I po cóż te mocne słowa? Żadna tragedia. Ja na przykład bardzo nie lubię takiego modelu biznesowego, który mnie agresywnie zachęca do instalowania aplikacji. Nie jednej - robi to teraz 99% sklepów stacjonarnych. Więc nie chcąc skończyć z setkami aplikacji mi niepotrzebnych, baterią trzymającą godzinę i wolniej działającym systemem w smartfonie, (nie wspominając o kolejnych firmach, które korzystają z moich danych żeby mnie spamować bo muszę zaznaczyć zgody marketingowe) olewam je kiedy tylko mogę. Przeważnie to polega na tym, że robię zakupy w jakimś innym sklepie (na przykład internetowym). Tutaj nie mogę tego zrobić, więc gdyby mi bardziej zależało na kolekcji niż na braku aplikacji to bym ją zainstalował. Ale jako, że na kolekcji mi nie zależy (kupowałem w zasadzie przy okazji podczas spacerów żeby czasem przeczytać jakiś odmóżdżacz) - brak aplikacji wygrywa u mnie w tej konkurencji.