


To jest przezajebisty zin! Bierzcie póki jest, bo chociaż dziewczyny zrobiły tego naprawdę mnóstwo, jak na niezal, to większość się już sprzedała.
Pomysł jest taki: dwie artystki – XUH i javvie raz na pół roku mają wydawać nowy odcinek zina, w którym opublikują swoje krótkie komiksy. I powiem wam, że taka formuła – wspólnego dzieła małej ilości twórców (powiedzmy dwójki czy trójki) się fajnie sprawdza jako coś pomiędzy antologiami z wieloma twórcami (gdzie siłą rzeczy część twórców ci nie podejdzie) a klasycznym tomem pojedynczego twórcy.
Xuh i Javvie mają różne style; zarówno jeśli chodzi o kreskę, jak i sposób opowiadania, więc dostajemy przeplataniec, który pochłania się łapczywie. W pierwszej odsłonie Xuh zaoferowała dwie historie horrorowe; takie porządne, z tych psychologicznych i niemalże poetyckich; przejmujących wątkami, które dyskretnie wślizgują się do umysłu. Czytałem to w nocy i nie ukrywam, że miałem dreszcze! Javvie zaoferowała dwa zupełnie różne komiksy. Pierwszy jest romansem; takim z pięknie uchwyconymi obyczajowymi wątkami i bohaterkami, które zdają się być żywe, oryginalnym pomysłem, ujętym w bardzo zmyślną klamrę narracyjną. Drugi jest ciekawym komentarzem; monologiem artystki, która rozmyśla nad procesem tworzenia i swoją rolą w nim.
To, że dziewczyny prywatnie są parą nie pozostaje bez znaczenia, bo dodaje temu projektowi czegoś, co – z braku lepszego określenia – nazwę „iskrą”. Taką, która powstała w wyniku zderzenia, które ma znaczenie.