesie, nauce czy medycynie.Temat jest o wiele szerszy. Praktycznie każdy człowiek na Ziemie ma jakieś zaburzenia, sztuka polega na tym, że zamiast z nimi walczyć, można zamienić je w zalety.
Boże miej nas w opiece. Zapomniałem o najjasniejszym dniu od egmontu, 289.99zl okładkowo! Czy to drogo? Nie, to przegięcie!!! W tej cenie można kupić odkurzacz, żelazko, kuchenkę mikrofalową a nawet telefon komórkowy. Więc nie ma co przeliczać komiksów na artkuły spożywcze można przeliczać na sprzęt RTV i Agd
Jedno nie wyklucza drugiego. Wielu ludzi, którzy osiągnęli sukces zawdzięcza go między innymi właściwemu ukierunkowaniu swoich zaburzeń, często dzieje się to nieświadomie, przypadkowo.Oj, Zwirek, Zwirek, powiedz mi jedynie, dlaczego z uporem postanowiłeś używać takiego skrajnego określenia jak „zaburzenie”? Prosiłem o to, żeby nie iść w tę stronę? No prosiłem, a ty co?
Proszę cytat z Wiki - tutaj z grubej rury, bo mowa o socjopatachTemat jest o wiele szerszy. Praktycznie każdy człowiek na Ziemie ma jakieś zaburzenia, sztuka polega na tym, że zamiast z nimi walczyć, można zamienić je w zalety.
Poziom merytoryczny raczej ocenimy w oparciu o wypowiedzi/publicystykę, a nie wielkość kolekcji. Adama Ruska nie podejrzewam o posiadanie w domu wszystkich egzemplarzy czasopism o których pisał w swoich książkach.
Oj, Zwirek, Zwirek, powiedz mi jedynie, dlaczego z uporem postanowiłeś używać takiego skrajnego określenia jak „zaburzenie”? Prosiłem o to, żeby nie iść w tę stronę? No prosiłem, a ty co?Bo tak się to nazywa i ma to wiele osób, wiec nie rozumiem o co robisz dramę. W naszym kraju, pójście do psychologa może jeszcze w niektórych środowiskach stygmatyzować, ale w większości cywilizowanego świata nie jest to niczym wstydliwym ani rzadkim. Już nawet zwierzęta domowe przyjmuje się u zwierzęcego psychologa. Proponuję wyjść z piwnicy i zaczerpnąć powietrza w 2023 roku.
Jeśli już musisz, to odnieś się do przykładów i sytuacji, o których wspomniałem, ale nie brnij w ten kiepski kierunek narracji, bo to po prostu słabe jest i wygląda, jakbyś celowo próbował jątrzyć :/Nie mam zamiaru odnosić się i tłumaczyć, jeśli nie dostrzegasz zależności to Twoja sprawa nie zależy mi, aby Cię to czegokolwiek przekonywać.
Przypadek Adama jest nietypowy, nawet on sam przyznaje, że dostęp do wielu materiałów miał (i nadal ma, mimo przejścia na emeryturę) tylko i wyłącznie dlatego, że był pracownikiem odpowiedniej biblioteki.
BTW zdajesz sobie sprawę, że nawet najlepiej zaopatrzone biblioteki w Polsce, muszą bardzo często uzupełniać swoje zasoby o cyfrowe kopie z czyjejś kolekcji?
Nie zgodzę się natomiast, że aby być specjalistą w danej dziedzinie, należy koniecznie posiadać badany zbiór na własność, bo często nie jest to zwyczajnie możliwe. Czy ekspert sztuki malarstwa, musi kolekcjonować obrazy? Odpowiedź na pytanie pozostawiam Tobie.
Jaką znowu „dramę”? ::)Na argumentum ad personam nie reaguję, automatycznie po przeczytaniu w mojej głowie zamienia się to na coś w stylu blablabla ;)
Grzecznie się pytam, po co uderzasz w taką narrację (właśnie zrobiłeś to kolejny raz). I nie wyskakuj mi z wychodzeniem z piwnicy, proszę, bo to kolejny raz, kiedy próbujesz jakieś dziwnej zaczepki.
Może ustalmy jedno, na razie to ty wyszedłeś z piwnicy w kontekście komiksu i może ogranicz swoje dziwne akcje do jakiegoś racjonalnego minimum, przynajmniej do czasu, aż się trochę ogarniesz z tematem? Będzie zdrowiej dla wszystkich. Serio.
Wiedza ekspercka wymaga znajomości tematu, nie porównuj posiadania jedynej kopii obrazu, z posiadaniem egz. komiksu, bo to głupi przykład.Uważam, że to dobry przykład. Obraz posiada oryginał fizyczny, komiks również (oryginalne strony). To co jest wydawane na rynku jako komiks, nie jest nawet kopią oryginału i w dużej mierze zależy od wydania, czyli od wydawnictwa. Do tego stopnia, że wydanie może posiadać inne kolory, a nawet obcięte kadry o pół centymetra ;)
Doctor Strange i Strażnicy byli za 349 zł okładkowo.Prawda ale to był ten "ekskluzywny" komiks nie tylko z cena kuchenki mikrofalowej ale też jej gabarytami ale racja jest jeszcze droższy.
Uważam, że to dobry przykład. Obraz posiada oryginał fizyczny, komiks również (oryginalne strony). To co jest wydawane na rynku jako komiks, nie jest nawet kopią oryginału i w dużej mierze zależy od wydania.Spróbuję być miły i przymknę oko na to „blablabla”.
Spróbuję być miły i przymknę oko na to „blablabla”.Czekałem na taką wypowiedź :) To teraz powiedz, gdzie jest oryginał komiksu, czy istnieje w ogóle? Czy jeśli na rynku jest 10 różnych wydań danego komiksu, to znaczy, że mamy 10 różnych komiksów?
Uważaj, teraz będziesz miał szok poznawczy. Komiksy robimy pod kątem publikacji, metodą (najczęściej) druku, plansze, które ty, jak rozumiem, nazywasz „oryginałami” to tak naprawdę półprodukt. W przypadku rysunku „cyfrowego” one nawet nie istnieją fizycznie.
Komiks jest oceniany i analizowany jako publikacja, podobnie jak literatura.
Szok?
To teraz powiedz, gdzie jest oryginał komiksu, czy istnieje w ogóle?Na początek zdefiniuj „oryginał komiksu”.
Na początek zdefiniuj „oryginał komiksu”.Nie wiem, nie znam się, liczę że mi wyjaśnisz. Czym jest w takim razie komiks? Publikacją? a jeśli jest kilka publikacji komiksu, to możemy powiedzieć, że jest kilka komiksów? Czy jeśli ktoś kolekcjonuje komiksy, to bez posiadania każdej publikacji, nie może powiedzieć, że ma kompletny zbiór? Miliony pytań bez odpowiedzi.
Potem spróbujemy przeanalizować, o czym właściwie chcesz rozmawiać.
Pozostałych użytkowników forum, przepraszam za potencjalny offtop (moderacja może przenieść ten wątek w odpowiednie miejsce, jeśli takie znajdzie).
Nie wiem, nie znam się, liczę że mi wyjaśnisz. Czym jest w takim razie komiks? Publikacją? a jeśli jest kilka publikacji komiksu, to możemy powiedzieć, że jest kilka komiksów? Czy jeśli ktoś kolekcjonuje komiksy, to bez posiadania każdej publikacji, nie może powiedzieć, że ma kompletny zbiór? Miliony pytań bez odpowiedzi.
Właśnie jestem w markecie, trzymam w jednej ręce komiks z Marvela, 240 stron za 15 pln, czyli SZEŚĆ GROSZY ZA STRONĘ. W drugiej ręce trzymam telefon i czytam, że komiksy w Polsce są za drogie. I teraz nie wiem, za darmo je mają rozdawać? :OJak będę miał chwilę to Tobie odpiszę, ale raczej nic ponad to co zawarłem w kilku ostatnich wiadomościach w wątku, więc jw. co chcesz udowodnić?
@Piterrini, bez żadnej złośliwości z mojej strony, jaka jest twoim zdaniem cena (przelicznik za stronę), przy której będziesz w stanie powiedzieć, że jest adekwatna do poziomu zarobków?
Czym dla ciebie różnią się kolejne wydania komiksu, skoro tak obsesyjnie się do tego odwołujesz?
[...]
Przypadek Adama jest nietypowy, nawet on sam przyznaje, że dostęp do wielu materiałów miał (i nadal ma, mimo przejścia na emeryturę) tylko i wyłącznie dlatego, że był pracownikiem odpowiedniej biblioteki.
BTW zdajesz sobie sprawę, że nawet najlepiej zaopatrzone biblioteki w Polsce, muszą bardzo często uzupełniać swoje zasoby o cyfrowe kopie z czyjejś kolekcji?
Serio? @turucorp sam zacząłeś te dywagacje wskazując na to, co @Zwirek próbuje obalić, tyle że zamiast odpowiedzieć na zadane pytanie to odwracasz kota ogonem i próbujesz zrobić przysłowiowego idiotę z rozmówcy...
Żaden nietypowy. Nie zmienia on faktu, że merytoryka wypowiedzi nie ma nic wspólnego z posiadaną ilością zbiorów, bo oprócz posiadania istnieje właśnie dostęp. Biblioteki, cudze zbiory, w XXI wieku masa scanów. Korzystanie z kopii cyfrowych w niczym nie zmieni odbioru komiksu i jego opisania, tak długo jak długo nie będziemy zajmować się detalami wydawniczymi i poligraficznymi, a ich zawartością, nie?
Ale te komiksy w porównaniu do amerykańskich (...) są tanieNic nowego nie napiszę, kwestię tanio/drogo rozbiłem w poprzednich kilku wiadomościach i już była obserwacja, że każdy trzyma się swojego punktu widzenia.
oczywiście mówisz pewnie o superbohaterkich, a nie o szerokiej ofercie amerykańskichCelowo użyłem wcześniej słowa "młodzież", później uogólniłem na "dzieciaki" (odnośnie do kogo skierowane są komiksy ogółem)... Co masz na myśli przez "szeroką ofertę amerykańskich" - bo ja uogólniam i w jeden worek wsadzam superhero i około-superhero (np. Vertigo, o tym w innym temacie widziałem wczoraj niejasności, no i sam też dawniej poruszałem ten wątek łączenia superhero z około-superhero). Spider-Many są dla młodszej młodzieży, a takie Kaznodzieje, które mimo że mają znaczek 18+ to faktycznie są dla starszej młodzieży, z tego wybijają się tytuły typowo dla dzieci i typowo dla dorosłych, ale, podkreślam, w uogólnieniu komiksy są dla młodzieży. To o zawartości, inną kwestią wydania, które u nas dla dzieciaków faktycznie nie są (o tym też niedawno była gdzieś dyskusja).
Widziałeś ceny serii Komiksy są super! czy Mój pierwszy komiks 5+? One mają przystępne ceny, które mają zachęcić do kupienia ich przez rodziców dzieciom.Nie jestem na bieżąco z tym segmentem (tak jak piszesz - komiksy jakie wybierają rodzice, nie to po co dzieci 'świadomie' chcą sięgnąć), ale pamiętam jak Egmont mówił o poszerzeniu oferty dla dzieci i przykłady były dobre, zarówno cenowo jak i względem materiałów, jeśli wciąż tak jest to świetnie :) Pamiętam zresztą jak wskazywałem że to jedna z nielicznych szerokich inicjatyw we wciągnięcie dzieciaków w komiksy, ogólnie Egmont jako korpo wydaje/wydawał przecież masę gazetek z komiksami, oczywistym KD, ale też przez lata Spider-Man czy około-Avengersowe... Więc to nie tak, że jest kompletnie pusto, raczej... dzieciaki sięgną po coś, co kupią rodzice (powiedzmy że te komiksy 5+), później za kieszonkowe kupią coś, co same wybiorą (powiedzmy że któryś z magazynów o jakich piszę), a później, jeszcze zanim 'wejdą' imprezy, epapierosy, samochody (czy na co teraz te szeroko pojęte dzieciaki czy młodzież pieniądze wydaje) to w wieku 8-14 lat (?) niech sięgną jeszcze po jakieś inne komiksy. Te powyższe już nie są w ten wiek celowane, a kolejne to Marvel NOW (i odpowiedniki), te 26zł online to jest cena akceptowalna (zwłaszcza że wiem, że teraz dla dzieciaków 26zł to nie te same 26zł co 20 lat temu), ale tu się kończy 'najtańszy segment' (który i tak mógłby być bardziej przystępny cenowo, no ale jak już wskazano - "nie da się"). To co jest dalej to już poza zasięgiem dzieciaków (uogólniam, wiem że są wyjątki). Nie wiem dlaczego mielibyście się nie zgadzać z tym co piszę, widać przecież jak się rozkłada przedział wiekowy czytelników/kupujących (mniej więcej) i jw. te wydania ponad Marvel NOW są celowane w dorosłych (a wskazując na ceny włączony został temat popularności komiksu wśród ww. dzieciaków)
Właśnie jestem w markecie, trzymam w jednej ręce komiks z Marvela, 240 stron za 15 pln, czyli SZEŚĆ GROSZY ZA STRONĘ. W drugiej ręce trzymam telefon i czytam, że komiksy w Polsce są za drogie. I teraz nie wiem, za darmo je mają rozdawać? :OA to co napisałeś to przeczytałeś przed wysłaniem? Jeśli to jest argument że komiksy są tanie, to świetnie, tylko najpierw trzeba odwrócić proporcje, bo tyle kosztuje 20kilka z 1000+(?) komiksów wydanych w 2022. Nawet nie musi to być 980, ale niech zamiast 20 będzie 200 z tego 1000 żeby to co sugerujesz miało sens.
@Piterrini, bez żadnej złośliwości z mojej strony, jaka jest twoim zdaniem cena (przelicznik za stronę), przy której będziesz w stanie powiedzieć, że jest adekwatna do poziomu zarobków?Nie wiem, pewnie zestawiłbym z rozwiniętymi rynkami, siłą nabywczą pieniądza na nich, innymi dobrami (rozrywka, transport itd., ale też chociażby jedzenie) - gdzieś by się komiksy plasowały i tak samo uplasowałbym je u nas. Skoro dążymy do 'bycia zachodem' to...
Wczoraj odnosiliście się do tego co pisałem...:O rany, czy Ty zdajesz sobie sprawę, jak ciężko czyta się Twoje posty? :O
O rany, czy Ty zdajesz sobie sprawę, jak ciężko czyta się Twoje posty? :OZdecydowanie lepiej czyta się te „elaboraty”, które przynajmniej przekazują coś od ich autora niż pytanio-zaczepki w tonie wiem, ale nie powiem, wszystko już było, dodaj dwa do dwóch.
…
Jak ci to wytłumaczyć, żebyś nie wygenerował kolejnego elaboratu?
