Niestety do tego właśnie prowadzi (oczywiście nie zawsze, ale w tym kraju b. często) pracowanie w korpach na stanowiskach typu team leader, informatyk, wysoko wykwalifikowany specjalista albo posiadanie własnej firmy (to chyba najbardziej). Do pogardy dla ludzi wykonujących ciężką pracę, za minimalną, na śmieciówce, bez urlopów i chorobowego. Oraz do (uwaga, najlepsze!) stwierdzeń typu: przecież wybrały pracę w BOK, po co tam są skoro nie lubią klientów, mamy rynek pracownika, mogły """"""wybrać"""""" inną pracę.
Dobrze jest też popracować na różnych stanowiskach i w różnych formach zatrudnienia aby mieć szersze pole widzenia na wiele spraw niż osoba, która po skończeniu studiów pracowała parę lat wyłącznie na cieplutkim etaciku i wydaje jej się, że ma cokolwiek do powiedzenia na temat tego, która praca jest ciężka, a jaka nie. A z mojego doświadczenia powiem, że najbardziej otwiera oczy prowadzenie własnej działalności. Żaden etat nie wyleje ci tak zimnego kubła wody na głowę.
Wiele osób właśnie przychodzi sobie do pracy na papierosa, pogaduchy i strojenie głupich min. I niech nikt nie próbuje im zawracać głowy albo wymagać czegoś. Klient = wróg. Spójrzcie czasami do galerii do sklepów z biżuterią np. Pandora. 5 kobitek za ladą zajętych pogaduchami, do klienta nie ma kto podejść. Już pomijam, że jak na ilość klientów tego sklepu wystarczyły by max 2.