O wiele łatwiej steruje się ludźmi, którzy tkwią w poczuciu, że wszystko idzie dobrze itd. Bo są po prostu bezmyślni. Strach powoduje porzucenie dotychczasowych wzorców działania i poszukiwanie informacji, które pozwolą poradzić sobie z sytuacją. Paradoksalnie - ludzie przestraszeni stają się bardziej racjonalni. Oczywiście ta chwilowa racjonalność może ich przerosnąć i zwyczajnie nie radzą sobie z tymi informacjami, które zdobywają.
Przykład uchodźców jest specyficzny. Nikt nie wygrał wyborów dzięki straszeniu uchodźcami. Jeżeli już, to w jakimś stopniu pomogło im to, że rozpoznali co ludzie naprawdę o tym myślą.
Strach można wykorzystać do zamknięcia granic, wprowadzenia ograniczeń itd. To prawda. Ale co poza tym? Jaki z tego zysk? Strachu nie da się utrzymywać zbyt długo, staje się niebezpieczny. Utrzymywać ludzi w samozadowoleniu można przez dekady.
Zgodzę się, że w przypadku uchodźców wykorzystano nastroje społeczne i sytuację. Natomiast strach w ludziach (oni przyniosą choroby, przestępczość, zabiorą pracę, zniszczą naszą kulturę) był podsycany przez pewne siły polityczne - czy to przez ich wypowiedzi, czy to przez spoty wyborcze, czy to przez (zorientowane w pewnym kierunku) media, czy to przez działania trolli internetowych i zwyczajnych osób przeciwnych imigracji. Oczywiście bardzo wysokiego poziomu strachu w społeczeństwie nie da się utrzymywać non stop, zgadzam się. Natomiast poszczególne wydarzenia można wykorzystać. Abstrahując od tego, kto był odpowiedzialny za ataki na WTC, to panujący wtedy strach przed terrorystami został wykorzystany w ten sposób, że Bush uzasadniał wojnę w Iraku m.in. tym, że Saddam finansuje terrorystów i jest w posiadaniu broni masowego rażenia (ściema). Dziś również pojedyncze akty terroru wykorzystuje się do ograniczania praw obywateli - przykładowo po zamachach na meczety w Christchurch w Nowej Zelandii
zaostrzono przepisy dotyczące posiadania broni palnej (nie jestem jakimś zwolennikiem broni palnej, po prostu zauważam fakt); przy okazji
utrudniono dostęp do filmu z zamachów, przez co nie jest łatwo do niego dotrzeć (i wyrobić sobie zdanie na temat prawdziwości zamachów).
Jest własnie odwrotnie - zaprzestano badań nad szczepionką AH1N1, gdyż udało się wygasić ogniska i sprowadzić zagrożenie do nieistotnego poziomu. Tak więc ładowanie pieniędzy w prace nad szczepionką w kierunku wirusa 'pokonanego' jest dopiero wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Zupełnie Cię nie rozumiem. Nie wiem, na podstawie czego piszesz, że "zaprzestano badań nad szczepionką AH1N1". Z artykułu wynika, że szczepionkę na AH1N1 stworzono. A sytuacja była podobna - panował wirus, pracowano nad szczepionką, stworzono ją, a wiele rządów ją zakupiło. Podobnie teraz - jest wirus, pracuje się nad szczepionką. I może okazać się, że zbytnio nie będzie potrzebna (bo wirus się wygasi jak po... każdym okresie grypowym).