Temat wraca jak bumerang.
Co poradzić na to że straciliśmy wartościowego komiksiarza, niech mu funko miłe będzie i dajmy człowiekowi spokój. Pewnie jak konwenty wrócą będzie można go złapać na jakimś stanowisku z plastikiem to będzie można sobie pogadać.
Zresztą sam ostatnio przechodzę lekkie załamanie nerwowe wywołane covidowym brakiem eventów które wcześniej skutecznie podtrzymywały zapał więc Itachiego rozumiem. Bez wsparcia psychologicznego ciężko ciągnąć ten wózek z makulaturą.
Swoją drogą nachodzi mnie refleksja że skoro przejście Itchiego do funkowego nieba wywołuje takie emocje to co by się na tym forum działo gdyby nagle rezygnacje z komiksów ogłosił celebryta pokroju Bazyla? To by był dopiero koniec świata.