I tak oto 32 Międzynarodowy Festiwal Komiksów i Gier przeszedł do historii.
Festiwal inny niż poprzednie. Skromniejszy. Kameralny. Niezwykły.
Po roku covidowych obostrzeń udało spotkać się znowu. Dla mnie ten festiwal był inny niż poprzednie edycje. Mało czasu spędziłem na uganianiu się za autografami. Za to wiele poświęciłem temu czego tak mało było przez ostatni rok. Rozmowom. Wspólnym żartom. Interakcji międzyludzkiej. Najlepiej świadczy o tym mój zachrypnięty od czterdziestu ośmiogodzinnej nawyjki głos.
Cudownie było się spotkać i rozmawiać od zachodu do wschodu słońca z ludźmi z kolejki do Grzegorza Rosińskiego. Poczuć tę pasję i pozytywną energię raz jeszcze. A gdy w sobotę otwarto bramy festiwalu zanurzyć się w ten klimat. Móc rozmawiać z pasjonatami i przypadkowymi ludźmi którzy przyszli tylko pozwiedzać. Poczuć zaangażowanie obsługi i organizatorów. Radość i pozytywne zakręcenie cosplayerów, podyskutować i wymienić się pomysłami z wydawcami, a wreszcie spotkać rysowników i scenarzystów nie po to by szarpać od nich autografy, wrysy i selfiki ale pogadać, tak po prostu jak ludzie.
I choć nie wszystko było dobre, zwłaszcza pewna sytuacja w pierwszy dzień festiwalu (kto widział ten wie), zostało z nami to co dobre. Dla mnie szczególnie ważne okazało się przypadkowe wieczorne spotkanie na parkingu Atlas Areny i wymiana kilku ciepłych zdań z Grzegorzem Rosińskim. Tak po ludzku, nieco fatalistycznie, tak słodko-gorzko. Jednak z optymistycznym finałem i nadzieją w sercu.
Dziękuję wszystkim przyjaciołom, nie będę wymieniał wszystkich gdyż zamieniło by się to w całą długą listę i pewnie scenę po napisach, z którymi mogę spotkać się na żywo tylko przy takiej okazji. Sprawiacie że to hobby, choć ma nieco infantylną opinię, staje się czymś niezwykłym, niepowtarzalnym. Pasja która wylała się na mnie w ciągu tych dwóch dni i nocy potężnie naładowała moje nieco już wyczerpane baterie.
Oczywiście nie obyło się bez wrysografów i dedykacji.
Dwa od Grzegorza Rosińskiego, dwa podejścia do postaci Aarici. Jedna dość szkicowa, na żywo zdecydowanie lepsza niż na zdjęciu, intrygująca spojrzeniem. Szkicowość jak najbardziej uzasadniona gdyż to nie był najlepszy dzień dla Pana Grzegorza - taka sytuacja.
Jednak druga już bardziej rysunkowa w zawadiackiej fryzurze z “Krainy Qa”. "Zrobię Ci ją tak żeby pasował do tego albumu bo wiesz wtedy nie było luster, a ja zawsze wolałem ją jako chłopczycę z krótkimi włosami...", jak powiedział tak narysował.
Dwa autografy od Pana Grzegorza też sprawiły mi radość. Zwłaszcza ten pod obrazem z “Wyspy Lodowych Mórz”, długo chciałem mieć autograf pod tym dziełem… wreszcie się udało. Będzie co powiesić na ścianie w bibliotece bo print w miłym formacie 48x33cm.
Sławomir Kiełbus “w uznaniu dla Janusza Christy” w pierwszym integralu Kajka i Kokosza. Mimo iż Sławek początkowo opierał się wrysowi w tym wydawnictwie to po wspólnej burzy mózgów wyszło ładnie i szacunkiem dla ojca “Wojów Mirmiła”. Piękna dedykacja w udanym zbiorze komiksów.
No i oczywiście cała grupa “Kajkoszy” - Sławomir Kiełbus, Piotr Bednarczyk i Maciej Kur w “Zaćmieniu o Zmierzchu” z dedykacją dla moich pociech. Chłopaki jak zwykle tryskali humorem i optymizmem. Miłe wrysy i świetna pamiątka dla dzieciaków.
“Rusałka” - to z kolei i podziękowanie i nagroda od autorki za niewielki wkład jaki miałem w publikację jej komiksu, co prawda finansowy ale zawsze coś… miła dla oka miniatura tuszem i akwarelkami z pewnością będzie ładną pamiątką po tegorocznym festiwalu.
No i na koniec spotkanie z Rafałem Mikołajczykiem. Wreszcie osobiście podziękowałem za te wspaniałe rysunki które wykonał w czasie pandemii w moim egzemplarzu “Niezwyciężonego”, dla mnie najlepszego polskiego komiksu ubiegłej dekady. Skromnie ale miło, dedykacja wędruje do mojej córki Anny fanki astronomii i kosmosu… no czasem trzeba poczuć się “Niezwyciężonym”.
Skromnie ale też satysfakcjonująco.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim którzy byli, z którymi spędziłem czas i którzy zechcieli wysłuchać mojego gadania. Było super. Do zobaczenia już wkrótce na kolejnych festiwalach i oczywiście za rok na Łódzkiej Arenie. Obiecuję że na pewno pojawię się znowu, z kolejnym pudełkiem pełnym “darmowych komiksów i zinów”, a do tego czasu pewnie wymyślę i inne atrakcje.
Niech Moc będzie z Wami.