[...]Wybacz, ale wciąż nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Znowu sobie coś ubzdurałeś z moich wypowiedzi całkowicie bezpodstawnie. Klasyka.
I wybacz, ale czy tobie naprawdę wydaje się, że biblioteki gromadzą wszystko?
No to nie, nie gromadzą, od kilku lat BŚ czeka, żebym im dostarczył pudła z zinami i gazetami, których nikt w zasobach bibliotecznych nie ma.
Swoją drogą, chyba nikt nie jest dostatecznie mądry, nie czyta wystarczająco dobrze ze zrozumieniem lub jest zbyt młody żeby zrozumieć turucorp. Dosłownie w stronę każdego rozmówcy kieruje jakieś epitety które mają umniejszyć. No i ta jego pasywna agresja nie wiem z czego to wynika.
Zdecydowanie lepiej czyta się te „elaboraty”, które przynajmniej przekazują coś od ich autora niż pytanio-zaczepki w tonie wiem, ale nie powiem, wszystko już było, dodaj dwa do dwóch.
Niczym forum elektrody. Temat wałkowany sto razy. Poszukaj. Zamykam.
Wybacz, ale wciąż nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Znowu sobie coś ubzdurałeś z moich wypowiedzi całkowicie bezpodstawnie. Klasyka.
Skoro Rusek korzystał ze skanów, to przynajmniej sam sobie odpowiedziałeś na pytanie": "Czy ktoś, kto pisze opracowania i teksty popularyzatorskie o komiksie, ma się opierać na skanach?". W niczym to nie przeszkadza dopóki nie chce analizować bardziej organoleptycznych aspektów sztuki wydawniczej, a tylko treść utworów.
@turucorp z tobą serio jest coś nie tak, ciesz się że większość użytkowników tego forum nie ma pojęcia kim jesteś bo ty sam dla siebie jesteś bardzo skuteczna antyreklama.
Niczego nie zaczynam właśnie skończyłem, ostatni post.
Turu wcześniej napisał "Wydrukowanie zeszytu w jednej drukarni może być tańsze nawet o 50% niż w innej". Zaciekawiło mnie to i pomyślałem, że poszukam jakie to są koszty i patrzcie na co trafiłem.
https://forum.gildia.pl/index.php/topic,7908.msg210868.html#msg210868
@turucorp Ty prowadzisz tę dyskusję o cenach właściwie od 2004 roku ;D
Dobra nie moglem się powstrzymać... Od 2004 roku ludzie mają o turu takie samo zdanie :)
Dobranoc
Ile razy mam napisać jakie są koszty? Jak mam ci to napisać, żeby dotarło? Tak, temat wałkowany setki razy, powraca jak bumerang. Dostajesz konkretne informacje, źle, bo są „w zaczepnym tonie”.
Co ci „przekazały” wpisy Piterriniego? Że jest drogo, a powinno być tanio? Bo do tego sprowadzają się te „elaboraty”.
Ile można to międlić i oburzać się, że ktoś ci podaje konkretne dane? Czego nie rozumiesz?
Tak zwyczajnie, jak prostemu robolowi, napisz mi, z którymi danymi na temat kosztów druku i dystrybucji z moich wpisów masz problem? Jesteś w stanie?
Ja nie potrzebuję od Ciebie żadnych danych liczbowych, nie prosiłem o nie i żadnych z nich nie kwestionuję.OK, czyli nie potrzebujesz żadnych danych, nie są ci do niczego potrzebne, a mój sposób komunikacji jest niewygodny (widocznie popadłem w rutynę po tylu latach :/ ). Jasne, dzięki za odpowiedź, przyjąłem do wiadomości.
A włożyłeś trochę więcej wysiłku w te swoje błyskotliwe wypowiedzi i kliknąłeś na kolejną stronę konwersacji, do której podlinkował Żwirek? Czy to już było zbyt skomplikowane?@Turucorp przeczytałem konwersacje która podlinkowal @Zwirek... Ty tam nazywasz forumowicza dosłownie "zj*bem", tylko dlatego że się z tobą nie zgadza(Wtf?).
@Turucorp przeczytałem konwersacje która podlinkowal @Zwirek... Ty tam nazywasz forumowicza dosłownie "zj*bem", tylko dlatego że się z tobą nie zgadza(Wtf?).
Prowadzę znacznie dłużej (o czym zresztą też już tu pisałem), tylko tamte fora „zniknęły” zasoby.
Problem w tym (nie mój, oczywiście), że np. w '04 byłeś luźnym członkiem kółka wzajemnej adoracji i z kolegami nieładnie punktowaliście różnych zawodników, którzy mieli inne zdanie niż wy (w różnych kwestiach, od razu dodam), albo nie mieli takiej wiedzy.
Przykład: w temacie o Polchu wspominałeś o aferze z Pourville, ale już nie pociągnąłeś tematu.Ile razy można to ciągnąć?
@turu powiedz lepiej, jak się zmieniły ceny od tamtego czasu, to byłby fajny content. Tam jest dokładna rozpiska ile i za co.
Słabo Chmielu, słabiutko, jeszcze napisz, że ta „klika” niszczyła takich jak ty.
A tak w ogóle: to te komiksy są w Polsce drogie są, czy tanie? Jak mówiliście? Jest jakaś przyszłość w tym biznesie? ;)
Spideya pamiętasz? Jak było po nim jeżdżone? I za co? Hmm...
Da sie ten manifest gdzies znalezc? Ostry byl.
Mam ci tu wkleić „manifest” Spideya? Po co ściemniasz, że nie wiesz? ::)Ja z chęcią bym sprawdził ten "manifest". Jeśli możesz to wrzuć go proszę - tym bardziej, że
Krąży w sieci jako mem i pięknie ilustruje poziom, do którego @Chmielu chciałby tutaj sprowadzić dyskusję:P
Słabo Chmielu, słabiutko, jeszcze napisz, że ta „klika” niszczyła takich jak ty.
Też pamiętam ten manifest, fajnie było sobie przypomnieć. Pisanie "kurw" zamiast "kurew" boli do dzisiaj. Choć słownikowo dopuszczalne, ale mi to nie brzmi.Mógł ten "kurw" narysować może by to nie brzmiało ale chociaż wyglądało.
miał trochę racji w tym manifeście np"sami sobie przyznajcie nagrody".
Mógł ten "kurw" narysować może by to nie brzmiało ale chociaż wyglądało.
Edit miał trochę racji w tym manifeście np"sami sobie przyznajcie nagrody".
A kto ma przyznawać nagrody komiksiarzom jeśli nie inni komiksiarze? Hodowcy gołębi? :)Na razie ci nie odpowie, czasowo wyciszony.
Widać, że TK czyta forum. Przecież w filmie są odpowiedzi na dyskusje, które tu mają miejsce.Nie podejrzewam TK o spędzanie czasu na forum, raczej ktoś z E czyta i opracowuje te 'gorące' tematy :)
Wygląda jakby miał na to jakieś dane, bo precyzyjnie wymienia także wzrost sprzedaży w segmencie gier planszowych i książki fantastycznej.To że Ty czy ja nie mamy danych nie znaczy, że takie dane nie istnieją :)
23:55 - "chwilowe kłopoty", no chyba, że inflacja będzie 50%, 100% czy też 500% to wtedy najmniejszym problemem będzie żeby kupić sobie komiks.Z kolei /13:00/ w 2022 Egmont miał najlepszą sprzedaż komiksów w ilości egzemplarzy i w tzw. obrocie. Rok 2022 dopiero się skończył, skoro więc było tak dobrze, to skąd dzisiejsza odpowiedź na zwiastowane "kłopoty"? ::)
A już dodając od siebie, to o czym wspomina TK, czyli zapomoga 500+ i zwolnienie z podatku dochodowego osób do 26 roku życia…
Nie podejrzewam TK o spędzanie czasu na forum, raczej ktoś z E czyta i opracowuje te 'gorące' tematy :)
Z kolei /13:00/ w 2022 Egmont miał najlepszą sprzedaż komiksów w ilości egzemplarzy i w tzw. obrocie. Rok 2022 dopiero się skończył, skoro więc było tak dobrze, to skąd dzisiejsza odpowiedź na zwiastowane "kłopoty"? ::)
W każdym razie dobrze, że największy wydawca się odniósł, pomimo że w jego interesie leży przedstawianie cen w pozytywnym świetle, to poruszył też mniej wygodne aspekty i całkiem wyważoną opinię wyraził (moglibyśmy się od E uczyć, bo mimo że część z tych rzeczy na forum padła, to jak widać na poprzednich stronach - w tonie niekoniecznie zachęcającym do dyskusji).Ale też pan Tomasz nie prowadził dyskusji tylko monolog, prościej tedy wypowiadać się kulturalnie, bo trudno kłócić się ze samym sobą ;)
Ja rozumiem, że jesteś „świeżakiem” w komiksowie, ale z tymi politycznymi zagrywkami TK, to daj sobie spokój. Tomasz jest bardzo sympatycznym i inteligentnym człowiekiem, ale swoją inteligencję często wykorzystuje w niecnych celach, na które nawet średnio zorientowani czytelnicy, powinni brać poprawkę. ::)Rozumiem że nie ufasz panu Tomaszowi, w porządku, ja też nie wierzę we wszystko co ktoś mówi, ale dlaczego miałbym wierzyć Twoim słowom? Znam Ciebie jeszcze mniej niż pana Tomasza, bo jego czytam i oglądam. Poza tym, akurat w temacie - więcej kasy = więcej wydanych pieniędzy na kulturę - moja opinia jest podobna do opinii pana Tomasza, dlatego ją przytoczyłem. ;)
PiS i rozdawnictwo to nie moja bajka ale Pan Tomasz Kołodziejczak pracuje w korporacji i jeżeli wykresy wzrostu sprzedaży zbiegają mi się z czasem powstania 500 plus i ulgi dla młodych to dlaczego ma o tym nie wspominać .dlatego, że to podręcznikowa próba czystej krwi manipulacji.
"A taki KiK też był wydany milion razy, to takie wydanie w w twardej oprawie to drogo czy tanio ?" - dobrze wiesz, że wydanie w Złotej Kolekcji różni się od tego w miękkiej, często nawet plansze są tak pozmieniane żeby przypominały oryginał z "wieczoru Wybrzerza" (+kolor, wiadomo). To nie jest tylko wydanie w miękkiej z dodanymi twardymi oprawami. TK nawet mówił półżartem, że prawdziwy kolekcjoner powinien mieć w swojej kolekcji oba wydania. Moim skromnym zdaniem cena wydaje się adekwatna do jakości wydania.Czyli praktycznie to samo co taki omnibus z lat 70-tych czy 80-tych, oprócz tej zamiany plansz.
póki nie próbował wpisać się w kampanię.
dlatego, że to podręcznikowa próba czystej krwi manipulacji.
Nie obchodziły mnie poglądy polityczne pana K, póki nie próbował wpisać się w kampanię.
nie zapominajmy ze wysokie ceny wszystkiego, w tym komiksów, to wina brukseli. niech sobie bierze udział w kampanii, ciekawe czy dunczycy z korporacji tez podzielają te jego wolność słowa. no i panie wolnościowcu chyba korzystam z mojego prawa do opinii na forum, nie?Pewnie że korzystasz i korzystaj z tego jak najwięcej. Było w nagraniu z czego wynikają ceny komiksów, zapamiętałeś tylko
Rozumiem że nie ufasz panu Tomaszowi, w porządku, ja też nie wierzę we wszystko co ktoś mówi, ale dlaczego miałbym wierzyć Twoim słowom?
A może po prostu stwierdził fakt i tabelki sprzedażowe zbiegły mu się z tym socjalem? Nie można tego komentować po prostu bez szukania podtekstów i prób manipulacji?tylko właśnie gdzie konkretnie tu jest fakt?
@turucorp bo się pogubiłem, to na czym polega rzekoma manipulacja pana Tomasza? Tylko konkretnie proszę.
Łatwo się gubisz (nie pierwszy raz). Manipulacja polega na sklejeniu 500+ i zerowym podatku z wynikami lepszej sprzedaży komiksów. Masz to bardzo wyraźnie zasygnalizowane tutaj w postach innych użytkowników. Więc albo nie czytasz, co ludzie tutaj piszą (i to nie jest pierwszy wątek, w którym sprawiasz takie wrażenie), albo udajesz.Skąd wiesz, że nie było takiej korelacji?
Wrzucam tak a propo niedawno poruszanego wątku ile powinna kosztować zeszytówka. Bo na pewno nie będzie ona droższa od grubszych tomów kolekcji.Największy rynek komiksowy w Europie i 4 na świecie, cena sporo wyższa od amerykańskiej:
Skąd wiesz, że nie było takiej korelacji?
Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat
Największy rynek komiksowy w Europie i 4 na świecie, cena sporo wyższa od amerykańskiej:
https://www.amazon.fr/Marvel-Action-Spider-Man-Beginning-Book/dp/1684055148/
Ale nie wrzucaj mi ceny z amazona francuskiego, bo ten komiks jest w Kerfie na Warszawskim wileniaku, tylko było już późno i nie chciało mi się już latać do skanera cen.Nadal nie rozumiem, po co pan Tomasz miałby manipulować takimi statystykami. Jeśli rzeczywiście była to manipulacja, to nieudolna, bo nic pozytywnego z tego nie wynika. Pieniądze z budżetu powinny iść na drogi, szpitale, edukację, infrastrukturę energetyczną oraz inne ważne dla nas wszystkich inwestycje, a nie na komiksy.
Ale nie wrzucaj mi ceny z amazona francuskiego, bo ten komiks jest w Kerfie na Warszawskim wileniaku, tylko było już późno i nie chciało mi się już latać do skanera cen.Ok, mój błąd, sorki.
nie zapominajmy ze wysokie ceny wszystkiego, w tym komiksów, to wina brukseli.Że co? Wysokie ceny wszystkiego (w tym komiksów) biorą się z inflacji.
Nadal nie rozumiem, po co pan Tomasz miałby manipulować takimi statystykami. Jeśli rzeczywiście była to manipulacja, to nieudolna, bo nic pozytywnego z tego nie wynika. Pieniądze z budżetu powinny iść na drogi, szpitale, edukację, infrastrukturę energetyczną oraz inne ważne dla nas wszystkich inwestycje, a nie na komiksy.
A ja nie rozumiem, w którym miejscu się pogubiłeś? Dałem ci solidne info o tym, jak USA, Francja i Belgia budowały swoje rynki komiksowe, w czasach ekstremalnych. Ty patrzysz na tamte rynki z zazdrością, a jednocześnie zaprzeczasz potrzebie takich działań pro-komiksowych w naszym kraju. Jak ci się to wszystko skleja? :OO jakich pro-komiksowych działaniach mówisz? I gdzie jestem im przeciwny?
