Relacja z 8. Krakowskiego Festiwalu Komiku
Pierwszy w tym roku wyjazd zaliczony, starałem się do niego przygotować jak najlepiej i wszystko było okey, do momentu kiedy dowiedziałem się o listach do autorów zagranicznych. W regulaminie nie było o tym mowy, także zapytałem bezpośrednio na fb jak to będzie wyglądało i otrzymałem taką odpowiedź:
Także od razu po godzinie 10 poszedłem w miejsce wyznaczone dla artystów w celu sprawdzenia gdzie dokładnie się znajduje, aby później po porannych zakupach nie błądzić po budynku. Byłem zobaczyłem, podpytałem jednego z organizatorów i poszedłem na dolne piętro zobaczyć z czym przyjechali Wydawcy i Wystawcy.
Na samym początku udałem się do stoiska Celulozy nadrabiając w końcu zakup:
a po chwili zgarnąłem jeszcze bardzo wpadający w mój gust zbiorek Grzegorza Pawlaka:
Kolejny punktem programu było odwiedzenie stoiska Łukasza Kowalczuka:
Po pierwszych zakupach miałem okazję porozmawiać z Wydawcą komiksu Labirynt, gdzie wymieniłem się opiniami po lekturze najnowszego komiksu Mandioci. Podpytałem także o Olimpo Tropical, miałem nawet okazję przejrzeć zakładki do pre-orderów jakie są przygotowane dla czytelników. Ze swojej strony zachęcam do zainteresowania się pozycjami tego Wydawnictwa, widać że to co robią sprawia im frajdę, zaangażowanie w rozmowę, pozytywne nastawienie wprowadza dużo energii, podobnie jak na stanowisku Planety Komiksów. Widać, że Pan Karol Żaczek ma gadane, kilka razy chciałem podpytać o Thorgala czy wie coś nowego itd itp. ale zawsze wokół stolika było kilkanaście osób i ciężko było podejść, aby przynajmniej na sekundę swobodnie porozmawiać.
Pierwszy nieoczekiwany i nieplanowany zakup, który jednak zaciekawił mnie z dwóch powodów po pierwsze całkiem intrygującej okładki oraz opisu widniejącego za tylnej części okładki. Nie musząc tłumaczyć że lubię nadprzyrodzone klimaty postanowiłem od razu zakupić album Brom:
Zakończyłem etap poranny i wyruszyłem w kierunku piętra numer dwa gdzie miała rozpocząć się poważna zabawa. Czułem że na początku w strefie autografów będzie zamieszanie, miałem rację. Bo jak połowa osób wiedziała o liście, tak druga połowa nie miała o niej pojęcia i kilka osób było zirytowanych. Największym minusem wydarzenia była wysoka temperatura w budynku, duchota dawała się kość, zwłaszcza kiedy spędziło się kilka godzin bez możliwości wyjścia na powietrze. Tak się złożyło że jak otrzymałem jeden wrys to od razu musiałem iść zając miejsce w innej kolejce. I tutaj mam jeden zarzut. Na Krakowskim Festiwalu dużą rolę w pomocy/organizacji miały dzieciaki. Bardzo pozytywnie oceniam ich rolę. Natomiast tutaj pojawił się poważny zgrzyt i zarzut do organizatorów, ponieważ jedna z dziewczynek powiedziała iż przychodząc o 9.30 widziała listę z już wpisanymi nazwiskami. Jako że oficjalnie impreza zaczynała się o 10, łatwo stwierdzić że coś było nie tak.
Na szczęście jednak udało mi się otrzymać wszystkie autografy i rysunki od gości zagranicznych. To co zrobił wczoraj Bedu zasługuje na najwyższe uznanie. Przez 180 minut narysował każdemu zainteresowanemu przynajmniej jeden rysunek. Do tej pory nie widziałem takiego zaangażowanie u artysty. Wielkie brawa!!!
Czekając na swoją kolej miałem okazję porozmawiać z Radefem, Maciejem Kurem albo kilkoma innymi osobami, które kojarzę z festiwali. Pozdrowień nie może także zabraknąć w kierunku czworonożnego towarzysza!
Ostatnią rzeczą jaką udało mi się zdobyć to autografy w Obłędzie Hegemona:
Po późnym obiedzie udałem się jeszcze na spotkanie z autorem Brygady i pozostał tylko powrót do domu. Samą rozmowę oceniam bardzo dobrze, prowadzący pewny siebie mający plan na poprowadzenie godzinnej dyskusji. Super robota.