(...)
Moim personalnym faworytem był klient na dceased, który nie dość że nie potrafił nawet napisać poprawnie nazwy komiksu (zamiast tego było "batman nie umarli" xD) to po pół dnia urywanego kontaktu zaczął mi jęczeć że na allegro ma 10zł drożej więc powinienem mu jeszcze cenę opuścić bo tam jest nowy a ja mam używany. (a sprzedawałem za 55% okładkowej bodajże)
Heh, jak by to ująć... chcemy żeby dzieciaki wchodziły w komiksy, ale przy transakcjach nie dzielimy ludzi na "dojrzałych" i... niedojrzałych(?), a to błąd.
Jedna z moich najgorszych transakcji komiksowych to zakup wysyłkowy od dzieciaka (ok. 15 r.ż.). Nie będę opisywał, bo z moją manierą tzw. rozpisywania się wyszedłby bardzo(!) długi akapit. Jedna rada dla wszystkich - jeśli transakcja z dzieciakami to nie wysyłkowo, tak zakup jak i sprzedaż. Pomijając mój nieopisany przypadek jest masa rzeczy jakie mogą się "wydarzyć" przy takiej transakcji, a dzieciaki generalnie żyją ze świadomością braku konsekwencji (bo do tego się to sprowadza). Żeby nie rzucać słów na wiatr - przykłady: przy zakupie może być brak wysyłki przedmiotu, przedmiot nieistniejący, paczka niezabezpieczona należycie, inny stan przedmiotu niż zapewniany itd.; przy sprzedaży brak odbioru paczki (także już opłaconej), stan "niby" niezgodny z zapewnianym dla "wyłudzenia reakcji", inne irracjonalne decyzje... Oczywiście to są rzeczy które mogą też wystąpić przy transakcji z osobą dorosłą, jednak jak wyżej - z dzieciakami to się sprowadza do tego, że mają one świadomość, że ich akcje nie mają konsekwencji (jak już to ich rodzice będą mieli problemy, no i my stracimy czas).
Jasne - są wyjątki (a może mój przypadek to był właśnie wyjątek? Nie wiem ile transakcji z dzieciakami przebiega pomyślnie [pewnie sporo, bo w końcu na olx czy alle nie wiadomo "kto jest kto"], znam tylko te przypadki które były problematyczne...), ale jeśli już są przesłanki powyższego np. w rozmowie gdzie osoba jest "niekonkretna" (jak piszesz @sad_drone) to przerwać kontakt!