O jakich pro-komiksowych działaniach mówisz? I gdzie jestem im przeciwny?Ja? :o
PiS i rozdawnictwo to nie moja bajka ale Pan Tomasz Kołodziejczak pracuje w korporacji i jeżeli wykresy wzrostu sprzedaży zbiegają mi się z czasem powstania 500 plus i ulgi dla młodych to dlaczego ma o tym nie wspominać . Taka partyjna nienawiść to straszna choroba naszych czasów i zamiast skupiać się na niej lepiej podnosić merytorycznie poziom dyskusji w przestrzeni publicznej. A nawet jeśli sympatyzuje z PiSem to jest to Jego prawo i Jego sprawa, żyjemy w wolnym kraju i niech każdy sobie pisze co chce, mówi ci chce, głosuje w demokratycznych wyborach na kogo chce i obyśmy zawsze mieli takie możliwości swobodnego wyrażania swoich myśli.No to przeciez wyrazil, tak jak i my wyrazilismy. Tylko niech zawsze to robi tak kulturalnie jak na filmie, bo pamietam, jak kilka lat temu bylo glosno o sytuacji, gdy na stoisku zgnoil matke z dzieckiem bo ta powiedziala cos do dziecka zwiazanego z polityka, co TK sie nie spodobalo. A co do demokratycznych wyborow, to radze sie zapoznac co na takowe sie sklada. Zaspoileruje, ze w Polsce juz teraz nie jest z tym dobrze.
A "myślozbrodnia" czai się za rogiem .
Ja? :oCzłowieku, przecież Ty się kłócisz sam ze sobą XD.
To ty tutaj piszesz coś o pieniądzach z budżetu, że nie powinny iść na komiksy.
Dobra, ta rozmowa naprawdę do niczego sensownego nie doprowadzi, dopóki nie poukładasz sobie wszystkiego w głowie. Przepraszam, ale nie traćmy cennego czasu na ustalanie, o co ci właściwie chodzi i jak chciałbyś to zwerbalizować. Masz wszystko na tacy, poczytaj sobie, przemyśl, poukładaj, miłej zabawy.
A ja nie rozumiem, w którym miejscu się pogubiłeś? Dałem ci solidne info o tym, jak USA, Francja i Belgia budowały swoje rynki komiksowe, w czasach ekstremalnych. Ty patrzysz na tamte rynki z zazdrością, a jednocześnie zaprzeczasz potrzebie takich działań pro-komiksowych w naszym kraju. Jak ci się to wszystko skleja? :ONie patrzę na obce rynki z zazdrością, uważam, że nasz rynek jest super i dla mnie wystarczający. To, że francuski jest największy w Europie to fakt, który czasami przytaczam w dyskusji, z tego absolutnie nie wynika, że patrzę na niego z zazdrością. To samo tyczy się USA, a o Belgi to nigdzie nawet nie wspominałem. A już w zupełności nie zaprzeczałem żadnym działaniom pro-komiksowym, bo nawet nie wiem jakie miałyby one być w naszym kraju, skąd Ty to w ogóle bierzesz?
no ja byłem przy tym jak ktoś żartował z dudy i tk go zjebal. na koniec w nerwach dodał ze komorowski będzie wisiał, wiec jednak ta polityka mocno mu siedzi. od 500 plus wzrosła tez konsumpcja alkoholu i ilość wycieczek do grecji. tak to sobie można pierdolic.I po części inflacja, co przełożyło się na ceny komiksów, które również wzrosły :)
A już w zupełności nie zaprzeczałem żadnym działaniom pro-komiksowym, bo nawet nie wiem jakie miałyby one być w naszym kraju, skąd Ty to w ogóle bierzesz?
Pieniądze z budżetu powinny iść na drogi, szpitale, edukację, infrastrukturę energetyczną oraz inne ważne dla nas wszystkich inwestycje, a nie na komiksy.
Q.E.D. i EOT z mojej strony, to naprawdę nie ma sensu. ::)
Pieniądze z budżetu powinny iść na drogi, szpitale, edukację, infrastrukturę energetyczną oraz inne ważne dla nas wszystkich inwestycje, a nie na komiksy.Nie napisałem, że jest to działanie pro-komiksowe, to Ty postawiłeś taką tezę i wciskasz ją od kilku postów. Stosując Twoją logikę, jeśli ktoś dostaje rentę i kupuje za nią komiksy, to czy oznacza, że przyznawanie renty jest działaniem pro-komiksowym? Nie odpowiadaj.
Rząd nie rozdaje pieniędzy w celu wspierania rynku komiksowego, więc nie można mówić o żadnych działaniach pro-komiksowych. Teraz kapujesz, czy mam rozrysować na jabłuszkach i pomidorkach?
Rząd rozdaje pieniądze na komiksy, są granty, są realizację instytucjonalne i wsparcie finansowe na festiwale, spotkania czy warsztaty, więc nie pisz bzdur.I znowu manipulujesz. Rozmawialiśmy o 500+ i zwolnieniu z podatku i w tym kontekście była cała ta rozmowa i dobrze o tym wiesz, a teraz wyjeżdżasz z jakimiś grantami.
Tutaj rozmawiamy o wątpliwej tezie, że pieniądze przeznaczone na 500+ i zerowy podatek dla pewnej grupy wiekowej, wpłynęły znacząco na sprzedaż komiksów. I tylko o tym, a nie o twoim widzimisie.Właśnie dokładnie o tym, gdzie tutaj miejsce na moje widzi misie? Gdzie ja napisałem, że wpłynęło to "znacząco"? Znowu nadinterpretowujesz. Pisałem, że może mieć to wpływ, nie tylko na sprzedaż komiksów, ale ogólnie na konsumpcję dóbr kultury. Potem zauważyłem, że TK postawił podobną tezę na filmie odnośnie komiksów, gier planszowych i książek fantastycznych, to wszystko. Ty zaś stwierdziłeś, że pan Tomasz w tej kwestii manipuluje, a zapytany o co konkretnie chodzi i dlaczego miałby manipulować, zacząłeś kręcić. Włączyłeś w to politykę, USA, Francję, Belgię, OCB, działania pro-komiksowe, populizm, zniuansowany system komunikacji na forum i Bóg wie co jeszcze. Cały czas podkreślając, że gubię się w tych oczywistościach. Dobranoc, spokojnej nocy.
Nadal nie rozumiem, po co pan Tomasz miałby manipulować takimi statystykami. Jeśli rzeczywiście była to manipulacja, to nieudolna, bo nic pozytywnego z tego nie wynika. Pieniądze z budżetu powinny iść na drogi, szpitale, edukację, infrastrukturę energetyczną oraz inne ważne dla nas wszystkich inwestycje, a nie na komiksy.
I znowu manipulujesz. Rozmawialiśmy o 500+ i zwolnieniu z podatku i w tym kontekście była cała ta rozmowa i dobrze o tym wiesz, a teraz wyjeżdżasz z jakimiś grantami.
no ja byłem przy tym jak ktoś żartował z dudy i tk go zjebal. na koniec w nerwach dodał ze komorowski będzie wisiał, wiec jednak ta polityka mocno mu siedzi. od 500 plus wzrosła tez konsumpcja alkoholu i ilość wycieczek do grecji. tak to sobie można pierdolic.No i Pan Kołodziejczak sobie pierdoli o tym na czym się zna i wyciąga pewne wnioski na podstawie sprzedaży swoich komiksów, ale skoro napomknął o socjalu od PiSu to "olaboga jak on śmiał toż to zdrajca, dawaj kamieniami w Niego z ośmioma gwiazdkami na ustach", i to socjal który żadna inna partia nie chce zlikwidować :) .
Zakładając, że gdyby weszła niechlubna ustawa o jednolitej cenie książki, to po dwóch latach jej obowiązywania TK powinien w takim filmiku wspomnieć, jak ona się odbiła na sprzedawalności komiksów Egmontu, czy też to by była polityczna agitacja?
BTW pozdr dla lajkujących twoje ostatnie wpisy.
Wiesz co, według mnie powinien wspomnieć jeśli ma jakieś przesłanki (poza intuicją), że to wpłynęło na sprzedaż.
A niby jakie miały by być to przesłanki?
A jak to jest z tymi komiksami, które dawno się spłaciły, bo są tacy Strażnicy, którzy mają normlane wydanie, na pewno jeden dodruk był, jak nie więcej i Egmont wydaje to duże wydanie, które ma cenę taką jak ten duży Doktor Strange, który się nie spłacił, trzeba było kupić licencje, przetłumaczyć itp. :oWiesz na tym forum wiele osób mówiło przy wydaniu Przedwiecznych, że to się nie sprzeda i kto to kupi. I co się stało? Wyprzedało się, produkt jest niedostępny. Wg mnie te wypasione wydania są kalkulowane inaczej niż te standardowe. Przy mały nakładzie i wyższej cenie, to przy dłuższej sprzedaży i tak na tym zarobią, bo z czasem to zejdzie, a ten Doktor Strange to obecnie jest jednym z wiodących postaci w MCU, więc stracić nie stracą.
Ale to ja mam wymyślać dowód na poparcie jego tezy? Nie wiem jakie dane, udowodnienie tezy (czy chociaż uprawdopodobnienie) jest po stronie tego, kto ją stawia.
Ludzie, czy naprawdę jest o co robić aferę?
TK ma chyba prawo do swojego poglądu na tę sprawę?
Powinieneś wymyślić powód, żeby poprzeć swoją tezę, że TK zdjął sobie temat z sufitu, bo robisz teraz dokładnie to samo co zarzucasz jemu. On ma zwiększoną sprzedaż wszystkiego a Ty swoje "wrażenie" a tak naprawdę niechęć.
Oczywiście tu przyczynowość może, choć nie musi zachodzić, nie wiemy tego. I z wypowiedzi TK nie wynika, że on to wie, tylko jego przeczucie mu to podpowiada.
Wiesz na tym forum wiele osób mówiło przy wydaniu Przedwiecznych, że to się nie sprzeda i kto to kupi. I co się stało? Wyprzedało się, produkt jest niedostępny. Wg mnie te wypasione wydania są kalkulowane inaczej niż te standardowe. Przy mały nakładzie i wyższej cenie, to przy dłuższej sprzedaży i tak na tym zarobią, bo z czasem to zejdzie, a ten Doktor Strange to obecnie jest jednym z wiodących postaci w MCU, więc stracić nie stracą.Mi chodzi o tok rozumowania, koszty tłumaczenia, licencji są takie same i już się zwróciły, czyli tak książka powinna być tańsza niż ta gdzie te koszty się nie zwróciły a nie jest.
No właśnie chodzi o to, że nie ma. Tzn. ma, ale nie ten co ma.
czyli tak książka powinna być tańsza niż ta gdzie te koszty się nie zwróciły a nie jest.
Proszę, chociaż czytaj ze zrozumieniem, bo to naprawdę zniechęca do dyskusji. Napisałem, cytuję:
Więc nie stawiam tezy, że on się myli. Jedyne co twierdzę to to, że ja nie wiem, a z jego wypowiedzi nie wynika, że wie, a tylko, że się domyśla, bo nie przedstawił dowodu na poparcie swojej tezy. To tak jakbym ja napisał, że sprzedaż komiksów w Polsce wzrosła ze względu na niższy poziom wody w rzekach, Ty byś mnie zapytał jaki mam dowód na to, a ja bym Ci odpowiedział żebyś przedstawił dowód, że tak nie jest. No, nie tak to działa. Oczywiście, przykład celowo przerysowany, intuicyjnie 500+ może mieć wpływ na sprzedaż komiksów, ale nadal jest to tylko intuicja, nic więcej.
A i żeby nie było, nie odczuwam żadnej niechęci do TK, nie wiem skąd to wziąłeś. Mam o nim bardzo pozytywną opinię.
Nikt nie robi afery, ani nie odbiera mu prawa do pogladu, po prostu jego ocena zostala poddana ocenie i widze, ze niektorzy maja problem z zaakceptowaniem tego. Byc moze dlatego, ze podobnie jak TK uznaja, ze Komorowski bedzie wisiec, nie wnikam.
Właśnie - czemu powinna? Czemu marże handlowe bądź zyski powinno się traktować w sposób liniowy?
Nie musisz nic tu cytować, doskonale wiem co napisałeś. Sugerujesz, że on nie wie o czym mówi a gada bo mu to dyktują jego poglądy. Chcesz jakieś dane, ale nie wiesz jakie i nikt inny tutaj też nie wie jakie.
Ocenie na podstawie czego?
Dobra, spróbuję ostatni raz i kończę bo to nie ma sensu, nic nie mówiłem o jego poglądach. Nie wiem czy celowo czy nieświadomie mieszasz moje wypowiedzi z wypowiedziami innych. Nie sugeruję, że nie wie o czym mówi. Mówię wprost, że ja nie wiem czy to, co on mówi jest prawdą, bo nie przedstawił na to ani żadnego dowodu, ani nawet poszlaki.
tak z omnibusami to kolejne zagranie - przecież nie trzeba ich tłumaczyć bo są od razu po angielsku. egmont przecież tez nie płaci rysownikowi bo te komiksy są już dawno narysowane itd. laurka dla egmontu i potwierdzenie ich supremacji. akurat w zeszłym roku ja pierwszy raz od wielu lat kupiłem więcej komiksów kurca niż egmontu, wiec z mojego punktu widzenia ryski ma fasadzie się pojawiają i ten najlepszy katalog na świecie tez brzmi śmiesznie.Może to rozliczenie nie jest pomiędzy Egmontem a autorem, ale kwota tantiemów jest zwarta już w licencji jaką Egmont nabywa od Marvela lub Panini (które jest w tym wypadku licencjodawcą na Europę). Więc ze stwierdzeniem, że nie płaci rysownikom to bym się wstrzymał, bo nie znamy wszystkich zapisów tych umów.
No nie ma sensu czegoś mówić, skoro nie ma się odwagi do końca żeby powiedzieć, albo nie wie o czym mówi. Szukasz nie wiadomo po co czegoś co zawiera się w samej istocie tematu. Skok sprzedaży jest sam w sobie conajmniej poszlaką jeżeli nie chcesz uznać tego za dowód.Którego to skoku ani Egmont, ani inny wydawca nie przedstawi publicznie.
o serio? są tantiemy? niesamowite. odnoszę się do wypowiedzi tk ze omnibusy to kiełbasa odnawiana w markecie. autorzy maja tantiemy tak samo z omnibusa jak z pierwszego wydania. po prostu tk dyskredytuje omni - z reguły tańsze i lepiej wydane - na rzecz komiksów egmont. laurka.Sam napisałeś, że nie płaci. :P
wracamy do punktu wyjścia - skoro nie jest to niezależny vlog streamera to dlaczego promuje 500 plus?Bo pan Kołodziejczak miał zawsze określone poglądy polityczne. Jeśli ktoś to dopiero teraz odkrył to jestem zaskoczony.
profesjonalnie to by było wskazać plusy wydań egmontu a nie zjechać omnibusy jako coś nieświeżego.Ale wtedy musiałby powiedzieć że KiK Złota kolekcja tak jak Omnibusy też jest czymś nieświeżym. Bo to taki polski odpowiednik omnibusów o których wspomina.
skoro nie jest to niezależny vlog streamera to dlaczego promuje 500 plus?Może to część długofalowej strategii Egmontu coraz większej chęci zajęcia komiksowego rynku dziecięcego i marketingowa sugestia dla rodziców na co
Którego to skoku ani Egmont, ani inny wydawca nie przedstawi publicznie.
