Gawronkiewicz [ten z lewej]- znakomity. Zazdroszczę
Dzięki. Żeby jeszcze się spełniły słowa Pana Gawronkiewicza. O Powstaniu ani widu ani słychu. Ani o szkicowniku. Tabula Rasa? Antyromantyzm? Coś z tych planów nic nie wypaliło...
A takie mam pytanie powiedzmy organizacyjne od laika: ty komiks danego twórcy kupujesz np właśnie na targach czy już z góry masz plan i z danym komiksem jedziesz ?
Różnie. Większość miałem w kolekcji. Chyba, że premiera jakiegoś komiksu była planowana pod festiwal, wtedy kupuję na miejscu. Ale zdarza się też, że kupuję coś pod impulsem całkowicie nie będącego w planach przed festiwalem. Przecież Miecz Ardeńczyka to ja kupiłem na Pyrkonie, poza tzw. budżetem. Wcześniej jakoś nie słyszałem o tej zapowiedzi.
Ale doszło do tego, że razem z kumplem na ostatnim Festiwalu w Łodzi, korzystaliśmy z paczkomatów. Wysłaliśmy paczkę do Opola, chyba z 30 kg komiksów
Plus te, które mieliśmy w torbach. Mega wyczerpująca sprawa latać z takim dodatkowym bagażem.
Trzeba sobie wszystko zaplanować, człowiek jednak uczy się na doświadczeniu. Za drugim razem zmieniliśmy nieco plan działania, tz. hotel zamówiliśmy na dwie noce. Dzięki temu, nie trzeba było biegać ze wszystkim. W tzw. okienkach zanosiliśmy jedną część, a braliśmy turę popołudniową. To zdecydowanie poprawiło komfort. I najlepiej wspominam noc z piątku na sobotę, ludziska byli jeszcze wypoczęci, godzinami się rozmawiało, opowiadało, oceniało, piwo się wypiło albo i dwa, było dużo śmiechu i ogólnie mega atmosfera. Kolejna nocka to już jednak mniej przyjemna sprawa, bo brak snu daje człowiekowi w kość i trzeba kombinować tak, aby się nie zajechać. Ale i tak jak wróciłem to wziąłem dwa dni wolne w pracy bo czułem się jakbym do tyłu chodził. Pamiętam że nawet zasnąć nie mogłem, a przez kilkanaście godzin marzyłem o drzemce. Ale tak czy siak warto takie przygody raz na rok czy dwa przeżyć.