Kilka lat temu żona zabrała mi zakupy książkowe, bo "za twoje trzy książki normalni ludzie kupują jeszcze czwartą". Zostawiłem sobie zakupy tego, co bezwzględnie muszę mieć, a reszta na listę i chcesz, masz czas, to się baw. Kurde, nie zaliczyła wpadki, aż do półtora miesiąca temu.
Nieprzeczytane.pl - nomen omen, w zeszłym tygodniu nawet jakiś mail napisała
bo ani przesyłki, ani żadnej informacji, a i telefonów nie odbierają. Niby nie dużo, mniej niż dwie stówy, ale mieć dwie paki i nie mieć, to razem prawie pięć
, no i, jakżeby inaczej, padło na moje kniżki, tyle dobrze, że z tych, co nie muszę.