Przecież mówi o wzroście sprzedaży.Ale nie mówi jaki to jest skok sprzedaży. Są konkrety?
Ale nie mówi jaki to jest skok sprzedaży. Są konkrety?Sporo danych za 2021 i porównanie z 2020 masz tutaj:
Ocenie na podstawie czego?Nie rób afery, ludzie mają prawo do swoich poglądów. Sry za złośliwość, ale mam nadzieję, że rozumiesz analogie.
Ale nie mówi jaki to jest skok sprzedaży. Są konkrety?Ja ze swojej strony powiem, że w tym okresie również skokowo zwiększyłem zakupy komiksowe, choć ani na 500+, ani na żadne ulgi się nie załapałem, a teraz TK wykorzystuje moje zwiększone zakupki komiksowe do promowania PiSu... nieładnie Panie TK, nieładnie.
@m81 manokreslone poglądy polityczne czyli przyznajesz ze agituje w tym filmiku?Na pewno wyraził sympatie do obecnego rządu. Ale czy agituje? Czy Paweł Timofiejuk stwierdzający, że nie wyda konkretnego komiksu ze względu na obecną ekipę rządzącą agituje na rzecz opozycji? Czy po prostu wyraża opinię?
Ja ze swojej strony powiem, że w tym okresie również skokowo zwiększyłem zakupy komiksowe, choć ani na 500+, ani na żadne ulgi się nie załapałem, a teraz TK wykorzystuje moje zwiększone zakupki komiksowe do promowania PiSu... nieładnie Panie TK, nieładnie.A mnie zakupy egmontowe z roku na rok maleją, a już po 2018 poleciały ostro pod nóż, choć też nie łapę się na żadne 500+ czy ulgii.
Ja ze swojej strony powiem, że w tym okresie również skokowo zwiększyłem zakupy komiksowe, choć ani na 500+, ani na żadne ulgi się nie załapałem, a teraz TK wykorzystuje moje zwiększone zakupki komiksowe do promowania PiSu... nieładnie Panie TK, nieładnie.
Brakuje mi na naszym rynku komiksów dla chłopców w wieku przedszkolnym, zerówka tak 4 do 7 lat. A przynajmniej ja niedużo znalazłem. Dla dziewczynek trochę tytułów się znajdzie, a z synkiem to czytamy tylko Smerfy i po angielsku Super Hero Adventures ze Spiderem. Komiksów z dziewczynami w roli głównej nie chce, żeby mu czytać.Sprawdzałeś Mój pierwszy komiks 5+ od Egmontu? Tam są raczej komiksy uniwersalne.
Tantiemy dla autorów? Była już kiedyś o tym mowa, przytaczałem nawet ten wpis na Twitterze Steve'a Liebera
https://twitter.com/steve_lieber/status/1539056787361370114?s=20&t=_6SSkeWe82JsFLQtA0QagA (https://twitter.com/steve_lieber/status/1539056787361370114?s=20&t=_6SSkeWe82JsFLQtA0QagA)
Pewnie wszystko zależy od umowy autorów z Wielką Dwójką, ale wychodzi na to, że nie dostają tantiemów za zagraniczne wydania swoich komiksów.
Sprawdzałeś Mój pierwszy komiks 5+ od Egmontu? Tam są raczej komiksy uniwersalne.Z dzieciakami to nie do końca tak działa. Wystarczy, że np. kolorki będą pastelowe i już się okazuje, że to nie jest uniwersalne tylko „dziewczyńskie”
Twierdzenie, że dzięki 500+ zwiększyła się sprzedaż komiksów to świetny argument przeciwko temu programowi.Potwierdzam, ja skorzystałem na 500+ (x2) i zwiększyłem ilość kupionych komiksów. W dzieciaki i tak inwestowałem ile trzeba, a brakowało na hobby. 500+ pomogło😄.
Potwierdzam, ja skorzystałem na 500+ (x2) i zwiększyłem ilość kupionych komiksów. W dzieciaki i tak inwestowałem ile trzeba, a brakowało na hobby. 500+ pomogło😄.
I do czego Ci te konkrety? Zdroworozsądkowo, należałoby założyć że zauważalne w skali przedsiębiorstwa skoro o tym mówi c'nie?
Lewackich terrorystów na MFKiG też poszukiwano, na podstawie równie „obiektywnych” przesłanek.Kogo to nie poszukiwano na MFKiGa, nawet były jakieś listy gończe. ;)
A np. ja potrzebuję konkretów do celów zawodowych.Może ma takie badania, na użytek Spółki i nie ma powodu, żeby dzielił się nimi z każdym? A jak potrzeba Ci konkretów do celów zawodowych, to nie widzę przeszkód abyś to Ty sam, na swoje potrzeby, zlecił lub sam przeprowadził takie badania.
I uważam, że wzrost musiał być znaczący, skoro TK o nim mówi. A skoro był znaczący, to powinien mieć w zanadrzu jakieś badania rynkowe, które potwierdzałyby jego tezy. A jakoś nie widzę tych badań.
Może ma takie badania, na użytek Spółki i nie ma powodu, żeby dzielił się nimi z każdym? A jak potrzeba Ci konkretów do celów zawodowych, to nie widzę przeszkód abyś to Ty sam, na swoje potrzeby, zlecił lub sam przeprowadził takie badania.
niech wyłoży z 500 +
Kolejny cwany inaczej?Bo jak TK potrzebuje takie badania do celów zawodowych, to może je zlecić jako Spółka, bo to w zasadzie coś nie na użytek samego TK a Egmontu.
Czy to ja prowadzę wideobloga jako szef dużego wydawnictwa?
I w ramach tego przedstawiam swoje teorie, nie odwołując się do żadnych wiarygodnych źródeł czy badań rynkowych?
Każdego, kto oczekuje konkretów, będziesz odsyłał do samodzielnego zlecania badań rynkowych?
I kluczowe, dlaczego ja mam na takie badania wykładać z prywatnej kieszeni, a TK nie musi?
Rozumiem, że nie pokrywasz się poglądowo z TK (ja również nie pokrywam się), ale nie trzeba wszędzie od razu węszyć spisku czy agitacji.
Panie Tomaszu, pan wklei jakiś wykres bo tu stare chłopy spać nie mogą po nocach i już drugą dobę przeżywają tego pińcetplusa zamiast komiksy czytać.Jestem w fabryce, w nocy pracuję.
A jak ktoś chce danych to jest na to banalnie prosty sposób, niech stanie przed lustrem i sam sobie odpowie w jaki sposób pobieranie socjalu wpłynęło na poziom jego życia a jak sam nie pobiera, to niech wypyta rodziny, albo znajomych.
Dzięki za plan biznesowy, rano idę się przejść po osiedlu, będę pukał do każdego mieszkania z pytaniem, ile komiksów kupili w tym roku. Jeszcze jakaś dobra rada?
Powinien teraz ktoś polecieć klasykiem, że zaraz nam tu wszystko wypisze i wymaluje 8) Co do poglądów, jak dla mnie TK robi to dość łopatologicznie a nie delikatnie, ale porównując z innymi jest niczym aksamitna rękawica itd. ^^
Dwa oczywiście i to bardzo uniwersalną "piłeś nie jedź".
Chciałeś radę to masz.
Może ustalmy jedno, dla uspokojenia dyskusji, ja nie „węszę” tylko mam pewność. ;)
Jakieś konkretne dane przedstawisz? Czy tylko będziesz tak rzucać myślami?
Nie wiem jakie dane, ale myslalem ze skoro wymagasz od innych zeby swoje mysli popierali danymi, to sam tez takowymi dysponujesz do kazdej swojej wypowiedzi.
Wymagam od innych, żeby byli wiarygodni, kiedy wypowiadają się oficjalnie.Wsiadłeś na chłopa, bo powiedział dwa zdania zbieżne z poglądami partii której nie lubisz. Oczekujesz, że udostępni Ci badania lub dane, na podstawie których sklecił te dwa zdania udostępni Ci, bo potrzebujesz je „do celów zawodowych”. A teraz nagle jesteś zwykłym użytkownikiem forum…
Wydawało mi się to jasne, szczególnie, że odniosłem się do moich oficjalnych i formalnych wypowiedzi.
Nie wiem czego ty, jako anonimowy użytkownik forum, oczekujesz tutaj ode mnie? Ja tu jestem prywatnie, nawet nie za bardzo wiadomo, czy ja to ja, bo może to wcale nie ja, tylko ktoś się podszywa? Albo dziecko mi wlazło i klepie w klawiaturę? Domagasz się „danych” od zwykłego użytkownika forum, a nie potrzebujesz takich danych od szefa największego wydawnictwa komiksowego w kraju? Ciekawe jest te twoje „obiektywne” podejście. XD
Wsiadłeś na chłopa, bo powiedział dwa zdania zbieżne z poglądami partii której nie lubisz. Oczekujesz, że udostępni Ci badania lub dane, na podstawie których sklecił te dwa zdania udostępni Ci, bo potrzebujesz je „do celów zawodowych”. A teraz nagle jesteś zwykłym użytkownikiem forum…
Nie zauważyłem, żebyś np. przy wcześniejszych dyskusjach o cenach komiksów ochoczo przedstawiał dane, które jako autor wydawanych komiksów zapewne w jakimś stopniu znasz. A jeśli ich nie znasz, to może uderz w pierwszej kolejności do wydawców z którymi współpracujesz.
Z drugiej strony, nie rozumiem dlaczego zarzucasz w tym przypadku niewiarygodność? TK jako „szef największego wydawnictwa komiksowego” ma wgląd chociażby w miesięczne przychody firmy, na podstawie których mógł wysnuć takie wnioski. Nie rozumiem tylko skąd u Ciebie takie roszczeniowe podejście, że powinien pokazać Ci te dane.
I jak już kiedyś wspomniałem. Ja nie domagam się ani nie oczekuję od Ciebie czy od kogokolwiek innego badań lub danych. To co napisałem wyżej, to jakbyś nie zauważył była forma sarkazmu…
Widocznie TK też nie ma oficjalnej zgody na udostępnianie takich danych, a Ty tego oczekujesz (do celów zawodowych) xD
Czy znam nakłady i poziom sprzedaży komiksów? Tak, mam takie szacunkowe dane z kilku wydawnictw, ale NIE MAM OFICJALNEJ ZGODY na ich udostępnianie. Ty, jak rozumiem, chodzisz po internecie i paplasz o wszystkim, co ci twoi znajomi ujawnili w prywatnej rozmowie? Grubo, ale nie oczekuj takich patologicznych akcji z mojej strony.
A teraz pozwolisz, że ci zaproponuję pewien eksperyment myślowy. Powiedzmy, że inny wydawca robi taką akcję. Wyobraź sobie, że np. Ongrys odpala wideobloga, na którym opowiada, że dzięki 500+ i zlikwidowaniu podatku dla jednej grupy wiekowej, sprzedaż np. Żbika jest rewelacyjna, chwała partii! (sarkazm). Czy potraktowałbyś taką wypowiedź poważnie?
Widocznie TK też nie ma oficjalnej zgody na udostępnianie takich danych, a Ty tego oczekujesz (do celów zawodowych) xDSam sobie zgody nie udzielił?
Nie potraktowałbym jej w żaden sposób, bo nie oglądałbym wideobloga prowadzonego przez Ongrys. Ewentualnie Mucha lub NSC. Od innych kupuję na tyle mało, że szkoda by mi było tych 20 minut raz w tygodniu.
Ale nie widziałbym problemu jakby pani Meyer stwierdziła, że w latach 15-20 sprzedaż rosła m.in. Dlatego, że pojawił się nowy socjal. Nie mam problemu z tym, że ktoś może mieć inne poglądy niż ja.
Żenujące jest to, że to tak bardzo się kłóci z czyjąś wizją świata, że w sumie nie jestem pewien, ale jak na mnie to wychodzi na to, że zarzucają TK kłamstwa?
cały ten filmik jest taki - zamożność wzrosła od 500 plus, omnibusy z USA to 4ty żywot kotleta a kolekcje z kiosku to nie są komiksy, więc nie można ich porównywać z egmontem. dla mnie żenujące jest ze tyle osób zachwyca się tym video. tk miał dużo dobrych wystąpień ale ten jubileuszowy filmik to jest na prawdę coś niskiego.
Sam sobie zgody nie udzielił?
Czyli nie masz zielonego pojęcia o całościowym rynku w kraju, ba, masz wywalone na sporą jego część, ale akurat tutaj „przypadkiem przechodziłeś z tragarzami” i postanowiłeś zabrać głos w kwestii wydawcy, z którego poglądami podobno się nie zgadzasz? Ostatnio bardzo dużo tutaj takich „przypadkowych przechodniów”. :oNie mam zielonego pojęcia o całościowym rynku w kraju, bo tak, jak słusznie zauważyłeś mam wywalone na sporą jego część. Nie kupuję kolekcji kiosokowych, marketowych, komiksów polskich czy frankofońskich. Ale jestem zainteresowany tym fragmentem, który akurat kupuję, czyli komiksami amerykańskimi i japońskimi.
O ile mi wiadomo to on nie jest ani właścicielem ani prezesem Egmontu. Więc CHYBA, ale pewnie wiesz lepiej, powinien się co najmniej z kimś skonsultować, czy może podzielić się tajemnicami handlowymi firmy.
TK jako „szef największego wydawnictwa komiksowego” ma wgląd chociażby w miesięczne przychody firmy, na podstawie których mógł wysnuć takie wnioski. Nie rozumiem tylko skąd u Ciebie takie roszczeniowe podejście, że powinien pokazać Ci te dane.
Ale kto i kiedy ci zasugerował, że to jest jakaś „tajemnica handlowa”?
Tajemnicą handlową od biedy można nazwać nakłady, poziom sprzedaży, sposób pozyskiwania licencji itp.
Ale badania rynkowe na temat źródeł finansowych osób kupujących komiksy?
Wielokrotnie pouczałeś innych o dokładnym czytaniu i czytaniu ze zrozumieniem.
Ja przeczytałem ze zrozumieniem i dlatego jestem przerażony. Bo jeśli mam potraktować poważnie to co napisałeś, to potwierdziłeś jedynie to, co kilka osób (w tym również ja) porusza od początku tego wątku, czyli TK wziął wyniki sprzedaży i wymyślił sobie, że ma to związek z 500+ i zlikwidowaniem podatku dla najmłodszej grupy pracujących, czyli GDYBIE tak jak mu jest wygodnie.Tak, dobrze zrozumiałeś. Nie wiem czemu to przeraża. Bo jest zbieżne z innymi poglądami niż twoje?
