Idąc tym tropem fałszowania statystyk można by przyjąć, że "coś" działo się już w Chinach od października czy listopada. Nie mówiąc o "dziwnych" infekcjach jesiennych we Włoszech czy nawet u nas. Podejrzewam, że większość krajów mniej czy bardziej kreatywnie retuszuje statystyki zachorowań... Jasne, że Niemcy mają inny charakter narodowy niż południowcy ale nie wierzę w to, że u nich idealnie wszystko działa bo jak widać co się dzieje na świecie najbliżej ideału (zarazem można rozpocząć dyskusję co przez to rozumiemy) są kraje azjatyckie. U całej reszty w większości się reaaguje na bieżąco, czasami jest to szybkie względnie i sensowne jak u Czechów. W innych przypadkach zaczyna się od "jakoś to będzie", żeby nie straszyć i nie dobijać gospodarki. Pewnie, że testów powinno być robionych więcej ale to, co proponuje tzw. opozycja to jakieś nieporozumienie. Realizacja ich pomysłów w kilka dni dobiłaby nasz niewydolny system, nie tylko medyczny. Wiele osób zapomniało, że demokratyczne rządy i tak muszą podejmować niepopularne decyzje i wszystkim nie da się zrobić dobrze. A na pewno nie da się tak zrobić, żeby wszyscy byli jak najmniej poszkodowani. Brutalne, ale i tak w którymś momencie wkracza darwinizm społeczny...
Jak kiedyś (kilkadziesiąt czy 150 lat temu) tak i teraz w gazetach czy portalach trzeba zaczynać lekturę od nekrologów, żeby zobaczyć skalę i co się dzieje.