Wiążę się to z tym, że kiedyś drużyny musiały więcej czasu spędzić w podróży i miały taki handicap. W czasach globalizacji, często grania meczów na neutralnym terenie, nie ma to sensu.
Czy nie ma sensu to można byłoby polemizować gdyby nie fakt, że czynniki oficjalne zadecydowały i mogę już jedynie łkać nad rozlanym mlekiem. Water under bridge.
Ale za to doleję jeszcze oliwy do ognia (skoro na płynne metafory mi zeszło): VAR też mi się nie podoba. Raz, że spowalnia grę a dwa - odnoszę takie wrażenie, że sędziowie niedługo będą patrzeć jednym okiem na sytuacje na boisku a drugim "pisać esemesy", bo i tak przy każdej byle bzdurze będą mogli popatrzeć na telewizor.
To już szczerze pisząc wolę kontrowersję raz na jedną-dwie imprezy, która przechodzi do legendy jak bramka Anglików w finale 66-ego roku czy ręka Maradony.
Kiedyś w LM spotkały się Milan i Inter. Zadecydował gol strzelony na wyjeździe. Taka ciekawostka.
Dokładnie. Ciekawostka i nic poza tym. Generalnie każdą regułę można zdezawuować przy pomocy sytuacji skrajnych.
Może to nawet prowadzić do nierozumienia przepisów przez postronnych/przypadkowych kibiców.
Jeszcze tutaj jedna rzecz: brak zrozumienia przepisów przez przypadkowych kibiców jest nieistotny. Ile z Waszych małżonek nie ma pojęcia co to jest spalony (o pozycji spalonej nie wspomnę) a mimo to i tak rywalizują z Wami w typowaniu wyników?

Sam nie mam bladego pojęcia nt zasad gry w hokeja, ale jeżeli czasem rzucę okiem to wystarczy mi do zabawy świadomość, że strzela się na bramki i może się zdarzyć bijatyka na lodzie. A detale? Didaskalia.