Dobrze zrozumiałem twój wpis?
Przeraża mnie, bo jeszcze kilka godzin temu domagałeś się ode mnie, żebym przedstawił jakieś „dowody”, że TK gdybie, a teraz sam to piszesz i nie potrzebujesz żadnych dowodów. Więc właściwie o co ci chodzi? ::)
I jak już kiedyś wspomniałem. Ja nie domagam się ani nie oczekuję od Ciebie czy od kogokolwiek innego badań lub danych. To co napisałem wyżej, to jakbyś nie zauważył była forma sarkazmu…
Ciekawe, czy w następnym videoblogu TK powie, że to podwyżki płacy minimalnej wpłynęły na sprzedaż komiksów.
Jak kampania to kampania.
Wiem, że podwyżka płacy minimalnej wpływa na ilość pieniędzy w obiegu.
Nawet gdybym wiedział ile osób kupujących komiksy żyje z minimalnej, to w dalszym ciągu nie miałbym 100% pewności, że nadwyżkę w jakiejś części przeznaczą na komiksy. Na podstawie czego miałbym to wnioskować bez żadnych danych poza słupkami sprzedaży? Że kolega Stasio kupił wtedy jeden komiks więcej?
Sprzedaż może wzrosnąć wśród ludzi, którzy są beneficjentami tej podwyżki, sprzedaż może spaść wśród ludzi, którzy finansują tę podwyżkę (przedsiębiorcy i ludzie zarabiający powyżej minimalnej, których siła nabywcza spada ze względu na wzrost cen, które muszą pokryć wzrost płacy minimalnej). Jaki to ma ogólny skutek dla rynku? To zależy od tego, w której grupie więcej ludzi czyta komiksy i w której z nich jest więcej ludzi ilościowo. Więc równie dobrze może sprzedaż komiksów wzrosnąć, spaść albo się nie zmienić, bo nie sądzę żebyśmy mieli takie dane.
[...] Wogóle nie muszą ich dzieci też komiksów kupować, bo mogą wydać to co zarobili u tych co kupują. Kolega gdzieś tam wcześniej zaprezentował bardzo prosty przykład, przy którym raczej trudniej się przyznać, że jest oczywisty bo trudny do zrozumienia raczej nie jest, bez sensu powtarzać to piętnaście razy. Wzrost konsumpcji, jest wzrostem konsumpcji, idee nie zakłamią liczb.I na tej podstawie jesteś w stanie ocenić, że teza, o tym że 500+ zwiększyło sprzedaż komiksów jest prawdziwa? Litości.
Nie mam żadnych danych na poparcie ani na odrzucenie tej śmiałej tezy TK. Jeśli masz takie badania (zapewne od TK) z chęcią je zobaczę.
Tak jak napisałem wcześniej: a może to podwyżki płacowe w służbach mundurowych sprawiły, a może 13. i 14. emerytury? :)
Poza wrzucaniem info o wcześniej niezapowiedzianych tytułach to TK przez większość swojego czasu youtubowego pierxxxdoli od rzeczy.O, to dokładnie tak jak z wieloma piszącymi tutaj. ;)
O, to dokładnie tak jak z wieloma piszącymi tutaj. ;)
Ja tam bardzo "TK-ranki" lubię.
Miło się słucha, czasem padnie coś ciekawego i jakoś nie czuję że pan Tomasz gada od rzeczy... w przeciwieństwie do toksycznego pitolenia niektórych użytkowników forum.
I tak analizując część wypowiedzi w tym temacie chciałbym złożyć samokrytykę i przyznać się bez bicia:
Tak posiadam dwoje dzieci. Tak wziąłem to całe 500+. Tak od samego początku przepalam to na komiksy i wino. Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Jestem wyrodnym i patologicznym rodzicem/komiksiarzem :)
Pewnie zostałem ujęty w statystyce.
Więcej grzechów nie pamiętam.
świetnie trafili z Knightfallem,Z tym trafili to chyba pochopna ocena sytuacji. Kiedyś w jednej z dyskusji na facebooku ktoś marudził, że Egmont wydaje Batmany, ALE NIE TE KLASYCZNE i jeden z wydawców napisał wtedy: "Trzyma je na ciężkie czasy".
Z tym trafili to chyba pochopna ocena sytuacji. Kiedyś w jednej z dyskusji na facebooku ktoś marudził, że Egmont wydaje Batmany, ALE NIE TE KLASYCZNE i jeden z wydawców napisał wtedy: "Trzyma je na ciężkie czasy".
Nie wydaje mi się pochopna bo sprzedaż, patrząc po sklepach internetowych i aukcjach allegro, raczej jest wysoka. Pierwszy tom szybko się rozszedł.Mam na myśli, że mogli zacząć wydawać klasycznego Batman (czytaj semikowego) wcześniej, ale zaczęli rok temu, kiedy ceny zaczęły szybować w górę. Przecież już coś przebąkuje się o wcześniejszych historiach, czy nawet Śmierci Superman. A oferta nowszych komiksów się kurczy nie tylko z DC ale też z Marvela.
Jeśli masz na myśli, że można było wybrać lepsze historie - nie wiem, chętnie się dowiem co lepszego jeszcze nie ukazało się u nas (wliczając kolekcje).
I się dowiesz, bo są zapowiedziane na przyszły rok, te sprzed Knightfallu. Wcześniej niż Kryzys nie będą lecieć, czyli Starlin, Wolfman i jacyś inni, ale obstawiam Tm-Semic i Alana Granta.Czyli Egmont trzymał je na ciężkie czasy, tak jak powiedział ten wydawca. ;)
Nie wydaje mi się pochopna bo sprzedaż, patrząc po sklepach internetowych i aukcjach allegro, raczej jest wysoka. Pierwszy tom szybko się rozszedł.To nie jest kwestia lepsze/gorzsze, tylko to sentyment sprzedaje.
Jeśli masz na myśli, że można było wybrać lepsze historie - nie wiem, chętnie się dowiem co lepszego jeszcze nie ukazało się u nas (wliczając kolekcje).
Też biorę pińcet, ładuję całość w edukację córkiNie no co ty, absolutnie tego nie robisz, koledzy jeszcze cię nie przekonali, że nie ma w ogóle takiej możliwości, żeby dodatkowy pieniądz przeznaczać na komiksy? Co ty tu teraz partię rządzącą agitujesz?
a w związku z tym że z wypłaty zostaje pińcet ładuję to
w komiksy ( dla córki też), sytuacja win-win i do tego łapię się w ten pilnie strzeżony i pożądany wykres .
Tak jak pisałem wcześniej (do czego nikt się nie ustosunkował), kompletnie nie zrozumiałem czemu na stoisku Egmontu podczas targów nie może być taniej. Podałem konkretny przykład gdy komiks na egmont.pl był tańszy niż na targach na ich stoisku. Wiem, że inne pozycje też był wtedy tańsze online (Daredevil Waida tom 2 oraz Wielkie Wyprawy).
A jak jest z liczbą tytułów na rynku - ktoś już robił zestawienia 2021 vs. 2022?Wydawało mi się, że widziałam gdzieś tu takie zestawienie, ale nie mogę go teraz znaleźć.
Wydaje mi się, że wyjaśnienie jest bardzo proste. Sklep Internetowy Egmontu, nie jest tak naprawdę sklepem Wydawnictwa Egmont, tylko zwykłą księgarnią internetową, która najmuje od Egmontu logo i działa pod ich szyldem. Prowadzi ją PWN. Jest o tym informacja na ich stronie: https://egmont.pl/kontakt
Tym samym podejrzewam, że Kołodziejczak i jego koledzy nie mają dużego wpływu na politykę cenową tej księgarni. Zaznaczam, że to co wyżej jest moim domysłem na podstawie informacji na stronach internetowych oraz w rejestrze KRS, a treść umowy (jeśli taka istnieje ale zakładam że tak) między PWN i Egmontem może mieć na to znaczący wpływ.
Tym samym jedynym miejscem gdzie Egmont mógłby bezpośredni konkurować z hurtowymi nabywcami swoich produktów są właśnie targi, chyba że na targach na stoisku Egmontu również sprzedaje PWN, ale tego nie wiem.
Jeśli masz na myśli, że można było wybrać lepsze historie - nie wiem, chętnie się dowiem co lepszego jeszcze nie ukazało się u nas (wliczając kolekcje).
pewnie chcą zminimalizować wydatki na obecność na Targach
Tylko jesli nie jest sklep zależny od Egmontu to czemu maja takie srednie malo konkurencyjne rabaty. Tak jakby tylko chcieli byc ale nie za bardzo sie narazac innym sklepom.
Im więcej na rynku komiksów Egmontu, dostępnych w wielu punktach i sklepach tym wyższy obrót, czyli wyższe przychody.
Natomiast ja jestem takim leniem że praktycznie wszystko od E. zamawiam w ich sklepie. Cenowo wychodzi w zasadzie tanio (nie najtaniej) a poza tym mogę brać całe serie, ogarniać co jest dostępne, co się dodrukowało itp.
Niekoniecznie mogłoby się tak stać, te sklepy, który są stacjonarne jak Empiki itd. dalej by zmawiały a w intrenecie, wpisuje się w Google i kupuje tam gdzie najtaniej, tak robi większość.
No i po co mają coś robić z tym sklepem, jak i tak tam kupujesz, chociaż jest fatalny :)
Mamy na pokładzie @glutamilutę, która zawiaduje tym sklepem. Może się odniesie do uwag. 🙂
Natomiast jeśli TK czy inny Egmonciarz to czyta to apeluję ogarnijcie swój sklep! Pozwólcie wyświetlać więcej niż 60 pozycji na jednej stronie i szeregujecie cykle według kolejności wydania poszczególnych tomów!
P.S. Co do dziewczyn jest Lavender Blue, prawda? A więc parytety są ;D
Story House Egmont ma się bardzo dobrze :)Wrzucę jeszcze w tym temacie tego posta powyżej z linkiem do wyników finansowych Egmontu za 2022 rok.
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/magazyny-dla-dzieci-story-house-egmont-ile-zarabia
Zysk 2021 do 2022 to prawie tyle co inflacja.do tego 2,3mPLN w 2022 to przychody z odsetek od podmiotów powiązanych, czyli przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej :D
No, ale Egmontowi wzrosło :)No nie, Egmontowi sprzedaż też zmalała.
Ja prdl. Brak mi slow.
Mam kredyt, syna, drugi w drodze i mam sie martwic co bedzie zawierac i ile kosztowac kolorowa ksiazeczka z obrazkami, adresowana do amerykaskich nastolatkow.
Litosci.
No gratulacje, gratulacje. Winszować. Wreszcie zrobiłeś coś co ma ręce i nogi. :)Za ten tekst to się należałby ban.
Chłopaki mają rację, momentami uprawia się tutaj kanibalizm. Od dobrobytu na rynku komiksowym poprzestawiało nam się w dupie, mamy roszczeniowe podejście, mamy gigantyczne oczekiwania. Tylko gdzie w tym wszystkim istota tego hobby? Większość z nas to kolekcjonerzy, czas spędzony na wyszukiwaniu komiksów, promocji, zapowiedzi pewnie bije na głowę momenty kiedy siadamy z komiksem w ręku w fotelu.
Mucha wrzuca grafikę. Data wydania 2024 rok. Jedyna moja myśl, o nice. X-Men. Jim Lee. Pewnie się kupi, koniec. Bo to dopiero początek drugiego kwartału 2023. Dziesiątki dobrych pozycji przed nami w tym roku. A tutaj podniecenie jakbyśmy cofnęli się do 2010 roku, gdzie wychodziło 5 komiksów superhero na krzyż.
Czego brakuje temu miejscu? Lekkości, zamiast wiecznych spin. Aktualnie, niektórzy są wyciszeni - dzięki moderatorzy! Zwykłej normalności, zamiast dywagacji dlaczego Wydawca robi to tak, przecież to nielogiczne! Bo drogo, bo miękki grzbiet. Bo, przesuwają premierę. Bo się nie wyrobili. Bo jakby wydali teraz a nie za rok to byłoby taniej xd To jest hit!
Wiecie co mnie cieszy, że coraz więcej osób tutaj przestaje inwestować w najgłupszą rzecz jaką można. Kupki wstydu. Bo okłamywanie siebie że nadrobi się to wszystko, nie ma nic wspólnego ze zdrowym podejściem do swojej pasji.
Wolałbym przesunięcie stand alonów typu Czerń, biel i krew a dostanie szybciej np. drugiego Spectaculara.
Wolałbym przesunięcie stand alonów typu Czerń, biel i krew a dostanie szybciej np. drugiego Spectaculara.
To jest najgorsze podejście jakie można miec przy jakimkolwiek hobby - dajcie mnie to bo ja to chce, olejcie resztę bo mnie nie interesuje, a jak innych interesuje to kij im w oko. Z takimi pasjonatami wspólnego hobby to aż cięzko polemizować.
Bardzo dobrze, że mamy dużo różnorodnych pozycji i każdy znajdzie coś dla siebie.
Każdy z nas ma coś co bardzo by chciał zobaczyć wydane w naszym języku ale nie marudzi o tym całą dobę.
A Hachette nadal korzysta z ich usług. No to prenumeratorzy pewnie poczekają sobie dłużej niż się spodziewają.
Poczta Polska to totalna patologia od dawien dawna. Unikam jak ognia.
@UP"Czekanie jest najgorsze. Czekanie, niepewność, niewiedza. To największa tortura. (...) Jaką bezsilność czuje ten, kto nie może zrobić nic poza czekaniem?"
Czekanie na kuriera, godziny przyjazdu itp. to jest taka sama mordęga jak stanie w kolejce na poczcie.
Poczta poczta ale ludzie tez bardzo roszczeniowi.U mnie znowu inne „przygody”. Placówka otwarta do 17. Zapomnij o tym, że awizowaną przesyłkę odbierzesz tego samego dnia. Listonosze mają tak napuchnięte rejony (a szykuje się kolejna redukcja etatów), że na trackingu widać, że paczka wraca do placówki po 18-19…
Wchodzi gosc na poczte patrzy 3 osoby, przewraca oczami i wychodzi. Jasnie pan musialby stanac w kolejce i stracic 10min cennego zycia a lepiej przecież pogapic sie w komorke i poskrolowac glupoty. Takich przypadków jest duzo bo często jestem na poczcie...
U mnie znowu inne „przygody”. Placówka otwarta do 17. Zapomnij o tym, że awizowaną przesyłkę odbierzesz tego samego dnia.(https://paczaizm.pl/content/wp-content/uploads/pani-na-poczcie-kiedy-chcesz-odebrac-swoja-paczke-tego-samego-dnia-kiedy-listonosz-zostawil-ci-awizo.jpg)
A nie ustaliliśmy, że ci listonosze wcale nie biorą tych paczek ze sobą, tylko od razu awizo zostawiają, bo paczka cały czas leży na poczcie? W każdym razie u mnie w Lublinie musiało tak być, bo byłem u siebie a i tak w skrzynce zastałem karteczkę.
A nie ustaliliśmy, że ci listonosze wcale nie biorą tych paczek ze sobą, tylko od razu awizo zostawiają, bo paczka cały czas leży na poczcie? W każdym razie u mnie w Lublinie musiało tak być, bo byłem u siebie a i tak w skrzynce zastałem karteczkę.U mnie biorą. Czasem zdarzy mi sie trafić na „mojego listonosza” jak jeszcze jest na rejonie i odebrać przesyłkę prosto z torby na rowerze
Ale przecież druga zmiana to zło.najlepsza była by praca zdalna
Zrozum pan panią z okienka na poczcie, która też chce sobie pożyć.
@starcek, przepisy ppoż zabraniają zawężać ciąg ewakuacyjny. A ja bym się rozłożył w załomie, tak że bym nie wchodził w część "chodną" tylko wykorzystał niszę.
Ale przecież druga zmiana to zło. Sam się musze męczyć popołudniami to wiem. Na pierwszej zmianie rano, czas leci szybciej. Potem się ciągnie jak guma. Jakbym mógł sam z chęcią siedziałbym w urzędzie 8-16, wszystkie weekendy wolne. Ale wiele osób musi pracować do tej 22.00 lub dłużej i w soboty i 2 maja, kiedy inni się byczą. Zrozum pan panią z okienka na poczcie, która też chce sobie pożyć.Tylko praca w fabryce czy magazynie na drugą zmianę nie wpływa zbytnio na twoją efektywność (możesz tak samo pracować rano jak i po południu). Natomiast otwarcie punktu który ma obsługiwać ludzi w godzinach popołudniowych może wpłynąć pozytywnie na efektywność - ludzie nie musieliby brać urlopu czy spieszyć się po pracy (i generując mega kolejkę w godzinach 15-17). Poza tym mniejszy a częstszy ruch mógłby wpłynąć pozytywnie na pracownika, bo uniknąłby wkur*u spowodowanego kumulacją zniecierpliwionych i zdenerwowanych klientów. I to nie tyczy się tylko urzędu pocztowego, ale wszystkich urzędów. U mnie urząd miejski jest otwarty od 7 do 15. Rano nie zdążę, bo muszę dojechać do pracy, po południu jeszcze pracuję - czyli aby cokolwiek załatwić muszę wziąć urlop.
Zrozum pan panią z okienka na poczcie, która też chce sobie pożyć.Niedługo i tak wszystko będzie zdalne, cyfrowe, elektroniczne, automatyczne.
Zawsze zastanawiałem się, jak urzędnicy załatwiają sprawy w innych urzędach, skoro wszystkie otwarte są w tym samym czasie.Tak jak nie-urzędnicy. Biorą urlop...
U nas ciagle sie wieszcze problemy z gospodark a w Chinach wzrost sprzedazy elektrykow do chorej na zielen europy 120%, paneli fotowotaicznych 56%
Widziałem parokrotnie komentarze wyśmiewające "przelicznik za stronę", nie wiedzieć czemu.Dla mnie po prostu ilość stron nie jest wyznacznikiem niczego. 1000 zł prawdopodobnie nie dałbym za żaden komiks, ale dopóki nie rozmawiamy o jakichś chorych kwotach, to jeśli chcę poznać dany tytuł, nie ma dla mnie znaczenia, czy dam za niego 40, czy 50 zł. W sensie - jasne, wolałbym jednak dać 40, ale nie jest tak, że z tego powodu kupię coś innego, tylko dlatego, że cena za stronę wyjdzie niższa. Finalnie lepiej wydanymi pieniędzmi mogą się okazać właśnie te przeznaczone na tytuł, w którym strony wychodzą drożej.
Dla mnie po prostu ilość stron nie jest wyznacznikiem niczego. 1000 zł prawdopodobnie nie dałbym za żaden komiks, ale dopóki nie rozmawiamy o jakichś chorych kwotach, to jeśli chcę poznać dany tytuł, nie ma dla mnie znaczenia, czy dam za niego 40, czy 50 zł. W sensie - jasne, wolałbym jednak dać 40, ale nie jest tak, że z tego powodu kupię coś innego, tylko dlatego, że cena za stronę wyjdzie niższa. Finalnie lepiej wydanymi pieniędzmi mogą się okazać właśnie te przeznaczone na tytuł, w którym strony wychodzą drożej.
To tak jakbym miał nie pójść do kina na film mający 1,5 h, bo bilet tyle samo kosztuje na taki, który ma 3 h - przede wszystkim dla mnie ważna jakość dzieła.
U nas poza E to w Empiku mamy W7, Disneya (czyli i tak E), kolekcje, Relax i MH. Koniec. Reszta to spora liczba mang.No właśnie nie koniec, bo jest sporo komiksów NSC. Znajdzie się też coś z Kultury Gniewu.
Rodzic chce kupić dziecku komiks. Młodzież chce wydać zaskórniaki. No i manga ma tu przewagę.Akurat rodzic w Empiku, czy innej księgarni, to ma duży wybór. W Empiku manga (przynajmniej w Warszawie) jest w mniejszości do pozostałych komiksów. Tylko, że manga jest na półce z kolekcjami, a a pozostałe komiksy DC/Marvel + frankony i ambitne są w dziale komiks. Na emefce komiks zdecydowanie nie jest niszą . Owszem ustępuje miejsca grom komputerowym, ale w porównaniu do mangi ma przewagę x 3.
Zresztą spójrzmy na emefke. Komiks tam jest niszą. Gry i mangi. Potem gadżety. I dopiero komiksy....
Tylko, że manga jest na półce z kolekcjami, a a pozostałe komiksy DC/Marvel + frankony i ambitne są w dziale komiks.Spotkałem się z empikiem w którym mangi miały cały osobny regał (tytuły różnych wydawców).
Spotkałem się z empikiem w którym mangi miały cały osobny regał (tytuły różnych wydawców).
Mangi w Empikach mają osobne regały, ale raczej w pobliżu prasy. Całkiem inna lokalizacja niż reszta komiksów.To zależy od Empika. Znam taki gdzie właśnie mangi są na regale obok regału z komiksami.
Potwierdzam. Mangi można spotkać też w kioskach i Auchan na dziale z prasą, a komiksów tam nie znajdę (poza kolekcjami).
To zależy od Empika. Znam taki gdzie właśnie mangi są na regale obok regału z komiksami.To ja się jeszcze nie spotkałem.
To zależy od Empika. Znam taki gdzie właśnie mangi są na regale obok regału z komiksami.
Heartbreaker za 20 zł w Biedronce, było kilka tomów.
Czy doczekamy się kiedyś jak E rzuci do dyskontów jakieś komiksy na dużej obniżce? Albo jakieś dobre mangi od innych wydawców?
Tylko prawilne wydania po 200, 300zl. W Polsce nie ma miejsca na komiks dla plebejuszy xd
Edit a to już pewne że po nowym roku będzie tak drogo? Trochę to dziwne bo wzrost cen trochę przychamował, tylko pytam, masz większą wiedzę.
Tak? Jak mają tego dokonać? Właśnie zapomniałem też że po nowym roku będzie podwyżka patologicznego świadczenia, to może wpłynąć niekorzystnie na ceny wszystkiego. Czyli przez co mają podrożeć komiksy? Bo już się zgubiłem, według ciebie po nowym roku większa część społeczeństwa będzie miała ucięte pensje? Bo póki co większość zarabia troszeczkę więcej niż płaca minimalna.
Edit @takesh tak rozumiem, ale inflacja spada a ceny trzeba co rok podnosić o 50% ?
Poza tym: powinniśmy się ghost Ridera spodziewać w listopadzie czy tak już bliżej października? :-)
To pytanie do wydawcy. Jest FB, jest mail, pisz, może dostaniesz odpowiedź :)No wiem, ale jak ktoś się nosi tak, a nie inaczej to prowokuje pewne pytania ;-) Jakbyś miał zgadywać?
No wiem, ale jak ktoś się nosi tak, a nie inaczej to prowokuje pewne pytania ;-) Jakbyś miał zgadywać?
Tak, Motylu, dali mi "lajka", a ja "dzięki za "lajka", a jaka jest odpowiedź?" (czy coś w tym stylu) ;-D
Od razu ci dali, to ja ci dałem :) Na odpowiedź jeszcze musisz poczekać, bo nie ma ustalonej daty.No, domyśliłem się że Ty. Napisałeś: pytaj się na Facebooku, to zapytałem. W dodatku "lajk" był od Mucha Comics :-)
To jest psucie rynku. Jak ktoś ma nakłady kilku lub kilkunastotysięczne i sprzedał większość nakładu, to może sobie pozwolić na takie akcje, ale nie jest to dobre dla rynku. Jakieś resztki nakładu niesprzedane po wielu latach można tak upłynniać, aby zluzować magazyn. Gdyby wydawcy swoje tytuły dawali po niewielkim czasie w olbrzymich upustach, to nikt nie kupowałby komiksów tuż po premierze. Nie dość, że jest inflacja, papier drogi, usługi drogie, ułomny system dystrybucji to kolejny gwóźdź do wydawniczej trumny nie jest potrzebny. Wątpię, aby wydawcy mający nakłady w okolicach tysiąca sztuk z chęcią przyklasnęli takiemu rozwiązaniu.
250 zł, dość sporo ale chyba powoli już normą stają się takie ceny :(
Chodzi mi bardziej o taką zachętę - np niech do biedronki/lidla trafią pierwsze tomy jakiejś serii. Cokolwiek, nawet niech to będzie polski komiks. I niech będzie tańszy. Jak mi się spodoba, to na pewno zainteresuje się nabyciem kolejnych z innego źródła.Serio chcesz zbierać komiksy w jakości z biedry?
Też odczuwam drożyznę, dlatego jestem za tym, żeby polscy wydawcy zaczęli wydawać wersje elektroniczne.Przejście wydawców na wersje elektroniczne to idealny powód żeby porzucić komiksy.
Przejście wydawców na wersje elektroniczne to idealny powód żeby porzucić komiksy.
"zachętę - np niech do biedronki/lidla trafią pierwsze tomy jakiejś serii."
Przejście wydawców na wersje elektroniczne to idealny powód żeby porzucić komiksy.
Przejście wydawców na wersje elektroniczne to idealny powód żeby porzucić komiksy.A dokładniej - porzucić kupowanie komiksów.
bo dajemy pdfjeśli ktoś, kiedyś, zdecyduje się na wydawanie komiksów w wersji elektronicznej w naszym kraju, to byle nie w pdfach. cbz/cbr.
Dopiero by ceny wyje***ło w kosmos :'(Czyli wydanie taniej wersji elektronicznej, podniesie cenę komiksów papierowych? No to wyobraź sobie, że książki są w formatach elektronicznych EPUB, MOBI, a nawet AUDIO i jakoś ceny nie wyje****.
No to wyobraź sobie, że książki są w formatach elektronicznych EPUB, MOBI, a nawet AUDIO i jakoś ceny nie wyje****.Ceny ebookow nie wyje****, ale po zmniejszeniu VATU z (chyba) 23% na 5%, ceny nie spadły, a nawet trochę wzrosły. Pisali o tym na swiatczytnikow.
E-komiks, to dodatkowy VAT, problem z zabezpieczeniem (bo dajemy pdf i latają po necie, albo dostęp do wykupionej biblioteki, ale co wtedy po wygaśnięciu licencji), utrzymanie infrastruktury przechowywania danych... Jakby kto chciał potem przeczytać na papierze co lepsze pozycję, to dubel licencji i od początku DTP. A przecież klientela już mniejsza. Dopiero by ceny wyje***ło w kosmos :'(
Ceny ebookow nie wyje****, ale po zmniejszeniu VATU z (chyba) 23% na 5%, ceny nie spadły, a nawet trochę wzrosły. Pisali o tym na swiatczytnikow.
Ja na to, że lepiej wydać taki komiks w wersji elektronicznej, bo wtedy naprawdę może być tani, bo odchodzi papier, druk i transport.
To maso miały być z grami, jak wchodził steam ;)Na Steam masz bardzo duże przeceny, właściwie są regularnie, nawet do -80%, powiedz, kto tyle doł? ;)
Na Steam masz bardzo duże przeceny, właściwie są regularnie, nawet do -80%, powiedz, kto tyle doł? ;)
Nie tak dawno, Egmont puścił do Biedronki pierwsze numery serii dla dzieci. Były to jednak specjalne Biedronkowe wydania (według naocznych świadków wydanie było trochę mniejsze od zwykłych tomów).
Nie tak dawno, Egmont puścił do Biedronki pierwsze numery serii dla dzieci. Były to jednak specjalne Biedronkowe wydania (według naocznych świadków wydanie było trochę mniejsze od zwykłych tomów). Nie wiem czy im się to opłacało. Zgaduję że nie. To było ponad dwa lata temu i inicjatywa nie wróciła.
Zgaduję też ale tu jestem kompletnym laikiem że puszczanie czegoś do Biedronki to zupełnie inna para kaloszy niż dystrybucja komiksów którą para się Egmont. Biedronka ma około 3000 sklepów, więc i nakład komiksu musiałby być spory. Do tego trzeba nastawić się na sporą liczbę zwrotów. Właściwie to bardziej niż Egmont widziałbym tu Hachette z pierwszymi numerami kolekcji.
Wracając jeszcze do Egmontu to jestem pewien że pierwszych numerów i tak byś nie kupił. Przecież możesz to zrobić teraz jak coś zamawiasz, i to z rabatem od 30 do 40%. Nie wierzę w to że teraz czegoś nie kupujesz ale w Biedronce za 100% ceny byś kupił. To trochę tak jak z komiksami w kioskach. Niby fajnie jakby były ale taki bardzo tani Star Wars komiks miewał problemy ze sprzedażą.
Nie tak dawno, Egmont puścił do Biedronki pierwsze numery serii dla dzieci. Były to jednak specjalne Biedronkowe wydania (według naocznych świadków wydanie było trochę mniejsze od zwykłych tomów). Nie wiem czy im się to opłacało. Zgaduję że nie. To było ponad dwa lata temu i inicjatywa nie wróciła.Tak, ale ok. dwa lata wcześniej Egmont do Biedronki puścił normalne wydania komiksów - Smerfy, Asteriksa, Kajko i Kokosza, Mamuty.
Nie chcę przekładać tak po prostu ceny na czas użytkowania bo to trochę uproszczony przelicznik, ale za 180zł to można kupić jakąś grę na dziesiątki godzin albo wykupić jakiś VOD czy Game Passa na parę miesięcy i użytkować go przez setki godzin. Jak tak dalej ceny będą rosnąć to w końcu to wszystko jebnie i komiksy wydawane w nadkładach 500 egzemplarzy będzie kupować tylko garstka największych maniaków. I pisze to jako osoba która ma dużo tzw. wolnej gotówki do wydawania na hobby i pierdoły, ale moim zdaniem ceny tego medium już doszły do granicy gdzie zaczynam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego, powoli domykam serie, które zbieram i już prawie w nic nowego nie wchodzę.
Więc wydaje mi się, że to nie oznacza, że sprawa jest zamknięta, ale raczej dla Egmontu Biedronka jest tylko okazyjnym kanałem dystrybucji, który ma przypomnieć części odbiorców o ich istnieniu.To nie jest żaden kanał dystrybucji, bo nie wierze, że Egmont na tym zarabia jakieś sensowne pieniądze. To jest tak jak napisałeś dalej forma reklamy, poszerzenie rynku, zainteresowanie komiksami grupę najbiedniejszych, którzy mogli do tej pory nie zdawać sobie sprawy, że jest taki wybór komiksów na rynku.
Ja w ten sposób nawet nie chcę patrzeć, bo jak zacznę porównywać, to wtedy dopiero widać ile wydaję kasy na te komiksy. Zastanawiam się nad kupieniem słuchawek za kilkaset złotych, które będę użytkował kilka lat, a to jest przecież koszt dosłownie trzech komiksów.
Też doszedłem do tej ściany. Za cenę jednego komiksu mogę spokojnie kupić kilka usług abonamentowych, które dostarczą mi dużo więcej rozrywki niż ta jedna pozycja.
Za cenę jednego komiksu mogę spokojnie kupić kilka usług abonamentowych, które dostarczą mi dużo więcej rozrywki niż ta jedna pozycja.Kablówka zawsze była tańsza niż komiks. A jak już się zacznie to dzielić na godziny, to już w ogóle. Siedzenie przed telewizorem jest prawie darmowe. Nawet się nie dziwię że to narodowe hobby.
Też doszedłem do tej ściany.
Jedyną alternatywna chyba byłby abonament.
Jakby nie było komiksy cyfrowe w USA mają się dobrze, ale rynku papierowego nie zastąpiły.Nie znam się za bardzo na rynku cyfrowym. Jedynie co jakiś czas coś przeczytam albo usłyszę o comixology. I tam chyba sytuacja nie wygląda za różowo. Nie dawno zwolnili sporą liczbę pracowników i chodzą pogłoski o kolejnych zwolnieniach. Gdzieś pojawiają się pytania czy usługa dotrwa do przyszłego roku. Ale na ile to prawda a nie szykanie sensacji to nie wiem.
Dla nas są to komiksy. Przez regularne kupowanie mam dużą Kolekcję, zawsze mogę po nią sięgnąć i nuda mi nie grozi. Niestety inflacja zaczyna mnie zmuszać do refleksji. Bo jeśli cena okładkowa tej samej serii np. Kaczogordu rośnie chociaż tomy wyglądają dokładnie tak samo jak 5 lat temu, to moja podświadomość burzy się przeciwko wydawaniu na te komiksy większej ilości pieniędzy. Bo moja pensja o tyle nie wzrosła. Plus dochodzą inne wydatki i rachunki, obowiązki domowe. Ogólnie w tym roku jest cięższa sytuacja dla komiksiarzy niż w latach poprzednich. A będzie gorzej, jeśli kurs złotówki jeszcze bardziej spadnie.Dziękuję za to pouczające wyjaśnienie sytuacji w Polsce.
Zastanawiam się nad kupieniem słuchawek za kilkaset złotych, które będę użytkował kilka lat, a to jest przecież koszt dosłownie trzech komiksów.
Tak, ALE :)
Słuchawki kupisz, poużywasz i docelowo zużyte/popsute wyrzucisz -> zasadniczo w momencie wydania pieniędzy już ich nie ma.
Komiks kupisz, przeczytasz, przechowasz -> w każdej chwili możesz go odsprzedać z niewielką stratą, a jego wartość w czasie powinna wręcz rosnąć.
Nie znam się za bardzo na rynku cyfrowym. Jedynie co jakiś czas coś przeczytam albo usłyszę o comixology. I tam chyba sytuacja nie wygląda za różowo. Nie dawno zwolnili sporą liczbę pracowników i chodzą pogłoski o kolejnych zwolnieniach. Gdzieś pojawiają się pytania czy usługa dotrwa do przyszłego roku. Ale na ile to prawda a nie szykanie sensacji to nie wiem.
Przecież Comixology zostało zamknięte w tamtym roku, a całość została przeniesiona do amazona.Amazon w tym roku zwolnił i planuje dalej zwalniać pracowników z tego działu.
Komiksy też często do biblioteki oddaje. Jak nie mam miejsca i wiem, że do nich nie wrócę to przynajmniej w bibliotece, ktoś będzie miał przyjemność jak pożyczy.
to cyfrowe wydaje sie nam ulotne
nikt poza korea nie zarabia sensownych pieniedzy na cyfrze
bylo mase prob
owzem widze ze japonia radzi sobie coraz lepiej z cyfra
ale rynki jak brytyjski czy frankofonski nie specjalnie
ich glowny dochod to papier
myslcie ze gdyby komiksy szly w cyfrze to bawili by sie w sprzedaz licencji?
sami by tlumaczyli i puszczali w roznych wersjach jezykowych
u nas z cyfra probuja wydawnictwa mangowe - tez szalu nie ma
wciaz lubimy miec poczucie z cos mamy w rekach
to cyfrowe wydaje sie nam ulotne
chyba zrobie podobnie...
bo nie chce mi sie bawic w sprzedawanie
a mam tego super hero i innych mang na zbyciu ;)
ale nie wiem tez jaka jest skala/stosunek do papierowych
ksiazki radza sobie lepiej od komiksu w wersjach cyfrowych
(...)
ale poki co mamy jasny obraz - nie ma z cyfry kasy
I tak, wiem że w takim modelu nie mam nic na stałe, nie mogę tego sprzedać itd - dla mnie to jednak wygodniejsze i prostsze niż wożenie za sobą obecnie już niemałej kolekcji papieru.
po tym co sie dzieje ze streamingiem filmowym/serialowym - po poczatkowym boomie -
mysle ze ten model sprzedazy moze sie okazac za maly do generowania przychodow
ktore maja wydawnictwa obecnie przy okazji publikacji papierowych
To jeszcze inna kwestia, bo streaming filmów/seriali to kosztowna sprawa, a nagle każdy chciał dla siebie uszczknąć jak najwięcej tortu. Rynek to ureguluje, powrotu do TV i kin już nie będzie.
Z tego co kojarzę to w PL stosunek cyfry do papieru to jakieś 1 do 10 na korzyść papieru. Audiobooki radzą sobie lepiej.
Komiksy też często do biblioteki oddaje. Jak nie mam miejsca i wiem, że do nich nie wrócę to przynajmniej w bibliotece, ktoś będzie miał przyjemność jak pożyczy.
jesli chodzi o filmy to wciaz kina generuja dla tego przemyslu najwieksze zyski
takze TV to wciaz najwiekszy i najdrozszy, najbardziej skuteczny rynek reklamowy
z ktorego nikt nie rezygnuje, bo ma najwieksza mase odbiorcow
Jest super serial i będziesz przez rok co tydzień oglądał pojedynczy odcinek?Coraz więcej "hitów" zaczyna wychodzic w streamingu na raty. Na poczatku bylo dzielenie sezonu na pol, zeby 2 miesiace sie zalapaly, a teraz juz normalnie co tydzien jeden odcinek, odcinkow 10 i masz 3 miesiace oplacone jak ktos chce ogladac na premiere.
brakuje mi jeszcze dobrego streama z anime z polskimi napisami (...)
co do prasy - tak zwane dzienniki rzeczywiscie maja spadek, ale na przyklad tyodniki trzymaja sie swietnie i kosza szmal
Coraz więcej "hitów" zaczyna wychodzic w streamingu na raty. Na poczatku bylo dzielenie sezonu na pol, zeby 2 miesiace sie zalapaly, a teraz juz normalnie co tydzien jeden odcinek, odcinkow 10 i masz 3 miesiace oplacone jak ktos chce ogladac na premiere.
na obecna chwile mamy komiksowy boom - papierowy :)
i oby jeszcze troche trwal :)
chociaz widze np po SL jak zmienia sie moje podejscie do formy wydawania i doboru tytulow
co jest reakcja na zmiany ktore zachodza na tym rynku
Komiks kupisz, przeczytasz, przechowasz -> w każdej chwili możesz go odsprzedać z niewielką stratą, a jego wartość w czasie powinna wręcz rosnąć.Żartujesz chyba, ja sprzedaję komiksy hurtowo -70% okładkowej, bo jakbym miał bawić się w wystawianie i wysyłanie po jednym, to już nie miałbym czasu na ich czytanie. I tak czytam prawie wyłącznie w weekendy.
To trochę z tego wynika to podświadome myślenie i poczucie straty w przypadku słuchawek, którego nie ma w przypadku komiksów. I jest ono poniekąd słuszne - zamiana gotówki na komiksy to właśnie zamiana, niby permanentna, ale nie do końca.Ja to widzę inaczej, komiks przeczytam w kilka godzin, słuchawki na których słucham muzykę, audiobooki a czasami pracuję, poprawiają mi komfort życia przez setki godzin.
Żartujesz chyba, ja sprzedaję komiksy hurtowo -70% okładkowej, bo jakbym miał bawić się w wystawianie i wysyłanie po jednym, to już nie miałbym czasu na ich czytanie. I tak czytam prawie wyłącznie w weekendy.
Ja to widzę inaczej, komiks przeczytam w kilka godzin, słuchawki na których słucham muzykę, audiobooki a czasami pracuję, poprawiają mi komfort życia przez setki godzin.
A można te komiksy po -70% od okładkowej gdzieś nabyć? Dla kolegi pytam.Wrzucam ogłoszenie tutaj na forum, jak nie zapomnę to dam Ci znać na priv, czekam aż się trochę uzbiera.
zwirku - ale komiks czy ksiazka nie dzialaja na nas tylko w czasie doraznymZgadza się, tylko że komiks to nie jedyna forma sztuki, niestety najdroższa. I ja przecież nie mówię, o całkowitej rezygnacji z komiksów, tylko o ograniczeniu.
zreszta inne formy sztuki tez nie :)
tresc zostaje w nas, ona pracuje, wzbogaca, napedza nasza wyobraznie
oczywiscie mozna zadac sobie pytanie czy to co zyskujemy jest tego warte
ale prawda jest taka ze nawet zle komiksy czegos nas ucza ;)
Komiksy też często do biblioteki oddaje. Jak nie mam miejsca i wiem, że do nich nie wrócę to przynajmniej w bibliotece, ktoś będzie miał przyjemność jak pożyczy.Można oddać, a później wypożyczać.
Bo jest ulotne. Pracuję w IT, to wiem. :) Zdjęcia jak wydrukuję na papierze to mam. Z jednej z sesji w lawendzie ocalały nam tylko papierowe, bo gdzieś się walnąłem przy robieniu backupu (skasowaniem nie zgrane).Dochodzi jeszcze problem wprowadzania zmian w gotowym dziele, cenzurowania po latach niektórych treści, banowania niewygodnego kontentu, itd. Coś, przed czym tylko fizyczna kopia może uchronić.
Coraz więcej "hitów" zaczyna wychodzic w streamingu na raty. Na poczatku bylo dzielenie sezonu na pol, zeby 2 miesiace sie zalapaly, a teraz juz normalnie co tydzien jeden odcinek, odcinkow 10 i masz 3 miesiace oplacone jak ktos chce ogladac na premiere.
Dochodzi jeszcze problem wprowadzania zmian w gotowym dziele, cenzurowania po latach niektórych treści, banowania niewygodnego kontentu, itd. Coś, przed czym tylko fizyczna kopia może uchronić.Ale to przecież chodzi o to, żeby nadal móc kolekcjonować komiksy papierowe, które u nas są chyba coraz ciekawiej wydawane, ale czytać w takiej ilości jak do tej pory, albo lepiej.
Wrzuciłem do koszyka interesujące mnie pozycje Egmontu z samego października i wyszła mi okrągła sumka 701zł:Ty sie ciesz ze nie musisz dodatkowo nadrabiac starszych pozycji. Przy moim budzecie ok 1,2k na miesiac to jest dopiero gimnastyka. Ze dni temu wlasnie z zona zartowalem ze nie ma nic gorszego niz budowa koszyka zakupowego z komiksami :)
(https://i.imgur.com/WT3whnt.jpg)
Wszystko oczywiście z rabatem 41% a to tylko sam Egmont. Gdzie inne wydawnictwa? Dorzućmy do tego Ghost Ridera i X-Statix 2 od Muchy, trochę mang i jeszcze kilka pozycji od innych, mniejszych wydawców i robi się prawie półtora tysiąca za sam październik. Nie odnosicie wrażenia, że wydawcy ostatnio przesadzają z ilością grubasów miesięcznie? Ja wiem, że takie komiksy dobrze się czyta i fajnie wyglądają na półce, ale czy portfele komiksiarzy to wytrzymają?
Wszystko oczywiście z rabatem 41% a to tylko sam Egmont.
Pamietam sytuacje jak na ktoryms MFKiG , ktore odbywalo sie jeszcze w domu kultury w Lodzi, byl to rok bodajze 2009-2010 ..
Na festiwalu bylokilku lokalnych dziennikarzy.
Zapytany wowczas o miesieczne wydatki , jak powiedzialem ze okolo 200-300 zl to byli w szoku i patrzyli na mnie jak na wariata:)
MFKiG2023:
Na stoisku wydawcy.
- Ile ten komiks?
- 250 zł i Gardło Sobie Podrzynam.
:)
Z cyklu komiksy są drogie, 99 zł za 24 strony ;)24 strony w TWARDEJ OPRAWIE ;D
Trzeba sprawdzić, który forumowicz przestał ostatnio się odzywać :D
A co z Bazylem? :oO nie czyta takich komiksów.
Ale pokazali tylko dwa, a było ich za 300 złoty. Może chciał spróbować czegoś innego po tych wszystkich polecajkach? Bo przecież nie musiał za to płacić. Ciągle pasuje....
Żarty żartami ale przestańcie pomawiać kolegę. To robi się niesmaczne.+ niby śmieszne ale jak wychodzi ze koleś po za kradzieżą kogoś pobił to już nie robi się śmieszne
Ja pójdę o krok dalej. Składam wniosek formalny o odblokowanie Bazyliszka, bo jest tu pomawiany a nawet nie może co poniektórych postraszyć sądem.Jestem tu za krótko na tym forum ale kim jest ten bazyliszek? Bo opinia o nim tutaj delikatnie pisząc średnia...
Ja pójdę o krok dalej. Składam wniosek formalny o odblokowanie Bazyliszka, bo jest tu pomawiany a nawet nie może co poniektórych postraszyć sądem.Przecież ma działającego priva, więc bez przesady, że nie może.
Wrzuciłem do koszyka interesujące mnie pozycje Egmontu z samego października i wyszła mi okrągła sumka 701zł:
dziś na nżk rusty brown na stoisku 185 PLN, na amazon.pl wersja ang za 93 PLN. gdzie tu sens?
Jak wygląda rynek wtórny z komiksami z ciekawości? Robiąc pobieżny przegląd na olx, allegrolokalnie i forum w zasadzie trudno jest coś upolować. Większości pozycji których szukałem albo nie ma wcale albo są w cenie jak w sklepie z dobrą promocją (książę rozpustników, blast, elecboy, raport brodecka). Nawet widzę, że stosunkowo popularny świat akwilonu w zasadzie na olx nie istnieje (5 ofert na olx).
Osobiście raczej czytam mangi i książki (ale akurat jeżeli chodzi o książki to rynek wtórny średnio mnie interesuje). Zauważyłem że po pierwsze mangi są dużo tańsze niż komiksy - pewnie kwestia nakładu, ale też sposobu wydania, papieru i nierzadko koloru, ale dużo więcej tez jest ofert ich sprzedaży. W zasadzie jeżeli chodzi o mangi to jeżeli ktoś nie ma syndromu zbieractwa (ja nie mam) i zostawia sobie tylko pozycje, co do których wie że wróci to w zasadzie czytać można prawie że za darmo. Jak coś się kupi w dobrej cenie na olx używanego to potem można sprzedać w identycznej cenie albo z minimalną stratą.
Zrobiłem sobie na próbę zamówienie komiksów, raczej nie serie o super bohaterach bo to mnie średnio interesuje, ale z drugiej strony zamówiłem prenumeratę Thorgala bo podoba mi się wydanie. Z ciekawości chcę zobaczyć jak to będzie wyglądać, bo na pewno nie zamierzam wszystkiego zostawić z tego co zamówiłem (elecboy t. 1 i 2, król rozpustników, blast t. 1 i 2), ale z drugiej strony stosunkowo niewielkie zamówienie jeżeli chodzi o ilość rozrywki (pewnie do przeczytania w jakieś 10-15 godzin bardzo spokojnym tempem), a koszt to 700 zł. Jak z łatwością można to potem wydać za 500-600 zł to zabawa znośna, a jak trzeba to trzymać z nadzieją, że ktoś się znajdzie za pół roku by kupić za 40% ceny to trochę się mija z celem.
Nieźle jak faktycznie 100 000 egzemplarzy pykło.
Jak wygląda rynek wtórny z komiksami z ciekawości? Robiąc pobieżny przegląd na olx, allegrolokalnie i forum w zasadzie trudno jest coś upolować. Większości pozycji których szukałem albo nie ma wcale albo są w cenie jak w sklepie z dobrą promocją (książę rozpustników, blast, elecboy, raport brodecka). Nawet widzę, że stosunkowo popularny świat akwilonu w zasadzie na olx nie istnieje (5 ofert na olx).
Teraz to już jest w okolicach 120-130.
Po sobie ci powiem, że ja nie kupuję komiksów, by je przeczytać raz i sprzedać ze stratą. Nie rozumiem ludzi którzy tak robią. Nie widzę sensu w takim postępowaniu. Jak kupuję to trzymam i powiększam swoją biblioteczkę. Teraz mam kilka pozycji bo drugie wydania wyszły w Kolekcji i chciałbym je sprzedać minimum za tyle za ile kupiłem, a nie za 1/3 tej ceny. Straty mnie nie interesują.
Inna sprawa z kupowaniem inwestycyjnym. Ale weź z tym traf. Gdybym wiedział, że twarde wydanie ŻiCSMK albo 10 tom Rosy tyle wzrosną, to bym nakupował więcej. Ale gdy wychodzi komiks z tak ewidentnym błędem drukarskim, to człowiek przypuszcza, że wydawnictwo szybko zrobi dodruk. A tu taki zonk.
Zgadzam się z tobą że komiksy są za drogie i doprowadzi to do kryzysu, bankructw wydawnictw i marginalizacji tego medium, ale mimo wielu apelów miedzy innymi tutaj na forum by wydawać komiksy taniej, na gorszym papierze czy w miękkich okładkach to przewagę zdobyli kolekcjonerzy, którzy chcą jak najbogatsze wydanie.
@UP
Nie tyle kolekcjonerzy, co jeden kierownik, który wyraźnie powiedział, że komiksy będą droższe, bo rosną koszty. I że on tych kosztów nie obniży przez zmianę papieru czy miękkie okładki. Także ten...
Zresztą - miesiąc temu dotarło do mnie amerykańskie wydanie Tajnej Inwazji. Komiks jest wydany na miękko i strasznie cienki. Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama zawartość, którą mamy w polskim wydaniu. Grubość papieru robi olbrzymią różnicę.
@Xoltro
Gdyby można było odsprzedawać komiksy po tyle, ile się kupiło, nie byłoby problemu. Niestety z perespektywy potencjalnego kupca to jest mało prawdopodobne. Bo po co kupować używkę jeśli ktoś ją wystawia w tej samej cenie co nówka sztuka? Ode mnie nikt nie chce odkupić WW po 25 zł za tom. :/
Czyli przeważnie się traci. Widać, że myślisz o pieniądzach. Jakbyś wziął do podsumowania rok w którym kupowałbyś kilka komiksów miesięcznie, czytał je, a potem sprzedawał, to i tak się uzbiera większa kwota.
Zatem jeśli nie masz bakcyla gromadnicy jak np. ja, to zdecydowanie polecam ci opcję biblioteki. Ewentualnie pożyczać od jakiegoś kolegi, który zbiera. 200 tys miasto to jednak nie jest aż tak mało, by kogoś nie poznać.
@UP
Nie tyle kolekcjonerzy, co jeden kierownik, który wyraźnie powiedział, że komiksy będą droższe, bo rosną koszty. I że on tych kosztów nie obniży przez zmianę papieru czy miękkie okładki. Także ten...
Podejrzewam, że cały segment wpadł w nieco błędne koło. Zostali w większości kolekcjonerzy, którzy cenią sobie niesamowicie mocno jakość wydania, a z drugiej strony reszta, która chciała przede wszystkim sobie coś w wolnym czasie poczytać widząc ceny uciekła w coś innego i tak to zapewne wygląda. Zostali ludzie, dla których jest to główne hobby i swoje środki przeznaczone właśnie na rozrywkę w dużej mierze przeznaczają na komiks.
Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę, że np. w serii z Mikim od Glenatu zrezygnowano z płóciennych grzbietów właśnie po to, by obniżyć koszty i uniknąć znaczącej podwyżki ceny serii, a po zakończeniu Nowego DC Comics zmieniono w nowych TPB z DC twardą oprawę na miękką, no ale nie pozwalajmy, by fakty weszły w paradę naszej narracji :)
Takie wydania mają też mangi i tam to się sprawdza, twarde okładki w preorderze, integrale, odpowiednio droższe. Dla wszystkich innych są tomiki po 20 zł, mające 200-250 stron. Jak widać po nakładach, chyba to się sprawdza.No ale co tu porównywać. Druk czarno-biały, mikro format i niewielka objętość muszą przełożyć się na niższą cenę. Tak jak i do dzisiaj wychodzi Gigant Poleca z ceną 19,99 na okładce.
Dodam też, że jakiś czas temu w kioskach był "Star Wars Komiks" - objętość równa normalnemu TPB, jedna z najpopularniejszych marek popkulturowych, miękka oprawa, cena 20 zł. I co? Sprzedawało się na tyle słabo, że do dziś niektóre tomy wiszą na wyprzedażach. Więc to nie zawsze takie proste :)Fantasy Komiks też był tani i upadł.
Ktoś już wrzucał w innym wątku. Było tam jeszcze info, że kilka innych tomów też już dobija do 100 tysięcy; że w SJG są tytuły, które sprzedają się w nakładzie 1 000 egzemplarzy jak i takie co dochodzą właśnie do 100 000 (niezłe rozwarstwienie ::)) a średni nakład (lub sprzedaż, nie pamiętam) mangi to 20 tysięcy.
Napisaliście, że średni nakład mangi w Polsce to 20 tysięcy. Przyznam, że mnie to zdziwiło. Czy to trend ostatnich lat, czy zawsze tak było?
styczeń 23, 2024
SJG: Oj, trochę sobie chyba dopowiedziałeś/aś^^ Kiedy wspominaliśmy o 20 tysiącach, użyliśmy tej liczby w bardzo konkretnym kontekście i nie pisaliśmy, ani nie sugerowaliśmy, że to średni nakład. Użyliśmy tego odnośnika w kontekście sprzedaży 100 tys. Hanako, jako liczba realna do osiągnięcia w pierwszych miesiącach (powiedzmy 5-6 miesięcy) dla największych hitów, ale nie dość mocna, aby robić z tego wielkie halo (w opozycji do wyniku Hanako, który był dla nas pewnego rodzaju ewenementem). Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli tytuł osiąga kilkanaście tysięcy sprzedanych egzemplarzy to raczej nigdy nie jest to nakład początkowy - praktykuje się raczej pewne bezpieczne szacunki "z górką", a następnie robi racjonalne dodruki, aby odpowiedzieć na zapotrzebowanie, a jednocześnie nie mrozić kapitału. Jest to zresztą powszechna praktyka zarówno w Japonii, jak i na świecie. Dlatego też termin "średni nakład" jest nieprecyzyjny - nakład początkowy, a ilość sprzedanych egzemplarzy w danym okresie to nieraz diametralnie różne liczby ;)
Teraz to już jest w okolicach 120-130.
Zostali ludzie, dla których jest to główne hobby i swoje środki przeznaczone właśnie na rozrywkę w dużej mierze przeznaczają na komiks.Częściowo się zgadzam, mam podobne obserwacje (i przykład samego siebie) odnośnie ostatniego czasu (szczególnie jak ceny skoczyły przy Covidzie, widać jak wydawcy [przynajmniej niektórzy] chwycili za must-have pozycje, tytuły jakich wydanie było odkładane na "gorsze czasy").
(...)
Z mojej perspektywy raczej czytelnika książek i mang- to są wydania typowo kolekcjonerskie. Takie wydania mają też mangi i tam to się sprawdza, twarde okładki w preorderze, integrale, odpowiednio droższe. Dla wszystkich innych są tomiki po 20 zł, mające 200-250 stron. Jak widać po nakładach, chyba to się sprawdza.
No ale co tu porównywać. Druk czarno-biały, mikro format i niewielka objętość muszą przełożyć się na niższą cenę. Tak jak i do dzisiaj wychodzi Gigant Poleca z ceną 19,99 na okładce.Wydanie budżetowe nie byłoby sporo tańsze (realia), mimo że ja osobiście się z tym nie zgadzam, ale żeby pokazać że mam rację musiałbym sam się za wydawanie zabrać, bo niestety przykłady z przeszłości pokazują, że racji nie mam. Generalnie te twarde okładki typu Epic to już jest segment "tańszy" (jak wydawcy przekonują), Carrefourowe komiksy jakie niektórzy tutaj przywołują to żaden przykład (sezonowa promocja marketu), lepszym przykładem, chociaż dawnym, DK w Axel Springerze, który padł z dużym niesprzedanym nakładem (chociaż tam winiłbym też dobór tytułów), a Mandragora była wśród "droższych" wydawców, mimo tego też się nie utrzymała (no ale wtedy była zapaść komiksu amerykańskiego u nas). Z przykładów po MCU-boomie był ten kilkuzeszytowy "Marvel Komiks" dla nastolatków, takie wydanie normalnych komiksów mnie by pasowało, ale jw. - cena "normalnych" licencji jest wyższa, nakład pewnie byłby mniejszy = wyższa cena jednostkowa i już mamy cenę 30zł za ~100 stron, to więcej niż wstępnie droga (a obecnie "tania") kolekcja kioskowa Hachette (w przeliczeniu na zawartość). Segment "tani" u nas nie działał, a niejako naturalnie segment droższy stał się tym tańszym (a droższym są teraz powiększone, Noiry itp.). Rozpisuję się znów, a konsensus jest taki - uważam że jest miejsce na segment tańszy i że możliwe jest wydawanie taniej, wiem jednak że nikt się tego nie podejmie. Chociaż widzę "szansę" w przyszłości, tzn. jak ten obecnie "tańszy" segment skoczy cenowo jeszcze bardziej, wtedy granica między wydaniem naprawdę tańszym a tym co obecnie jest wydawane będzie szersza... Ale to nie pomoże jeśli komiks (tu: amerykański/superhero) zejdzie z "mainstreamu", a taki jest trend.
Ale 30-stronicowa zeszytówka (nie jakieś super wydanie, ale w normalnym formacie i na normalnym papierze) już 20 lat temu kosztowała 5 zł, a dzisiaj bliżej 15.
A czemu by im nie wierzyć? Tym bardziej, że Japonia potwierdziła - autorka mangi zrobiła ilustrację na tą okoliczność. Teraz mnie naszło: może wliczone jest i e-wydanie?
Szkoda anulowania "Star Wars komiks". Jak widać dało się sprzedawać całkiem grube komiksy w atrakcyjnej cenie.Nie, ale mają zupełnie inny nakład i są zupełnie inaczej dystrybuowane.
Czy teraz, w odrobinę grubszej okładce i w cenie 2,5x wyższej za tyle samo stron sprzedają się lepiej?
Bardziej niż ta liczba 100 tys. egzemplarzy zaintrygował mnie tytuł: „Hanako, duch ze szkolnej toalety”.
Brakuje mi na forum emotikonki z kręceniem oczkami.
Drugi powód, kobiety z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, fascynują się historiami kryminalnymi z domieszką psychopatów, zboczeńców, ogólnie mrożącej krew w żyłach tajemnicy. Łącząc oba aspekty, otrzymano przepis na sukces.
Moim zdaniem chodzi o stosunkową łatwość w dostępie do narkotyków. Młodzież po nich głupieje i później kupuje mangi o duchach z dziwnych miejsc.
Powiedz, że nie czytałeś Hanako nie mówiąc, że nie czytałeś Hanako :-)Odnoszę się raczej do miejskiej legendy, sama manga tylko luźno do niej nawiązuje. To nie jest nic nowego, że dzieło popkultury nawiązuje do miejskich legend, mitów, historii z pogranicza.
Szkoda anulowania "Star Wars komiks". Jak widać dało się sprzedawać całkiem grube komiksy w atrakcyjnej cenie.
Czy teraz, w odrobinę grubszej okładce i w cenie 2,5x wyższej za tyle samo stron sprzedają się lepiej?
Jak dla mnie te wszystkie nowe Marvele mogłyby wychodzić w takiej formie.